Chodź, dzisiaj wpuszczę cię trochę do mojego świata. Opowiem ci o mnie, może więcej niż bym chciał.
Może to brak snu, może stres … może zgubiłem swoją drogę, którą tak znam
dobrze? Może oczekiwania innych przerosły mnie? Może sam chcę znowu coś
udowodnić?
Naprawdę wiele razy chciałem to zrobić, ale nie umiałem. Mój świat to nie tylko książki, chociaż obok nas leży Loci Communes Melanchtona. Piękne wydanie, prawda? Idealnie komponuje się z tą filiżanką. A jednak…
Czasem stojąc z boku,
wydaje mi się, że nic o mnie nie wiesz. Nic o mnie nie wiesz.
Chodźmy dalej. Mówiłem, że
każda komnata wypełniona jest tylko plugastwem i kłębowiskiem żmij. Nie
wierzyłaś. Mieliśmy razem zabijać potwory, a jednak ze smokiem zmierzyłem
się sam. Tak naprawdę zawsze byłem sam.
Dziś już nie muszę nic
udowadniać. Radość, którą zabił we mnie świat, znalazłem w Chrystusie. Tak,
nie jestem wart. Nie jestem wart ani czasu ani sił.
Nie śpię kolejną dobę.
Budzę się… dziwna ta noc. Kolejna. Chcesz usłyszeć o moich marzeniach? Chcesz
usłyszeć czego się boję? Będziesz stać dalej, pomimo tego, że zabraknie
wszystkich innych? Chcesz zobaczyć całą prawdę, którą chowam na dnie duszy
i marzę tylko, aby stać się nagim, bez zbroi, bez tarczy, bez ciągłego planu
awaryjnego?
Wiele rzeczy chciałem
uczynić, ale nie umiałem. Tyle razy otwierałem swoje usta, żeby potem zamknąć je na zawsze. Tyle razy to strach mnie prowadził. Tyle razy
musiałem zaczynać od nowa. Podnosić się po każdym upadku. Podnosić ręce i
wierzyć, że tym razem będzie inaczej. A może tym razem będzie inaczej?
Jak sama widzisz to jest
mój świat. To jest mój dom. Na pewno chcesz go budować ze mną?
Drogi Ojcze,
Zawsze byłeś mi wierny. Kiedy nie mam siły, Ty pozwalasz postawić kolejny krok. Nie rozumiem dlaczego tak jest, ale siedząc w ciszy, w samotności, wiem, że Ty jesteś moją Skałą wieków. Ty wiesz, że kiedy byłem młodym wierzącym lubiłem myśleć, że Aslan jest tak blisko mnie. To dodawało siły i mocy. Dziś po tych wszystkich latach czy coś się zmieniło?
Dziesiątki przeczytanych prac,
godziny spędzone na modlitwie w łzach i poście. Noce nad książkami. Setki materiałów, artykułów, a
ja dalej jestem tylko dzieckiem, które rozpaczliwie potrzebuje schować się w Twoich
ramionach. Panie jeszcze godzina i zobaczę jak słońce się budzi… Pozwalasz mi
czuwać i oczekiwać na nowy dzień. Boże mój, ile jestem w stanie oddać, aby Cię
poznać tak naprawdę? Wiem, że to co dziś czuję to nie jest prawdą, wiem, że
mojej wartości nie określa człowiek, ani nawet to co sam czuję. Ty Panie znasz prawdę. Ty Panie jesteś moją Prawdą.
Abba …