Jako naśladowcy Pana Jezusa Chrystusa stanęliśmy po stronie dobra, a nie zła. Jest to bardzo widoczne w tych regionach świata, gdzie chrześcijaństwo ma swoją cenę. W miejscach gdzie naśladowcy Chrystusa są bezwzględnie prześladowani.
Walka ze złem z pewnością ma wymiar fizyczny. Jednak głębsza i ważniejsza wojna toczy się w sferze duchowej. Kiedy zło atakuje, wołamy do Boga w modlitwie błagając Go o pomoc. A to o co prosimy wiele mówi o nas samych, a także o naszej nadziei.
„Boże ratuj mnie!” to bardzo normalna i zrozumiała odpowiedź na zło wynikające z prześladowań i cierpienia. To właśnie jest pragnienie psalmisty, a także naszego Pana gdy trwał w modlitwie przed ukrzyżowaniem.
Jeśli ja lub moja rodzina bylibyśmy w więzieniu, chciałbym, aby ludzie modlili się w naszej intencji. Z pewnością sam bym tak czynił. Musimy jednak pamiętać, że to tylko połowa modlitwy Pana Jezusa zapisana w Mt 26:39.
„Boże ukarz ich” (Ps 109:8-11). „Boże ukarz ich” stanowi normalną odpowiedź w kontekście reakcji na prześladowanie.
Ponownie, słyszymy tę modlitwę wyrażoną w Psalmach, jednak Nowy Testament daje nam nową perspektywę. My na Zachodzie mamy tendencję do postrzegania prześladowań jako pogwałcenia naszych praw, a więc oczekujemy i żądamy od Boga i rządów światowych zarówno ratowania jak i odpłaty. To jest nasze wyobrażenie, podczas gdy Bóg może to całe zło wykorzystać dla swojej chwały, naszego duchowego wzrostu i rozprzestrzeniania się Ewangelii. Innymi słowy – czasami Bóg potrzebuje Józefa w więzieniu faraona dla zbawienia Egiptu i Żydów, którzy w nim przebywają.
To jest właśnie ten moment, w którym musimy modlić się drugą częścią modlitwy Pana Jezusa: „Nie tak jak chcę, ale jak Ty chcesz” (Mt 26:39). Jest to ważne, ponieważ wzywanie Boga, aby ukarał naszych wrogów może być wyrazem naszej porażki w miłowaniu ich do czego wzywa nas Chrystus.
Naśladowcy Jezusa muszą przyłączyć się do Jego modlitwy oraz wołania Szczepana, pierwszego męczennika: „Ojcze przebacz im bo nie wiedza co czynią” (Łk 23:34; Dz 7:60).
Mówiąc: „Ojcze przebacz im”, uczniowie Jezusa wiedzą, że są jednocześnie celem ataku szatana, ale również zwycięzcami w swoim Zbawicielu. Zarówno Jezus na krzyżu, jak i kamieniowany Szczepan, widzieli swoich prześladowców jako ofiary potrzebujące przebaczenia oraz jako osoby odpowiedzialne za swoje grzeszne czyny.
To nie jest łatwe, wszyscy to wiemy. Modlitwa o wybaczenie dla naszych przeciwników jest sprzeczna z intuicją, niepopularna i często postrzegana nawet przez samych chrześcijan jako objaw słabości.
W niektórych kościołach dopuszcza się, aby chrześcijanie wypowiadali się o muzułmanach w nienawistny sposób. Jest to tragiczne zniekształcenie Ewangelii. Wielkość Kościoła nie ma wymiaru efektywności politycznej, wojskowej, ekonomicznej. Jego wielkość zależy od ofiarnej miłości (J 13:35; Mt 5:44; Rz 5:8).
Aby odpowiedzieć na zło modlitwą podobną do wołania Jezusa i Szczepana, musimy oddać się „lepszemu krajowi” (Hbr 11:16) i wiary zakorzenionej w obietnicy, że nawet najgorsze prześladowania nie mogą dotknąć niezniszczalnego życia (Łk 21:16-19; J 11:25-26).
