Teologowie mówili niegdyś o „ekonomii Trójcy”. Wielka praca i dzieło zbawienia zostały podzielone między trzy Osoby. Ojciec postanowił o nich i je zaplanował. Obmyślił je, zamierzył, zaplanował i określił.
Wiekuisty i odwieczny Bóg!
To Jego plan i zamysł. Nigdy nie przedstawiajmy chrześcijańskiego stanowiska w
kwestii wiary i zbawienia, jak gdyby polegały one na tym, iż Syn musiał coś
egzekwować od Ojca. To przecież Ojciec posłał Syna. Zwróćmy uwagę jak w
arcykapłańskiej modlitwie w J 15 nasz Pan wyraźnie mówi: „Dokonałem dzieła,
które mi zleciłeś, abym je wykonał; ja Cię uwielbiłem na ziemi”. Przyszedł, aby
dać „życie wieczne tym wszystkim, których Bóg Mu dał”. „Twoimi byli i mnie ich
dałeś”. Wszystkie te zwroty dotyczą Ojca. On bowiem rozpoczyna, inicjuje i
wprowadza w ruch ów wielki i wspaniały plan zbawienia.
Syn natomiast zgodził się
by dobrowolnie wykonać pracę. Zanim zaczął płynąć czas w wieczności bez
wątpienia odbyła się wielka narada, jak mówi Pismo: „przed założeniem świata”.
Wszystko, co się wydarzyło, zostało przewidziane. Ojciec ustalił plan, a Syn
zaoferował się i zgłosił, by przybyć i ów plan zrealizować. Ojciec dał Mu ludzi
oraz zadanie do wykonania. On zaś przyszedł i wykonał dzieło. Tuż przed
ukrzyżowaniem był w stanie powiedzieć, że je skończył. Znamy te doniosłe fakty.
Nigdy jednak o nich nie zapominajmy.
Nieustannie sobie
przypominajmy, co to wszystko znaczyło dla Syna, który „chociaż był w postaci
Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł
się samego siebie”. Zjawił się w bardzo skromny sposób. Wiedział, co to znaczy
być biednym i cierpieć przykrość nędzy. Mieszał się ze zwykłymi ludźmi i
prowadził normalne życie. Czy potrafimy wyobrazić sobie, co to dla Niego
oznaczało? Znosił wobec siebie „sprzeciwy grzeszników”.
Doświadczał ich złości,
niechęci i zawiści. Nade wszystko jednak, wziął na siebie nasze grzechy.
Cierpiał, ponieważ Ojciec uczynił Go za nas grzechem, choć On sam grzechu nie
znał. Chrystus pozwolił złożyć na sobie nieprawości nas wszystkich. Udał się na
krzyż, aby „grzechy nasze sam na ciele swoim ponieść na drzewo”. To właśnie
uczynił.
Aktywnie przestrzegał
zakonu. Żył według niego jako człowiek, „który się narodził z niewiasty i
podlegał zakonowi”, celowo mu się poddał; dał się ochrzcić Janowi Chrzcicielowi
utożsamiając się przez to z grzesznikami i z tym, co się z nimi wiąże; umarł i
został pogrzebany. Książę i twórca życia poniósł zgon i został pochowany w
grobie, lecz potem wstał. Oto potężne fakty. Na tym polega rola Syna: wyjście z
łona Ojca i przybycie z wieczności. Na początku był On u Boga i nic nie
powstało bez Niego. Potem jednak opuścił chwałę i zrezygnował z niej, po czym
zabrał się do wykonywania Swego ogromnego zadania. Zbawienie dokonało się przez
Niego – błogosławionego Syna! Oto Jego dzieło.
Potem zaś mamy do
czynienia z dziełem Ducha Świętego. To On sprawuje w nas wszystkich z
osobna swoje zbawienie. Jest to Jego zadanie. Zwróćmy uwagę, że Syn dobrowolnie
podporządkowuje się Ojcu. Duch Święty zaś czyni to względem Syna i Ojca. Są oni
sobie równi pod względem swojej wieczności i wszelkich innych przymiotów.
Jednak dla naszego zbawienia następuje podporządkowanie się Syna Ojcu oraz
Ducha Synowi i Ojcu.
Duch zaś przybywa i
wprowadza dzieło zbawienia w praktykę. Wprowadza je do mojego i twojego życia.
To On czerpie je z Chrystusa i daje nam oraz sprawia, że dostrzegamy naszą
potrzebę i wszelkie inne rzeczy. To On stosuje w praktyce wielkie odkupienie,
które zostało osiągnięte przez Syna. Nie wykonuje swojego dzieła jedynie w
stosunku do poszczególnych osób, lecz również względem Kościoła. Buduje go oraz
wypełnia Swoim życiem i obecnością. Oto Dzieło Ducha Świętego.
Trzy Osoby Trójcy Świętej
interesują się nami, troszczą się o nasze zbawienie oraz działają by je
zrealizować w naszym życiu.
Martyn Lloyd-Jones