Ojcze nasz, my jesteśmy
słabi, ale Ty jesteś silny. My jesteśmy prości, ale Ty jesteś mądry. My
jesteśmy grzeszni, ale Ty jesteś święty. Jesteśmy tak potrzebujący Ciebie,
potrzebujemy tego, co możesz dać, potrzebujemy tego, co nam ofiarowujesz. Potrzebujemy
Twojej siły, mądrości i świętości. Modlimy się więc, abyś łaskawie dał nam to
przez swoje Słowo. Mów Panie, bo słuchamy. Amen.
Chciałbym dziś rano zacząć od pytania, może usiądź na chwilę i zastanów się nad tym. Jak myślisz, na ilu uwielbieniowych nabożeństwach już byłeś? Jak myślisz, ile razy w ciągu swojego życia zebrałeś się z lokalnym kościołem na uwielbieniu?
Policz sobie trochę, ja
przez większość swojego życia chodziłem do kościołów, które miały dwa
nabożeństwa w każdą niedzielę. 43 lata, 52 tygodnie w roku, dwa nabożeństwa na
tydzień, zrób obliczenia i dojdziesz do czegoś na poziomie 4,000. Dużo
nabożeństw z uwielbieniem - 4,000. Myślę, że sami z doświadczenia możemy
powiedzieć, iż jedna z naszych wielkich wad jako istot ludzkich jest
podsumowana w tym znanym krótkim zdaniu - przyzwyczajenie rodzi lekceważenie.
Im więcej w czymś
uczestniczymy, tym bardziej prawdopodobne jest to, że przestaniemy to doceniać.
A to oznacza, że uwielbienie, coś co robimy tysiące razy w ciągu naszego życia
jako chrześcijanie, jest czymś, co możemy przestać doceniać. I z tego powodu
myślę, że ważne jest, abyśmy od czasu do czasu pamiętali, i skupili nasze
umysły na tym, jakim przywilejem jest możliwość wielbienia Boga.
Jakim przywilejem jest to,
że w ogóle zostaliśmy zaproszeni do wielbienia Boga. I nie tylko to, ale
również to, że możemy wielbić Boga w sposób, w jaki możemy Go wielbić. Może
byłeś w meczecie lub widziałeś go w telewizji i pomyślałeś, że cieszysz się, że
nie musisz wielbić w ten sposób.
A może byłeś w Indiach i
widziałeś, jak hindusi czczą swoich bogów paradując z nimi po ulicach i
pomyślałeś, że nie chciałbyś czcić w ten sposób. Albo z pewnością czytałeś
Stary Testament i widziałeś ich kult poprzez ciągłe krwawe ofiary i jestem pewien,
że pomyślałeś, iż jesteś tak wdzięczny, że twoje dzisiejsze uwielbienie nie
wiąże się z zabijaniem zwierząt. Jako chrześcijanie, jako lud Boży żyjący po
tej stronie krzyża, mamy ten niesamowity przywilej oddawania czci Bogu w duchu
i w prawdzie.
Mamy zaszczyt wielbić Boga
z ufnością i odwagą. Mamy radość z uwielbiania Boga we wspólnocie w każdą
niedzielę. Dlatego w tym czasie, w którym zgromadziliśmy się razem, tego ranka,
chcę, abyśmy przypomnieli sobie, co musiało się wydarzyć, abyśmy mogli wielbić
naszego Boga. Chcę, abyśmy pamiętali, że oddawanie czci Bogu nie jest czymś, za
co Bóg jest nam wdzięczny.
Uwielbienie Boga jest
wielkim przywilejem, którym Bóg nas obdarzył, jest wielkim darem łaski. Otrzymaliśmy
dar dostępu do Boga, abyśmy mogli Go uwielbiać. I tak, aby to zrozumieć, aby
właściwie zrozumieć chrześcijańskie uwielbienie, musimy cofnąć się aż do
początków.
Co oznacza, że musimy
zacząć w ogrodzie. Musimy zacząć w tym szczególnym miejscu społeczności, w
sanktuarium, w miejscu komunii między Bogiem a człowiekiem. Cofamy zegar, aby
zobaczyć, jak w ciągu sześciu dni Bóg ukształtował niebo i ziemię. Zaczynając
od niczego, powołał do istnienia wszystko, co istnieje. Stworzył cały ten
wszechświat i wydzielił z niego jedną małą planetę. I jeden mały obszar na tej
planecie, gdzie postanowił być obecny w sposób specjalny.
To jest sanktuarium, to
jest miejsce, gdzie Bóg będzie mieszkał w wyjątkowy sposób, a nazywa się Eden. I
tutaj w tym ogrodzie, na koniec tygodnia pracy, Bóg umieszcza koronę swojego
stworzenia, tworzy człowieka. Stwarza istotę, która ma odzwierciedlać Boga w
sposób, w jaki nic innego na całym świecie nie może tego zrobić.
