"Skoro i my mamy wokół siebie tak wielką chmurę świadków, zrzućmy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas tak łatwo osacza, w cierpliwości biegnijmy w wyznaczonym nam wyścigu" (Hbr 12:1)
Trudno jest biegnąć przez
życie z cierpliwością. Bieganie sugeruje raczej brak cierpliwości – chęć
szybkiego osiągnięcia celu. Myślimy zwykle, że trzeba mieć dużo cierpliwości,
aby leżeć spokojnie na łożu choroby. Cierpliwość wyobrażamy sobie jako anioła,
chroniącego łoże chorego. Nie myślę jednak, aby najtrudniej było osiągnąć
cierpliwość w chorobie. Uważam, że jest cierpliwość wyższej wartości –
cierpliwość, która umie biec.
Wielką moc okazują ci,
którzy zachowują spokój, w chwilach smutku, lub bez szemrania znoszą uderzania
losu. Lecz znam jeszcze większą moc: wykonywać swoją pracę znosząc te uderzenia
losu; cierpieć z powodu zranionego serca, a jednak nadal biec; z sercem mocno
umęczonym smutkiem wypełniać codzienne obowiązki.
Tak postępował Chrystus
Pan. Wielu z nas chętnie by piastowało swój smutek bez łez, gdyby tylko było
możliwe pieścić się nim. Lecz największa trudność polega na tym, że większość z
nas powołana jest do okazywania swej cierpliwości nie na pościeli, lecz na
ulicy. Powołani jesteśmy, aby pochować swój smutek nie w letargicznym spokoju,
lecz w czynnej służbie – w banku, w warsztacie, w chwili towarzyskiej rozmowy,
pocieszając innych.
Takie pogrzebanie smutku
jest najtrudniejsze i na tym właśnie polega wytrwały bieg przez całe życie z
cierpliwością.
„Takie było Twoje
cierpienie, Panie Jezu! Ono jednoczyło w sobie i oczekiwanie i bieganie –
oczekiwanie celu i wykonywanie w tym czasie mniej ważnych spraw. Widzę Ciebie,
Panie, w Kanie Galilejskiej, przemieniającego wodę w wino, aby nie była
zaciemniona chwila uczty weselnej. Widzę Ciebie na pustyni, jak karmisz chlebem
lud, by ulżyć jego doczesnej potrzebie. Niosłeś wielkie brzemię, z nikim nie
dzielone. Ludzie proszą o tęczę w obłoku – ja prosiłbym Cię o coś większego.
Prosiłbym, abym sam mógł być tęczą w Twoim obłoku – abym mógł być radością
dla innych”.
L.B. Cowman