Część obserwatorów świata chrześcijańskiego twierdzi, że przed pojawieniem się Internetu oraz mediów społecznościowych, życie fałszywych nauczycieli było o wiele łatwiejsze. Ich służby mogły spokojnie rozrastać się, bez obawy wyciągnięcia na światło dzienne najdziwniejszych i niedorzecznych aspektów ich działalności. Cameron Buettel twierdzi, że doba elektronicznych mediów pozwala nam na łatwiejsze wykrycie oraz ostrzeżenie przed fałszywym nauczycielem. To z kolei wymaga od niego ukrycia swoich nauk w cieniu prawdy, aby mógł uniknąć gorliwych blogerów, którzy tylko czekają, aby wskazać na głoszoną przez niego herezję.
Ale zastanówmy się czy tak
jest w rzeczywistości. Osobiście uważam, że żyjemy w czasach, w których
fałszywi nauczyciele w ogóle nie kryją się ze swoim nauczaniem. To biblijna
prawda jest stale deprecjonowana i wyszydzana jako relikt ortodoksyjnego
chrześcijaństwa, które w żaden sposób nie jest adekwatne do XXI wieku.
Większość służb wykraczających poza naukę Słowa Bożego w ogóle nie kryje się ze
swoją oficjalną teologią. Wręcz przeciwnie, w sposób ordynarny afiszuje się z
wyznawanymi poglądami, szokując w ten sposób ludzi, którzy na rzeczywistość
patrzą poprzez pryzmat Słowa Bożego, a nie fałszywej wyobraźni. Dobrym przykładem jest niedawne porzucenie wiary
chrześcijańskiej przez jednego z liderów Hillsonga, którego autorstwa pieśni
śpiewacie na swoich nabożeństwach.
Diabeł jest mistrzem
iluzji. Pozbawiony możliwości stwórczych wykorzystuje otaczający nas świat
materialny w celu stworzenia alternatywnej rzeczywistości dla człowieka, który
porzucił bezbłędne Słowo Boże i skierował się w stronę subiektywnego
mistycyzmu. Płytkie i duchowo niedojrzałe kościoły stały się łatwym obiektem
wysublimowanego ataku przybierającego pozór autentycznej pobożności.
Ortodoksyjni chrześcijanie twardo trzymający się swoich doktryn również ulegli
złudzeniu, że chrześcijaństwo może być praktykowane za mahoniowych biurek w
otoczeniu starych woluminów. Wielu łowców zwiedzeń zapomniało o miłości i
współczuciu do innych wierzących. Do
słabszych braci, lub osób zwiedzionych, które w swojej naiwnej gorliwości
zostały oszukane przez religijnych szarlatanów.
W
wielu przypadkach biblijne służby rozeznania, ostrzegające kościół przed
wprowadzaną herezją zapomniały, że integralną częścią walki o prawdę jest
ratunek osób zwiedzionych. To wymaga nie tylko
humanistycznej empatii, ale przede wszystkim autentycznej miłości do tych,
których wzrok spowiła mgła oszustwa. Niektórzy z nich są po prostu słabi i zdezorientowani.
Otworzyli swoje życie dla każdego nauczyciela, a przez to stracili biblijne
rozeznanie. Oni potrzebują prawdy i miłości. Czasu i cierpliwości, aby przez
naszą postawę wypełnioną miłosierdziem Chrystusowym, dojść do poznania prawdy.
Prawda bez miłości jest tylko pustym stwierdzeniem.
Niektórzy
bracia zaangażowani w służbę biblijnego rozeznania, zapomnieli o tym, że wiele
osób, które zostało zwiedzione, są szczerymi i prawdziwymi wierzącymi.
Warto
pamiętać o słowach Johna MacArthura, który analizując ruch charyzmatyczny
stwierdził: „Wiemy, że w ruchu charyzmatycznym są ludzie będący zwodzicielami,
którzy mają świadomość że są nimi są. To fałszywi
nauczyciele, żyjący ze świadomością, że są fałszywymi nauczycielami. Są tam dla
pieniędzy, i są tego w pełni świadomi. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że
w sidłach tego ruchu są także ludzie zwiedzeni bez świadomości swego
zwiedzenia. Tych powinniśmy ratować wyrywając z ognia, mówiąc językiem Judy. Są
tam przywódcy, którym należy się przeciwstawiać i obnażać, ale są wśród nich
też nieświadomi ludzie, którym należy pomóc i zachęcić do poznania prawdy”.