Ta jedna istota będzie
koroną Bożego stworzenia, to istota, która jest stworzona na obraz i
podobieństwo Boga. Bóg tworzy go z prochu ziemi i tchnął w niego życie, które
ma trwać wiecznie. To doskonały świat. Świat w którym nie ma skazy grzechu,
świat w którym nie ma śladu śmierci, i tutaj człowiek komunikuje się z Bogiem. Ten
ogród jest miejscem, gdzie Bóg i człowiek chodzą i rozmawiają ze sobą w
bliskości, cieszą się najgłębszym rodzajem miłości, najpełniejszym rodzajem
relacji.
Bóg daje człowiekowi imię,
nazywa go Adamem i daje mu pełnomocnictwo, mówiąc: "To jest mój świat, ale
wymagam od ciebie, abyś się nim opiekował." Daje temu mężczyźnie do pomocy
kobietę, która będzie pracowała obok niego, i mówi do nich dwóch: "Bądźcie
płodni i rozmnażajcie się, napełniajcie tę ziemię i podporządkujcie ją
sobie."
Wszystko to na chwałę
Boga. I w całym wszechświecie i wszystkim co Bóg stworzył jest tylko jeden mały
zakaz jest tylko jedna mała rzecz, którą Bóg zabronił człowiekowi. Cały
wszechświat jest twój, wszystko oprócz owoców jednego drzewa. W środku ogrodu
Eden stoją dwa drzewa, dwa bardzo ciekawe unikalne drzewa.
I każde z tych drzew
reprezentuje inną rzeczywistość. Adam i Ewa mogą jeść z jednego drzewa, ale
mają zakaz jedzenia z drugiego. Te drzewa są wyjątkowe, jest w nich coś więcej
niż tylko jego części. Jedzenie z jednego drzewa, które jest nazywane Drzewem
Życia, reprezentuje uległość, posłuszeństwo i miłość. Jedzenie z drugiego
drzewa - Drzewa Poznania Dobra i Zła, reprezentuje nieposłuszeństwo, bunt i
uniezależnienie od Boga. Adam i Ewa każdego dnia mają przed sobą wybór - czy
będziemy posłuszni, czy się zbuntujemy. Czy będziemy ulegli czy popełnimy
zdradę. Czy zgrzeszymy, czy będziemy posłuszni. Każdego dnia odpowiadają na te
pytania, zerwać z drzewa lub nie. Proste.
Następnie dochodzimy do 3
rozdziału Księgi Rodzaju, może otworzysz swoją Biblię na 3 rozdziale Księgi
Rodzaju i zobaczysz, że widzimy tam szatana w postaci węża wchodzącego do
ogrodu, który zwodzi tego mężczyznę i kobietę. Przekonuje ich, że Bóg, ten
Stwórca nie pozwala im na coś, na co zasługują, by mieć to dla siebie. I
praktycznie człowiek zanim się zorientuje, że został oszukany, wiedząc już
wszystko o dobru, teraz tęskni za wiedzą także o złu.
I tak zjada z tego drzewa,
Drzewa Poznania Dobra i Zła, zjada z tego drzewa i gdy to robi ogłasza swoją
niezależność od swojego Stwórcy, i w tym momencie wszystko się zmienia. Nagle
oczy tego mężczyzny i kobiety zostają otwarte i widzą oni dobro i zło.
Ale zostali już wciągnięci
w podstęp, a to, czego się nie spodziewali, to to, że teraz sami będą źli. Nagle
zdają sobie sprawę, że zło nie jest tylko czymś, co jest na zewnątrz, nie jest
czymś, co jest wokół nich lub przed nimi, ale zło jest w nich, zło wypływa z
ich wnętrza. Ten mężczyzna i kobieta nie są już doskonali, są teraz skażeni
grzechem. Teraz Bóg wyjaśnia, że muszą ponieść konsekwencje za ten grzech,
muszą być konsekwencje za każdy akt zdrady.
Bóg mówi, że wąż -
zwodziciel na zawsze będzie miał do czynienia z hańbą czołgania się na swoim
brzuchu, a kiedyś w przyszłości potomstwo kobiety zmiażdży mu głowę. Mówi, że
kobieta doświadczy wielkiej dysharmonii w relacji z mężem i że doświadczy
wielkiego bólu podczas rodzenia dzieci. Mężczyźnie mówi, że będzie musiał teraz
trudzić się w pocie czoła, a po całym życiu wyniszczającej pracy, umrze. Z
prochu powstał i w proch się obróci. I tak Bóg działa tu, w ogrodzie, działa w
ramach sądu - zawsze są konsekwencje za grzech. Ale Bóg działa też w
miłosierdziu.
Myślałeś kiedyś o wielkim
akcie miłosierdzia Boga tam w ogrodzie? Człowiek stał się podobny do Boga,
znający dobro i zło, ale człowiek stał się też zupełnie niepodobny do Boga
będąc złym. Człowiek zgrzeszył jedząc owoc z Drzewa Poznania Dobra i Zła, ale
pomyśl o tym, że gdyby pozostał w ogrodzie, miałby nadal dostęp do tego
drugiego drzewa - Drzewa Życia. Było to drzewo, z którego mógł jeść wcześniej,
kiedy był bezgrzeszny, doskonały i dobry. Ale co by było gdyby grzeszny
człowiek jadł z tego drzewa, co by było gdyby grzeszny człowiek wziął i jadł z
Drzewa Życia, wtedy mielibyśmy nieśmiertelnego grzesznego człowieka. To jest
przerażająca myśl. Pomyśl o tym, że człowiek uczyniony nieśmiertelnym nigdy nie
umiera, ale staje się coraz bardziej grzeszny, coraz bardziej skrzywiony, coraz
bardziej obłąkany.
