Czy wiara w to, że Biblia zawiera Słowo Boże, a nie jest Słowem Bożym jest herezją? Czy ludzie wierzący, że krzyż Chrystusa zawsze gwarantuje człowiekowi uzdrowienie z fizycznej choroby, są odstępcami? Czym właściwie jest herezja? To tylko część pytań, przed którymi zostałem postawiony w ostatnich tygodniach.
10 lat temu Albert Mohler
napisał na swoim blogu post, przedstawiając w skrócie to co nazwał „teologiczną
selekcją rannych/oceną stanu zdrowia rannych”. Zapożyczając tę terminologię ze
szpitalnego oddziału ratunkowego, Mohler omawiał potrzebę uszeregowania pod
względem ważności i priorytetów określonych kwestii doktrynalnych.
W całym chaosie panującym
na oddziale ratunkowym, osoby udzielające medycznej pomocy muszą rozpoznać
priorytet wsparcia niektórych pacjentów przed innymi; rana postrzałowa jest
ważniejsza niż skręcona kostka.
Podobnie, w teologicznym
świecie chrześcijanie muszą zrozumieć różnicę pomiędzy:
a) „pierwszego rzędu”
doktrynami, które definiują chrześcijanina i wykluczają kogoś z bycia prawdziwym
bratem w Chrystusie;
b) „drugorzędne” i
„trzeciorzędne” doktryny (adiafora) – sprawy, w których prawdziwi chrześcijanie
mogą się nie zgadzać, niemniej jednak być osobami nowonarodzonymi.
Innymi słowy, musimy być w
stanie rozróżnić pomiędzy nieprawidłowym nauczaniem (w kwestiach, które nie są
fundamentalne) i herezją.
Posługiwanie się selekcją
teologiczną nie oznacza, że wszystko co nie jest pierwszego rzędu jest
nieważne, podobnie jak lekarz zajmujący się raną postrzałową wcale nie będzie
bagatelizował stanu zdrowia pacjenta ze skręconą kostką.
Faktem jest, że prawdziwi
chrześcijanie mogą różnić się w sprawie chrztu niemowląt; ale jeśli dwie osoby
nie zgadzają się w temacie Trójjedności Boga to oznacza, że jeden z nich jest
chrześcijaninem a drugi nie.
Rzeczywistość
potępiającego błędu
Niektórzy ludzie odrzucają
samo stwierdzenie, że różnica zdań dotycząca doktryny może wykluczyć kogoś ze
zbawienia. Ostatecznie, nikt z nas nie ma doskonałej teologii, a zbawieni
jesteśmy przez wiarę w Chrystusa, a nie wiarę w doktrynę. I to jest prawda.
Odrodzenie nie gwarantuje nam ochrony przed każdą pomyłką, ale obiecuje
zabezpieczenie przed pewnymi błędami – tymi które, wykluczałyby nas z kategorii
dzieci Bożych.
Dobrze wiemy o tym, że ten
rodzaj błędu teologicznego istnieje, ponieważ apostoł Paweł napisał w Liście do
Galacjan 1:6-9: „Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego,
który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej
nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię
Chrystusową. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam
ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie
przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam
ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie
przeklęty!”.
Paweł pisał o błędzie
judaizujących, którzy jeśliby się temu przyjrzeć, przyjmowali stanowisko będące
w centrum doktrynalnego sporu. Pomyślmy co ci ludzie mieli wspólnego z wiarą
raz na zawsze przekazaną świętym.
Oni wierzyli w jednego
Boga, istniejącego w trzech Osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wierzyli w
bóstwo i człowieczeństwo Jezusa Chrystusa. Wierzyli, że On był Mesjaszem
Izraela, którego zapowiadał Stary Testament. Wierzyli, że Chrystus poniósł Boży
gniew i umarł na krzyżu za grzechy ludzi, którzy dzięki temu mogą być uwolnieni
od kary i mocy grzechu.
