„PAN jest Bogiem zazdrosnym i mściwym; PAN jest mściwy i pełen gniewu; PAN mści się nad swoimi przeciwnikami i zachowuje gniew wobec swoich wrogów. PAN jest nieskory do gniewu i wielki w mocy, a winnego nie uniewinni. Droga PANA jest w wichrze i w burzy, a obłok jest prochem pod jego stopami” (Na 1:2-3)
To
chyba Jan Kalwin powiedział, że wszechświat jest piękny ponieważ tworzy teatr
chwały Bożej. Jednak ten świat coraz bardziej przypomina szatański chaos. Nie
myślę tylko o dzieciach porywanych w Afryce, które potem składane są w
rytualnych ofiarach. Chcę mówić o rzeczach dziejących się obok nas, a które już
niedługo mogą stać się częścią i naszej rzeczywistości. Ufam, że niewielu z was
trzeba przekonywać o tym, że prawdziwie Bóg Stwórca wydał swoje stworzenie na
pastwę wypaczonego umysłu (Rz 1:28), a opisywane wydarzenia są tego najlepszym
dowodem.
Czytając
Księgę Hioba zobaczyłem wyraźnie jak trudno jest utrzymać ortodoksyjną teologię
w sytuacji, która przerasta jej możliwości. Sam, pisząc te słowa drżę przed
moim Bogiem widząc jak słabe jest moje serce. Ufam drogi czytelniku, że
wybaczysz mi emocjonalizm, ale czyż człowiek posiadający wielkie myśli o swoim
Bogu nie powinien jednocześnie odczuwać wyjątkowego poruszenia rozważając
rzeczy tego świata i odnosząc je do chwały Wszechmocnego?
To
nie jest tekst o faktach dotyczących tego jak małe, bezbronne dziecko zostało
na oczach świata zamordowane zgodnie z prawem demokratycznego państwa
zachodniej cywilizacji. To nie jest tekst o tym, że aparat przymusu państwa
zamiast bronić obywateli, ochraniał morderców, a rodzicom zabronił ratować
własne dziecko.
Mam w
domu trzyletniego syna. Patrząc na zdjęcia Alfiego, w pewnym momencie zdałem
sobie sprawę, że trudno mi sobie wyobrazić takie cierpienie. Wiem czytelniku,
że możesz powiedzieć, iż Pan daje dość łaski, abyśmy mogli wyjść zwycięsko ze
wszelkich prób. To dzięki Bogu jest prawdą, jednak nie zmienia to faktu, że sam
boję się wielu rzeczy.
Ufam
drogi czytelniku, że masz świadomość obiektywnej, biblijnej rzeczywistości, iż
to Pan Bóg Wszechmogący dopuścił do śmierci tego dziecka. Podobnie, jak Pan Bóg
Wszechmogący w swojej świętej mądrości zezwala do wielu innych rzeczy, które
wielokrotnie były treścią moich niewypowiedzianych pytań.
Gdybym
to ja był Bogiem już dziś wylałbym swój gniew przeciwko temu bezbożnemu światu.
Tak, znając własną porywczość, a przede wszystkim wściekłość wobec tej
bezbożności i nieprawości, nie potrafiłbym nie skorzystać z Boskich prerogatyw.
Dzięki Bogu jednak, nie jestem Nim. A.W. Pink napisał: „Zadziwiająca jest Boża
cierpliwość wobec tego świata i dziś. Wszędzie ludzie grzeszą bez jakichkolwiek
zahamowań. Boże prawo jest deptane i sam Bóg jest otwarcie lekceważony.
Naprawdę zdumiewające jest to, że nie od razu uśmierca tych, którzy tak
bezczelnie Go prowokują”.
Jednak
i ta cierpliwość ma swój cel: „A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i dać
poznać swoją moc, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przygotowane
na zniszczenie” (Rz 9:22). Ma też swój kres.
Ten
świat każdego dnia bezcześci imię Pana Boga Wszechmogącego. Dzień gniewu
Baranka jest tylko kwestią czasu. W takich dniach jak ten jestem wdzięczny Panu
Bogu za Jego sprawiedliwość. Jestem wdzięczny za to, że "ten świat nie jest
domem mym". Pamiętaj drogi czytelniku o ostrzeżeniu apostoła Piotra:
„Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął się od domu Bożego, a jeśli rozpoczyna
się od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy są nieposłuszni ewangelii
Bożej?” (1P 4:17). Widząc wypowiedzi niektórych „chrześcijan” lub też absolutną
bierność wobec procesów mających miejsce nie tylko w świecie, ale i w Kościele,
zastanawiam się jak wielkim trzeba być ignorantem, aby odrzucić prorocze
ostrzeżenie Piotra.
Piszę
te słowa z doliny poniżenia. Z perspektywy dziecka Bożego, które prosi Ojca,
aby Ten mocniej ścisnął jego dłoń. W praktyce doświadczam tego co powiedział
kiedyś John Piper: „Nie słyszałem nikogo, kto by twierdził, że nauczył się
najważniejszych lekcji w życiu lub miał najgłębsze spotkania z Bogiem w okresie
powodzenia”. To prawda bo zdarza się, iż wspólnota z Ojcem i Synem jest
najbardziej realna, a radość chrześcijanina największa wtedy, gdy krzyż jest
najcięższy.
Wierzę,
że Alfie jest z Chrystusem. Modlę się o tę samą łaskę dla jego rodziny i dla
nas wszystkich.