Zaczniemy dzisiaj, w formie wstępu, studium Listu do Galacjan napisanego przez wielkiego apostoła Pawła. To właściwy wybór dla nas, zważając na ten konkretny czas w naszym życiu, w życiu Kościoła i ewangelicznego chrześcijaństwa jeśli spojrzeć na jego aktualny stan. Jest to potężne, jasne zwiastowanie Ewangelii i jej skutków.
Apostoł Paweł jest
oczywiście wielkim apostołem Nowego Testamentu, któremu powierzono
odpowiedzialność wyjaśniania Ewangelii w najbardziej dokładny sposób. Dlatego
napisał on wszystkie swoje listy, które w ten czy inny sposób wzbogacają nasze
zrozumienie życia i służby, śmierci i zmartwychwstania, wniebowstąpienia i
powrotu naszego Pana Jezusa Chrystusa; wszystko co obejmuje chwałę Dobrej
Nowiny. Ważne abyśmy zrozumieli Ewangelię tak, jak jest ona przedstawiona przez
Ducha Świętego w listach Pawła, w szczególności w Liście do Galacjan.
Ponadto, również w
szerokim sensie, Galacjanie mieli bardzo silny wpływ na Reformację. Mamy teraz
rok 2017. Pięćset lat temu w 1517 roku zakonnik augustiański Marcin Luter
rozpoczął Reformację protestancką. Uczynił to spisując 95 tez, z których
wszystkie potępiały praktyki systemu Kościoła katolickiego. Ogłosił te 95 tezy
na drzwiach Rzymskokatolickiego kościoła w Wittenberdze w Niemczech; a
ogłaszając je w gruncie rzeczy rozpoczął Reformację. Był to pierwszy wystrzał
odpalony i z czasem usłyszany na całym świecie.
On zobaczył to, co było
złe w Kościele katolickim. A w szczególności, gdy dotarł do 3 rozdziału Listu
do Galacjan, wersetu 11 oraz słów, „Sprawiedliwy” – lub usprawiedliwiony - „z
wiary żyć będzie”, po raz pierwszy zrozumiał prawdziwą Ewangelię.
Stwierdzenie to,
oczywiście zacytowane jest ze Starego Testamentu, Księgi Habakuka 2:4. Paweł
odnosi się do niego również w Rzymian 1:17. Odnosi się do niego właśnie tutaj w
Galacjan 3:11, a trzeci raz w Nowym Testamencie w Hebrajczyków 10:38. Jest to
bardzo zdecydowane stwierdzenie: „Sprawiedliwy – lub usprawiedliwiony - z wiary
żyć będzie”. To rozpoczęło zrozumienie Ewangelii przez Lutra, doprowadziło do
jego zbawienia, oraz dało moc i siłę jego służbie, gdy Bóg użył go jako
kluczowej postaci w uzdrowieniu Ewangelii, znanym jako Reformacja. Ale cofnijmy
się trochę w czasie.
Zanim Luter został trzeźwo
myślącym teologiem był zdezorientowanym zakonnikiem.
Zanim został potężną siłą,
był udręczoną porażką. Zanim osiągnął duchowy pokój, żył w nieustannym duchowym
bólu. Luter miał depresję. Miał głęboką depresję. Był w takiej depresji i
przytłoczeniu poczuciem winy, że żył w ciągłym niepokoju i strachu.
Pewnego razu, gdy jeszcze
pracował jako profesor prawa, natknął się na burzę i piorun uderzył w ziemię
bardzo blisko niego. Przeraziło go to do tego stopnia, że w tym momencie
zobowiązał się wobec Boga, iż zostanie mnichem wierząc, że być może uderzenie pioruna
może zdarzyć się ponownie i pozbawić go życia, jeśli by nie oddał się Bogu.
Został zakonnikiem augustiańskim i wprowadził się do zakonu augustiańskiego.
W zakonie odkrył, że droga
do zbawienia jest bardzo, bardzo trudna. W rzeczywistości była ona trudna nie
tylko dla niego, ale dla każdego. Była tak trudna, że Kościół katolicki
wynalazł miejsce zwane czyśćcem, a celem czyśćca było oczyszczenie z pozostałych
grzechów konkretnych ludzi, którzy byli zbyt źli, aby iść do nieba lecz zbyt
dobrzy by pójść do piekła.
I wyglądało na to, że było
wielu ludzi zbyt złych dla nieba i zbyt dobrych dla piekła, którzy potrzebowali
oczyszczania, a to podobno działo się właśnie w czyśćcu. Sądzę, że
najlepsze na co mógł liczyć Luter to był czyściec, ponieważ czegokolwiek by nie
zrobił, nie mógł przezwyciężyć swojej rzeczywistej grzeszności. Wewnętrznie
przeżywał tortury spowodowane winą i strachem.
Zakonnicy tak bardzo bali się Boga i Jego gniewu, tak bardzo bali się Chrystusa
i sprawiedliwego tronu Chrystusa i Jego Sądu, że zwrócili się do Marii. Maria,
jak ich uczono, była bardziej współczująca od Ojca i Syna, więc zwracali się do
niej, prosili ją o wstawiennictwo u Chrystusa, który miał się wstawiać u Ojca w
ich imieniu, aby zapewnić im zbawienie. Zbawienie, na które w przeświadczeniu
Lutra, on nie zasługiwał.
