Niedawno przeczytałem dwa artykuły napisane przez znanego autora chrześcijańskiego, który jest również związany z poradnictwem chrześcijańskim. W swoich tekstach argumentował on, że choroba psychiczna była konstruktem społecznym stworzonym przez świeckich lekarzy i psychiatrów, a zatem nie jest biblijna. Tak więc, kiedy ktoś jest w depresji, to tak naprawdę doświadcza smutku, a próby medycznego leczenia są sprzeczne z mocą Bożą. Kiedy ktoś doświadcza niepokoju, tak naprawdę przeżywa tylko zmartwienie, a leczenie go jest traktowane jako świecka odpowiedź na problem duchowy.
Cel artykułu miał być
dobry: autor starał się wykazać, że Jezus jest wystarczającą pomocą w każdym
aspekcie życia. Uważam jednak, że traktowanie choroby psychicznej jako tylko
problemu duchowego jest zarówno głęboko niebiblijne, jak i niezwykle bolesne
dla tych, którzy chorują.
Całkowita deprawacja
oznacza CAŁKOWITĄ deprawację
Biblia naucza, że każda
istota ludzka jest całkowicie zdeprawowana. Nie oznacza to, że każdy człowiek
jest totalnie niegodziwy i zły w sposób całkowity i absolutny. Całkowita
deprawacja oznacza po prostu, że grzech wpłynął na każdy aspekt naszej istoty,
łącznie z duszą i ciałem. Całkowite zepsucie oznacza, że nic nie działa zgodnie
z pierwotnym zamysłem Stwórcy. Moje duchowe pragnienia są skażone i
zniekształcone przez grzech. Podobnie wygląda kwestia mojego intelektu. I co
najważniejsze w tej dyskusji, moje ciało również zostało dotknięte przez
grzech.
Dlaczego się przeziębiamy,
boli nas głowa i plecy? Dlaczego męczą nas niestrawność i infekcje? Dlaczego
miewasz migreny, problemy z sercem, kamicę nerkową lub jaskrę? Doświadczamy
tego wszystkiego, ponieważ nasze ciała są skażone grzechem. Apostoł Paweł
napisał: „Dlatego nie zniechęcamy się, bo chociaż nasz zewnętrzny człowiek
niszczeje, to jednak ten wewnętrzny odnawia się z dnia na dzień” (II List do
Koryntian 4:16). To co zewnętrzne marnieje. Nasze ciała nie działają poprawnie.
Rozpadają się i zawodzą nas w różnych sytuacjach. Życie w tym świecie
przeżywamy w ciałach, które codziennie niszczeją.
W Liście do Rzymian 8:22-23
czytamy: „Wiemy bowiem, że całe stworzenie razem jęczy i razem cierpi w bólach
rodzenia aż dotąd. A nie tylko ono, ale i my, którzy mamy pierwsze plony Ducha,
i my sami w sobie wzdychamy, oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała”.
Aż do dnia powrotu Jezusa
będę żył w ciele, które nie funkcjonuje zgodnie z pierwotnym zamysłem Boga. Mój
mózg jest kluczową, centralną i integralną częścią mojego ciała i on również
nie działa prawidłowo. Doświadczam braku równowagi chemicznej. Serotonina nie
zostaje odpowiednio wchłonięta. Norepinefryna jest nierówno rozprowadzona.
Synapsy nie działają poprawnie. Mój mózg podobnie jak każda inna część mojego
ciała, jest podatny na choroby.
Uważa, że jeśli naprawdę
wierzymy w całkowitą deprawację, to musimy zaakceptować chorobę psychiczną w
kategoriach biblijnych. Jeśli wierzę, że grzech wpłynął na każdą część mojego
ciała, w tym mózgu, to nie powinienem być zdziwiony, kiedy przestaje on działać
w sposób prawidłowy. Nie jestem zdziwiony w czasie przeziębienia; dlaczego
miałbym dziwić się gdy doświadczam zaburzenia swojej psychiki? Stwierdzenie, że
depresja, niepokój, ADHD, choroba afektywna dwubiegunowa i wszystkie inne
zaburzenia są tylko kwestią duchowości, to ignorowanie faktu, że nasza istota
składa się zarówno z ciała jak i z duszy.