Więc Bóg myśli o tym,
myśli o tych ludziach, których stworzył, o mężczyźnie i kobiecie, których kocha
i podejmuje działania. Tak więc w Księdze Rodzaju 3 werset 22, czytamy:
"Wygnajmy go więc, aby nie wyciągnął swej ręki i nie wziął z drzewa życia,
by jeść i żyć na wieki." Bóg działa w miłosierdziu. Działa w miłosierdziu
odsyłając człowieka od tego drzewa, od tego źródła życia, które się nie kończy,
odsyła człowieka z ogrodu. W tym wygnaniu jest nawet coś więcej niż
miłosierdzie. Jest też sprawiedliwość, jest też konieczność. Bóg jest święty. Ten
mężczyzna, ta kobieta nie są święci, więc nie mogą być tutaj, nie mogą być w
tym świętym miejscu, w tym miejscu szczególnej obecności Boga. Więc czytamy, że
Bóg wygnał człowieka. "Tak wygnał człowieka i postawił na wschód od ogrodu
Eden cherubinów i płomienisty miecz obracający się we wszystkie strony, aby
strzegły drogi do drzewa życia."
Gdy dochodzimy do końca
trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju, drzewo życia nadal stoi w ogrodzie, w
miejscu, w którym przebywa Bóg. I jest człowiek, ale człowiek jest poza
ogrodem. I tam pomiędzy człowiekiem a ogrodem, człowiekiem a drzewem,
człowiekiem a Bogiem, tam pomiędzy nimi są cherubiny. Czym są cherubiny? Według
Biblii są strażnikami rzeczy Bożych. Są strażnikami Boga, są opisani jako
mający chyba ogólny/podobny wygląd do człowieka, ale także mający twarz lwa lub
twarz orła, czymkolwiek są, są zaciekli, są drapieżni. Mają wielkie skrzydła i
potrafią latać. Zostały wyraźnie stworzone, aby chronić, aby walczyć, aby
niszczyć. Widzisz jak nieświęci stali się Adam i Ewa?
Jeszcze nie tak dawno byli
tam w bliskości z Bogiem, chodząc i rozmawiając razem, ale teraz między Bogiem
a nimi musi być takie stworzenie. Muszą mieć tego rodzaju stworzenie, aby
trzymało ich z dala od Boga, aby strzec świętej obecności Boga przed grzesznym
zanieczyszczeniem tych ludzi.
Bóg odgrodził się od
człowieka. I widzisz, że to jesteś ty. Jesteś odcięty od Boga. Jesteś
odgrodzony od Boga. Miałeś żyć w relacji z Bogiem, chodzić i rozmawiać z
Bogiem, być przyjacielem Boga, ale twój grzech zagrodził ci drogę, nie możesz
zbliżyć się do Boga. Więc to wszystko, co ci pozostaje. Wszystko, co ci
pozostaje, to przeżyć swoje dni, aż śmierć cię pochłonie. Twoje ciało wróci do
prochu, ale twoja dusza będzie żyła wiecznie odesłana od obecności Boga.
To właśnie się z tobą
stanie, ponieważ na to zasługujesz dostaniesz to, na co zasługujesz... Chyba
że... chyba że ktoś mógłby dać ci to, na co nie zasługujesz. Ale gdzie i jak
mógłbyś dostać to, na co nie zasługujesz?
Gdzie mógłbyś otrzymać to,
co moglibyśmy nazwać łaską, niezasłużoną przychylnością, która oszczędziłaby
cię, która oszczędziłaby nas od sprawiedliwości, na którą zasługujemy? W jaki
sposób moglibyśmy być uchronieni od konsekwencji, które sami na siebie
sprowadziliśmy przez nasz grzech?
Odpowiadając na to
pytanie, chciałbym podążać ścieżką, która prowadzi z dala od ogrodu Eden, jest
to ścieżka, którą będziemy podążać za tymi cherubinami. To nie jest jedyne
miejsce w Biblii, w którym o nich czytamy, więc podążajmy za nimi przez Pismo
Święte i zobaczmy, dokąd nas prowadzą.
Ale co to wszystko ma
wspólnego z uwielbieniem? Przecież to jest nasz temat na ten weekend, co to
wszystko ma wspólnego z uwielbieniem? Wszystko to ma coś wspólnego z
uwielbieniem, Bóg stworzył nas do uwielbienia. Bóg stworzył ludzkość, aby
oddawała Mu cześć w Jego obecności, ogród Eden był miejscem oddawania czci. I
to właśnie tam Adam i Ewa wielbili Boga w sposób doskonały, i czcili go
bezpośrednio "twarzą w twarz". Właśnie tam byli w stanie rozpoznać
wielkość Boga, byli w stanie proklamować godność Boga, byli w stanie zadeklarować
swoją miłość do Niego.