Luter panicznie bał się
Boga i panicznie bał się Chrystusa. Nauczono go, jak wszystkich mnichów, że
zbawienie jest z łaski, lecz na łaskę trzeba zasłużyć.
Innymi słowy, musisz
osiągnąć pewien stopień zasług. Musisz uzbierać konkretną ilość dobrych
uczynków i jeśli będziesz wystarczająco godny, Bóg obdarzy cię łaską. By więc
stać się godnym, Luter uciekał się do ekstremum tak jak apostoł Paweł w
rozdziale, który przeczytałem. Luter poddał się wszelkiej wyobrażalnej i
niewyobrażalnej surowej dyscyplinie. Wyrzekł się wszelkiej własnej woli.
Nauczono go, że skromne posiłki były drogą do zasług, których oczekiwał Bóg,
więc jego dieta i pozostałych braci składała się głównie z wody i chleba.
Mówiono im, że gdy nosili
niewygodne ubrania oraz wkładali specjalne wkładki do butów oraz pasy
powodujące ból, to również dodawało im zasług. Więc poddał się skromnej diecie
i niewygodnym ubraniom oraz wyparł się własnej woli. Praktykował również
niezliczone nocne czuwania. Nawet żebrał, co wydaje się najbardziej
upokarzające dla człowieka. I nawet gdy zakonnicy nie musieli żebrać, robili to
gdyż sądzili, że w jakiś sposób osiągną zasługi, które zapewnią im łaskę.
Pościł tak często, że jego przyjaciele obawiali się, że może umrzeć.
Wiedział, że nie posiada
zasług, więc zrobił to, co mówiono rzymskim katolikom, zwrócił się z prośbą o
udzielenie mu zasług innej osoby, które mogły być przekazane jemu. Oto jak to
działało: niektóre osoby umierały posiadając więcej zasług niż potrzebowały.
Nadmiar zasług kumulował się według Kościoła katolickiego w czymś zwanym skarbcem
zasług, który był dostępny dla wiernych i mogli oni otrzymać dla siebie czyjeś
dodatkowe zasługi, zależnie od swojej indywidualnej sytuacji. A oto jak:
poprzez pielgrzymowanie i oddawanie czci relikwiom, na przykład rzekomym
kościom Świętego Piotra, kawałkom krzyża, mleku z piersi Maryi lub krwi
męczenników.
Luter na piechotę przemierzył
800 mil do i z Rzymu, a gdy tam dotarł skierował się ku Scala Sancta,
świętym schodom, które miały być tymi schodami po których nasz Pan wszedł do
sali sędziowskiej Piłata, a które przetransportowano do Rzymu.
Grzesznicy mogli zdobyć
zasługi jeśli wchodzili na nie na kolanach, kłaniali się i całowali każdy
stopień, w ten sposób zmierzając ku górze. Po spełnieniu tego uczynku i
zapoznaniu się z Rzymem zobaczył więcej nieprawości niż w całym swoim życiu
zakonnika z Wittenbergi i w całych Niemczech. Był tak przytłoczony grzechem, że
spowiadał się nieustannie co 6 godzin. Wyznawał grzechy swemu spowiednikowi,
Stapitzowi, który był tak wyczerpany tymi długimi spowiedziami, że powiedział
do Lutra: „Nie wracaj chyba, że popełnisz cudzołóstwo. Starczy tych ciągłych
spowiedzi.”
Nie miał pokoju ani
zbawienia. Tym co doprowadzało Lutra do takiego stopnia strachu, było
desperackie pragnienie pokoju z Bogiem, ponieważ rozumiał Boga, Boży gniew,
Boży sąd oraz rzeczywistość wiecznego potępienia w piekle. Można to ująć tak:
miał bojaźń Bożą. Bojaźń przed Bogiem jest konieczna, by grzesznik szukał
pojednania z Nim. Tam gdzie nie ma bojaźni grzesznicy ślepo i lekkomyślnie idą
do piekła. I naturalnie Rzymian 3 mówi o tym, że nie ma bojaźni przed ich
oczami.
Bojaźń nie jest naturalna.
Pycha jest naturalna. Grzesznicy muszą być uczeni bojaźni Bożej i tego właśnie
Kościół katolicki uczył.
Luter tak bardzo bał się
Boga, że było to dla niego torturą. Chciał by Bóg mu przebaczył, chciał, by Bóg
go akceptował. Pragnął uniknąć piekła i wejść do nieba.
I nawet będąc zakonnikiem
augustiańskim, robiąc wszystko co było w jego mocy, nie mógł uspokoić swojego
serca i znaleźć ulgi od strachu i winy. Zadawał wielkie tortury swojej duszy i
ciału.
Oto cytat z Marcina Lutra:
„Męczyłem siebie modlitwami, postami, czuwaniami i przebywaniem w zimnie, które
mogło mnie zabić. Zadawałem sobie taki ból, jakiego już więcej sobie nie zadam”.
Cała ta narzucona sobie tortura, razem z sakramentami, pielgrzymkami i innymi
samoograniczeniami nie dawała mu pokoju, odpoczynku ani poczucia wybaczenia.
