Witajcie kochani! Nazywam
się Justin Peters i mam nadzieję, że miewacie się dzisiaj dobrze.
Dziękuję za dołączenie do
mnie w tym podkaście. To jest wywiad, który przeprowadziłem z Joshuą Banksem.
Joshua jest pastorem Shepherd's Rock Bible Church w Kingsport Tennessee.
Napisał on książkę zatytułowaną "Tak, to ma znaczenie: wpływ doktryny elekcji na uświęcenie". [Joshua] zwrócił się do mnie, nie wiem, może w zeszłym roku, i zapytał czy przeczytam jego książkę i jeśli mi się spodoba to czy ją polecę, i tak też zrobiłem. To bardzo dobra książka i dotyczy czegoś, co jest bliskie i drogie mojemu sercu, ponieważ, jak usłyszysz w wywiadzie, jedną ze słabości w pewnych obszarach naszego soteriologicznie zreformowanego obozu, jest brak uświęcenia, szczerze mówiąc - brak pragnienia osobistej świętości. Tak więc z wielką chęcią przeczytałem tę książkę, jest wspaniała. Zatem bez dalszej zwłoki, oto wywiad z Joshuą.
Josh zacznij może od
opowiedzenia nam trochę o sobie, kim jesteś, gdzie mieszkasz, co robisz. Oczywiście!
Od 22 lat mieszkam w Gate City Virginia z moją żoną, która ma na imię Amanda.
Mamy pięcioro dzieci, których wiek waha się od 23 do 8 lat. Mamy 3 chłopców i
dwie dziewczynki. Od 11 lat jestem pastorem. Założyliśmy nasz kościół w 2012
roku. Jestem pastorem, ale pracuję też w firmie dekarskiej w Kingsport
Tennessee. Nasz kościół mieści się również w Kingsport. Więc to jest to, co
robię, powołanie i praca.
Josh opowiedz nam trochę o
tej książce, dotyczy ona doktryny elekcji (wyboru) i naszego uświęcenia oraz
związku pomiędzy tymi dwoma rzeczami i jest to coś, co niestety, jak sądzę,
zbyt mało chrześcijan robi w sposób w jaki ty to zrobiłeś. Ale opowiedz nam
trochę o książce i o tym, jak to się stało, że wybrałeś ten temat.
Jest to właściwie moja praca
doktorska z seminarium magisterskiego. I jest to temat, który bardzo mnie
pasjonuje od czasu, chyba jeszcze przed wstąpieniem do seminarium. W miejscu, w
którym żyjemy jest dużo więcej kościołów reformowanych, ale jest też dużo
kościołów, które są bardzo anty-reformowane. Więc nieuchronnie kiedy spotykałem
nowego brata lub siostrę w Chrystusie, kilka razy zdarzyło się, że jedną z
pierwszych rozmów było: Co myślisz o doktrynie elekcji? Wówczas automatycznie
myślałem sobie: "Dobrze, zobaczymy jak to się potoczy". I zwykle te
rozmowy i niektóre inne naprawdę sprowadzały się do tego, że ludzie stawali się
bardzo niespokojni [smutni] kiedy zaczynało im się wyjaśniać biblijną doktrynę
elekcji.
Ale zawsze kończyło się to
czymś w stylu: "Co to ma za znaczenie, to nie jest kwestia potrzebna do
zbawienia". I często wyglądało na to, że wiele razy mówili tak po to, aby
odwrócić rozmowę lub po prostu ją zakończyć. I to sprawiło, że zacząłem myśleć,
że rzeczywiście nie jest to kwestia zbawienia, jeśli chodzi o to, czy decyduje
o tym, czy jesteś nawrócony, czy nie, ale musi to być istotna kwestia, w
przeciwnym razie nie byłaby zawarta w Piśmie Świętym. I tak, kiedy wracałem do
tych głównych tekstów, do których zazwyczaj wszyscy sięgamy, kiedy mówimy o
doktrynie elekcji - List do Efezjan czy List do Rzymian, wydaje się, że
wcześniej tego nie zauważyłem, po prostu przeoczyłem to i być może dlatego, że
wiele razy, kiedy ta doktryna się pojawia, jest to raczej rodzaj debaty, ale
patrząc na te fragmenty Pisma Świętego, zauważyłem, że zawsze ta kwestia była
związana jest z jakimś aspektem naszego uświęcenia, naszego wzrostu w
Chrystusie, była przeznaczona do wytworzenia czegoś w nas, tak jest w wielu z
tych fragmentów.
