Z powodu mojej choroby nie mieliśmy ostatnio okazji porozmawiać osobiście, a więc pozwól, że podzielę się tym co aktualnie przeżywam.
Jeśli chodzi o sen, to tak … dalej źle śpię. Wyniki badań okazały się dobre. Muszę jeszcze uzupełnić lipidogram. Być może jednak miałaś rację i powinienem zogniskować się wokół kwestii duchowych, nie fizycznych, bo jak sama wiesz, absolutnie nie zamierzam (nie chcę) korzystać z żadnego wsparcia farmakologicznego. Jedyne co rozważam jeszcze to treonina magnezu połączony z apigeniną i teaniną przed snem. Aktualnie suplementuję się GABą, ale jeszcze za wcześnie, aby stwierdzić skuteczność. Tak, ograniczyłem kawę. Tak wiem, że kawa blokuje adenozynę, stąd ograniczyłem ją do godziny 12.00. Będzie dobrze (DV).
1. W ostatnich dniach bardzo uczę się tego, że powtarzanie pewnych zachowań powoduje, że nasz układ nerwowy wierzy, że określone działania i ich kontekst, są ważne. Stąd naprawdę musimy zwracać uwagę na to co robimy, jak często to czynimy. Niesamowite jest to w jaki sposób Stwórca stworzył nasz układ neurologiczny. Wybacz za dygresję, ale chciałbym przez to powiedzieć, że kładąc nacisk na systematyczną modlitwę, możemy zaprogramować nasz układ nerwowy (nas samych i nasz tak często otępiały mózg) i jakby „wdrukować” w niego konieczność modlitwy, podobnie jak innych czynności, które są ważne dla naszego przetrwania. Niesamowite!
2. Przyznaję, że tekst o Mszy świętej napisałem trochę pod wpływem emocji. Ale uwierz mi, że sama byś tak zrobiła będąc w mojej sytuacji oraz czytając relacje męczenników za panowania krwawej Marii. Tak, czytałem część wypowiedzi, które się pojawiły w mediach społecznościowych pod tym wpisem. Nie chcąc popełnić pewnej dezynwoltury teologicznej jestem winien moim czytelnikom uzupełnienie tamtego tekstu, co też uczynię, ale mam jedną myśl na teraz: zwróć uwagę, że współcześnie (zwłaszcza młode pokolenie ewangelikalnych chrześcijan i tych którzy wychowali się w „wierzących” domach) większość ewangelicznych chrześcijan traktuje Kościół Rzymski jako inną denominację chrześcijańską. I wtedy tak, mają rację: absolutnie nie ma nic złego w tym, że będą uczestniczyć we Mszy świętej. Wtedy jest to kompletna adiafora i zgadzam się z moimi interlokutorami. Ale, jeśli zrozumiemy, że Kościół Rzymski to nie jest inna denominacja chrześcijańska, ale jak mówił Leonardo De Chirico „instytucja ukształtowana w czasach Imperium Rzymskiego, zbudowana na jego ideach, która tylko zachowuje chrześcijańskie nazewnictwo”, to wtedy mamy bardzo poważny problem.
Dla mnie dziś Papiestwo to „arcydzieło szatana” (jak mówił Martyn Lloyd Jones) bo „Chrystus nie odkupił swoją krwią Kościoła swego, aby papież mógł przyjść i ukraść Jego chwałę (Charles Spurgeon). Pozwól, że wypowiedzi Reformatorów i Purytan nie będę teraz cytował. Przyjdzie na to czas. Ja w każdym razie nie zamierzam partycypować w „dziele szatana” i w żadnym zakresie uczestniczyć w bałwochwalczym kulcie, a jeśli Rzym głosi „inną Ewangelię” (a wierzymy, że tak jest jeśli ewangelizujemy katolików) to sama wiesz, co apostoł powiedział: „Niech będzie przeklęty!”. Wybacz, nie o tym dziś chciałem mówić. Ostatnia rzecz: ja rozumiem tych, którzy się ze mną nie zgadzają. Szanuję. Jednego z braci, który wyraźnie uważał, że nie mam racji, bardzo chciałbym poznać osobiście bo jestem pod wielkim wrażeniem jego wiedzy i poziomu intelektualnej dyskusji, którą prezentuje. Ale nie zmienia to faktu, że dzieło Reformacji się nie zakończyło, a nasze stanowisko dziś wobec tego duchowego konfliktu często jest pozbawione gorliwości o prawdę Ewangelii. Dobra, rozwinę to później (DV).