Okazując przebaczenie naszym wrogom, wskazujemy światu na miłość Chrystusa. Im bardziej wzrastamy w wierze i miłości, tym bardziej będziemy modlić się tą niebezpieczną modlitwą: „Ojcze, przebacz nam jak i my przebaczamy tym, którzy zgrzeszyli przeciwko nam” (Mt 6:12).
W ten sposób Jezus nauczył swoich uczniów modlitwy. Czy jest bardziej niebezpieczna modlitwa za naszą duszę? Czy naprawdę rozumiemy jej implikacje? Chcąc być uratowanymi od Bożego gniewu, musimy przebaczać naszym wrogom, w tym prześladowcom (Mt 6:15).
W świecie zdominowanym przez etykę „oko za oko i ząb za ząb” dość popularnym jest odpłacanie „złem za zło” (Mt 5:38-39; Rz 12:17). Jednak etyka chrześcijańska mówi „Miłujcie swoich wrogów i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5:44). Wymaga to całkowitego przedefiniowania naszego życia zgodnie z niebiańskimi kryteriami. Im bardziej widzimy, że nasi wrogowie potrzebują rozpaczliwie Bożej łaski, tym bardziej jesteśmy gotowi, aby im przebaczyć, podobnie jak sami otrzymaliśmy przebaczenie od Boga.
„Ojcze uwielbij imię swoje” (J 17:1). Tak modlił się Jezus na kilka godzin przed ukrzyżowaniem. W pełni zaufał swojemu Ojcu, co pozwoliło Mu z odwagą oczekiwać na nadchodzące wydarzenia. Kiedy będziemy modlić się w ten sposób, ukażemy, że nasza wiara nie leży w rządach lub międzynarodowych deklaracjach praw człowieka, ale w Bogu.
Takie głębokie zaufanie czyni nas wolnymi, aby dzielić się Chrystusem w Arabii Saudyjskiej, Korei Północnej lub Polsce.
Prześladowcy z pewnością mogą nas ukarać za dzielenie się wiarą, ale dzięki temu pomagają nam w głoszeniu Ewangelii! Jeśli się nie cofniemy, jeśli nie uciekniemy od walki i nie zatrzymamy się na modlitwach: „Boże ratuj mnie”, „Boże ukarz ich”, ale starając się szukać przebaczenia dla naszych wrogów i chwały Bożej, poznamy radość z przynoszenia duchowych owoców i przyjścia Królestwa.
Będziemy żyć w wolności – nie politycznej wolności, ale wolności Ewangelii (J 8:32; Gal 5:1). Czy możemy wraz z Jezusem modlić się: „Ojcze, za wszelką cenę uwielbij swojego Syna przeze mnie, tak abym wraz z Jezusem mógł oddać Ci chwałę”?
Kiedy wróg ponownie zaatakuje, będziemy się modlić. Pytanie brzmi: o co będziemy się modlić? Kiedy przyjdzie ucisk, czego naprawdę będziemy chcieli? Czy tylko uwolnienia? Czy może naszym pragnieniem będzie ukazanie Bożej chwały? Czy możemy bardziej prosić o to, aby Boża łaska dotknęła naszych prześladowców, aniżeli uwolniła nas samych od bólu?
Nikt z nas prawdopodobnie nie odpowie na te pytania w sposób pożądany. Ale wzrastajmy w łasce Boga. Zło zaatakuje w pewnym momencie i chciejmy być jak najlepiej przygotowani.
Jeśli chwała Boża i wieczne dobro innych, a także rozprzestrzenianie się Ewangelii, wymagają oddania naszego życia, lub życia bliskich nam ludzi bądźmy przez łaskę Bożą gotowi w ten sposób uwielbić naszego Pana.