Wierzyli w to, że Chrystus
został pochowany i zmartwychwstał trzeciego dnia. Wierzyli, że pokuta i wiara w
Chrystusa jest absolutnie konieczna do przebaczenia grzechów i społeczności z
Bogiem w niebie. To jest naprawdę wiele ważnych kwestii doktrynalnych, w
których mieli absolutną rację.
Ich jeden podstawowy
problem sprowadza się do tego, czy dobre uczynki były przyczyną czy rezultatem
zbawienia. Czy zachowanie prawa jest podstawą czy dowodem zbawczej wiary?
Jesteśmy zbawieni tylko przez wiarę, czy przez wiarę w Chrystusa plus
przestrzeganie religijnych praktyk? To właśnie jest punkt konfliktu,
doprowadzający do różnicy zdań w rozróżnieniu pomiędzy prawdą a kłamstwem.
A jednak Paweł dalej
posługuje się najsurowszym językiem potępiającym ich błędy. „Inna ewangelia”
(Gal 1:6), „Nie ma innej ewangelii” (Gal 1:7). „Niech będą przeklęci” – skazani
na piekło (Gal 1:8-9). „Odłączeni od Chrystusa” (Gal 5:4). „Poniosą karę” (Gal
5:10). „Bodajby siebie uczynili rzezańcami” (Gal 5:12). Mocne słowa w różnicy
zdań dotyczącej porządku zbawienia!
To uczy nas, że wiara w
pewne rzeczy pozbawia kogoś zbawienia. Ponieważ jest wiarą w inną ewangelię,
która nie jest prawdziwą ewangelią w ogóle, a zatem nie może zapewnić ratunku.
Jakie są fundamentalne
doktryny?
To wszystko prowadzi nas
do naturalnego pytania: Na ile ktoś może być w błędzie, ale dalej pozostawać
dzieckiem Boga? Albo mówiąc inaczej: Jakie są fałszywe doktryny, które jeśli w
nie wierzyć, będą wskazywać, że dana osoba nie jest prawdziwie zbawiona?
Myślę, że znajdziemy pewną
wskazówkę, jeśli zrozumiemy dlaczego Paweł poważnie potępiał doktrynę
judaizujących. Czynił tak dlatego, że podstawą ich nauki było zaprzeczenie
ekskluzywności Ewangelii łaski. Inne osoby mogą wierzyć w zbawienie z łaski, a
pomimo to pozostawać z dala od ortodoksyjnego chrześcijaństwa.
Ale czym właśnie są te
błędne przekonania? Myślę, że możemy odpowiedzieć na to pytanie, zadając sobie
szereg innych pytań, które obejmują kilka kategorii doktryny chrześcijańskiej.
Soteriologia
Czy dane nauczanie
prowadzi nas w kierunku pokładania ufności w samych sobie, celem osiągnięcia
usprawiedliwienia przez Boga? Czy dane nauczanie zachęca nas do zaufania w
cokolwiek innego celem uzyskania sprawiedliwości, aniżeli tylko w Chrystusa?
Czy dana nauka mówi nam, że zbawienie jest w czymkolwiek innym aniżeli w dziele
odkupienia i uwolnienia od grzechów dokonanym przez Boga w Chrystusie?
Kościół Rzymskokatolicki
zaprzeczył zasadzie sola fide uznając ją za doktrynę fałszywą tylko
dlatego, że twierdząco odpowiada na wszystkie powyższe pytania. Negując to, że
grzesznicy są uznani za sprawiedliwych tylko dzięki wierze, Kościół
Rzymskokatolicki popełnia ten sam błąd co judaizujący ludzie (dodając uczynki
do dzieła sprawiedliwości Chrystusa).
Jednakże, doktryny Wesleya
i Arminian – synergizm – choć niebiblijne i słusznie oznaczone jako „zła
teologia” nie są naukami potępiającymi. Logiczną konsekwencją synergizmu będzie
prowadzenie nas do herezji. Jednakże arminianie, aby uniknąć potępiającego
błędu pelagianizmu i semi – peliagianizmu wyznają wiarę w uprzedzającą łaskę
Bożą. Ich doktryna nie jest nigdzie w Piśmie wyraźnie ukazana i nie może
udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie dlaczego niektórzy wierzą w
Chrystusa a inni nie. Jednakże chroni ich przed potępiającym błędem pokładania
ufności w cokolwiek innego aniżeli tylko w Chrystusa.