Mogli to wszystko robić,
gdy chodzili i rozmawiali razem. Ale ich grzech zakłócił ich uwielbienie. Widzieliśmy,
że zakłócił miejsce ich uwielbienia, że zostali wyrzuceni z ogrodu z tego
miejsca, gdzie czcili Boga. Ale zakłócił również przedmiot ich czci. Kiedy
zgrzeszyli, to nie tak, że przestali oddawać cześć. W końcu zostali stworzeni
do oddawania czci. Ale kiedy zgrzeszyli, przestali czcić Boga. Ich serca były
teraz odwrócone od Boga, ich serca były teraz skłonne do tego, by nosić się ku
własnym pragnieniom, ku własnej chwale zamiast ku Bogu. Stali się fałszywymi
czcicielami zamiast prawdziwymi czcicielami. To znaczy, że stali się
bałwochwalcami, ludźmi, którzy odwrócili się od oddawania czci Stwórcy, aby
zamiast tego oddać swoją cześć czemuś, co zostało stworzone.
Co oznacza, że nie byli
już w stanie, nie byli już gotowi robić tego, do czego Bóg ich stworzył. Ich
problem z grzechem oznaczał, że mieli problem z oddawaniem czci. Kiedy więc
zostali wygnani z tego rajskiego ogrodu, pytamy: czy kiedykolwiek jeszcze będą
mogli swobodnie wielbić Boga w Jego obecności, jak to czynili kiedyś? Czy my,
jako ludzkość, będziemy mogli znowu swobodnie oddawać cześć w obecności Boga,
tak jak zostaliśmy do tego stworzeni? Czy kiedykolwiek będziemy mogli stać się prawdziwymi
czcicielami, a nie być fałszywymi czcicielami?
Podążajmy za cherubinami i
przekonajmy się o tym. Ostatnio widzieliśmy cherubiny przy bramie ogrodu Eden,
zagradzające drogę do Bożej obecności, zagradzające drogę do Drzewa Życia,
trzymające ludzkość z dala od Boga. W trakcie naszej wędrówki przez Pismo
Święte widzimy je na pustkowiu, tuż za Egiptem. Bóg skierował swoją miłość na
grupę ludzi. On powołał ich do siebie, nie z powodu czegokolwiek co było w
nich, nie z powodu czegokolwiek, co mu ofiarowali, cokolwiek zrobili. Są
grzesznymi, zbuntowanymi bałwochwalcami, Bóg skierował na nich swoją miłość, bo
jest Bogiem miłości, bo jest Bogiem łaski.
Lud Boży został wyzwolony
z niewoli. Teraz czekają na Boga, który poprowadzi ich do ziemi obiecanej, i na
pustyni między Egiptem a ziemią obiecaną Bóg przemawia do człowieka o imieniu
Mojżesz. Mówi Mojżeszowi: Ten lud może mnie czcić, jeśli będzie czcił w sposób,
w jaki powiem, że ma to robić. On rozszerza swą łaskę na nich.
Mówi im: Mogą zaprzestać
bałwochwalstwa, a ja pokażę im, jak czcić mnie właściwie. Co za przywilej. Co
za przywilej, że ze wszystkich narodów na ziemi Bóg kieruje swoją miłość na ten
naród, aby mogli czcić prawdziwego Boga i czcić Go prawdziwie, w sposób, który
Go zadowoli.
Bóg mówi ludziom, aby
zbudowali przybytek. Ten przybytek ma dziedziniec, gdzie cały lud Boży może
udać się, aby oddać cześć. Idą tam kilka razy w roku, aby szukać przebaczenia
za swój grzech poprzez ofiarę. Ofiara bardziej niż cokolwiek innego definiuje
ich uwielbienie.
Człowiek przynosi zwierzę,
nieskazitelnie czyste jagnię lub kozę, kładzie na nim rękę i zostaje ono
zabite. I krew zostaje pokropiona na ołtarzu, a ciało zostaje spalone, i
wszystkie te ofiary trwają cały czas, przypominając - ludzki grzech wymaga
zadośćuczynienia. Ten przybytek jest miejscem kultu, jest miejscem krwi. Przybytek
ma zamknięte miejsce wewnętrzne, miejsce święte, gdzie mogą wchodzić tylko
kapłani. I ma miejsce najbardziej święte, Miejsce Najświętsze, gdzie tylko
jeden człowiek może wejść i może tam wejść tylko jeden raz w roku.
Pomiędzy miejscem świętym
a Miejscem Najświętszym jest zasłona. Wielka zasłona z błękitnej tkaniny,
purpury, karmazynu i skręconego bisioru. Ta zasłona ma trzymać ludzi z dala od
tego Najświętszego Miejsca. A zasłonę tę artyści zrobili z misternie
wyhaftowanymi cherubinami. Tak więc między Bogiem a Jego ludem, między ludem
Bożym a obecnością Boga i tym Najświętszym Miejscem są cherubiny. One stale
przypominają, że między Bogiem a ludzkością jest stan oddzielenia. Są na
zasłonach, deklarują, że nadal są strażnikami.
