Najukochańszy Bracie,
Mówiłeś, że niewiele się zmieniło, a nawet jest po prostu gorzej. Boisz się, że oszalejesz prawda? Nasz Zbawiciel wydaje się być tak daleko, a burza którą widzisz właśnie za oknem tak przerażająca. Czuję Twoje cierpienie.
Wiem, że dalej jesteś
przekonany, że Twoje zamartwianie się może przekonać Boga, aby szybciej
zainterweniował w najważniejszej dla Ciebie sprawie. Jednak martwienie się
niczego nie osiąga – a przynajmniej na pewno niczego dobrego. Martwienie się
nie jest środkiem za pomocą, którego Bóg nas wysłuchuje, albo pozwala bliżej
podejść do tronu łaski. Zapomniałeś co Jan Kalwin pisał o lęku? Zapomniałeś, że
to niewiara jest matką wszelkiego strachu? A czy podobnie nie jest z
zamartwianiem się?
Czasami mam wrażenie, że
nasze troszczenie się o tak wiele spraw może sprawić, że Bóg pozwoli, aby nasza
próba trwała jeszcze dłużej, aż do momentu gdy nie uspokoimy swoich serc i
poddamy się Jego dobrym celom. Podobnie, aby nastąpił rozwoju charakteru,
konieczne jest zrozumienie, że wszystko, co spotyka Boże dziecko za Bożym
przyzwoleniem, niezależnie od tego czy to „dobre” czy „złe”, nie jest
przypadkowe czy nieplanowane. Wszystko dzieje się po to, aby odwrócić uwagę
człowieka od siebie i skierować ją na Boga. „Całe życie zaplanowane jest jako
ścieżka wiodąca do Boga”.
A teraz wiem, że jesteś w
zamku Olbrzyma Rozpaczy. John Bunyan sam doskonale doświadczył duchowej
depresji, a ten rozdział „Wędrówki Pielgrzyma” jest po prostu autobiografią. To
taki specjalny czas w życiu dziecka Bożego, gdy wydaje się że „ciemność jest
jedynym przyjacielem”.
Bracie, Olbrzym Rozpacz
zachęcał pielgrzymów, aby popełnili samobójstwo. Być może sam Bunyan miał takie
myśli podczas swojego dwunastoletniego pobytu w więzieniu. Byłbym zdziwiony
gdyby ich nie miał. Nie dziwię się także i Tobie. Nie potępiam. Wiem, że ciężko
jest dziś znaleźć Ci kogoś, kto po prostu usiądzie przy Tobie i wysłucha.
Studiowaliśmy oboje ten rozdział z wielką starannością i troską. Pamiętaj, że
Chrześcijanin był gotów odebrać sobie życie, a to dopiero pastorskie rady
Ufnego spowodowały, że odrzucił ten pomysł.
Wiele dzieci naszego Ojca
nie miało przy sobie Ufnego i w akcie desperacji postanowili odebrać sobie
życie.
Bracie, mogę domyślać się
tylko co czuje człowiek w Twojej sytuacji. Wiem, że chciałbyś cofnąć czas,
bardziej się starać i próbować. Wiem ile dzisiaj byłbyś w stanie zrobić gdybyś
tylko dostał szansę.
Pamiętaj proszę, że ten
mroczny rozdział historii kończy się kluczem „Obietnicy”. Obietnicy przymierza,
która mówi o tym, że Bóg słyszy wołanie swoich dzieci, które w wierze
przychodzą do Niego.
Ostatnia myśl bracie:
depresja często jest uświęcającym cierpieniem, ponieważ nasz Bóg często objawia
swoje największe skarby pośród najgłębszych ciemności.
Spokojnie. Posiedzę tutaj
z Tobą.
a.