Właściwa teologia
Ponieważ sam Bóg jest
Autorem zbawienia, nie możemy być prawdziwie zbawieni, jeżeli ufamy komuś kto
nie jest prawdziwym Bogiem. Wielu ludzi – nawet tych, którzy nazywają siebie
samych chrześcijanami – wyznaje wiarę w Boga Biblii. Jednak niektórzy
zapuszczają się tak daleko, że przekształcają prawdziwego Boga w obraz boga
stworzony na swoje własne podobieństwo. W ich tworze jest coś, co zasadniczo
różni go od prawdziwego Boga. Dlatego powinniśmy zapytać: Czy dana nauka mówi
nam coś o Bogu, co jest tak fałszywe – absolutnie przeciwstawne do Jego natury
– że można stwierdzić, że ta nauka propaguje wiarę w innego boga, a nie Tego,
którego ukazuje nam Słowo Boże?
Przykładowo, możemy
udzielić odpowiedzi twierdzącej na postawione pytanie w kontekście nauki zwanej
„otwartym teizmem”, która sugeruje, że Bóg „trwa w procesie”, uczy się i nie
zna przyszłości. Jest to oczywiste zaprzeczenie wszechwiedzy Boga Jedynego,
który czyni wszystko według swojej woli. To nie jest zwykłe niezrozumienie
natury Boga, ale wiara w absolutnie innego boga.
Wśród wierzących może
istnieć zróżnicowanie dotyczące porządku postanowień Bożych. Różnice te są
przedmiotem debat w ramach supralapsarianizmu, infralapsarianizmu i
sublapsarianizmu. Określenia te dotyczą logicznego umieszczenia Bożego
postanowienia o zbawieniu przed lub po postanowieniu o upadku. Różnią się też w
postrzeganiu zakresu okupu. Żadna z nich jednak nie zniekształca Osoby ani
charakteru Boga. A więc nie może być zdefiniowana w obszarze herezji.
Chrystologia
W 2 Liście do Koryntian
Paweł mówił, że fałszywi apostołowie będą głosić „innego Jezusa”, to znaczy,
różnego od Jedynego prawdziwego. Ponieważ zbawienie jest tylko w dziele
Chrystusa, musimy mieć pewność, że wierzymy w prawdziwego Chrystusa, a nie w
„innego Jezusa” zgodnego z naszym własnym zrozumieniem. Więc musimy zapytać:
czy dana nauka stwierdza coś o osobie lub dziele Chrystusa, co jest tak
fałszywe i przeciwstawne do Jego prawdziwej natury, sprawiając iż ta nauka jest
wiarą w innego Jezusa?
Tego typu błędnym
nauczaniem jest arianizm. Arianie wierzyli, że Jezus nie jest dokładnie tej
samej substancji (esencji) jak Ojciec, ale że jest Mu podobny. Jezus naprawdę
nie jest boski. Jest podobny do Boga, ale nie jest Bogiem. Oczywiście, Chrystus
którego znamy z Biblii, jest Bogiem – Bogiem Synem, drugą Osobą Trójcy Świętej
(J 1:1–3; 8:58; 10:30; Rz 9:5; Tt 2:13; Heb
1:8; 2 P 1:1). Nie może być bardziej zasadniczej różnicy pomiędzy tym,
który jest Bogiem a tym który nim nie jest. Dlatego arianie wierzą w innego
Jezusa aniżeli tego którego znamy z kart Pisma Świętego – w Jezusa który nie
istnieje i który nie zapewni im zbawienia.
Wszystko zaczyna się od
Chrystologii. Wszystko zaczyna się z jasnym, prawidłowym rozumieniem wcielenia,
że Jezus, Bóg w ludzkim ciele, jest rozumiany w sposób biblijny. John MacArthur
daje nam prostą wskazówkę: „Wszędzie gdzie widzisz niedostatki w naturze
Chrystusa, lub znaczeniu Chrystusa, wywyższenia Chrystusa lub Ewangelii, to nie
jest to dzieło Ducha Świętego”.