Bóg wciąż wyznacza im
zadanie, by nie dopuścić bezbożnych ludzi do świętej obecności Boga, droga jest
wciąż zagrodzona. Ale jest więcej tych cherubinów, jest więcej tych strażników
i w samym centrum Najświętszego Miejsca stoi Arka Przymierza, piękna skrzynia
pokryta złotem. A na szczycie tej Arki zamontowane są następne dwa cheruby.
Stoją tam i rozpościerają
swoje skrzydła nad szczytem Arki, nad obszarem zwanym przebłagalnią. I właśnie
z tego miejsca, z przebłagalni, pod skrzydłami cherubinów Pan przemawia do
Mojżesza. W Starym Testamencie czytamy o Bogu, który zasiada między
cherubinami. To są święte istoty. Są to istoty najbliższe Bożej obecności, są
potężne, silne, święte, zniszczą wszystko, co się zbliży do obecności Boga. Te
złote cherubiny, ostrzegają ludzi - Boża obecność jest strzeżona, Boża obecność
jest poza granicami dla ciebie.
Bóg mieszkał w ogrodzie
Eden, gdzie chodził i rozmawiał z ludźmi. Teraz Bóg mieszka tutaj, w przybytku,
przebywa w Arce, pomiędzy cherubami, w przebłagalni, odcięty, chroniony od
ludzi. Człowiek nie może już przebywać w Bożym ogrodzie w pobliżu Drzewa Życia,
ale Bóg łaskawie postanowił, że będzie nadal przebywał z ludźmi, których kocha.
Będzie z nimi nadal przebywał właśnie tutaj, w tym Najświętszym Miejscu, które
będzie miejscem Jego obecności. Kiedy Arka spocznie w Miejscu Najświętszym, Bóg
zstąpi na nią i będzie to miejsce, gdzie jest Bóg. Ponownie, co za łaska.
Co za łaska, że Bóg nie
odwróci się od ludzkości, ale nadal będzie tam z nimi. Będzie nadal przebywał z
ludźmi, których kocha, będzie nadal pozwalał im oddawać Mu cześć. Nie musi tego
robić, to jest po prostu Boża łaska. To jest po prostu Boże miłosierdzie, to
jest po prostu Boża miłość do swojego ludu. Ale nawet kiedy On tam jest, ludzie
nie mogą podejść zbyt blisko, nie mogą zbliżyć się do tej Arki, nie mogą jej
dotknąć, w rzeczywistości nie mogą jej nawet zobaczyć. Jest ona zamknięta tam w
Miejscu Najświętszym, ukryta za zasłonami, poza zasięgiem wzroku, strzeżona
przez cherubiny.
I tak ludzie oddają cześć,
ale z daleka, oddają cześć, ale obecność Boga jest zawsze ukryta przed ich
wzrokiem. Oddają cześć, ale zawsze lud Boży jest po przeciwnej stronie wielkiej
grubej zasłony, są zawsze po drugiej stronie wizerunku tych cherubinów i
wiedzą, że Bóg zagrodził drogę. Są odcięci od Boga.
I na pewno zastanawiają
się, na pewno pytają siebie... Czy kiedykolwiek będziemy mogli przejść przez tę
zasłonę? Czy będę mógł, czy będę mógł kiedykolwiek znaleźć się w obecności
Boga? Czy ta droga może być kiedykolwiek otwarta dla takich jak ja? Czy
kiedykolwiek będę mógł czcić Boga w bliskości, tak jak robili to Adam i Ewa?
Lata wciąż mijają. Kiedy
lud Boży w końcu zdobywa tę ziemię obiecaną, wypędza jej mieszkańców, i Pan
daje im czas pokoju od wszystkich ich wojen Król Salomon, wielki Król Salomon
buduje Panu świątynię. Przybytek jest dla wędrowców, ale świątynia jest dla
ludzi, którzy osiedlili się w swoim domu. Podobnie jak przybytek, świątynia ma
zewnętrzny dziedziniec dla całego ludu Bożego, ma miejsce święte dla kapłanów,
Miejsce Najświętsze, Świętość Świętości, i znowu jest zasłona, która oddziela
miejsce święte od Najświętszego.
I znowu... i znowu na tej
zasłonie obraz cherubinów, ci sami zacięci wojownicy na tej zasłonie koloru
krwi, którzy są strażnikami Boga. I znowu jest ich więcej, wewnątrz
Najświętszego Miejsca są dwa ogromne złote cherubiny, które dominują nad całym
pomieszczeniem. Każdy z nich ma 10 łokci wysokości, każdy z nich ma ogromną, na
10 łokci, rozpiętość skrzydeł. I stoją tam, obok siebie, końcówka skrzydła do
końcówki skrzydła, z Arką Przymierza umieszczoną pod ich skrzydłami,
bezpieczną. Cel jest jasny, oświadczają wszystkim, oświadczają całemu ludowi
Bożemu, droga jest zagrodzona, jesteście nieświęci, zostaniecie porażeni, to
miejsce jest poza granicami, nie możecie, nie wolno wam zbliżyć się do Boga.
