Wielu z nas uważa, że nasza wiara będzie wzrastać najlepiej w korzystnych warunkach, bez żadnych przeciwności, bez trudności i bez wystawiania na próbę. Tak jednak nie jest. Chrześcijanie w moim kraju (Kuba) często mówili, że byliby lepszymi wierzącymi, bardziej oddanymi i wiernymi, gdyby mogli żyć w kraju wolności religijnej.
Popełniają wielki błąd.
Jeżeli sądzimy, że nasza wiara będzie wzrastać, gdy okoliczności są łatwiejsze,
to nasze myślenie jest złe. Wiara, jak mięśnie, wzrasta przez ćwiczenie. Brak
aktywności, spokój, brak walki mogą być bardziej niebezpieczne dla naszej wiary
niż obecność prześladowań.
One budzą w nas poczucie i
rzeczywistość tego, kim naprawdę jesteśmy; pomagają nam polegać na Bogu – albo może
powinienem powiedzieć: zmuszają nas do tego.
Kościół bez walki,
trudności i prześladowań może łatwo zapaść w senność, stać się nieaktywnym i
stracić zwycięstwo bo, aby odnieść zwycięstwo, potrzebna jest bitwa.
Prawdziwa wiara nie
potrzebuje korzystnych warunków pokoju i pomyślności. Prawdziwa wiara
potrzebuje korzystnych (tak, korzystnych) warunków prześladowania i prób. Tak
pisał Paweł w 5 rozdziale Listu do Rzymian (Rz 5:3-5), co było też jego
doświadczeniem. I przez łaskę Boga także moim. Dlatego: radujcie się
uczestnicząc w cierpieniach Chrystusa (1 P 4:13).
Andres Noriega