I tak naprawdę po prostu
mnie to ujęło i przykuło do siebie, aby pomóc mi osobiście zrozumieć, że ta
doktryna jest czymś więcej niż tylko czymś, o czym można dyskutować, jest
czymś, z czego możemy się cieszyć i zrozumieć, że jest ona podstawą wielu
różnych aspektów naszego uświęcenia. Tak naprawdę stąd się to wzięło. Więc
kiedy miałem okazję w seminarium magisterskim, napisać pracę doktorską na ten
temat, to właśnie to chciałem zrobić.
Jesteś na Południu, a ja
dorastałem w Mississippi. Nigdy nie mówiono tam o doktrynie elekcji kiedy
dorastałem w południowym kościele baptystów, a kiedy nawet temat ten się
pojawiał, to zawsze w negatywny sposób. Kiedy poszedłem do seminarium, to też
zawsze było to postrzegane negatywnie. Ale nigdy nie było to wyjaśnione. I
wiem, pewnie ty też to widzisz, 99 razy na 100, kiedy rozmawiasz z kimś o
doktrynie elekcji lub o tym "strasznym" terminie - kalwinizm, oni
mają karykaturalne zrozumienie tego, mówią przeciwko temu, nauczają przeciwko
temu, ale tak naprawdę nawet nie rozumieją, czym to jest.
Jest to zapewne zbyt obszerne
pytanie, aby można było na nie odpowiedzieć w pełni, ale proszę przedstaw nam z
perspektywy lotu ptaka, co rozumiemy przez doktrynę o elekcji lub kiedy słyszy
się termin kalwinizm, o czym mówimy?
Przede wszystkim, kiedy
mówimy o doktrynie elekcji, mówimy o jednym z aspektów ogólnej, jak sądzę,
doktryny o predestynacji. Kiedy mówimy o predestynacji, mówimy o tym, że Bóg
określa przeznaczenie zarówno wybranych, jak i nie wybranych. Elekcja jest
pozytywną stroną predestynacji, podczas gdy reprobacja [odrzucenie] będzie
negatywną. A to o czym mówimy to, jak potwierdza nam Pismo Święte, że przed
założeniem świata, mając na uwadze, że jesteśmy grzesznikami i jesteśmy upadli,
Bóg wybrał z ludzkości według własnego celu, według własnej łaski, ludzi do
zbawienia i to są ci, za których Chrystus umarł i to są ci, których Duch Święty
regeneruje.
Kiedy więc mówimy o
doktrynie elekcji mówimy o tym, że Bóg wybrał nas w Chrystusie przed założeniem
świata. Josh, w twojej książce tytuł czwartego rozdziału brzmi: "Przewidziana
wiara czy z góry ustanowiona wiara?" Ci, którzy nie podzielają naszych
przekonań w tej kwestii, powiedzieliby, że nie mogą zaprzeczyć, że doktryna
elekcji jest w Biblii, to znaczy, że widzą, iż jest tam słowo [przeznaczony],
predestynowany, ale powiedzieliby, że Bóg spogląda w dół przez korytarze czasu,
aby zobaczyć, kto Go wybierze lub nie, i w oparciu o Boga, przewidującego to w
przyszłości, On określa, czy jesteśmy wybrani, czy nie, i Bóg wybiera nas po
tym, kiedy zdecydujemy się pójść za Jezusem. Jaka byłaby twoja odpowiedź na to?
Zwróciłbym takie osoby do 8
rozdziału Listu do Rzymian, gdzie Apostoł Paweł mówi o tych, których Bóg
przeznaczył, aby pokazać im, że to nie znaczy przewidział. Jest to właściwie
słowo złożone, jak zauważyło wielu teologów, których przytaczam w książce,
odnosi się ono do intymnej znajomości osoby, i ten rodzaj intymności oznacza
rodzaj miłości.
