Pan hojnie udziela miłosierdzia
temu, kto uczciwie przyznaje się do swoich upadków, nie obwiniając za swoje grzechy
nikogo poza samym sobą.
Jedno z najkrótszych, ale i najbardziej zapadających w pamięć kazań jakie kiedykolwiek usłyszałem, zostało mi przekazane przez bezdomnego człowieka. Zatrzymałem swój samochód przed sklepem, aby napić się kawy. Gdy wysiadłem z samochodu, podeszła do mnie ubrudzona kobieta. „Proszę pana. Nie chcę panu przeszkadzać, ale czy mógłby mi pan pomóc?” – zapytała. Wskazując na swojego męża, który przeszukiwał pobliski śmietnik, prosiła, abym kupił im coś do jedzenia.
Kilka minut później kiedy
wróciłem ze sklepu, ona i jej mąż stali obok mojego samochodu. Wręczyłem im
kanapki, które zakupiłem wcześniej. Mężczyzna wziął je ode mnie, podał żonie i
wyciągnął ku mnie swoją dłoń. Uścisnąłem ją czując chropowatość jego ubrudzonej
skóry. Na jego zmęczonej twarzy zajaśniała wdzięczność większa niż cokolwiek
czego doświadczyłem wcześniej.
„Bardzo panu dziękuję” –
zaczął. „Nie mamy prawie nic. Spaliśmy ostatniej nocy pod mostem. Ale Bóg
zawsze przysyła ludzi, którzy nam pomagają. Jezus jest dla nas dobry. On zawsze
zapewnia wszystko”. Podziękował mi jeszcze raz i odeszli.
Człowiek, który nie miał
nic: nie miał adresu, samochodu, konta oszczędnościowego, który jadł ze
śmietnika powiedział mi: „Jezus jest dla nas dobry”.
Za każdym razem kiedy
myślę o tym człowieku, o jego kazaniu wypowiedzianym do mojego serca,
przypominam sobie, że mądrość można znaleźć w różnych miejscach. Nie spotkałem
nigdy nikogo kto był tak wdzięczny, jak ten bezdomny człowiek.
Jezus był dla mnie dobry,
posyłając do mnie tego człowieka.
Dziękuję Bogu za pastorów,
przywódców kościelnych, teologów, pisarzy, nauczycieli, których PAN używa do
głoszenia światu Dobrej Nowiny. Ale dziękuję też Bogu za ludzi, którzy nigdy w
życiu nie przeczytali żadnej książki, ani nie widzą kim był Marcin Luter, ale
których życie jest na wskroś przesiąknięte teologią krzyża. Dziękuję za tych,
którzy jeżdżą traktorami, wywożą śmieci, rozkładają towary na półkach,
sprzątają ulice, a i czasem przekopują śmietniki w poszukiwaniu jedzenia.
Każdy z nich ukazuje
praktyczność teologii. Syn Boży narodził się w stajni. Prowadził normalne
życie. Przez ówczesnych liderów religijnego świata został zepchnięty na
margines. Podobnie i dziś ten sam Jezus jest blisko tych, którzy zostali
złamani przez system religijny. Ten sam, który umarł powieszony na krzyżu
pomiędzy dwoma przestępcami, jest tym, który dzisiaj spotyka się z nami.
Ten Bóg, który pozwolił
prostytutce osuszyć stopy swoimi włosami i dzisiaj przyjmuje i troszczy się o
kobiety, które zostały zniszczone przez ten świat. Jest Bogiem krzyża, którego
można znaleźć często tam, gdzie nikt się nie spodziewa. Jezus jest dla nas wszystkich.
Jest Bogiem niespodzianek, cudów. Szuka ludzi. Jego robotnicy pracują
codziennie w Jego królestwie. Niektórzy noszą garnitury, a niektórzy mają ciało
pokryte w tatuażach. Ale wszyscy oni należą do Niego. Wszyscy Go miłują.
Wszyscy są Jego dziećmi.
My jesteśmy Jego dziećmi.
Możemy się różnić w tak wielu rzeczach, ale jesteśmy częścią tej samej, Bożej
rodziny. A przynależność do tej rodziny opiera się tylko na Jego łasce.
Relacja z naszym Ojcem
jest stała. Nawet w gniewie, wciąż pozostaje Ojcem. Słyszy krzyk, słyszy każde
wylanie serca. Widzi nasz wstyd kiedy boimy się przyjść przed Jego oblicze.
Widzi każde nasze kłamstwo, ból i krzywdę, którą zadaliśmy innym ludziom. Widzi
jak bardzo pragniemy naprawić to wszystko co zepsuliśmy; coś co straciliśmy. Ja
zepsułem. Ja straciłem. Moja wina. Mój grzech. Mój egoizm. Moja duma. Moja
pycha.
Dziś, mogę tylko wylać
swoje serce przed Tobą.