Każdy z nas ma w sobie
pęknięcia. Większość z nas dorastała w domach, które w większym lub mniejszym
stopniu były dysfunkcjonalne. Mamy w sercach rany zadane nam przez ludzi,
którzy powinni się o nas troszczyć. W przeszłości wielu z nas wydarzyły się
rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.
Kiedy Chrystus mnie zbawił
myślałem, że kościół (zbór) jest pełen idealnych ludzi, z doskonałym życiem
kształtowanym przez Słowo Boże i moc żywego Ducha Świętego.
Dziś widzę jak wiele jest zranienia i bólu wśród ludu Bożego – cierpienia ukrytego pod maskami „pobożności”.
Kevin DeYoung powiedział,
że: „Światło jest bolesne, gdy żyjesz w ciemności”. Ale nasza obawa przed
światłem Bożej prawdy nie zawsze musi wynikać z ukrytego grzechu. Wielu z nas
skrywa rany i ból ze strachu i wstydu – to nasza wewnętrzna ciemność, którą
boimy się ukazać PANU, a także innym ludziom.
Jeśli żyjesz w przekonaniu, że musisz być idealny, żeby ludzie cię zaakceptowali i przyjęli – to rana (trauma z gr. to „rana” – uszkodzenie, zranienie, ból, zdarzenie lub sytuacja, która w sposób negatywny wpłynęła na twoje życie).
Jeśli myślisz, że nie
możesz nikomu powiedzieć o swoim cierpieniu – to rana.
Jeśli unikasz wyrażonego w
sposób konstruktywny gniewu, gdy ktoś cię krzywdzi – to rana.
Jeśli myślisz, że cechą „dobrego”
chrześcijanina jest zachowanie spokoju zawsze i wszędzie i milczenie, gdy
ludzie zadając ci ból, oskarżają, wykorzystują – to rana.
Jeśli myślisz, że twoim
zadaniem jest spełnianie oczekiwań innych – to rana.
Boisz się powiedzieć „nie”?
Porównujesz się ciągle z innymi ludźmi? Nie potrafisz mówić o tym czego się
boisz? Czego potrzebujesz? Co jest dla ciebie ważne? Nie potrafisz przyznać się
do błędu? Nie potrafisz poprosić o pomoc? Ciągle martwisz się co powiedzą inni
o tobie?
Znasz
może taki obraz Pana Jezusa, trzymającego w swoich ramionach małą owieczkę?
Grafikę ukazującą czułość, bliskość, ciepło, zaufanie, troskę i miłość? Pamiętam,
że kiedyś czytałem świadectwo pewnego młodego Żyda, który ujrzał ten obraz.
Stał i patrzył na niego. Jak zahipnotyzowany. Po chwili powiedział do
otaczających go ludzi: „Czy wiecie co wasz Jezus miał na myśli kiedy nazywał
JAHWE „Ojcem”? To nasze „Abba” – bardzo intymne określenie dla uczucia, którego
nasze dzieci używają wobec ukochanego ojca. Wasz język nie oddaje w pełni tego
znaczenia. Dla nas Abba oznacza taką bliskość, w której JAHWE zna „nasz zapach”.
Jeśli mogę użyć takiego porównania: Jego nos znajduje się tak blisko nas, że
czuję On nas, całym sobą”.
Ojcze,
znasz mnie. Jest w moim życiu tyle rzeczy, których nie rozumiem. Przeszłość tak
często ciągnie się za mną. Nie znam odpowiedzi na tak wiele pytań, które
miesiącami zanosiłem do Ciebie. Ciągle próbuję chować przed Tobą tak wiele
rzeczy, a przed ludźmi udawać, że „sobie radzę” – no bo przecież powinienem! Mógłbyś pomóc mi zedrzeć tę fałszywą zasłonę
tego wszystkiego co nie pozwala mi żyć w prawdziwy sposób? Ojcze wiem, że nic z
mojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości nie sprawi, że będziesz kochać
mnie mniej. Pomóż mi żyć tą prawdą.
Znasz
mnie Ojcze, nigdy nie pozwolisz mi odejść. Potrzebuję zostawić wszystkie swoje
lęki przy Tobie. Potrzebuję odpocząć w Twojej prawdzie. Potrzebuję wiedzieć, że
nie pozwolisz mnie skrzywdzić! Potrzebuję doświadczyć Twojej bliskości.
Dziękuję, że przez krew Chrystusa mogę wołać Abba, Ojcze.