Pneumatologia
Nie możemy zapomnieć o
Trzeciej Osobie Trójcy Świętej. Duch Święty jest Bogiem podobnie jak Ojciec i
Syn. Musimy więc zadać sobie pytanie: Czy dana nauka mówi coś o Osobie lub
dziele Ducha Świętego co jest w tak rażącej sprzeczności z biblijną prawdą o
Jego naturze, że konsekwencją jest wiara w innego Boga?
Przykładowo, świadkowie
Jehowy twierdzą, że Duch nie jest osobą lecz jedynie siłą. Muszą nauczać tego chcąc
utrzymać swoją negację Trójcy. Pismo w wielu miejscach potwierdza boskość oraz
osobowość Ducha Świętego. Zaprzeczanie Jego osobowości jest atakowaniem prawdy
o Jego naturze. Jest to zwykła herezja.
Z drugiej strony mamy spór
dotyczący „cudownych darów”. Cesacjoniści wierzą, że dary proroctwa, języków i
uzdrowienia ustały wraz ze śmiercią ostatniego apostoła. Kontynualiści są
przekonani, że cudowne dary są dalej obecne w kościele. Wiara w to, że Bóg daje
dzisiaj te dary do kościoła – i analogicznie wiara, że te dary były domeną ery
apostolskiej – nie czyni nikogo heretykiem. To nie oznacza, że wśród
współczesnych charyzmatyków nie ma odstępców od prawdy. Wierzę, że główny nurt
zwiedzenia dominuje dzisiaj w społecznościach charyzmatycznych, jednakże heretykami
nie są ci którzy przekraczają linie bezpieczeństwa teologicznego z powodu
cesacjonizmu lub kontynuacjonizm.
Trójca
Rozmawialiśmy o właściwej
teologii, Chrystologii i Pneumatologii omawiając błędy doktrynalne związane z
każdą z Osób Trójcy. Ale musimy również wspomnieć o błędach atakujących
bezpośrednio samą koncepcję jedności Boga w trzech Osobach. Bóg w swojej
jedności istnieje w trzech, współrównych, współistotnych, współwiecznych
Osobach Trójcy mających dokładnie tę samą naturę. Analizując każdą naukę musimy
zobaczyć czy w jakimkolwiek aspekcie nie zniekształca ona doktryny Trójcy lub
też jedności Boga, zaprzeczając biblijnej prawdzie i tym samym prowadząc do
wiary w innego boga.
Przykładem trynitarnej
herezji może być modalizm, który zaprzecza istnieniu trzech Osób w jednej
Osobie Boga. Modaliści uczą, że jest jeden Bóg, który może być wyrażony pod
różnymi nazwami (Ojciec, Syn, Duch Święty) w różnym czasie, jednak nie stanowi
on trzech odrębnych osób. Oczywiście, modalizm jest wiarą w innego boga.
Modalizm został uznany w ciągu całej historii kościoła za herezję na
podstawowym poziomie, która dosłownie atakuje naturę Boga i odcina człowieka od
zbawienia.
Przykładem rozbieżności w
poglądach, które mogą istnieć wśród prawdziwych chrześcijan będzie
kwestia Filioque pochodzenia Ducha Świętego: czy pochodzi On od Ojca
i Syna czy też od samego Ojca. Chociaż w pewnych obszarach kwestia ta może mieć
bardzo ważne znaczenie, jednakże nie atakuje ona boskiej esencji trzech Osób
Trójcy dlatego też w tym przypadku nie można mówić o herezji.
Bibliologia
Autorytatywną podstawą
wszystkich dyskusji teologicznych jest Pismo. Dlatego, podważanie autorytetu
Biblii w jakimkolwiek aspekcie jest bezpośrednim atakiem na objawienie Boże. To
z kolei zmusza nas do zadania pytania: Czy dana nauka podważa autorytet
nauczania biblijnego? Czy zaprzecza mu? Uzurpuje sobie wartość nadrzędną?