Wskazałbym im najpierw ten
fragment, aby wyjaśnić, co dokładnie oznacza "przeznaczył", że Paweł
mówi tu o tych, których Bóg wcześniej intymnie umiłował. A następnie
spróbowałbym im wyjaśnić konsekwencje tego, co mówią, kiedy mówią o tym, że Bóg
przewidział, ponieważ to sugeruje, że jeśli Bóg patrzy w dół przez korytarze
czasu, aby zobaczyć, co zrobimy, to sugeruje, że musi się czegoś dowiedzieć. I
druga rzecz: nadaje człowiekowi zdolność, o której Pismo Święte mówi, że jej
nie posiada, człowiek pozostawiony sam sobie jest wrogiem Boga, nie jest w
stanie podporządkować się prawu Bożemu, kocha raczej ciemność niż światło, a ich
twierdzenie nadaje człowiekowi zdolność wyboru Chrystusa i że pozostawiony sam
sobie przyjdzie do Niego.
A Pismo Święte bardzo
stanowczo stwierdza, że jesteśmy martwi w naszych przewinieniach i grzechu,
jesteśmy z natury dziećmi gniewu. Nie jesteśmy sprawiedliwi, nie szukamy Boga,
i wszystkie te rzeczy, o których mówi nam List do Rzymian 3, o których mówi nam
List do Efezjan 2. Więc nie jest możliwe, żeby człowiek pozostawiony sam sobie
wybrał Boga.
Tak, to prawda. Josh mogę
zadać ci kilka pytań, które słyszymy cały czas?
Tak, proszę.
Więc to jest prawdopodobnie
najbardziej powszechne pytanie: to o co chodzi z Ewangelią Jana 3:16? Jak
możesz być kalwinistą i zgadzać się Ew. Jana 3:16?
Cóż, wskazuję w książce na
Ew. Jana 3:16, która absolutnie wyraża nam miłość Boga, i to jest prawda. To
jest coś, co naprawdę należy potwierdzać w tym sensie, że Bóg kocha, i Bóg
rozszerzył tę miłość na całą ludzkość, w tym sensie, jak mówił R. C. Sproul, że
ma On swoją życzliwą miłość, miłość dobroczynną, że ma dobrą wolę wobec
człowieka. Dokonuje wobec niego aktów dobroci, i to samo w sobie jest tym, co
nazywamy "powszechną łaską". Potwierdzamy, że jest to aspekt Bożej
miłości, ale kiedy patrzymy na Ewangelię Jana, nie mówi nam ona o zasięgu
zadośćuczynienia, nie mówi nam, za kogo Chrystus umiera, nie mówi nam nic z
tych rzeczy.
To tak naprawdę jest
stwierdzenie faktu, że Bóg tak umiłował świat, że dał Chrystusa, a wierzący
nigdy nie zginą. Tak więc Ewangelia Jana 3:16 nie jest tekstem dowodowym
przeciwko poglądowi reformowanemu, poglądowi biblijnemu, jest to tylko
stwierdzenie faktu i przedstawienie go nam.
A teraz następne pytanie z
serii "a co, z..." które często słyszę: a co z ewangelizacją, jeśli
jesteś kalwinistą i wierzysz, że Bóg już wybrał, kto będzie zbawiony, a kto,
zostanie pominięty, po co ewangelizować, jeśli wszystko już jest ustalone, po
co ewangelizować, po co świadczyć?
Cóż, podobnie jak ty, ja
również spotkałem się z tym pytaniem. Jednym z moich ulubionych fragmentów, do
którego się odnoszę, to Dzieje Apostolskie 18, kiedy Paweł jest w Koryncie i
gdy tylko się tam znalazł poszedł do synagogi. Głosił ewangelię, uwierzyło tam
tylko kilka osób i w zasadzie to go przegonili. Na co apostoł Paweł mówi:
"Krew wasza na waszą głowę... Od tej chwili pójdę do pogan." Ale
wtedy Pan ukazuje mu się we śnie i mówi: "Nie obawiaj się, nie przestawaj
głosić, bo mam wielu ludzi w tym mieście". I ty zaczynasz drapać się w
głowę, zastanawiając się co to znaczy, przecież tylko kilka osób uwierzyło,
więc jak to możliwe, że Bóg ma tam tylu ludzi?