Przeciwnie, wzmagały jego cierpienie. Robił wszystko co mógł, ale Bóg nie
odpowiadał. Wiedział, że z natury jest grzesznikiem a jego uczynki są grzeszne,
a Bóg z natury i w działaniu jest doskonale święty, a oddzielenie od Boga tak
bezkresne, że sam nie był w stanie go pokonać i pozostawiony sam sobie nie
mógłby zadowolić Boga.
W rzeczywistości, Luter
był przekonany, że niemożliwe było dla jakiegokolwiek grzesznika zadowolić Boga
i być przez niego przyjętym.
Zaczął więc uważać, że Bóg
jest okrutny, brutalnie okrutny, i właściwie zaczął nienawidzić Boga.
Przeczytam co napisał: „Nie kochałem a raczej nienawidziłem sprawiedliwego
Boga, który karze grzeszników; a także potajemnie, jeśli nie bluźnierczo, z
pewnością szemrając byłem zły na Boga i mówiłem: „Czy nie wystarczy, że
nieszczęśni grzesznicy są wiecznie zgubieni przez grzech pierworodny i złamani
wymaganiami dziesięciorga przykazań, to Bóg jeszcze dodaje więcej bólu przez
Ewangelię, zwłaszcza przez Ewangelię, która ostrzega nas przed Jego
sprawiedliwym gniewem?”. I Luter dodaje: „Byłem wściekły na Boga w swoim
gwałtownym i niespokojnym sumieniu.”
Można by się zastanowić
gdzie taka wściekłość podziała się w dzisiejszy płyciznach chrześcijaństwa.
Gdzie jest taka wściekłość? Gdzie jest taka bojaźń przed Bogiem i Jego świętym
gniewem? Płycizny współczesnego chrześcijaństwa z jego fałszywą ewangelią nie
wzbudzają takiej wściekłości, ponieważ nie przynoszą takiej bojaźni.
Jednak Marcin Luter
znalazł w Biblii towarzysza, innego mężczyznę, który był w podobnym położeniu.
Dręczyło go poczucie winy, strach, niepokój i przerażenie, i nie wiedział jak
być sprawiedliwym przed Bogiem. Kto to był? Zwróćmy się do księgi Joba, księgi
która najprawdopodobniej została spisana jako pierwsza w całej Biblii, zanim
Mojżesz napisał pierwszą księgę. Wracając myślami do początków, gdy człowiek
zaczyna stawać w obliczu Boga, zaczyna zadawać sobie nieuniknione pytanie.
Znajduje się ono w Księdze
Hioba rozdziale 9 wersecie 2: „Jak mógłby mieć człowiek słuszność w obliczu
Boga?” I mógłbym dodać, cała religia daje odpowiedź z piekła rodem. Tylko
Ewangelia daje prawdziwą odpowiedź. Ale oto właściwe pytanie: „Jak mógłby mieć
człowiek słuszność w obliczu Boga?”; „Jak mogę być usprawiedliwionym przed
Bogiem?” To było pytanie Hioba.
Jak pamiętacie, Hiob był
dobrym człowiekiem. Właściwe nie mógł być lepszym. W rozdziale pierwszym czytamy,
że był: „nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego”. To najwyższy
stopień prawości jaki można osiągnąć na ludzkim poziomie. I ten sam opis Hioba
powtarza się w wersecie 8. Oto człowiek, który nie może być już lepszy. To
człowiek prawy z ludzkiego punktu widzenia.
Dlaczego zadaje on pytanie
z 9 rozdziału wersetu 2: „Jak mógłby mieć człowiek słuszność w obliczu Boga?”.
Ponieważ dobry człowiek, nienaganny człowiek, człowiek o którym mówią z
podziwem „No, no. Jego życie jest takie jak powinno być”, zupełnie jak apostoł
Paweł, który, jeśli mierzono według Prawa był nienaganny.
Jak więc dobry człowiek
może nie być sprawiedliwy przed Bogiem? Odpowiedź brzmi: ponieważ bycie dobrym
człowiekiem nie czyni cię sprawiedliwym przed Bogiem, ponieważ nie możesz być
wystarczająco dobry.
Cóż, Hiob musiał to
zrozumieć. Więc Hiobowi, dobremu człowiekowi, umierają wszystkie jego dzieci,
traci cały swój majątek, całą ziemię, plony i zwierzęta, wszystko co miał
zostaje zmarnowane. Traci zdrowie, jest chory, wszyscy jego synowie i córki
umarli, wszystko co miał zginęło, jest wrakiem człowieka i mówi: „Panie, robię
wszystko co mogę, by być najlepszym jak potrafię. Co się dzieje? Co jest
przyczyną? Nie wiem co robić”.
W rozdziale 7 wersecie 3
mówi, że męczy go to dzień i noc „... noce męki były mi przeznaczone. Gdy się
kładę mówię: Kiedyż nastanie dzień, abym wstał? A gdy nastanie wieczór, leżę
pełen niepokoju aż do świtu. Moje ciało przyoblekło robactwo i strup ziemisty,
moja skóra pokryła się bliznami i znów ropieje. Moje dni są szybsze niż tkackie
czółenko i przemijają bez nadziei. Pomnij...” mówi do Pana, „że moje życie
to tchnienie, moje oko już nigdy nie ujrzy szczęścia. Już wkrótce nie ujrzy
mnie oko tego, który mnie widzi, twoje oczy zwrócą się ku mnie, ale mnie nie
będzie”.
