Wielu z nas jest podobnych do kościoła w Laodycei (Obj 3:14-15). Jesteśmy letni. Daleko nam do prawdziwej gorliwości w Bożych rzeczach. Kiedy ostatnio spotkałeś człowieka wypełnionego żarliwością dla chwały i świętości Boga? Nie oszukujmy się, nasze życie nie jest naznaczone gorliwością, która od zawsze charakteryzowała Bożych ludzi. Oczywiście, większość z nas przeżywa okresowe uniesienia zapału religijnego. Ale jak wielu potrafi stale utrzymywać niegasnący płomień Bożej chwały w swoich sercach?
Klasyczny opis gorliwości
w stosunku do Boga podał J. C. Ryle mówiąc: „Gorliwość religijna jest gorącym
pragnieniem podobania się Bogu, czynienia Jego woli i w każdy możliwy sposób
pomnażania Jego chwały na tym świecie. Jest to pragnienie, którego żaden
człowiek nie posiada z natury – to Duch Święty wkłada je w serce wierzących w czasie
ich nawrócenia, ale niektórzy wierzący odczuwają je o wiele silniej od innych i
przez to zasługują sobie na miano ludzi gorliwych.
Człowiek religijnie
gorliwy jest wyjątkowym człowiekiem jednej sprawy. Nie wystarczy powiedzieć, że
jest on szczery, serdeczny, bezkompromisowy, prostolinijny, żarliwy duchem.
Widzi on tylko jedną sprawę, przejmuje się jedną rzeczą dla jednej rzeczy żyje
i jest nią pochłonięty, a tą rzeczą jest podobanie się Bogu. Czy żyje czy
umiera, jest zdrowy, czy chory, bogaty czy biedny, czy sprawia przyjemność
ludziom, czy też ich obraża, czy uważa się za mądrego czy głupiego, czy się go
wini czy chwali, czy otacza się go szacunkiem czy też nie – gorliwy człowiek
nie dba o to wszystko. Pali się on dla jednej sprawy; tą jedną sprawą jest
podobanie się Bogu i pomnażanie Jego chwały.
Jeżeli wypala się w swej
gorliwości, nie dba o to – czuje się zadowolony. Czuje, że podobnie jak lampa,
stworzony jest po to, by płonąć; jeśli więc pali się, czyni to co przeznaczył
mu Bóg. Tego typu wola zawsze znajdzie sferę dla swej gorliwości. Jeżeli nie
może wygłaszać kazań, pracować, albo ofiarować pieniędzy, będzie płakał,
wzdychał, modlił się… Jeżeli nie będzie mógł walczyć w dolinie z Jozue, będzie
wykonywał pracę Mojżesza, Arona i Chura na wzgórzu (2M 17:9-13). Jeżeli nie
będzie sam mógł wykonać pracy, nie da Panu spokoju aż nadejdzie pomoc z innej
strony i praca zostanie wykonana. O to co mam na myśli gdy mówię o
religijnej gorliwości”.
A jak jest z nami? Jesteśmy gorliwi o sprawy Boże czy może powinniśmy modlić się podobnie jak George Whitefield: „Panie, pomóż mi zacząć, zaczynać”?