Jest tylko jeden wyjątek. Arcykapłan
ma specjalne zadanie, specjalną funkcję i podejmuje się jej za cenę swojego
życia, jeśli zrobi to źle, jeśli zrobi to lekkomyślnie, zostanie porażony, więc
czyni misterne przygotowania. Wchodzi do tego Najświętszego Miejsca tylko raz w
roku w tak zwany Dzień Pojednania między Bogiem a człowiekiem. Tego dnia
grzeszny kapłan zwraca się do Boga w imieniu grzesznego ludu i zabiega o łaskę
bezgrzesznego Boga na kolejny rok. I przechodzi obok cherubinów, obok srogiego
strażnika, siedem razy używa swoich palców, zanurza je w krwi i kropi krwią
przód przebłagalni, a potem wychodzi i zasłona zostaje zamknięta na kolejny
rok.
Droga pozostaje
zagrodzona, cherubiny są tam nadal rok po roku, ta ofiara krwi zadowala Boga na
kolejny rok. Przez kolejny rok rozszerza łaskę na swój lud, odkłada na bok ich
grzech, uznaje ich za czystych, ale tylko przez kolejny rok. Musi być jakiś
lepszy sposób. Musi być trwały sposób, tak bardzo jak lud Boży jest naprawdę
wdzięczny za świątynię, z pewnością, z pewnością ich serca muszą tęsknić za
czymś lepszym niż świątynia. Mimo to muszą zrozumieć... ale przynajmniej
rozumieją to - krew cielca nigdy nie może zadośćuczynić za grzech, za bunt
ludzkości.
I nadal te cherubiny stoją
tam na Arce, i tam nad Arką, i tam przed Arką, i doskonale wiedzą, co mają
przedstawiać - że są obrazem, są ekspozycją, są lekcją przedmiotową - Bóg jest
święty, ty jesteś nieświęty, możesz czcić Boga, ale tylko z daleka. Możesz
czcić Boga, ale nie możesz go zobaczyć, możesz czcić Boga, ale nie możesz się
do niego zbliżyć. Droga została zamknięta. Świątynia nadal stoi, gdy Jezus
chodzi po ziemi. Odwiedza tę świątynię, gdy jest chłopcem, oczyszcza świątynię
w latach swojej posługi, a potem w ostatnią noc swojego życia zostaje
zawleczony na wzgórze, które jest bardzo blisko tej świątyni. I tam zostaje
przybity do krzyża. Pozwólcie mi więc na chwilę porozmawiać o Jezusie i
świątyni. Apostoł Jan zapisuje tę fascynującą wymianę zdań z życia Jezusa,
która jak najbardziej ma związek z uwielbieniem. Czy możesz przejść do
czwartego rozdziału Ewangelii Jana i zaobserwować to sam.
W pewnym momencie Jezus
rozmawia z kobietą z Samarii, która zapytała go o to, gdzie i jak ludzie
powinni oddawać cześć. Więc zaczynając od wersetu 20 ta kobieta z Samarii,
mówi: "Nasi ojcowie na tej górze czcili Boga, a wy mówicie, że w
Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy go czcić." Ciekawe pytanie. Ona
mówi zasadniczo, gdzie jest właściwe miejsce, gdzie jest właściwy punkt
geograficzny, aby czcić Boga? Dla ludu Bożego, Żydów, było to bardzo oczywiste,
przez te wszystkie lata, lud Boży oddawał cześć w Bożej świątyni, w Bożym
mieście, ale Jezus mówi: "Kobieto, wierz mi, że nadchodzi godzina, gdy ani
na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcić Ojca." Więc On mówi
jej, że wszystko się zmieni, że sposób w jaki Żydzi i nie-Żydzi czczą Boga zmieni
się na zawsze. I mówi: "Ale nadchodzi godzina, i teraz jest, gdy prawdziwi
czciciele będą czcić Ojca w duchu i w prawdzie."
Mówi jej, że nadchodzi coś
nowego, nowy sposób oddawania czci, coś co wykracza poza świątynię, coś co
wykracza poza ofiarę. Co On ma na myśli? I w jaki sposób świątynia zostanie
pozostawiona na rzecz tego, co nazywa duchem i prawdą? Odpowiedź poznajemy
obserwując życie i służbę Jezusa. Przez cały okres swojej służby Jezus zaczyna
dawać do zrozumienia, że jest wyjątkowy. Zaczyna dawać do zrozumienia, że
będzie drugim wielkim przedstawicielem ludzkości. Został wyznaczony przez Boga,
by był zasadniczo drugim Adamem.
Pierwszy Adam doprowadził
nas wszystkich do grzechu, ale co robi drugi Adam? On poprowadzi nas do
pojednania, On poprowadzi nas teraz do uczynienia nas usprawiedliwionymi przed
Bogiem. Bo to jest nasz wielki problem, nie jesteśmy usprawiedliwieni przed
Bogiem. Jednym ze sposobów, w jaki okazujemy nasz bunt przeciwko Bogu jest
nasze uwielbienie, nasze fałszywe uwielbienie.
Mimo, że Bóg włożył wiedzę
o swojej mocy, wiedzę o swoich atrybutach w nas, w stworzenie, my tłumimy tę
wiedzę i czcimy kogoś lub coś, kogokolwiek, cokolwiek innego niż Boga. Nasze
fałszywe uwielbienie jest dowodem naszych fałszywych zdeprawowanych serc.