A w wersecie 11 mówi: „Dlatego
też nie mogę dłużej powstrzymać ust swoich, będę mówił w utrapieniu mojego
ducha, będę narzekał w goryczy mej duszy”. Oto jego skarga: Boże, co robisz?
Jestem najlepszy jak tylko potrafię. „Czy jestem morzem lub potworem morskim,
że straż ustawiasz dokoła mnie? Czy zagrażam ludziom? Gdy pomyślę: pocieszy
mnie moje łoże, ulży narzekaniu memu moje posłanie, wtedy straszysz mnie snami
i trwożysz mnie widziadłami, tak że wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć
śmierć niż moje boleści. Uprzykrzyło mi się życie, nie chcę żyć dłużej.
Zaniechaj mnie bo moje dni są tylko tchnieniem”.
„Czymże jest człowiek, że
go tak bardzo cenisz i że nań zwracasz uwagę, że go nawiedzasz każdego poranku
i każdej chwili doświadczasz? Kiedyż wreszcie odwrócisz wzrok ode mnie i
zaniechasz mnie, abym przełknął moją ślinę? Jeśli zgrzeszyłem, to jaką szkodę
ci wyrządziłem, o stróżu ludzi? Czemu mnie wziąłeś na swój cel, tak, że stałem
się dla ciebie ciężarem. Czemu nie odpuszczasz mojego przestępstwa i mojej winy
nie przebaczasz? Bo teraz w prochu ziemi się położę, a gdy mnie będziesz szukał
nie będzie mnie.” Jest to głębokie zagubienie i katusze bardzo podobne do tych,
które cierpiał Luter.
Następnie w rozdziale 8
pojawia się jeden z jego bezużytecznych przyjaciół Bildad z Szuach. „Wtedy
odezwał się Bildad z Szuach i rzekł”. Teraz udzieli mu rady, pocieszenia rodem
ze świata: „Jak długo będziesz tak mówił? Jak długo słowa twoich ust będą
pędzić jak wiatr gwałtowny?” Jak długo będziesz tak ciągnął? Jak długo będziesz
Bogu narzekał? Czy Bóg łamie prawo? Czy Wszechmogący nagina sprawiedliwość?”.
„Gdy twoi synowie
zgrzeszyli przeciwko niemu, wydał ich na łup ich występku” Zabił ich gdyż
zgrzeszyli. To właśnie robi Bóg. Bóg nie nagina sprawiedliwości. On nie łamie
prawa, on je wykonuje”. „Jeśli sam do Boga się zwrócisz i Wszechmocnego błagać
będziesz o łaskę” - i oto właśnie mamy odpowiedź wszelkiej religii - „Jeśli
będziesz czysty i prawy, wtedy na pewno ocknie się On ku twojemu dobru i
przywróci ci godne mieszkanie”. Musisz być po prostu wystarczająco dobry. Oto
odpowiedź wszystkich religii.
Poniżej w wersecie 20,
Bildad kontynuuje: „Zaiste Bóg nigdy nie porzuca prawego i nie podaje ręki
złoczyńcom. Jeszcze napełni śmiechem twoje usta i twoje wargi radosnym
okrzykiem”. Wszystko co musisz zrobić to być prawym, nienagannym, czystym i bez
skazy. To jest odpowiedź wszelkiej religii: Bądź dobrym człowiekiem.
A Hiob odpowiada w
rozdziale 9: „Doprawdy, wiem, że tak jest”. Wiem, że Bóg jest sprawiedliwy i
prawy. Wiem, że ważne jest abym był bez winy, wiem to. Ale nawet jeśli to: „Jak
mógłby człowiek mieć słuszność w obliczu Boga?”. Zrobiłem wszystko co mogłem, a
On mi nie wybaczył. Bóg nie przyjął mnie. Co mam zrobić? Spierać się z Nim?
Jeśli zechcę się z Nim spierać, nie znajdę odpowiedzi ani na jedną rzecz z
tysiąca. Nie mogę kłócić się z Bogiem, nie mam z Nim szans. „Ma On mądre serce
i wielką moc; któż mu się oprze i wyjdzie cało?”.
„On góry przenosi
niepostrzeżenie, przewraca je w swym gniewie. Przesuwa ziemię z jej miejsca, tak
że jej podstawy się chwieją. On każe słońcu, aby nie wschodziło, i na gwiazdy
swą pieczęć kładzie. On sam rozpościera niebiosa i kroczy po falach morskich.
On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i Gwiazdozbiór Południa. Czyni
wielkie, niezbadane rzeczy i cuda, którym nie ma miary.” „Oto przechodzi
koło mnie, a nie widzę go, mija a nie zauważam Go. Zabiera, co chce, a któż go
zmusi do zwrotu? Któż mu powie: Co czynisz?” Nie wiem nawet gdzie On jest. Nie
wiem kiedy przychodzi i odchodzi. Nie mogę się z Nim równać. W jaki sposób mogę
dowiedzieć się jak być przed nim usprawiedliwionym?”.