Kiedy weźmiesz ten
scenariusz, który znajdujemy w Dziejach Apostolskich 18, a następnie
przejdziesz do Listu Rzymian 10, który mówi o tym, że wiara więc jest ze
słuchania, a słuchanie – przez słowo Chrystusa, a jak usłyszą bez kaznodziei? i
tak dalej.
A więc kiedy złożysz to
wszystko razem, widzisz, że ewangelia jest narzędziem, którego Bóg używa, aby
doprowadzić swoich wybranych do wiary. Jest to więc bardzo wzmacniające, jeśli
rozumiemy, że Bóg ma swój lud, ma swoich wybranych, a środek, którymi Bóg
doprowadza ich do wiary, to ewangelia, którą i tak nakazał wszystkim głosić,
więc to naprawdę w pewnym sensie jest bardzo pocieszające i zachęcające, że
odpowiedzialność za nawrócenie człowieka nie spoczywa na nas, ale jest w mocy Pana,
aby to zrobić.
John Piper powiedział coś w
rodzaju, że: „misje ewangelizacyjne nie są utrudnione przez naukę o elekcji,
ale są przez nią wzmocnione i ich zwycięstwo jest zapewnione".
My jesteśmy tylko
narzędziami w rękach Boga i to Bóg przyprowadza swoich wybranych do wiary, nie
wiemy kim oni są, więc absolutnie przekazujemy darmową ewangelię każdemu, i
zostawiamy Panu oczywiście udzielenie wiary komukolwiek zechce.
Z moich obserwacji i jestem
pewien, że również z twoich, wynika, że najbardziej ewangelizujący ludzie,
jakich znam, to kalwiniści, najbardziej ewangelizujący spośród ludzi, jakich
znam, ci, którzy rozdają traktaty ewangelizacyjne i głoszą na rogach ulic -
może nie 100% z nich, ale prawie wszyscy trzymają się Bożej suwerenności i
zbawienia.
Tak. Przychodzi mi tu na
myśl oczywiście dr Lawson. Pewnego dnia byliśmy w klasie i nie będę wymieniał
nazwiska tego drugiego pana, ale mieliśmy takie krótki czas pytań i odpowiedzi.
I ktoś zadał pytanie o to,
jak wierząc w naukę o elekcji mamy głosić darmową ofertę ewangelii, czy coś w
tym stylu. Inny z panów, który tam był, powiedział coś podobnego do tego:
"Wiesz, głosisz jako kalwinista, a ewangelizujesz jako Arminianin".
Zasadniczo tak właśnie powiedział.
Pamiętam, że dr Lawson,
który siedział tuż obok niego nie mógł się doczekać, kiedy otrzyma mikrofon i
powiedział: "Wiesz, nie do końca się z tym zgadzam, głosisz jako
kalwinista i ewangelizujesz jako kalwinista". I to jest prawda. Zgadzam
się, ponieważ to daje nam pewność w naszym głoszeniu, ale nie w nas samych... w
rzeczywistości właściwie rozumiane to odziera nas ze wszystkiego, a cała
pewność jest umieszczona w mocy przesłania, nie w mocy tego, kto przedstawia
przesłanie, ale w samym przesłaniu i wiemy, że Słowo Boże nie powróci puste.
A więc to umacnia naszą
ewangelizację, wiem, że tak jest w moim przypadku. To umacnia nasze nauczanie,
ufamy, że Boży Duch Święty uczyni to, co przeznaczył dla swojego Słowa.
No dobrze, więc teraz
zagłębmy się nieco bardziej w związek między elekcją a uświęceniem. Jestem tak
wdzięczny, że napisałeś tę książkę Josh, ponieważ jedną z rzeczy, która mnie
niepokoi w niektórych częściach naszego soteriologicznie zreformowanego obozu
jest prawdziwy brak uświęcenia. Jest pewna grupa, którą można nazwać młodą,
niespokojną grupą reformowaną, która tak naprawdę nie jest już taka młoda, ale
wydaje się, że jest w niej poczucie komfortu ze światem, poczucie komfortu z
grzechem i po prostu afiszowanie się, przynajmniej z tym, co jest postrzegane
jako nasze chrześcijańskie wolności. I to naprawdę odbywa się kosztem
uświęcenia. Wydaje się, że w niektórych skrzydłach naszego soteriologicznie
zreformowanego obozu uświęcenie jest niewielkie, jeśli w ogóle istnieje.
