Jeżeli Bóg postanawia okazać swe suwerenne prawo i wybiera ze świata niepokutujących i niewierzących buntowników, określoną liczbę ludzi, aby byli zbawieni, to kto jest przez to pokrzywdzony? Czy Bóg jest zobowiązany wymuszać przyjęcie swego daru na tych, którzy uważają go za bezwartościowy? Czy Bóg jest zmuszony zbawić tych, którzy zdecydowali się pójść swą własną drogą?
Jednak
nic bardziej nie irytuje naturalnego człowieka i nie wydobywa na powierzchnię
jego wrodzonej i niepoprawnej wrogości wobec Boga, niż przekonywanie go o
wieczności, wolności i absolutnej suwerenności Bożej łaski.
To,
że Bóg miałby określić swój cel w wieczności bez jakichkolwiek konsultacji ze
stworzeniem, jest zbyt upokarzające dla nieskruszonego serca. To,
że na łaskę nie można zasłużyć lub zdobyć jej ludzkim wysiłkiem, jest zbyt
poniżające dla człowieka obłudnego.
I to,
że łaska wyróżnia kogo chce, aby został uprzywilejowanym jej obiektem, wznieca
protesty pysznych buntowników. Glina powstaje przeciw
Garncarzowi i pyta: „Dlaczego takim mnie uczyniłeś?” Bezbożni buntownicy
ośmielają się kwestionować sprawiedliwość Bożej suwerenności.
A.W. Pink