David Crump opowiadał kiedyś jak w czasie studiów doktoranckich pracował jako asystent w niewielkim kościele w Szkocji. Do jego obowiązków należało składanie wizyt duszpasterskich osobom starszym niemogącym uczestniczyć w zgromadzeniach kościoła. Pewnego razu trafił do niewielkiego mieszkania komunalnego, w którym mieszkała starsza wdowa. Kobieta zaprosiła go na herbatę i zaczęła opowiadać o swoim życiu: śmierci męża, pogarszającym się stanie zdrowia oraz o odległości dzielącej ją od dzieci i wnuków.
Większość
swojego czasu spędzała samotnie przy małym kominku opalanym węglem.
Crump
zapytał jej czym zajmuje swój czas, spodziewając się jednocześnie, że staruszka
wyciągnie wełniane swetry, które całymi dniami przygotowuje dla bliskich.
Jednak zamiast tego, kobieta wskazała na gazetę rozłożoną na kuchennym stole.
-
Modlę się. – odpowiedziała.
Jej
oczy błyszczały, a zaraz potem zaczęła opisywać swój przeciętny dzień.
„Najpierw czytam nagłówki, wiadomości ze świata i lokalne” – powiedziała. „Wtedy modlę się, aby Pan dał swoją łaskę, mądrość i przewodnictwo wszystkim przywódcom odpowiedzialnym za podejmowanie mądrych i sprawiedliwych decyzji. Modlę się o pokój wszędzie tam, gdzie jest konflikt i ulgę dla wszystkich cierpiących”.
„Później
czytam nekrologi i proszę, aby Chrystus przyniósł pocieszenie i ukojenie tym,
którzy się smucę; aby odpowiedział na ich pytania i wątpliwości, a także
pokazał każdej rodzinie jak bardzo chce być z nimi w czasie cierpienia”.
„Potem
czytam zapowiedzi ślubne i modlę się, aby Bóg wypełnił każdą tę osobę swoją
cierpliwością i współczuciem, aby mąż i żona mogli kochać się tak jak Chrystus
i Jego Kościół. Aby Pan dał im łaskę na trudny czas”.
„Potem
czytam informacje o narodzinach i modlę się, aby Duch Święty wypełnił każde to
dziecko, czyniąc z niego dojrzałego mężczyznę i kobietę dla świętego Boga”.
„Następnie
modlę się za własną rodzinę, przyjaciół i sąsiadów; za wspólnotę kościoła i
znajomych, którzy są w potrzebie. Na koniec dziękuję Bogu za wszystkie Jego
błogosławieństwa w moim życiu; za moje zbawienie i mój dom w niebie. I wtedy
właśnie uważam, że nadszedł właściwy czas na herbatę”.
David
Crump wspomina, że po rozmowie z tą staruszką zastanawiał się w jaki sposób ta
wiekowa święta przyczyniła się do zmiany świata. Przychodząc do niej myślał, że
ma jej coś do zaoferowania, być może trochę chrześcijańskiego pocieszenia lub
zachęty. Jednak wychodząc kilka godzin później sam czuł się zachęcony. Starsza
pani nie tylko dodała jego imię do swojej listy modlitewnej, ale przede
wszystkim pokazała mu przykład żywej, gorącej i dynamicznej modlitwy. Crump
kończy: „Wątpię czy kiedykolwiek czytała jakiś traktat poświęcony egzegezie
modlitw apostoła Pawła, jednak w swoim duchu znała go bardzo dobrze. To właśnie
z jego listów nauczyła się prawdziwie modlić”.