Najsilniejsza stal kruszy
się gdy jest zbyt długo pod nieustannym naciskiem. Bóg dobrze wie jakie są
nasze ograniczenia. Stwórca najlepiej nas zna i doskonale wie jak długo możemy
kroczyć w ciemności.
W swoim najgłębszym cierpieniu, wszystkich niespełnionych marzeniach i planach, powoli odkryjesz miłość Bożą. Służba nocy duszy jest podobnie jak ogień prób i doświadczeń, celowym dopustem Bożym, które ma jasno określony cel: oczyścić, oddzielić, udoskonalić, umocnić, poniżyć. Czasami to właśnie ból może dokonać największych rzeczy w naszym życiu: zdemaskować próżność ziemskich błahostek i zwrócić serca ku tęsknocie za niebem.
Depresja często przypomina
noszenie przyciemnionych okularów. Gdziekolwiek nie spojrzysz wszystko spowite
jest ciemnością. Nie ważne czy jest to twoja rodzina, którą kochasz, pasja
której jesteś oddany czy społeczność z Ojcem na którą udajesz się z obietnicą,
że za wszelką cenę postarasz się wnieść tam światło nadziei. Po krótkiej chwili
zdajesz sobie świadomość, że i tam panuje gęsty mrok.
W depresji czujesz się
bezsilny i bezradny. Jakbyś stał w poczekalni życia, a napis przed wejściem do
kolejnego pokoju oddawał frazę Dantego: „Ty, który wchodzisz tutaj, porzuć
wszelką nadzieję”. Dla ludzi, którzy poznali smak cierpienia duszy, te słowa
nie są żadną sztuczną hiperbolą, ale w doskonały sposób obrazują prawdę, która
często jest głęboko skrywana przed innymi.
Ci z nas, którzy zmagali
się z duchowym smutkiem zdają sobie sprawę, że często uniemożliwia on
racjonalną ocenę naszej sytuacji. Obraz zewnętrznego świata jest zniekształcony
i mroczny. Jednak wiemy dobrze, że jest to zdradliwa soczewka, która często nie
jest zgodna z obiektywną prawdą.
Bóg cię kocha, nawet jeśli
tego nie czujesz. On poradzi sobie z twoim życiem, nawet jeśli sam nie
potrafisz.
Duchowa ciemność
(depresja), lub purytańskie określenie melancholia, jest zależna od Pana
Jezusa. Nawet jeśli chodzisz w ciemności, twój Pasterz jest tuż obok ciebie.