PAN powiedział do szatana:
Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba – że nie ma nikogo mu równego na
ziemi? To człowiek doskonały i prawy, bojący się Boga i stroniący od zła.
Księga Hioba 1:8
W ostatnich dniach znowu gorzej śpię. Przypomina mi to najtrudniejszy czas ostatniej jesieni, kiedy wewnętrzny chaos i niepokój uległ zwykłej somatyzacji sprawiając, że sen stał się moją najgłębszą potrzebą. A, że pisanie ma dla mnie wymiar terapeutyczny, pokażę ci kawałek siebie.
„Nie śpię kolejną dobę. Budzę się… dziwna ta noc. Kolejna. Chcesz usłyszeć o moich marzeniach? Chcesz
usłyszeć czego się boję? Będziesz stać dalej, pomimo tego, że zabraknie
wszystkich innych? Chcesz zobaczyć całą prawdę, którą chowam na dnie duszy
i marzę tylko, aby stać się nagim, bez zbroi, bez tarczy, bez ciągłego planu
awaryjnego?” Tak było kilka miesięcy temu, ale jak wiele się zmieniło tak
naprawdę od tego momentu?
Czytając wczoraj Księgę
Hioba zadałem sobie jedno bardzo proste pytanie, które chciałbym dziś zadać i
tobie: Czy Bóg jest z ciebie dumny? Czy On jako twój Ojciec jest z ciebie dumny?
Czy PAN Wszechrzeczy widząc twoje ostatnie miesiące, tygodnie, ostatni dzień,
mógł być z ciebie dumny?
Wiem, że Bóg kocha swoje
dzieci dzięki ofierze Chrystusa. To jest bezwarunkowy wymiar Jego łaski i
miłosierdzia. Ale, czy zastanawiałeś się nad tym, czy On jest z ciebie dumny?
Moje dzieciństwo, mój dom
był daleki (chociaż jestem za niego niezwykle wdzięczny!) od modelu, który
chciałbym kiedyś z kimś zbudować. Nikt nigdy nie powiedział mi, że jest ze mnie
dumny. Więc dlaczego doskonały Bóg, miałby wygłosić takie świadectwo o mnie?
Czy ja naprawdę jestem
cenny dla Niego?
Czy On naprawdę raduje się
ze mnie?
Czy On naprawdę traktuje
mnie dziś jako swoje dziecko umiłowane?
Czy On naprawdę może być
ze mnie dumny?
Ja jestem dumny z ludzi,
których widzę w swoim życiu; sposobu w jaki Pan w nich działa i jakich zmian
dokonuje. Ojciec może być dumny z tych, którzy doprowadzeni do najgłębszej
nędzy własnego serca pokutują i szukają przebaczenia u Jego stóp. Ojciec może
być dumny z tych, którzy każdego dnia zmagają się z chorobą, która nie daje
żadnej nadziei. Ojciec może być dumny z dzieci, które skrzywdzone i poranione
przez innych, dalej trwają przy Nim i radują się z Niego jako jedynego źródła prawdziwej
radości. Ojciec może być dumny z tych, którzy powierzają Mu swój los i
cierpliwie czekają na Niego.
Czasem naprawdę trudno mi
zrozumieć, że Ojciec może być ze mnie dumny tylko dlatego, że tak postanowił, a
nie dlatego, że na to zasłużyłem. Czasem trudno mi zaakceptować fakt, że całe
zło, które wyrządziłem i hańbę, którą Mu przyniosłem, zostało przykryte krwią
Chrystusa, a ja dzisiaj mogę być wolny i czysty w Nim.
Ponieważ
jesteś w moich oczach drogi, jesteś uwielbiony, a ja cię umiłowałem – dlatego
dałem ludzi za ciebie i narody za twoje życie.