Nie mamy w sobie
zdolności, aby stać się prawdziwymi czcicielami prawdziwego Boga, w
rzeczywistości nie mamy w sobie pragnienia, aby stać się prawdziwymi
czcicielami prawdziwego Boga, nie mamy sposobu, aby pojednać się z Bogiem,
dlatego nie mamy sposobu, aby prawowicie wielbić Boga. Nie ma niczego, nad czym
moglibyśmy zapanować od wewnątrz, co zabrałoby nasze grzeszne serca, co
uporałoby się z konsekwencjami wszystkich grzechów, które popełniliśmy, co
uczyniłoby nas dobrymi w przyszłości, co pozwoliłoby nam być prawdziwymi
czcicielami Boga od teraz do wieczności - to nie może przyjść od wewnątrz.
Jeśli ma w ogóle przyjść,
musi przyjść z zewnątrz, może być tylko nam dane, może być tylko darem. I tu
wracamy do wzgórza przy świątyni, do tego człowieka przybitego do krzyża. Ten
Jezus, ten drugi Adam jest dobry. Całkowicie dobry, całkowicie bez grzechu.
Jest kuszony, ale nigdy się nie chwieje. Ani razu, a jednak, mimo swojej
absolutnej doskonałości, absolutnej czystości moralnej, zostaje przybity do
krzyża, jakby był największym grzesznikiem, jakiego świat znał. W
rzeczywistości jest największym grzesznikiem, jakiego świat kiedykolwiek znał,
ponieważ wziął nasz grzech na siebie.
Cierpi, ale nie cierpi za
swój własny grzech, jak ci zwykli przestępcy obok niego, On nie popełnił
grzechu. On cierpi za grzech ludzi, których kocha, ludzi takich jak Adam i Ewa,
ludzi takich jak ty i ja. Bóg wylewa na Jezusa cały swój gniew, wszystko to
jest sprawiedliwą konsekwencją za ten grzech. I Jezus wisi tam, dopóki Boży
gniew nie zostanie przebłagany, wypełniony, kompletny.
A potem, w końcu dzieło
Jezusa jest wykonane. Oddaje swój ostatni oddech, oddaje ducha, a w chwili jego
śmierci dzieje się coś, coś niezwykłego. W tych ostatnich chwilach woła,
wykonało się, i mówi Ojcze w ręce Twoje oddaję ducha mego. I wtedy, gdy Jego
serce bije po raz ostatni, gdy idzie na spotkanie z Ojcem, spójrzcie tylko na
świątynię, spójrzcie na zasłonę, na tę kurtynę, która wisi w świątyni, na tę
olbrzymią grubą zasłonę, wyszywaną wizerunkiem cherubinów, na tę zasłonę, która
trzyma człowieka z dala od obecności Boga, widzicie, że jest rozdarta na dwie
części. Ta ciężka zasłona zostaje zniszczona, a śmierć Jezusa sprawia, że staje
się ona nieaktualna, jest martwa, zniesiona, nie ma jej. Bóg rozdziera zasłonę
na dwie części.
Spójrz i zobacz, że
zasłona nie jest rozdarta od dołu do góry ręką człowieka, jest rozdarta od góry
do dołu ręką Boga. Więc jeżeli spojrzysz na to, cherubiny zniknęły, ognisty
miecz zniknął, wszystko jest po prostu rozerwane, ścieg po ściegu, zniknęło. Nie
musimy się już obawiać cherubinów. Nie ma już ognistego miecza w ręku
cherubina, który zagradza drogę do Boga, nie ma już zasłony, droga została
otwarta, ale czekajcie jest jeszcze coś, jest jeszcze ktoś między nami a
Bogiem.
To nie cherubin to
człowiek. Między nami a Bogiem stoi człowiek, to On, to Bóg - człowiek, Jezus.
Jezus umarł, ale śmierć nie może go zatrzymać, On żyje. I teraz stoi On między
nami a Bogiem i woła do nas, czy słyszysz co mówi? To nie jest cherubin
ostrzegający nas przed obecnością Boga, to przyjaciel zapraszający nas do
przyjścia. To przyjaciel, który mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem,
więc przyjdź do Ojca przeze mnie".
On mówi: "Przyjdźcie
do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek."
Przyjdźcie. Wzywa was, abyście przyszli, potem wzywa was, abyście przeszli obok
wszystkich połamanych resztek cherubinów, przeszli przez upadłą kurtynę i
przeszli do życia. Człowiek może teraz zbliżyć się do Boga. Co jest jeszcze
bardziej zdumiewające, człowiek może zbliżyć się do Boga z ufnością, pomyśl
tylko o tym. Człowiek, który napisał list do Hebrajczyków w rozdziale 10 mówi
bracia mamy ufność, mamy ufność wejścia do Najświętszego Miejsca. Wyobrażasz
sobie? Izraelici drżeli na myśl o zbliżaniu się do obecności Boga. I słusznie
drżeli. Ale nam powiedziano nie tylko, żebyśmy weszli, ale żebyśmy weszli z
odwagą, żebyśmy weszli z ufnością.
