Chrześcijanie nie zgadzają
się w tej sprawie. Ale co mówi Pismo Święte? Posłuchajmy Sinclaira Fergusona:
To bardzo ważne pytanie, a dla wielu z nas ma ono szczególną wartość, ponieważ znamy ludzi, którzy odebrali sobie życie. I myślę, że pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że samobójstwo nie jest niewybaczalnym grzechem, ponieważ wiemy, czym tak naprawdę jest taki grzech. Jezus mówi nam w Ewangelii Marka 3:22, że niewybaczalnym grzechem jest odrzucenie Jego i traktowanie Go tak, jakby był demonem. Jest to bardzo jasno powiedziane. Zatem samobójstwo nie jest grzechem niewybaczalnym.
Drugą rzeczą, o której
myślę jest to, że czasami ludzkie poglądy na tę sprawę są zniekształcone przez
historię Judasza, który popełnił samobójstwo. Jednak on odebrał sobie życie z
rozpaczy, spowodowanej zdradą Jezusa, co było konsekwencją tego, że zamieszkał
w nim szatan. Jest to jedyna osoba, o której czytamy w Nowym Testamencie, że
została de facto opętana przez szatana. Więc możemy założyć, że Judasz jest
wyjątkowym przypadkiem. On nie był czysty, jak stwierdził sam Pan Jezus. Stąd
nigdy nie powinniśmy zastanawiać się nad tematem samobójstwa w kontekście
historii Judasza.
Kolejną rzeczą jest to, że
każde naruszenie jakiekolwiek przykazania jest grzechem. Odebranie sobie życia
jest grzechem. To oczywiste. Ale nie wolno nam myśleć o samobójstwie w jakiś
szczególny sposób w oderwaniu od pozostałej nauki Pisma na temat grzechu. Z
jednej strony tak, jest to grzech z którego już nie można pokutować. Ale
jakbyśmy patrzyli na śmierć człowieka, który umarł w momencie popełnienia
grzechu pożądliwości? Moglibyśmy powiedzieć, że to nie jest „aż taki poważny
grzech”, jednak nadal pozostaje on grzechem. Prawda jest taka: każdy,
najmniejszy grzech sprawia, że zasługujemy na wieczność w piekle. Nic nas od
tego nie uratuje, jeśli nie znajdziemy przebaczenia u Boga.
Myślę więc, że ta
perspektywa powinna nam pokazać, że samobójstwo nie należy do odrębnej
kategorii grzechów.
Przyczyną samobójstw jest często
ludzka rozpacz, brak możliwości uzyskania pomocy. Jednym z pytań, które musimy
sobie zadać, jest kwestia tego, że Bóg obiecał dać wyjście z każdej trudnej
sytuacji. A co jeśli to my mieliśmy być pomocą dla osoby znajdującej się w
kryzysie samobójczym? Możemy być wtedy odpowiedzialni za nasz grzech, gdyż nie
udało nam się w sposób wystarczający dotrzeć do tej osoby.
Przychodzi mi na myśl
sytuacja mojego przyjaciela, która miała miejsce ponad czterdzieści lat temu.
Odebrał sobie życie. Pamiętam, że myślałem wtedy: „Jak to możliwe, że człowiek,
który był tak kochany przez innych, nie wiedział wystarczająco dużo o naszej
miłości do niego, która mogłaby go utrzymać przy życiu?”. Myślę, że powodem tego
mogło być to, że w sposób niewystarczający okazywaliśmy mu tę miłość.
Wierzę, że ten człowiek
jest w niebie. Znałem też innych ludzi, którzy odebrali sobie życie z
niezrozumiałych dla mnie powodów. Znałem ludzi, którzy byli doprowadzeni do
krawędzi wytrzymałości. Jednak wiem, jak ciemnym miejscem jest ten świat. Zdaję
sobie również sprawę, że zły duch może łatwo wpływać na nasze umysłu, abyśmy
nagle zaczęli myśleć, że życie będzie lepsze dla wszystkich, jeśli nas
zabraknie. A ponieważ wszyscy grzeszymy w taki czy w inny sposób, myślę, że
musimy być bardzo wrażliwi na wpływy ciemności w życiu świętych.
Wiąże się to wszystko z
pytaniem: Dlaczego Bóg w swojej suwerenności pozwala na takie rzeczy? Myślę, że
odpowiedź na to pytanie musimy pozostawić w rękach Pana.