3. Wreszcie udało mi się obejrzeć „Free Solo”. Alex Honnold jako pierwszy człowiek na świecie wspiął się bez żadnych zabezpieczeń (!) na ścianę El Capitan w Parku Narodowym Yosemite. Wcześniej oglądałem już jego wyczyny, a chyba zacząłem od wystąpienia na TED Talk. Muszę uczesać swoje myśli. Z pewnością robi wrażenie pokazując, że człowiek jest naprawdę niesamowitą istotą. Sama też wiesz jak uwielbiam śledzić ludzi, którzy mają prawdziwą pasję w swoim życiu. Jednakże film też był momentami bardzo smutny. Kiedy Alex mówi, że „życie nie ma dla mnie takiego znaczenia” wydaje się to całkowitym zaprzeczeniem celu, dla którego Bóg nas stworzył.
4. Skończyłem też kolejną część edukacji w aspekcie przemocy domowej. Podzielę się jeszcze myślami, ale książka Rachel Snyder „No Visible Bruises” pokazała mi perspektywę, aby zacząć w swoim instrumentarium zawodowym od zmiany nazewnictwa i przemoc domową w kontekście dynamiki psychicznej, emocjonalnej i fizycznej nazywać „terroryzmem ze strony partnera życiowego”.
5. Aktualnie „zmagam się” również z „Efektem Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?” Philipa Zimbardo. Musiałem chyba dojrzeć do tej książki. Z biblijnej perspektywy odpowiedź jest oczywista i zastanawiam się na ile autor będzie starał się wykazać, że to kontekst sytuacyjny a nie dyspozycja (atrybucja) wewnętrzna sprawia, że ludzie czynią zło. Aktualnie jestem na etapie Stanfordzkiego eksperymentu więziennego. Przebrnięcie przez zapisy dotyczące masakry w Rwandzie stanowiło prawdziwe „wyzwanie”. Bestialskość człowieka pozbawionego zewnętrznych ograniczeń, nie zna granic. Jakże niezbadana musi być Boża miłość, że zdecydował się okazać nam łaskę. I jakże wielkie zniszczenie spowodował grzech w życiu tego świata. Zmiłuj się Boże nad nami.
To naprawdę miała być krótka wiadomość! W kontekście naszych ostatnich rozmów pamiętaj, że za każdym razem kiedy wchodzimy w interakcję z drugą osobą (kimkolwiek!) zawsze ją z czymś zostawiamy. Więc nigdy nie rezygnuj z okazji, by powiedzieć, że kochasz czy tęsknisz – nigdy tego nie pożałujesz.
Mój umysł jest dziś najbardziej chaotyczną, irytującą, wewnętrznie niespójną i nieznośną „osobą” jaką znam! Staram się mniej go zrozumieć, a raczej uczyć się poddawać każdą myśl pod posłuszeństwo Chrystusowi! Podobnie i miejsce w moim życiu. Ty wiesz, że czasami … bardzo nie chcę tu być. Pocieszeniem się słowa, że „Od PANA pochodzą drogi człowieka; jakże może człowiek zrozumieć własną drogę?” (Prz 20:24).
Wiem, że czasami dla naszego dobra Bóg nie chce nas wyprowadzić z pustyni. Przynajmniej jeszcze nie chce. Ale jeśli pustynia jest właśnie Jego wolą na teraz dla naszego życia, to właśnie tam powinniśmy zostać ufając Jego dobroci i czekając na Jego czas (najlepszy czas!). Prawda jest taka, że nikt nie zna tej ukrytej woli Bożej dla swojego życia. Obietnica raczej brzmi: „gdy będziesz szedł krok po kroku, pokażę ci drogę”. Niech będzie błogosławione Imię PANA za to, że daje wystarczającą ilość światła, manny na dziś, a nasze jutro jest w Jego rękach!
adam
Ps. Blisko rok temu napisałem wpis „Dzień, w którym oddałem swojego Izaaka”. Minął prawie rok. Jeśli PAN pozwoli chciałbym za miesiąc jeszcze raz tam pojechać, wejść na tę górę i kolejny raz (na kolejny rok?) oddać PANU to co jest dziś tak cenne w moim życiu, a czego On przez ostatnie 12 miesięcy mi odmówił.
Pps. Moje ostatnie kazanie w zborze zatytułowałem: "Czy utraciłem swoją pierwszą miłość?", a oparte było na tekście z Obj 2:1-7. Nie skończyłem jeszcze transkrypcji, ale jeśli chcesz mogę wysłać Tobie plik audio. I tak, dalej zmagam się z odpowiedzią na postawione przez siebie pytanie.