Powiedz nam trochę, dlaczego doktryna o elekcji ma jakikolwiek wpływ na nasze
uświęcenie, jaki jest związek?
Myślę, że wiele z tych
fragmentów, na które patrzymy, oprócz fragmentów takich jak Efezjan 1, ponieważ
kiedy patrzymy na doktrynę w Efezjan 1, uświęcenie jest dla uwielbienia jego
chwały, jest po to, aby poruszyć nasze uczucia, aby zrozumieć, jaka łaska
została nam udzielona, i fakt tego, co on tam mówi, że jesteśmy wybrani w nim
przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni, a implikacją jest to,
że kiedyś nie byliśmy święci i nienaganni, ale to w Nim nas tym obdarzył, i
podstawą tego jest doktryna o elekcji, że wybrał nas w Chrystusie, abyśmy byli
święci i bez winy.
I to ma poruszyć nasze
uczucia do oddawania Mu chwały, a więc powinno nas to dotknąć w tym sensie,
abyśmy jeszcze bardziej dziękowali Panu. Ale kiedy patrzysz na te inne
fragmenty, na przykład takie jak List do Kolosan rozdział 3, "Tak więc
jako wybrani Boga(...) przyodziejcie się w serdeczne miłosierdzie...
pokorę", wszystko to, więc kiedy patrzysz na taki fragment jak ten lub w
Piotrze, kiedy on używa nauki o elekcji jako podstawy naszego posłuszeństwa
Panu, to w tych fragmentach widzisz, że doktryna o elekcji jest rzeczywiście
podstawą naszego chrześcijańskiego charakteru, ponieważ przedstawia nam Boży
charakter wobec nas, że On jest współczujący, że On jest miłosierny.
Kiedy czytasz te fragmenty i
widzisz, że to jest Boży charakter, i że z powodu Jego łaskawego charakteru
jestem w Chrystusie, to wtedy to musi być mój charakter, kiedy chodzę po tym
świecie. Więc nie chodzi o to, że, tak jak mówisz, starasz się pokazać jakieś
chrześcijańskie wolności czy cokolwiek, naszym głównym celem powinien być
charakter Boga, który jest nam przedstawiony w wyniku nauki o elekcji i starać
się Go naśladować, aby być naśladowcami Boga jako umiłowane dzieci.
Powinno to nas poruszyć i
zmienić nasze uczucia, abyśmy chcieli być bardziej podobni do Chrystusa, abyśmy
byli bardziej podobni do naszego Pana, abyśmy byli tak łaskawi jak On, który
okazał nam miłosierdzie, miłość i dobroć. Nasze życie powinno pokazywać właśnie
to, a nie tylko starać się, jak mówisz, obnosić się z naszą chrześcijańską
wolnością. Nie chodzi o to, jak daleko lub jak blisko możemy dojść do tej
linii, której nie powinniśmy przekraczać, ale o to, abyśmy trzymali się od niej
z daleka i chcieli być jak Chrystus i naśladować Boga.
I nauka o elekcji
przedstawia łaskawy charakter Boga wobec nas.
Tak, ponieważ elekcja
dotyczy przede wszystkim naszego zbawienia, naszego odkupienia, ale w tym
zawiera się też nasz wzrost w Chrystusie, nasze uświęcenie, wzrost i świętość,
wzrost w łasce i znajomości naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc obejmuje to
wszystko, prawda? Nie chodzi tylko o nasze wieczne przeznaczenie, ale o nasze
upodobnienie się do obrazu Chrystusa tu i teraz.
Tak. Kiedy patrzysz na całą
tę doktrynę, to jest ona bardzo uniżająca, i o tym jest też jeden z rozdziałów
w książce, jest to doktryna, która nas uniża. Wiesz, nikt nie zna nas tak
dobrze jak my sami, znamy wszystkie rzeczy, które przechodzą przez nasze umysły
i rzeczy, które mówimy, a których powinniśmy, a jednak pomimo to, Bóg łaskawie
rozszerzył swoje miłosierdzie i miłość do nas w Chrystusie. I to zrozumienie
jest takie, że nie miałem nic wspólnego z moim zbawieniem, nie byłem
wystarczająco dobry, aby na nie zasłużyć, nie jestem wystarczająco dobry, aby
je zachować. W ramach tej doktryny przed naszymi oczami ukazany jest łaskawy
charakter Boga, jest to po prostu o wiele więcej niż tylko materiał do sporu
lub do debaty, lub do pouczania ludzi, jak ja to robiłem kiedy przyszedłem do
wiary reformowanej, chyba nazywają to etapem klatki, więc jest to po prostu o
wiele więcej niż to.
