Człowiek nie ma nic, czym mógłby się chlubić nawet swoją wiarą. Jeśli chlubisz się swoją wiarą, jeśli chlubisz się faktem, że uwierzyłeś, a inni nie uwierzyli, nie jest to już dłużej łaska, nie jest to dłużej na Bożą chwałę, a uznanie należy się twojej wierze.
Zbawienie
musi być albo z uczynków, albo z łaski i jeśli przypisujesz sobie zasługę,
nawet w postaci swej wiary, zmienisz wiarę w uczynki i pomniejszasz Bożą
chwałę, ujmujesz zasadzie łaski i temu, że zbawienie jest bezpłatnym darem od
Boga. Ono jest w całości od Boga; jest z wiary, żeby mogło być z łaski i po to,
by cała chwała należała do Boga.
Zbawienie,
dzięki Bogu, jest w zupełności Jego dziełem; jest w całości z Jego łaski i z
tej wyłącznie przyczyny jest pewne. Twoje i moje ostateczne
zbawienie, kiedy znajdziemy się w chwale, jest zagwarantowane przez te rzeczy,
mianowicie przez łaskę i przez wiarę, a nie przez obrzezanie lub zakon, bądź
cokolwiek, co jest w człowieku. Nasze zbawienie jest pewne, bo opiera się na
charakterze samego Boga, Jego niekończącej się i obfitej łasce. Jeśli w jakimkolwiek sensie nasze zbawienie i bycie w
wiecznej chwale zależałoby od nas samych, od naszych umiejętności i zdolności,
od naszych sił i naszej wierności lub od naszego zrozumienia, nikt z nas nie
znalazłby się w wiecznej chwale.
Mogę to udowodnić. Kiedy
człowiek przebywał w Raju zawiódł i upadł w grzech. Związek między Bogiem a
Adamem w Edenie, opierał się na przymierzu uczynków. Adam był wolny od grzechu,
był doskonały; nigdy wcześniej nie zrobił niczego wbrew Bogu, a Bóg zawarł z
nim przymierze uczynków. Jednak tam w Raju, nie mając w sobie żadnego grzechu,
człowiek upadł – pomimo tego, że był doskonały. Jaka zatem byłaby dla nas
nadzieja – dla nas którzy jesteśmy niedoskonali, a w naszej naturze jest grzech
– gdyby nasze przetrwanie i wytrwanie zależało od nas samych? Gdyby ostateczne zbawienie w jakimkolwiek sensie albo
kształcie zależało od nas samych, nikt z nas by go nie doświadczył.
Dzięki Bogu, że ono nie
opiera się na nas. Zbawienie nie jest w naszych rękach – niech Bogu będą
dzięki. Ono jest w jego rękach i dlatego nie może zawieść:
„Będąc
tego pewien, że ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, dokończy go do dnia
Jezusa Chrystusa” (Flp 1:6).
„Jestem
bowiem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani
moce, ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy; Ani wysokość, ani głębokość, ani
żadne inne stworzenie nie będzie mogło nas odłączyć od miłości Boga, która jest
w Jezusie Chrystusie, naszym Panu” (Rz 8:38-39).
Z powodu mojej wiary?
Nie!, lecz dlatego, że jestem w Jego rękach. Nie to, że ja uchwyciłem się jego, ale to On mnie mocno chwycił.
Możecie
jednak stwierdzić, że to jest wyłącznie teologia Pawła. Posłuchajcie więc Pana
Jezusa Chrystusa, który mówi tę samą rzecz:
„A ja
daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki. Mój
Ojciec, który mi je dał, większy jest od wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich
z ręki mego Ojca” (J 10:28-29). To jest niemożliwe. Z tego powodu, że jesteśmy w tych rękach, w rękach Boga,
w rękach Chrystusa, nasze zbawienie jest absolutnie pewne.
Jak zbawienie w ogóle może
nastąpić? Oto mamy odpowiedź. „I wy umarliście przez upadki i grzechy
wasze… nas, którzy umarliśmy przez upadki ożywił” (Ef 2:1.5). Gdyby Bóg nie
miał mocy ożywiać umarłych i tchnąć życia tam, gdzie go nie ma, wciąż bylibyśmy
w naszych grzechach i niewierze. My nie inicjujemy zbawienia. Bóg to robi. On
„ożywia umarłych”.
Wyłącznie
wszechmoc może utrzymać, zachować i zagwarantować czyjekolwiek wytrwanie w
zbawieniu. Tylko wszechmoc może kogokolwiek
doprowadzić do ostatecznego zbawienia i przenieść do chwały. On może to
uczynić. To, co Bóg zaplanował i zamierzył,
wykona.
Martyn Lloyd-Jones