„Bóg nie cofa swego
gniewu, przed nim ugięli się pomocnicy Rahaba.” - pewnego rodzaju bestii. „Jakże
ja miałbym mu odpowiedzieć i jakich dobrać słów wobec niego? Choćbym miał i
słuszność, nie otrzymałbym od niego odpowiedzi, mojego sędziego musiałbym
błagać o litość. Choćbym go wzywał, a On by mi odpowiedział, jeszcze nie
uwierzyłbym, że mnie wysłuchał. Uderza mnie w nawałnicy i mnoży moje rany bez
przyczyny. Nie pozwala mi odetchnąć lecz nasyca mnie goryczą. Jeśli chodzi o
silę mocarza, oto On ją ma, a jeżeli o sąd, to kto go pozwie? Choćbym miał i
słuszność, to własne moje usta potępiłyby mnie; A choćbym był i niewinny,
to i tak uznałby mnie za winnego.” innymi słowy: „W moich oczach jestem
sprawiedliwy, w moich oczach jestem bez winy, lecz w jego Oczach jestem winny.”
Co mam zrobić by być
usprawiedliwionym przed Bogiem? „Ale moje dni były szybsze niż goniec” - werset
25 – Jak jest moja przyszłość? Jak człowiek może usprawiedliwić się przed
Bogiem? Ten rodzaj niepokoju, ten rodzaj strachu, ten rodzaj lęku przychodzi do
serca osoby, która boi się Boga, obawia się sądu i Jego gniewu. Tego zwiastowania
brakuje dziś w Kościele więc grzesznicy żyją w zwiedzeniu. Ciągle słyszą: „Bóg
kocha cię bezwarunkowo”. Zmierzasz ku wiecznemu potępieniu bez Boga jeśli się z
Nim nie pojednasz.
Pytanie Hioba to
podstawowe pytanie każdej religii: „Jak człowiek może być usprawiedliwiony
przed Bogiem?”. A Bildad podaje odpowiedź jaką podają wszyscy religijni ludzie:
„Musisz być po prostu lepszy; musisz być bez skazy. Musisz być bardziej prawy,
uczciwy.” Jest to pytanie psalmisty zadane w Psalmie 130, werset 3: „Jeżeli
będziesz zważał na winy, Panie, któż się ostoi?” i w Psalmie 143:2: „Gdyż nikt
z żyjących nie okaże się sprawiedliwym przed tobą!”.
Prorok Izajasz zmaga się z
tym pytaniem w 64 rozdziale księgi Izajasza. Posłuchajmy wersetów 6 i 7: „I
wszyscy staliśmy się podobni do tego co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są
jak szata splugawiona, wszyscy więdniemy jak liść, a nasze przewinienia
porywają nas jak wiatr. I nie ma nikogo kto by wzywał twojego imienia, kwapił
się do uchwycenia się ciebie, gdyż zakryłeś swoje oblicze przed nami i oddałeś
nas w moc naszych grzechów.”
Prorok Micheasz mówi w 6
rozdziale: „Z czym mam wystąpić przed Panem, pokłonić się Bogu Najwyższemu? Czy
mam wystąpić przed nim z całopaleniami, z rocznymi cielętami? Czy Pan ma
upodobanie w tysiącach baranów, w dziesiątkach tysięcy strumieni oliwy? Czy mam
dać swojego pierworodnego za swoje przestępstwo, własne dziecko na oczyszczenie
mojego grzechu?” innymi słowy pyta „Czy mam palić moje dzieci jak czciciele
Molocha?”.
„Jak mogę być
usprawiedliwiony przed Bogiem?”. To jest błagalne wołanie psalmistów, proroków,
Hioba i Marcina Lutra. „Jak mogę uchronić się przed winą? Jak mam uniknąć
śmierci? Jak mogę uchronić się przed wiecznym potępieniem? Jak mogę otrzymać
życie wieczne i niebo?”. A wszystkie religie dają złą odpowiedź: „Bądź dobry.
Bądź lepszy. Przygotuj sobie własną sprawiedliwość.”
Paweł zmierzył się z tym
pytanie w Liście do Rzymian 10: „Bo nie znając usprawiedliwienia, które
pochodzi od Boga, a własne usiłując ustanowić, nie podporządkowali się
usprawiedliwieniu Bożemu” mówi Paweł. „Albowiem końcem zakonu jest Chrystus,
aby był usprawiedliwiony, każdy kto wierzy”. To nie przychodzi przez uczynki
lecz przez wiarę w Chrystusa, który zakończył tyranię Prawa.
Oto Ewangelia Pawła, i to
właśnie odkrył Luter gdy nauczał z Listu do Galacjan. Więc w rzeczywistości są
tylko dwie możliwości pokoju z Bogiem. Są to, jak Jezus je nazwał: droga wąska
i droga szeroka. Na końcu tych dróg, według tego co się mówi, znajduje się
niebo, ale wcale obie do niego nie prowadzą.
Wąska droga jest drogą
Ewangelii, drogą łaski, drogą wiary i prowadzi do życia. Szeroka droga jest
drogą uczynków i religii, obiecuje niebo ale prowadzi prosto do
piekła. Nie ma zbawienia poza wiarą w prawdziwą Ewangelię. Wszystkie inne
przesłania, inne religie, inne ewangelie są demonicznym zwiedzeniem, religią od
szatana w tej lub innej formie.