Tak, o wiele więcej. A kiedy
już raz zobaczysz suwerenność Boga i zbawienie, zobaczysz to w Piśmie Świętym,
to nie możesz tego nie zauważyć, to jest wszędzie gdzie spojrzysz. Teraz dziwię
się, że tak długo nie widziałem tego w moim życiu. To znaczy widziałem słowa i
wersy, ale to po prostu nigdy nie kliknęło ze mną i zawsze z tym walczyłem, ale
potem, gdy masz taką potrzebę, to widzisz to, i to jest po prostu jak - wow! To jest tu i tu i tam, to jest prawie
na każdej stronie Biblii, i po prostu się tym zdumiewasz.
Tak. Trafiłeś tu w samo
sedno, ponieważ to co mówisz to dokładnie to czym dzielili się niektórzy z
naszego kościoła, że kiedy przychodzisz do wiary reformowanej, to po prostu
widzisz to wszędzie. Widzisz to w Starym Testamencie, widzisz to w Nowym
Testamencie, jest to spójne w całym Piśmie Świętym, suwerenność Boga, suwerenne
powoływanie, suwerenne rozszerzanie łaski, i tak dalej, i tak dalej.
Tak, przeczytaj Ewangelię
Jana rozdział 6, rozdział 10, rozdział 17, to jest po prostu wszędzie, w kółko.
"Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie". Jezus mówi w kółko
o tych, którzy zostali mu dani przez Ojca, my jesteśmy darami, które Ojciec
daje Synowi. Gdyby jedyny adres w Biblii, w całej Biblii dotyczący elekcji
został znaleziony tylko w 17 rozdziale Ewangelii Jana, w modlitwie
arcykapłańskiej, to już byłoby to wystarczające, ale to jest wszędzie gdzie
tylko spojrzysz.
Porozmawiaj z nami jeszcze
trochę Josh, o tym - a już dotknąłeś tego tematu - jak doktryna elekcji powinna
wpływać na naszą pokorę. Słyszę często... jednym z powszechnych zarzutów wobec
kalwinistów jest to, że są aroganccy. Kalwinizm jest arogancki, ponieważ oni
myślą, że są tymi nielicznymi, że są wybrańcami i mają to elitarne podejście,
ponieważ są jednymi z wybranych, a inni nie. To jeden z częstych zarzutów,
które słyszę wobec kalwinizmu. Jakie są twoje przemyślenia na ten temat?
Myślę, że jest to związane z
czymś o czym wcześniej wspomniałeś, a mianowicie, że gdyby oni naprawdę
wiedzieli, gdyby naprawdę wiedzieli, czego naucza kalwinizm, to by tego nie
mówili. Ponieważ to ich szczególny pogląd... to ich pogląd naprawdę dopuszcza
pewnego rodzaju arogancję i dumę, ponieważ jeśli wyznajesz synergiczne dzieło
zbawienia jako to, do czego się stosujesz, możesz przypisać sobie przynajmniej
część zasług. Ewangelia została ci przedstawiona... wprawdzie nie wyjdą i nie
powiedzą, że ja ją przyjąłem, a ktoś inny nie, ponieważ byłem mądrzejszy od
niego lub tym podobne, ale musi być jakiś powód, który muszą uwzględnić,
dlaczego oni uwierzyli, a ktoś inny nie. Więc według nich po prostu Jezus
wykonał główne 50% pracy, lub powiedzmy, że wykonał nawet 99% pracy, ale reszta
zależy od ciebie.
Jest to przypisywanie sobie
pewnej zasługi za swoje własne zbawienie - więc ja wybrałem, ja uwierzyłem, ja
przyjąłem, to miało dla mnie sens, więc wybrałem słusznie. Ale kiedy patrzysz
na teologię reformowaną, to nie ma tam nic takiego. My patrzymy na całość
dzieła Bożego, na dzieło zbawienia, które jest dziełem Boga i nie ma w nim
żadnej części, którą moglibyśmy przypisać sobie, ponieważ jesteśmy umarli w
upadkach i w grzechach, z natury jesteśmy dziećmi gniewu.
