W chyba najtrudniejszym momencie mojego życia, najważniejszą częścią Pisma stał się List apostoła Pawła do Filipian. To właśnie przez ten List uczyłem się tego, że w wielu sytuacjach radość jest kwestią wyboru. Wielokrotnie stoimy przed dwiema możliwościami: albo poddajemy się naszym uczuciom i emocjom, albo zmuszamy i poddajemy je pod posłuszeństwo Chrystusowi tak, aby to On panował nad nimi, a nie one nad nami.
Wielu z nas jest zdanych na „łaskę” swoich emocji. Nasze uczucia dosłownie rządzą myślami i działaniem. Jednak zbyt często tylko
zwiększamy swoje ciężary w ten sposób. To dlatego Pismo nieustannie zachęca
nas, aby wszelki ciężar i troskę przerzucić (oddać) na PANA. I tak, to nie
zawsze zmienia naszą sytuację. Dalej cierpimy; dalej doświadczamy depresji,
smutku i zmagamy się z licznymi obawami. Ale możemy nauczyć się żyć radością w
tym wszystkim. Radością, która jest wyborem. I tak, to trudna walka więc nie
rozpaczaj jeśli przegrasz kilka bitew. Jeśli przez długi czas pozwalałeś
rządzić swoim myśleniem uczuciom i emocjom, to stało się to nawykiem. Z Bożą
pomocą możemy jednak zmienić stare ścieżki naszego myślenia.
***
Wierzę, że nasz Bóg jest uwielbiony wtedy, kiedy bezradna
dusza przychodzi do Niego. Wierzę, że kiedy patrzy na serce skruszonego
dziecka, złamanego, pragnącego świętego i czystego życia za wszelką cenę, to
wtedy Jego imię jest prawdziwie uwielbione. Jednak taki rodzaj chrześcijaństwa nie
przyciąga wielkich tłumów. Jest cenny tylko dla tych, których serca pragną Boga
bardziej niż czegokolwiek innego na świecie. Tych, którzy pozbawieni wszystkiego,
nadal będą się radować jako ci, którzy mają wszystko. W Chrystusie i tylko w
Nim. Ten rodzaj chrześcijaństwa przyciąga tylko ludzi głodnych, spragnionych
prawdziwej społeczności z PANEM.
***
Czy Chrystus Jezus, PAN Wszechświata, naprawdę może mieć
społeczność z takimi ludźmi jak ty? Nieustannie zachwycają mnie historie kiedy
Jezus dotyka chorych na trąd. Choroba, która czyniła rytualnie nieczystym nie
tylko chorego, ale także tego, kto by go dotknął. W starożytnym Izraelu była to
jedna z rzeczy, których absolutnie nigdy nie należało czynić i nikt świadomie
nie podjąłby tak absurdalnego działania. A jednak Jezus zrobił to. Nawet nie
wyjaśniał swojego postępowania.
Nie miał problemu, aby być z tymi, którzy byli nieczyści.
Zanim uzdrowił tego człowieka, dotknął go. To nie był rodzaj miłości, która
mówi: „Oczyść się, a wtedy może cię przyjmę”. Albo: „Uporządkuj swoje życie, a
potem zobaczymy czy możesz być ze mną”. Nie. Nasz PAN dotyka nieczystych. Jezus
przychodzi do nas wtedy, kiedy jesteśmy grzeszni i brudni. Dotyka nas. Przebacza nam.
Wszystkie grzechy sam przybija do krzyża, na którym umiera za nas.
***
Wtedy spadł ogień PANA i pochłonął ofiarę całopalną i drwa,
i kamienie, i proch. A wodę, która była w rowie, wysuszył.
I Księga Królewska 18:38
Prorocy Baala modlili się bardzo długo. Eliasz wypowiedział
kilka słów i PAN odpowiedział.
Bóg, który nie może odpowiedzieć na modlitwy tych, którzy Go
wzywają nie jest Bogiem. A już na pewno nie jest Bogiem dla kuszonych,
poniżanych, ginących i umierających ludzi. Baal nie był Bogiem. „Próby góry
Karmel” mają miejsce codziennie. Nasz Bóg jest tym, który wysłuchuje modlitw.
Kiedy obciążone serca wołają do Niego, On odpowiada.
***
Lecz kto by pił wodę, którą ja mu dam, nigdy nie będzie pragnął,
ale woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu
wiecznemu.
Ewangelia Jana 4:14
Chrześcijaństwo nie jest zaproszeniem, abyś stał się osobą
bardziej moralną i pobożną. To nie jest program 13 kroków, które mają
zreformować twoje życie. W swojej istocie, chrześcijaństwo zaczyna się od …
pragnienia.
Popatrz, ta kobieta przychodzi sama w środku dnia by
zaczerpnąć wody. Zarówno ona jak i sam Jezus doskonale wiedzą dlaczego wybrała
taką porę dnia. Jej styl życia z pewnością zapewnił jej odpowiednią reputację.
Ta kobieta celowo unika innych, z pewnością bardziej „moralnych” ludzi z jej
miasteczka. Unika tych, których spojrzenia i słowa mogłyby być nacechowane tylko
pogardą. Unika ludzi, a zamiast tego spotyka Boga.
A co robi Jezus? Rozmawia z nią o jej niemoralności? Uczy ją
właściwych relacji w obszarze seksualności czy małżeństwa? Nie. On mówi o jej
pragnieniu. Nie wygłasza kazania na temat czystości. On zwraca jej myśli ku
prawdziwemu problemowi, pragnieniu jej serca, gdyż widział, że schemat życia,
który wybrała po prostu nie działał i nie dał (bo nigdy nie mógł!) zapewnić jej
sercu tego, co może znaleźć tylko w Nim.
Chrześcijaństwo jest sprawą serca. Prawdziwe uwielbienie
może wypłynąć tylko z serca, które nieustannie adoruje Chrystusa. Ceni Go ponad
wszystko. Niewielu z nas doświadcza tego regularnie. Samo pojawienie się na
niedzielnym zgromadzeniu, śpiewanie pieśni, służba, często dalekie jest od
prawdziwego uwielbienia.
Prawdziwe oddawanie czci ma miejsce wtedy, gdy z głębi
złamanego serca wołamy: „Panie, Ty i tylko Ty jesteś tym, którego pragnę”.
Augustyn mówił: „Niespokojne jest serce moje, dopóki w Tobie nie znajdzie
spoczynku”.
***
I na koniec: twój harmonogram pokazuje co i kogo kochasz tak
naprawdę. Co zajmuje największą ilość twojego czasu?
Ile czasu poświęcasz na swoją relację z Chrystusem? Czy
żyjemy jako ci, którzy pragną (nie tylko powinni!) nieustannie z Nim przebywać?
Studiować Jego Słowo, modlić się do Niego, inaczej mówiąc – siedząc nieustannie
u Jego stóp?