Dzisiaj mówienie o tym, że
Ewangelia jest jedyną drogą do zbawienia, mówienie o tym co Paweł mówił w
Galacjan 1: „Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą
przyjęliście, niech będzie przeklęty”, mówienie tak trudnym językiem nie jest
dziś popularne. Kościół katolicki też tego nie lubi więc wymyślono coś co
nazywa się naturalną teologią. I Kościół katolicki twierdzi, że ludzie bez
dostępu do Biblii, bez Ewangelii, bez wiedzy o Chrystusie pojawią się w niebie
i Królestwie Bożym. Będą pojednani z Bogiem. Będzie im przebaczone i otrzymają
życie wieczne. Na podstawie czego?
Według Drugiego Soboru
Watykańskiego zinterpretowanego przez papieża twierdzi się, że: „Ci, którzy
żyją w zgodzie Ośmioma Błogosławieństwami i z miłością znoszą cierpienia wejdą
do Królestwa Niebieskiego”. Więc jeśli jesteś ubogi, pokorny, w żałobie,
cierpiący, bez Biblii, bez ewangelii, bez Chrystusa, będziesz
w Królestwie Bożym. To właśnie nazywają naturalną teologią. Innymi słowy,
jest naturalna droga do Boga jeśli będziesz żył według konkretnych moralnych
zasad.
Protestanci wpadli na inny
pomysł, coś co nazywają szerszą łaską i mówią, że Boża łaska jest większa niż
chrześcijaństwo, jest szersza niż tylko Ewangelia. Jeden z autorów napisał:
„Bóg ma więcej do powiedzenia na temat zbawienia niż to co stało się w I wieku
w Palestynie”. Naprawdę? „Bóg ma więcej do powiedzenia na temat zbawienia niż
to co stało się w I wieku w Palestynie”? Inaczej mówiąc, to co ten autor chce
abyśmy uwierzyli – a kiedyś nazywał siebie ewangelicznym chrześcijaninem – to,
że Bóg zbawia przez inne religie.
Raimon Panikkar napisał
książkę zatytułowaną „Nieznany Chrystus Hinduizmu”. W tej książce napisał coś
takiego: „Chrystus zbawia przez sakrament Hinduizmu.” Naprawdę? To tylko jeden
przykład.
Widać to więc w klasycznym
katolicyzmie, w idei naturalnej teologii. Widać to w protestantyzmie w szerszej
łasce, że łaska Boga nie jest ograniczona tylko do Ewangelii. I nawet w
ewangelikalizmie, jest coś co teraz nazywa się nową perspektywą Pawła. Główny
wpływ tej myśli pochodzi od człowieka, który nazywa się N.T. Wright i jest
brytyjskim teologiem. Napisał setki stron na temat ewangelii, wliczając w to
bardzo grubą książkę o zmartwychwstaniu Chrystusa.
Przez lata służby
przeczytałem wiele książek, jak należałoby oczekiwać, i przeczytałem również
jego dzieła, które są masą zagmatwanych wieloznaczności, przeciwności i zaciemniania
– akademickim szalbierstwem. Po przeczytaniu tego wszystkiego nie jestem w
stanie powiedzieć wam w co on wierzy, ale mogę wam dokładnie powiedzieć w co on
nie wierzy. Wyraża się on jasno tylko wtedy, gdy chce upewnić się, że wiemy w
co on nie wierzy.
Zacytuję nową książkę N.T.
Wrighta „Dzień, w którym zaczęła się rewolucja”. Oto cytat: „Nasze rozumienie
zbawienia stało się na nowo pogaństwem, zastępując pojęcie Boga zabijającego
Jezusa w celu zaspokojenia swego gniewu, prawdziwie biblijnym poglądem, który
będziemy zgłębiać.” Więc on pogaństwem nazywa zastępczą ofiarę Jezusa, którego
Bóg zabija w celu zaspokojenia swojego gniewu.
Dalej mówi, że: „Śmierć
Chrystusa zamiast grzeszników jest bliższa pogańskiej idei zagniewanego bóstwa
obłaskawianego ludzką ofiarą niż czemukolwiek w Pismach Izraela lub Nowego
Testamentu.” A więc odrzuca on ofiarę zastępczą. Odrzuca Jezusa jako ofiarę
wybraną przez Boga, który ma zginąć za nasz grzech.
Autor wyraża się bardzo
jasno o tym, co odrzuca. Odrzuca pogląd, że nasze grzechy zostają przypisane
Chrystusowi, odrzuca pogląd o przypisaniu nam Jego sprawiedliwości. „To nie
jest ewangelia” - twierdzi - „to pogaństwo. Czcić Boga, który usprawiedliwia
przez przypisanie” – mówi – to nonsens.”
Cytuję: „Jeśli użyć języka
sali sądowej, mówienie, że sędzia przypisuje, przydaje, przekazuje lub w
jakikolwiek inny sposób ceduje swoją sprawiedliwość na powoda lub oskarżonego
nie ma najmniejszego sensu. Sprawiedliwość nie jest rzeczą, substancją czy
gazem, który można przekazywać na sali sądowej. Daje to wrażenie prawniczej
transakcji, zimnego interesu, prawie sztuczki wykonanej przez Boga, który jest
logiczny i poprawny, ale którego nie chcielibyśmy czcić.”
Dalej mówi: „Nikt nie
będzie usprawiedliwiony zanim nie znajdzie się w niebie”. I dodaje: „Muszę
podkreślić, że doktryna o usprawiedliwieniu przez wiarę nie jest tym co Paweł
uważa za ewangelię. Ewangelia to nie jest opis tego jak ludzie mają być
zbawieni”. Naprawdę?