Księga Izajasza 43:4
On jako Ojciec patrzy na
ciebie ojcowskim sercem i naprawdę jest z ciebie dumny. Dumny kiedy wybierasz
Jego zamiast skarbów tego świata. Dumny kiedy w bezsenną noc szukasz Jego
oblicza. Dumny kiedy wylewasz w swojej goryczy cały ból przed Nim. Dumny kiedy
próbujesz dowiedzieć się o Nim więcej, nawet wtedy kiedy czas jest tak bardzo
ograniczony. Dumny kiedy uniżasz siebie i poświęcasz dla innych, nawet jeśli
nikt tego nie zauważa. Dumny kiedy oddzielasz się od ludzi, aby poświęcić się
tylko Jemu. Ale wiedz, że nawet gdybyś tego wszystkiego nie czynił, to i tak
Ojciec nie zostawi ani nie porzuci cię nigdy – ze względu na swoją wierność i
łaskę okazaną w Chrystusie.
Jeśli miałeś okazję
dorastać w kochającej rodzinie, to wiesz, że rodzice byli dumni z ciebie od
samego początku. Nie musiałeś nic robić. Byli dumni z pierwszych kroków; z
pierwszych pomalowanych ścian, z pierwszych ułożonych budowli; z pierwszego
słowa; z pierwszego uśmiechu. Taka jest miłość. Po prostu. Nie próbuj tego analizować,
ale przyjmij to wiarą, że niezależnie od tego co robisz, jesteś Jego. Uwierz w
to, zaakceptuj, żyj tym.
Moje ostatnie pół roku to
był przełomowy czas, w którym po ludzku, nic nie dawało mi podstaw, aby
uwierzyć, że Ojciec może być ze mnie
dumny. Kompletnie nic. Zadana krzywda i ból, brak poznania głosu Pasterza,
niechęć w cierpliwości, niedocenienie Jego dobrodziejstw, wybór decyzji,
których nie można było cofnąć, świadomość totalnej nędzy i prawdziwa modlitwa,
aby ... PAN chronił życie innych ludzi przede mną.
Naprawdę. Stąd od
niecałych trzech lat dopiero uczę się, że pojęcie „dumny kalwinista” jest
absurdalne, bo prawdziwy „kalwinista” (Bóg mi świadkiem, że nie lubię tego
określenia, ale używam go teraz celowo!) jest człowiekiem, który został złamany
przed Bożym tronem. Jest człowiekiem, który ujrzał Boży majestat, a ten
przeniknął całe jego życie i doświadczenie. Sam byłem (jestem?) człowiekiem,
którego pragnienie spójności i doktrynalnej integralności zaspokojone przez
reformowaną dogmatykę, okazało się niewystarczające. Czy widziałem Boga? Czy
zostałem pociągnięty do Niego? Czy On stał się moim jedynym i wystarczającym
Skarbem?
Jeszcze słowo o łasce, aby
iść dalej, nawet po popełnieniu najbardziej haniebnych przewinień (przez
ostatnie pół roku dokonałem wyborów i decyzji, których myślałem, że nigdy nie
popełnię – dlatego jeśli myślisz, że dzisiaj stoisz, to uważaj, abyś nie upadł
(1 Kor 10:12) i wiedz, że masz w sobie potencjał do każdego możliwego grzechu).
Marcin Luter mówił
ironicznie o Szatanie jako o „pocieszycielu wiernych”. Miał przez to na myśli
to, że ataki Szatana na naszą wiarę, zazwyczaj (w przypadku prawdziwych dzieci
Bożych) kończą się … u stóp Chrystusa. Kiedy stajemy się ofiarami jego oskarżeń
i potępienia (bardzo często prawdziwych oskarżeń!) gdzie mamy szukać
pocieszenia i obietnicy łaski? Tylko u krzyża. W ten sposób odkrywamy prawdziwą
moc krwi Chrystusa. Wiemy, że należymy do Niego, bo gdy Szatan pragnie nas oddzielić
od PANA, tak naprawdę prowadzi nas prosto w Jego ramiona.
Jan Kalwin zachęcał wierzących,
aby byli „miłośnikami Jezusa Chrystusa”. Więc żyj dla Jego chwały, w sposób
godny PANA, godny Ewangelii, godny Królestwa Bożego.