Zaprzeczenie inspiracji
Pisma z pewnością można umieścić poza granicą ortodoksji chrześcijańskiej.
Biblia jednoznacznie naucza, że całe Pismo jest natchnione przez Boga (2 Tm
3:16).
Najbardziej znanym
przedstawicielem neoortodoksji jest Karl Barth. Dla niego podstawą autorytetu
jest Słowo. Jednakże poprzez Słowo rozumie on przede wszystkim Chrystusa.
Biblię traktuje instrumentalnie jako księgę, która czasami w sposób omylny,
składa świadectwo o Słowie. Dla przedstawicieli neootrodoksji standardem
interpretacji Biblii jest kanon liberalizmu, dlatego nie może posiadać ona
absolutnego autorytetu jak w konserwatyzmie. Biblia jest po prostu omylnym
instrumentem, którego zadaniem jest prowadzenie nas na spotkanie ze Słowem –
Chrystusem. W praktyce to nasze doświadczenie jest czynnikiem określającym
znaczenie Biblii. To dlatego żaden szanujący się kaznodzieja neoortodoksyjny
nie zapowie czytania Pisma Świętego słowami: „Teraz będziemy słuchać Słowa
Bożego”. Takie zdanie byłoby bluźnierstwem dla niego. Millard Erickson napisał,
że dla przedstawicieli tego odłamu w teologii Biblia jest: „Omylnym świadectwem
istot ludzkich o Bogu, którym im się objawił. Wobec tego w tym co napisali
ludzie mogą być nieścisłości i to całkiem poważne. Biblia jest środkiem za
pomocą którego słyszy się głos Mistrza”.
Twierdzenia, że
jakakolwiek część Pisma nie jest Słowem Boga, jest zakwestionowaniem nie tylko
Bożego charakteru, ale również wywyższenia własnego rozumu kosztem Bożej
prawdy. Nie jest to chrześcijaństwo ale humanizm, który również staje się
częścią heretyckiego nauczania.
Prawdziwi chrześcijanie
mogą prowadzić ze sobą debaty związane ze sposobem w jaki Bóg zainspirował
autorów biblijnych do spisania swojego Słowa. Nasze zrozumienie tego jak Bóg
prowadził poszczególnych ludzi w przekazywaniu swojego objawienia, może być tematem
dyskusji, jednakże nigdy nie będzie traktowane w obszarze herezji gdyż w żadnym
stopniu nie osłabia charakteru i autorytetu Pisma.
Podsumowanie
Herezja to bardzo poważne
słowo. Nie możemy być lekkomyślnymi ludźmi rzucającymi dowolne oskarżenia,
mające groźne implikacje dla życia człowieka oraz funkcjonowania kościoła.
Pomimo, że musimy być ostrożni we właściwym definiowaniu określonych pojęć, to
jednak biblijne świadectwo nie pozwala nam milczeć w obliczu ataku na Bożą
prawdę. W życiu chrześcijanina są chwile, w których musi wyraźnie opowiedzieć
się po stronie prawdy i dokonać separacji od tych, którzy nazywają się
chrześcijanami a nimi nie są.
Pamiętajmy, że nie
jesteśmy zbawieni poprzez wiarę we właściwą doktrynę. Jesteśmy zbawieni przez
wiarę w Chrystusa. W obliczu zwiedzenia zapowiedzianego przez naszego Pana (Mt
28) musimy mieć świadomość, że treścią zwiedzenia będzie imię Jezusa, a więc
musimy udzielić sobie odpowiedzi na pytanie: w jakim Jezusie położyłem swoją
nadzieję życia wiecznego? Odpowiadając na to pytanie zwracamy się do doktryny,
która jak wiemy jest tylko usystematyzowaniem biblijnej prawdy objawionej w
Bożym Słowie. Musimy zostać znalezieni jako wierni słudzy, którzy strzegą
czystości Ewangelii, na chwałę Chrystusa.