Zadziwia mnie to, że
ludzie mogą to robić i nie boją się propagować tych idei. A wielu młodych
ludzi, ewangelicznie wierzących młodych ludzi w seminariach i na uczelniach
znajduje się pod wpływem Wrighta i wierzy w niewłaściwe rzeczy.
Propagować fałszywą
ewangelię zaprzeczając prawdziwej Ewangelii i nie mieć bojaźni przed Bogiem ani
poczucia winy, nie czuć przerażenia ani męczarni to być pozbawionym działania
Ducha Świętego, który przekonuje o grzechu, sprawiedliwości i sądzie.
Dobra wiadomość o Marcinie
Lutrze to ta, że Duch Święty pracował nad jego duszą. Ale to właśnie świadomość
Boga jako sprawiedliwego sędziego i gniewu Bożego objawionego przez Pismo było
tym, co pobudziło jego duszę do strachu, aż wreszcie znalazł prawdę.
To, czego brak dziś w
Kościele to ten strach. Gdzie są ci przerażeni ludzie? Gdzie są grzesznicy
pełni postrachu? Gdzie niepokój? Gdzie drżenie przed Bogiem? Kto rozpowszechnia
fałszywą ewangelię i nie odczuwa niczego prócz dumy jest w bardzo
niebezpiecznym położeniu. Nie być zainteresowanym prawdziwą doktryną o
usprawiedliwieniu, za to być szczęśliwym heretykiem, pełnym wieloznaczności,
oznacza bycie w wielkim duchowym niebezpieczeństwie i oznacza bycie wielkim
duchowym zagrożeniem dla tych, którzy poddają się twojemu wpływowi.
Jednak Luter był pod
wpływem Pisma Świętego, które pokazało mu Boży gniew. Wiedział, że jego własne
serce jest złe, jak i jego czyny. Tak jak Job, pragnął tylko jednego, wiedzieć
jak być sprawiedliwym przed Bogiem. Rozpoczął więc nauczanie z Listu do Rzymian.
Rzymian 1:17: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. I rozpoczął nauczanie z
Galacjan 3:11: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. I kiedy czytał Galacjan
oświeciło go i zrozumiał, że zbawienie nie jest z uczynków, nie przez zasługi
lecz z łaski i tylko przez wiarę, a usprawiedliwiony żyje z wiary, a
sprawiedliwość Boża jest przypisana wierzącemu grzesznikowi.
Kiedy Dobra Nowina dotarła
do jego duszy, Duch Święty dał mu życie a pokój i radość zalały jego serce.
Było mu wybaczone, był
przyjęty, pojednany, nawrócony, zaadoptowany i usprawiedliwiony wyłącznie przez
wiarę. Luter napisał: „Przez wiarę w Chrystusa, zatem, sprawiedliwość Chrystusa
staje się naszą sprawiedliwością a wszystko co On posiada staje się nasze. A
raczej On sam staje się naszym. Ten, kto ufa Chrystusowi istnieje w Chrystusie.
Jest jedno z Chrystusem, tym samym co On”. Galacjan 2:20: „Z Chrystusem jestem
ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus.”
Zwróćcie uwagę, że sprawa
Ewangelii nie została ustalona 500 lat temu, ale została ustalona 2000 lat
temu. Została ustalona w Listach do Galacjan i Rzymian oraz pozostałych
księgach Pisma. Została ustalona i jest jasne, że „sprawiedliwość Boża” - jak
to apostoł Paweł opisuje w liście do Rzymian 3:21 - „została objawiona
niezależnie od zakonu, a świadczą o niej zakon i prorocy.”
To samo zbawienie jest
poświadczone w Starym Testamencie. Jest to sprawiedliwość Boża, która
przychodzi do grzesznika przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy
uwierzą. „I są usprawiedliwieni” - werset 24 - „darmo, z łaski jego, przez
odkupienie w Jezusie Chrystusie”. Zbawienie jest z łaski przez wiarę, a
sprawiedliwość Boża jest przypisana grzesznikowi, który uwierzy.
Usprawiedliwienie nie jest
przez Prawo. Mówi o tym Galacjan 3:21. I o tym wersecie napisał Luter w swoim
komentarzu do Galacjan: „Oto Paweł mówi, że żadne prawo nie jest samo w sobie
dać życia, tylko zabija. Uczynki, spełniane nawet według prawa Bożego nie
usprawiedliwiają nas przed Bogiem. Czynią z nas grzeszników. Nie uśmierzają
Bożego gniewu, one go wzniecają. Nie przynoszą nam sprawiedliwości lecz ją
utrudniają. Nie dają życia lecz zabijają i niszczą. Prawo samo w sobie nie
usprawiedliwia lecz ma przeciwny skutek”.
Galacjan 3:10 mówi: „Bo
wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem”. Luter
odkrył to, a potem odkrył wspaniałość Ewangelii, błogosławioną Ewangelię łaski
i wiary w naszego Pana Jezusa Chrystusa. To jest Ewangelia. Ewangelia.