Oczywiście, Chrystus
zaprasza nas, abyśmy przyszli i zostali zbawieni, abyśmy przyszli i zostali
usprawiedliwieni przed Bogiem, ale zaproszenie do zbawienia jest również
zaproszeniem do uwielbienia. Zostając zbawionymi przez łaskę Bożą jesteśmy
teraz w stanie wielbić przez łaskę Bożą, jesteśmy w stanie wielbić prawdziwie i
właściwie. Pamiętacie co Jezus powiedział tej Samarytance? "Ale nadchodzi
godzina, i teraz jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w duchu i w
prawdzie. Bo i Ojciec szuka takich, którzy będą go czcić." On ich szuka.
Bóg szuka ludzi, którzy
uczczą Go w duchu i w prawdzie. I przez Chrystusa ich znalazł, przez Chrystusa
znalazł nas, abyśmy mogli wielbić Boga. Bóg chce być czczony w prawdzie i we
właściwy sposób. Bóg daje nam to, czego potrzebujemy, aby Go wielbić prawdziwie
i słusznie. To, czego Bóg wymaga, tego dostarcza. Jako że zostaliśmy
przywróceni do relacji z Bogiem poprzez wielkie dzieło Jezusa Chrystusa,
jesteśmy znów w stanie robić to, do czego Bóg nas stworzył, czyli uwielbiać.
Zyskaliśmy przywilej
oddawania czci, możemy oddawać cześć Bogu w duchu, co oznacza, że nie musimy
już oddawać czci w świątyni, nie musimy już odbywać tej długiej pielgrzymki do
Jerozolimy, aby tam oddawać cześć Bogu, przybytek, świątynia, te budynki nie są
już miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Rozdarcie zasłony symbolizowało
fakt, że świątynia nie jest już potrzebna, spełniła swoje zadanie, nie ma jej,
zamiast tego my jesteśmy tym miejscem. Bóg spotyka się z człowiekiem. Duch Boży
zamieszkuje w nas, życie duchowe prowadzi teraz do duchowego uwielbienia. I
możemy wielbić Boga w prawdzie. To znaczy, wielbić zgodnie z tym, co Bóg
objawił o sobie.
Nie oddajemy czci według
naszych własnych pragnień, nie oddajemy czci Bogu według naszych własnych
odczuć, one nie są godne zaufania. Oddajemy cześć według tego co Bóg nakazał w
swoim Słowie. Jesteśmy w prawdzie i znamy prawdę, i czcimy zgodnie z prawdą,
dlatego czcząc deklamujemy prawdę, a czytając wspólnie Pismo Święte głosimy
prawdę. Przez kazania ogłaszamy prawdę, w śpiewie pokazujemy prawdę, w
obrzędach, w naszych sakramentach. Nie wymyślamy nowych i kreatywnych sposobów
oddawania czci Bogu, oddajemy cześć Bogu według tego co nam objawił. Jesteśmy
ludźmi prawdy, którzy czczą w duchu i prawdzie.
Cóż mamy za przywilej. Jaki
przywilej dał nam nasz Bóg, pozwalając nam, a nawet zapraszając nas do
oddawania Mu czci. Jakie miłosierdzie, jaka miłość, jaka łaska. Bóg mógł nas
zostawić na zawsze jako fałszywych czcicieli. Nie zrobił tego. Bóg mógł nas
zostawić na zawsze czczących poprzez ofiary świątynne, które owszem,
zaspokajały Jego gniew wobec naszego grzechu, ale nigdy nie oczyściłyby
sumienia. On tego nie zrobił.
Bóg mógł pozostać po
drugiej stronie cherubinów. Nie zrobił tego. Bóg pozwolił nam teraz czcić Go w
duchu i w prawdzie. W rzeczywistości wzywa nas tydzień po tygodniu do
połączenia się, aby być prawdziwymi czcicielami prawdziwego Boga. I przez cały
czas zapewnia nas, że to uwielbienie, którym się teraz cieszymy, wskazuje nam
na ten wielki dzień, kiedy cały lud Boży, ze wszystkich czasów, zgromadzi się
przed Nim w Jego obecności, razem aby śpiewać chwałę naszemu Bogu na wieki.
Razem powiemy, wykrzykniemy, wyśpiewamy błogosławieństwo i chwałę i mądrość i
dziękczynienie i cześć, i moc, i potęgę naszemu Bogu na wieki wieków, amen.
Co to będzie za dzień.
Módlmy się i dziękujmy naszemu Bogu. Ojcze, czekamy na ten dzień. Tęsknimy za
dniem, w którym będziemy Cię wielbić w Twojej obecności. Kiedy staniemy przed
Tobą i będziemy Cię chwalić za Twoją chwałę i mądrość i moc i potęgę. Tęsknimy
za tym i modlimy się o to i mówimy, błagamy Chryste, przyjdź szybko. W tym dniu
i do tego dnia proszę, nasz łaskawy Ojcze pozwól nam wielbić Cię w duchu i w
prawdzie, amen.
Tim Challies
Tłumaczenie: Biblijna regeneracja
https://www.youtube.com/watch?v=KAySLDjDIvQ