R.C. Sproul powiedział: „Zawodzimy w naszym obowiązku studiowania Słowa Bożego nie dlatego, że jest ono trudne do zrozumienia, nie dlatego, że jest ono nudne, ale dlatego, że to wymaga pracy. Naszym problemem nie jest brak inteligencji. Naszym problemem jest lenistwo”.
Chciałbym zobaczyć twoją
minę. Tak, jesteś leniwy. A im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym lepiej
dla ciebie. Czas na upamiętanie drogi przyjacielu. Czas na wyznanie grzechu
gnuśności.
Pamiętam
jak w emocjonującym poselstwie, John Piper wzywał: „Bóg Wszechmogący przemówił.
To
nie może być nudne! To nie może być nudne, to my jesteśmy problemem. Świat jest
nudny! Avatar jest nudny!”.
W
miejsce „Avatara” wstaw to, co pochłania twoje serce. Instagram,
Facebook, siłownia, rower, samochód, sport, PlayStation, grupy domowe, TV,
Internet itd.
Żeby
cię zawstydzić przyjacielu, a jednocześnie zachęcić, przedstawię krótkie
świadectwo pewnego człowieka. Podobnego do nas, za wyjątkiem jednej rzeczy:
serca przepełnionego pasją dla Boga, które zobaczyło w Chrystusie skarb wart
każdej ceny.
Tajemnica
życia tego człowieka leżała w jego codziennej społeczności z Bogiem: modlitwie
i karmieniu się Słowem Bożym, przez które Bóg objawia samego Siebie.
"Nie
było łatwe dla pana Taylora przy ciągłych zmianach w jego życiu, znaleźć czas
na modlitwę i studiowanie Biblii, ale wiedział, że było to życiową
koniecznością. Piszący to, dobrze pamięta wspólne z nim
podróżowanie miesiąc za miesiącem po północnych Chinach. Często powozem i
rikszą, spędzając noce w najbiedniejszych gospodach. Często z jednym tylko
dużym pokojem zarówno dla kulisów jak i podróżnych. Mogli odgrodzić jeden róg
pokoju dla swego ojca a drugi dla siebie, pewnym rodzajem kurtyny. I wtedy
kiedy w końcu sen przyniósł trochę spokoju, słyszeli trzask zapałki i widzieli
płomień świecy, który mówił im, że pan Taylor, jakkolwiek zmęczony pochylał się
nad małą Biblią w dwóch tomach, którą miał zawsze pod ręką. Od drugiej do
czwartej rano był to czas, który zazwyczaj poświęcał na modlitwę, czas kiedy był
pewny tego, że nie niepokojony może oczekiwać na Boga. Ten płomyk znaczył
więcej dla nich, niż to, co czytali lub słyszeli o tajemnicy modlitwy. Oznaczał
rzeczywistość, nie głoszenie lecz praktykę.
Najtrudniejszą
częścią misjonarskiej kariery jaką odkrył pan Taylor, było utrzymywanie
regularnego studium Biblijnego w modlitwie. „Szatan
zawsze znajdzie ci coś do zrobienia – mawiał – kiedy tym masz się zająć, nawet
jeżeli jest to strojenie okna”. W pełni przyswoił sobie te ważkie słowa.
„Znajdź
czas, daj Bogu czas, aby się objawił tobie, znajdź sobie czas, aby być
milczącym i cichym przed Nim, oczekując, aż otrzymasz Jego Ducha, zapewnienie o
Jego obecności z tobą, Jego mocy działającej w tobie. Znajdź
czas, aby czytać Jego Słowo. Kiedy jesteś w Jego obecności abyś z Niego mógł
poznać o co cię Bóg prosi i co ci obiecuje. Niech
słowo stworzy wokół ciebie, wewnątrz ciebie, świętą atmosferę, święte
niebiańskie światło, w którym twoja dusza będzie odświeżona i wzmocniona, dla
pracy codziennego życia”.
To
właśnie dlatego, że to czynił, życie Hudsona Taylora było pełne radości i mocy
poprzez Bożą łaskę. Kiedy w wieku ponad siedemdziesięciu
lat, zatrzymał się z Biblią w ręku, kiedy przemierzał pokój w swym domu w
Lozannie, powiedział do jednego ze swoich dzieci: „Właśnie dzisiaj skończyłem
czytanie całej Biblii, czterdziesty raz w ciągu czterdziestu lat.
I nie
tylko ją czytał, on nią żył. Hudson Taylor nie
zatrzymał się przed żadną ofiarą w naśladowaniu Chrystusa. Potrzebny jest
człowiek miłujący krzyż – napisał w pośrodku swoich wysiłków w Chinach. I gdyby
mógł przemówić do nas dzisiaj to czyż nie byłoby to wezwanie nas do
najwznioślejszej ambicji ze wszystkich – „abym mógł poznać Go (Tego, którego my
również najbardziej miłujemy) i moc Jego zmartwychwstania i społeczność Jego
cierpień”.