Jak człowiek może być
usprawiedliwiony przed Bogiem? Jak? Przez sprawiedliwość Bożą daną mu przez
wiarę w Chrystusa. Jak ostateczna jest ta Ewangelia? Wróćmy do Galacjan 1. Czy
jest to jedyna Ewangelia? Werset 6: „Dziwię się, że tak prędko dajecie odwieść
się od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii; chociaż
innej nie ma”. - ponieważ nie ma innej, cała reszta to nie Dobra Nowina, to zła
nowina - „są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić
ewangelię Chrystusową”.
A więc jest mowa o innej
ewangelii w wersecie 6 lub o przekręconej ewangelii w wersecie 7. A następnie
mówi: „Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię
odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty”.
To miał apostoł na myśli
gdy pisał w 2 Koryntian, rozdział 11, werset 2: „Zabiegam bowiem o was z
gorliwością Bożą, albowiem zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed
Chrystusem dziewicę czystą. Obawiam się jednak” - dodaje Paweł w 11:3 - „ażeby,
jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i
nie odwróciły się od szczerego oddania Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i
zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie
innego ducha, którego nie otrzymaliście lub inną ewangelię, której nie
przyjęliście, znosicie to z łatwością”.
Cóż za oskarżenie. Ktoś
przychodzi z innym Jezusem, innym Duchem Świętym, inną ewangelią a wy to
znosicie z łatwością, przyjmujecie go. To jest przerażające.
Jakakolwiek forma błędnej
ewangelii – ewangelii uczynków, ewangelii sukcesu, ewangelii teologii
naturalnej, ewangelii szerszej łaski, nowej perspektywy Pawła lub jakkolwiek by
ją nazwać – inna ewangelia nie ma być znoszona z łatwością. Ma być ona
przeklęta.
Chciałbym zakończyć
rozdziałem 5 Objawienia, gdzie znajdują się ostateczne słowa na temat
wyjątkowości Ewangelii. Udajmy się do nieba i sprawdźmy, która Ewangelia jest
świętowana w niebie. A jest tylko jedno niebo. Jaką Ewangelię świętuje niebo?
Czy czci ewangelię uczynków i ludzkich zasług?
Objawienie rozdział 5, Jan
widzi tron, werset 6: Oto stoi Baranek. Baranek przystępuje, bierze księgę z
ręki Boga, który siedzi na tronie i rozpoczyna się wielbienie. Cztery postacie,
stworzenia anielskie i 24 starców, którzy reprezentują uwielbiony Kościół
padają przed Barankiem – Panem Jezusem Chrystusem, Barankiem Bożym – a każdy z
nich ma harfę i czaszę pełną wonności, są to modlitwy świętych. I śpiewają nową
pieśń. Teraz dowiecie się, która ewangelię świętuje się w niebie: „Godzien
jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś
dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu”.
W jaki sposób przychodzimy
przed Boże oblicze? Jesteśmy przynoszeni przez krew Chrystusa. To jest przez
zastępczą ofiarę Chrystusa. Przez to: „I uczyniłeś z nich dla Boga naszego ród
królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi. A gdy spojrzałem, usłyszałem
głos wielu aniołów wokoło tronu i postaci, i starców, a liczba ich wynosiła
krocie tysięcy i tysiące tysięcy; i mówili głosem donośnym: Godzien jest ten Baranek
zabity wziąć moc i bogactwo, i mądrość i siłę, i cześć ,i chwałę i
błogosławieństwo. I słyszałem jak wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na
ziemi, i pod ziemią, i w morzu, i wszystko co w nich jest mówiło: Temu, który
siedzi na tronie, i Barankowi, błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na
wieki wieków. A cztery postacie, reprezentujące aniołów, mówiły „amen”. A
starcy, reprezentujący odkupiony Kościół, upadli i oddali pokłon”.
Całe uwielbienie nieba
oddawane jest Barankowi, który przelał swą krew. To jedyna Ewangelia świętowana
w niebie. To Ewangelia, którą głosi i której broni Paweł.
Ojcze, jesteśmy Ci
ponownie wdzięczni, że powołałeś nas do siebie, że dałeś nam życie zamiast
śmierci, światło za naszą ciemność, wzrok, za naszą ślepotę, wiedzę za naszą
ignorancję, prawdę zamiast naszego kłamstwa. Jesteśmy wdzięczni, Panie, tak
wdzięczni, że mogliśmy stać się Twoimi wiecznymi czcicielami, Jedynego, który
zapewnił nam to cudowne, niezasłużone zbawienie z łaski przez wiarę w
Chrystusa. Dziękujemy Ci za naszego Zbawiciela, dziękujemy za Jego ofiarę, i
dziękujemy za dar życia wiecznego w Nim.
O Panie, modlę się, aby
nikt nie wyszedł stąd nie rozumiejąc strasznej rzeczywistości Bożego gniewu,
wyznaczonego wiecznego gniewu i kary, i aby nikt nie odwrócił się od łaski i
przebaczenia, radości i pokoju, wiecznej miłości i zbawienia dla tych, którzy
żałują za grzechy, nawet za grzech własnej sprawiedliwości, lecz aby przypadli
ku twojej łasce, pokładając ufność w twoim Synu, jedynym Zbawicielu, Jezusie Chrystusie.
Amen.
John MacArthur
Tłumaczenie: Katarzyna
Lewandowska
źródło: https://www.gty.org/library/sermons-library/48-1