Od
przełomu tysiąclecia, świat był świadkiem prawdziwego załamania biblijnego
chrześcijaństwa.
Kilkadziesiąt lat temu Martyn Lloyd-Jones stwierdził, że: „Świat wszedł do kościoła i przez to kościół zeświecczał. Granica nie jest tak ostra jak w przeszłości. Był czas, kiedy różnica była bardzo widoczna i to były najwspanialsze okresy w historii kościoła. Znamy jednak argumenty, jakie zostały wysunięte. Powiedziano nam, że musimy uczynić kościół atrakcyjnym dla człowieka z zewnątrz, a pomysł polega na tym, żebyśmy upodobnili się do niego tak bardzo, jak to tylko możliwe”. Co powiedziałby o dzisiejszym kościele?
Chrześcijaństwo zostało
przedefiniowane. Dziesiątki pastorów zdecydowało się porzucić Biblię na rzecz
postmodernizmu (czyli tego co uważają za postępowe i istotne w kontekście
kultury). Ci, którzy kochają Boga i wierzą, że Biblia jest Jego Słowem, nie
mogą uwierzyć w to co się stało. Światło zamieniło się w ciemność. To co
niegdyś było uważane za prawdę teraz jest ogłaszane kłamstwem. Ci którzy niegdyś określali się jako wyznawcy Chrystusa i
Biblii, teraz podążają za człowiekiem i jego filozofią.
Zamiast
docierać do świata z Ewangelią Jezusa Chrystusa, pastorzy i nauczyciele
biblijni rezygnują ze Słowa Bożego, aby zdobyć ten świat. Szukają
rynkowych sposób, aby to co nazywają „chrześcijaństwem” stało się poprzez
zastosowanie cielesnych sztuczek, atrakcyjne dla rzeszy ludzi. Śpiewniki są
wyrzucane z kościołów. Stare ławy zostały zastąpione miękkimi fotelami z
bezpośrednim dostępem do terminalu kart kredytowych. Komfort w czasie odwiedzin
kościoła stał się standardem. Nie wspomina się już o grzechu albo o tym, że
Jezus przelał swoją krew na krzyżu. To
byłoby zbyt obraźliwe.
Albo
co z infiltracją chrześcijaństwa przez ruch New Age? Czy
nasze myślenie już zostało tak bardzo przemienione, że jogę traktujemy jako
chrześcijańskie ćwiczenie? Albo czy zbliżamy się do Chrystusa poprzez hinduskie
mantry? Czy chrześcijanie stracili swój umysł i zostali zwiedzeni przez demony?
A co
z doświadczeniami pozabiblijnymi? Przykładowo, co z
„upijaniem się w Duchu” albo szczekaniem jak psy? Gdzie tego rodzaju zachowania
znajdziemy w Piśmie Świętym?
Czy
chrześcijanie są przygotowywani do wielkiego przebudzenia, czy też może są
prowadzeni przez innego ducha?
Warto
wspomnieć o “ekumenicznym szaleństwie”. Mówi się nam, że
słowo „protestancki” nie jest już słowem, które powinno być używane we
współczesnym kościele. To relikt przeszłości. Współcześni przywódcy twierdzą,
że nie ma żadnej różnicy pomiędzy Zielonoświątkowym Jezusem czy Jezusem
Eucharystycznym zamkniętym w monstrancji. Przywódcy niegdysiejszych kościołów
protestanckich zakładają koloratki i tytułowani są „księżmi” gdy wraz z
niewierzącymi próbują wielbić Boga, którego naprawdę nie znają. Jeszcze inni
pełni zazdrości i pożądania wpatrują się w nich dążąc do uzyskania podobnych
zaszczytów i zabezpieczenia swojej przyszłości w bezpiecznym świecie nowej
religii.
Następnie
pojawia się charyzmatyczny most zbudowany na ekumenicznym pragnieniu jedności. Stanowi
on połączenie rozłamu pomiędzy katolikami a braćmi odłączonymi. Niektórzy
wzywają do Drugiej Pięćdziesiątnicy i ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi
nawet bez obecności fizycznej samego Króla. Równie ciekawe są ekumeniczne twory
w ramach najróżniejszych projektów związanych z "uczniostwem". Wysyp
najróżniejszych fundacji, które zajmują się wspieraniem twojego rozwoju
osobistego i duchowego w oparciu o chrześcijańskie wartości. Czym są te
wartości? Trudno mi powiedzieć, ale obserwując ich działalność nie można nazwać
tego ubóstwem w duchu i braniem swojego krzyża. Ba, raczej wydaje się to jego
totalnym zaprzeczeniem. W ramach tych inicjatyw spotkamy połączenie wszystkich
sił z całego spektrum "chrześcijaństwa": ekumenistów, coachów,
biznesmenów, zielonoświątkowców, baptystów, neokalwinistów itd.
System
jest otwarty, przygarnie i wchłonie wszystko. To
nie jest zbudowane na doktrynie chrześcijańskiej i nie jest biblijnym
chrześcijaństwem. Później wszystkie te organizacje tworzą konferencje dla
młodych ludzi, którzy zamiast uczyć się co to znaczy żyć w bojaźni Bożej, są
napełniani psychologiczną papką o tym jak bardzo ich pragnienia serca zgodne są
z Bożymi planami względem nich. Zamiast odnawiać swoje umysły i upodabniać się
do Chrystusa, są zachęcani do realizowania siebie.
Biblijne
proroctwa i ostrzeżenia o apostazji zostały całkowicie zdegradowane do poziomu mitu.
Świat dąży do stworzenia jednej wielkiej religii światowej, a obecny papież za
wszelką cenę stara się wykształtować odpowiednie warunki do urzeczywistnienia
tej globalnej idei.
Kościoły
wskazujące na Biblię oraz zbawienie w Chrystusie wymierają. Zapominamy o tym,
że chwała Ewangelii polega na tym, że gdy kościół jest całkowicie odmienny od
świata, wtedy niezmiennie przyciąga go.
Pamiętaj
również drogi czytelniku, że największymi wrogami prawdziwej chrześcijańskiej
wiary nie są ci, którzy w sposób wojowniczy prześladują chrześcijaństwo, lub
otwarcie ignorują jego naukę, lecz ci, którzy go fałszują i deformują.