Ale Paweł mówi dalej w
drugim rozdziale Listu do Efezjan, "Lecz Bóg, który jest bogaty w
miłosierdzie, z powodu swojej wielkiej miłości, którą nas umiłował",
"ożywił nas razem z Chrystusem". Patrzymy więc na siebie samych
będącymi duchowo martwymi, niezdolnymi do przyjścia do Pana, pozostawionymi
samym sobie, dopóki suwerenna ręka Boga nie została wyciągnięta do nas w Duchu
Świętym, aby nas odrodzić, uczynić żywymi, udzielić nam wiary do wierzenia,
której pozostawieni sami sobie nigdy nie mieliśmy, a więc wzywamy Go w wyniku
suwerennego dzieła, które zostało w nas dokonane.
I kiedy na to patrzysz, to
widzisz, że to jest bardzo pokorne, ponieważ to sprawia, że wracamy do zadania
sobie pytania, co ja musiałem zrobić w tym wszystkim? Jaką ja miałem rolę? A
odpowiedź brzmi: nie miałeś żadnej. On suwerennie wybiera i wówczas Duch Święty
jest tym, który nas ożywia. Apostoł Paweł mówi ponownie, myślę, że jest to w
Pierwszym Liście do Koryntian 1: "Lecz wy z Niego jesteście w Chrystusie
Jezusie". Więc tak, kiedy naprawdę zaczynamy patrzeć na reformowany sposób
widzenia, to widzimy, że my nie mamy w tym żadnej zasługi. Wszystko jest
zwrócone na Chrystusa i uwielbienie Go za każdy aspekt naszego zbawienia,
natomiast w tym innym poglądzie można przypisać sobie pewne zasługi.
Josh, kolejnym praktycznym
aspektem naszego uświęcenia, którym zajmujesz się w swojej książce, jest wpływ
Bożej suwerenności, doktryny elekcji na nasze życie jako chrześcijan, kiedy
nieuchronnie przechodzimy przez próby, kiedy przechodzimy przez cierpienie. Co
doktryna o elekcji ma do zaoferowania chrześcijaninowi w czasach cierpienia,
bólu, prób, opowiedz nam trochę o tym.
Patrząc na fragment Listu do
Filipian 1, apostoł Paweł w pierwszej części tego rozdziału, mówi, że ten,
który rozpoczął w was dobre dzieło, dokończy je... ale potem na końcu tego
rozdziału mówi, "Gdyż wam dla Chrystusa dane jest nie tylko w niego
wierzyć, ale też dla niego cierpieć". Więc patrzysz tam na porównanie, jak
Pan w nas działa, rozpoczął dobre dzieło i doprowadzi je do końca. A fakt, że
Pan to czyni jest prawdopodobnie najważniejszym aspektem naszego życia,
otrzymanie tej łaski Bożej i naszego zbawienia. I kiedy przychodzi cierpienie,
masz tę samą pociechę i zachętę, że Bóg aktywnie działa w tym wszystkim,
ponieważ doprowadza nasze zbawienie do końca. Tak więc daje nam to zachętę do
zrozumienia, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu, służy doskonaleniu naszej
wiary, jak mówi Pismo Święte w innym miejscu, ale także jako aspekt tego
doskonalenia nas w Chrystusie, gdy Pan wezwie nas do domu.
Często zwracamy uwagę na
ósmy rozdział Listu do Rzymian i zawsze przeskakujemy do wersetów 29 i 30 i
cytujemy je gdy ludzie przechodzą przez trudny czas. Cytujemy im werset 28,
"wszystko współdziała dla dobra", ale te wszystkie wersety są jednością,
nie należy ich rozdzielać. To, co Paweł mówi w wersetach 29 i 30 o tych,
których przeznaczył, tych też powołał, tych usprawiedliwia, wszystko to... jest
rozszerzeniem tego, co mówi w wersecie 28, wszystko współdziała dla dobra tych,
którzy miłują Boga, którzy są powołani według postanowienia Boga, tych bowiem,
których on przedtem znał... To jest rozszerzenie z wersetu 28, tych bowiem,
których on przedtem znał, tych też przeznaczył, aby stali się podobni do obrazu
jego Syna... a których powołał, tych też usprawiedliwił... tych też uwielbił.
