„W modlitwie bądźcie
wytrwali” (Kol 4:2)
Przyjacielu, nie idź w ten niebezpieczny świat bez modlitwy. Wieczorem skłaniasz kolana i szybko morzy cię sen. Zmęczeniem po ciężkim dniu pracy usprawiedliwiasz się i skracasz modlitwę, by udać się na przyjemny spoczynek. Nastaje ranek, a ty być może jesteś spóźniony i dlatego poranną godzinę modlitwy albo opuszczasz, albo też się zbytnio śpieszysz. Nie czuwasz w modlitwach, lekceważysz godzinę czuwania. Czy można to naprawić? Z całą powagą stwierdzam, że nie.
Trzeba ze smutkiem
powiedzieć, że rzeczywiście tak jest. Zlekceważyłeś modlitwę i za to poniesiesz
szkodę. Na drodze czeka cię pokuszenie, a ty nie przygotowałeś się na to
spotkanie. Sumienie cię oskarża, oddaliłeś się od Boga. Nic więc dziwnego, że
dzień w którym dałeś się przezwyciężyć senności, okazał się pełen niepowodzeń,
a ty nie dopełniłeś swego obowiązku.
Minuty modlitwy,
zaniechane na skutek lenistwa nie mogą być odzyskane. Przez doznane
doświadczenia, można nauczyć się, by nadal nie powtarzać błędu, lecz niemożliwe
jest wrócić świeżości i siły, którą zawierały w sobie te stracone chwile.
Jeśli wszechmocny Syn Boży
odczuwał konieczność wstawania o świcie, aby wylewać swoje serce przed Ojcem,
tym bardziej niezbędne jest dla ciebie modlić się do Tego, który objawia się
jako Dawca wszelkiego dobra i doskonałego daru, i który obiecał dać nam
wszystko, czego potrzebujemy do życia.
Nie jesteśmy w stanie
dowiedzieć się, co Pan Jezus czerpał z modlitwy dla swojego życia, lecz wiemy
doskonale, jak bezsilne jest życie, w którym brak modlitwy. Życie takie może
być bardzo hałaśliwe i pełne krzątaniny, lecz upływa daleko od Tego, który
dniem i nocą modlił się do Boga.
L.B. Cowman