Zostałem zbawiony jako młody człowiek. Wszystko wydawało się układać dobrze, aż do dwudziestego roku życia, kiedy zaczęły dręczyć mnie bluźniercze myśli, które nękały mnie nieustannie przez kolejne lata. Kilku duchownych zalecało mi abym „zaufał Panu”, lub „modlił się o to” – ale im częściej to robiłem, tym było gorzej.
Mój stan doprowadził mnie do sytuacji, w której rozważałem popełnienie samobójstwa. W tym momencie zwróciłem się o pomoc do doktora Martyna Lloyda-Jonesa.
Nie pomógł
mi, aż do momentu w którym nie upewnił się, że jestem chrześcijaninem. Wtedy
zdiagnozował mój problem. Poradził mi (co było dość zaskakujące!), abym nie
tylko nigdy więcej nie myślał o swoim problemie, ale także abym nawet się o
niego nie modlił! Tak naprawdę wcześniej,
nie „modliłem się”, a tylko przypominałem sobie ciągle o moim problemie.
W kolejnych dniach
sytuacja stała się jeszcze gorsza! Wróciłem zmartwiony do Lloyda-Jonesa, który
powiedział mi, że właśnie tego się spodziewał! Był to dowód na to, że za tym
wszystkim stał szatan, który chciał przejąć kontrolę nad moim życiem myślowym.
Doktor dał mi ostrzeżenie, abym nie pozwolił szatanowi robić tego w przypadku jakiegokolwiek innego problemu, który napotkam. Dziękuję Bogu, że Martyn
Lloyd-Jones udzielił mi tej rady – najlepszej rady duszpasterskiej, jaką kiedykolwiek
otrzymałem. Szatan został zmiażdżony pod moimi stopami – i tak jest od lat.
Wciąż zadziwia mnie niezwykła intuicja doktora – niewątpliwie będąca darem od
Boga. Rada, których udzielali mi inni doprowadziły tylko do cięższej niewoli.
Iain Murray powiedział, że
Martyn Lloyd-Jones doradzał wierzącym uświadamiając im: „Jeśli chrześcijanin
czuje się przegrany, dzieje się tak dlatego, że rządzą nim jego subiektywne
uczucia, a nie zrozumienie prawdy. Zatem wybawienie z tego stanu zależy od
całkowitej zmiany podejścia: chrześcijanie mają nie skupiać się na sobie i
swoich problemach, ale na tym co Bóg dla nich zrobił; ich potrzebą nie jest „szpital”,
ale „koszary”, w których zapomną o własnych kłopotach i bolączkach i nauczą się
walczyć w armii”.
Lloyd-Jones powiedział: „Musimy
pozbyć się pojęcia kliniki i szpitala; musimy spojrzeć na te rzeczy w
kategoriach Boga i Jego chwały oraz wielkiej kampanii, którą rozpoczął przez
swojego Syna i przez którego doprowadzi ją do triumfalnego końca".
Wielu chrześcijan
zaświadczyło o praktycznych skutkach doradztwa Lloyda-Jonesa w tym zakresie,
gdy szukali zupełnie innego rozwiązania.