Choroby psychiczne nie są
czymś wymyślonym przez świecką psychiatrię. Raczej stanowią one nierozłączną
część życia w upadłym, grzesznym świecie.
Choroby psychiczne w
kościele
Traktowanie choroby
psychicznej wyłącznie jako problemu duchowego, jest bardzo bolesne dla tych,
którzy jej doświadczają, ponieważ wskazuje im na niewłaściwe rozwiązania.
Pozwól mi wyjaśnić. Od wielu lat zmagam się z chronicznym lękiem. Regularnie
odczuwam ucisk w klatce piersiowej, duszność, przypływ adrenaliny i mdłości w
żołądku. W rzadkich przypadkach niepokój jest związany z czymś o co akurat się
martwię, ale w 90% przypadkach objawy fizyczne, których doświadczam wcale nie
są z tym związane. Mogę pracować na komputerze, nie myśląc o niczym szczególnym,
kiedy nagle ogarnia mnie uczucie niepokoju.
W takich chwilach nie
potrzebuje usłyszeć, abym się nie martwił. Nie trzeba mi powtarzać, abym
bardziej wierzył w Boże obietnice. Nie trzeba mnie namawiać do wyrwania się z
tego stanu. Potrzebuję jednak zachęty, aby wytrwać. Muszę przypomnieć sobie, że
Jezus jest blisko, nawet pośród cierpienia. Muszę przypomnieć sobie, że moje
lekkie i chwilowe cierpienia wytwarzają wieczny wymiar chwały. Potrzebuję
zachęty, aby oprzeć się na Jezusie. I … muszę być obok kogoś kto pomoże mi
poradzić sobie z fizycznym aspektem doświadczania lęku.
Oto niefortunna
rzeczywistość: nawet jeśli moje myślenie jest biblijne, pełne wiary i oparte na
szacunku wobec Boga, moje fizyczne doświadczenie niepokoju prawdopodobnie nie
zniknie. Dlaczego? Ponieważ w większości jest to problem fizyczny. Coś nie
działa poprawnie w moim mózgu, co z kolei powoduje, że odczuwam fizyczne objawy
lęku.
Podczas spotkań z innymi
chrześcijanami, którzy odczuwają lęk, depresję, PTSD lub inną formę choroby
psychicznej, musimy traktować ich jak zwykłych ludzi. Musimy traktować ich jak
istoty złożone z ciała i duszy. Czy muszą oni ćwiczyć swoją wiarę w cudowne
obietnice Boże? Oczywiście. Ale w tym samym czasie potrzebują też doświadczyć
pomocy fizycznej. Lekarze to wspaniały dar od Boga, który może pomóc tym z nas,
którzy zmagają się z chorobą psychiczną.
Musimy traktować choroby
psychiczne tak sam jak każdą inną chorobę. Kiedy ktoś doświadcza chronicznej
migreny, z pewnością będzie kuszony, aby wątpić w dobroć Boga. Możemy mu
służyć, zachęcając i wskazując, że Bóg jest dobry i nieustannie troszczy się o
niego. Ale w tym samym czasie możemy również mu służyć, towarzysząc w czasie
wizyty lekarskiej u najlepszego specjalisty od migreny w tym kraju.
Jeśli chcemy skutecznie
troszczyć się o braci i siostry zmagających się z chorobami psychicznymi,
musimy zdać sobie sprawę, że zaburzenia psychiczne są czymś realnym. Nie
jesteśmy tylko „duszą”. Jesteśmy złożeni zarówno z duszy jak i z ciała.
Upewnijmy się więc, ze pomagamy zarówno duszy jak i ciału.
Stephen Altrogge