Tak więc w środku twoich
prób i cierpień, to znowu nas pociesza i pomaga nam skierować nasze oczy z
powrotem na Pana, aby zrozumieć, że On coś w nas wykonuje, i doprowadzi to do
końca, a efektem końcowym będzie uwielbienie w Chrystusie. Mamy więc pewność,
że w czasach cierpienia polegamy na Nim, tak jak mamy pewność, że zbawienie,
które nam przyniósł, zostanie dokończone.
Możemy nigdy nie wiedzieć,
jakie jest uzasadnienie, ale wiemy, że tak jak mówi Hiob, "On wykona, co
postanowił o mnie", dla wypróbowania mojej wiary, dla wzrostu mojej wiary,
aby mnie udoskonalić na dzień, w którym wezwie mnie do domu.
Suwerenność Boga jest tak
pocieszającą rzeczą dla nas, tak pocieszającą doktryną dla nas jako wierzących.
Kiedy przechodzimy przez czas próby, kiedy dostajemy złe wyniki od lekarza,
kiedy nasze dziecko ma wypadek samochodowy, kiedy tracimy pracę lub cokolwiek
innego, gdybym nie miał... i szczerze mówiąc, patrząc na stan dzisiejszego
świata, gdybym nie miał zdrowej teologii suwerenności Boga, wyrywałbym to, co
zostało z moich włosów. Martwiłbym się, zwijałbym się w kłębek, ponieważ nie
miałbym pewności, że Bóg ma nad tym kontrolę, że jest suwerenny, że zarządza
tymi wszystkimi rzeczami. I nawet nasze cierpienie, jak powiedziałeś, jest
przywilejem, który został nam przyznany.
Niewielu ludzi myśli o
cierpieniu w tych kategoriach, że to przywilej cierpieć dla chwały Chrystusa,
ale tak jest. Cierpienie nie jest przyjemne, ale jego rezultat jest tym, z
czego możemy się cieszyć. Paweł mówi o tym w Liście do Rzymian 5, "Ale
chlubimy się też uciskami, wiedząc, że ucisk wyrabia cierpliwość; a cierpliwość
– doświadczenie, doświadczenie zaś – nadzieję, a nadzieja nie przynosi
wstydu." Tak więc i pośród naszego cierpienia, chociaż nie jest ono wcale
przyjemne, jest bolesne, może być bardzo bolesne, w zależności od tego, co się
dzieje, końcowym rezultatem tego jest coś, na co możemy spojrzeć wstecz i cieszyć
się w Panu, że dokonał w nas dzieła, aby nas zmienić w jakiś sposób, cokolwiek
było Jego zamiarem, aby uczynić nas jeszcze bardziej podobnymi do Chrystusa.
Jest to więc w pewnym sensie dziwny rodzaj dychotomii, ale jest to
rzeczywistość, którą przedstawia nam Pismo Święte.
To prawda i często mówię
ludziom, że próby nie są przyjemne, dlatego są nazywane próbami, gdyby były
przyjemne, nie nazywalibyśmy ich próbami, więc kiedy Jakub mówi:
"Poczytujcie to sobie za największą radość, moi bracia, gdy rozmaite próby
przechodzicie", nie mówi, że cieszcie się z prób, ponieważ próby są
przyjemne. Ale możemy mieć radość pośród tych prób wiedząc, że Bóg jest
suwerenny, że nie może działać wobec nas w żaden sposób, który jest niezgodny z
Jego charakterem i naturą, a nasze cierpienie ma swój cel. Patrząc wstecz na
List do Filipian, kiedy Paweł pisze ten tekst, jest przykuty do strażnika w
rzymskim więzieniu lub rzymskim lochu, a jednak to on nas zachęca, abyśmy
radowali się w Panu zawsze, "mówię ponownie, radujcie się". Jak może
to robić? Ponieważ ma zaufanie do Pana.
Tłumaczenie: Biblijna
regeneracja
Transkrypcja tekstu
opracowana we współpracy.
Wersja wideo z lektorem: https://www.youtube.com/watch?v=Bhzo7vowRvU