Dlaczego w Kościele jest tak mało wezwania do duchowego rozróżniania? Dlaczego jest tak mało ostrzeżeń przed ruchem fałszywej „nowej ewangelii”, szkalującym osobę Jezusa Chrystusa i zagrażającym życiu Jego naśladowców?
Wielu chrześcijan często
wspomina analogię żaby, która powoli jest gotowana w garnku pełnym wody nie
zdając sobie sprawy z tego, że ginie. Jednak niejeden wierzący nie jest
świadomy, że opowiadając tę historyjkę o żabie tak naprawdę opowiada o
sobie samym. Jak inaczej można wyjaśnić szybki wzrost ruchu „nowej ewangelii”,
który zaniepokoił zaledwie nieliczną garstkę osób w Kościele? Zwolennicy „nowej
ewangelii” nadal publikują bestselerowe książki oraz zapełniają fale radiowe w
coraz szerszym zakresie przy jednoczesnej, dziwnej ciszy w obrębie
chrześcijaństwa. Czy Kościół ma jakąkolwiek świadomość tego co się dzieje
naprawdę?
Często słyszeliśmy
płomienną frazę: „Nigdy nie możemy pozwolić aby to co się stało w Niemczech
wydarzyło się ponownie”. I z wszystkich pomników Holocaustu, świadectw tych,
którzy przetrwali oraz niezliczonej liczby książek napisanych na ten temat,
zrobiliśmy kawał dobrej roboty przekonując samych siebie, że nigdy nie
popełnilibyśmy tego samego błędu, który uczynili Niemcy w związku z Hitlerem.
Uważamy, że Amerykanie nigdy nie dopuściliby do takiej sytuacji w naszym kraju.
Nasza demokracja oraz staromodny zdrowy rozsądek nigdy nie pozwoliłyby na
coś takiego.
Żydowski historyk i
biograf Adolfa Hitlera, Konrad Heiden, wspomina, że niemiecki dyktator
wszystkie swoje plany zawarł w telegraficznym skrócie już w jednym z
początkowych swoich pism: Przez lata książka Hitlera, „Mein Kampf”, stanowiła
dowód ślepoty i samozadowolenia całego świata. Na jej stronach Hitler ogłosił z
przytłaczającą szczerością – na długo zanim doszedł do władzy – program
krwi i terroru, w który tylko niewielka liczba czytelników miała odwagę
uwierzyć. Kolejny raz mogliśmy się przekonać, że nie było bardziej skutecznej
metody na ukrycie swoich zamiarów niż ogłoszenie ich publicznie.
Jednakże chrześcijanie nie
wydają się rozumieć ostrzeżeń Jezusa dotyczących potężnego zwiedzenia, które
będzie charakteryzować czasy końca. Być może dali się zwieść myśleniu, że sami
nie mogą zostać oszukani i dlatego nie biorą poważnie Jego ostrzeżeń o tym, że
podobnie jak niegdyś Hitler, tak w przyszłości powstanie Antychryst aby rządzić
światem, a wielu ludzi nazywających siebie samych „chrześcijanami” wspiera
duchowe oszustwo przychodzące do nas w rzekomym imieniu Chrystusa.
Nasz przeciwnik chce
abyśmy uwierzyli, że biblijne ostrzeżenia są dla innych ludzi i przeznaczone na
inny czas. Jednak Pismo oraz Duch Boży głęboko przekonuje nasze serca, że
biblijne ostrzeżenia odnoszą się bezpośrednio do nas. Studiując Biblię,
czuwając, modląc się i obserwując wydarzenia mające miejsce wokół nas
zrozumiemy, że przyszłe czasy opisane przez Jezusa nagle i niezaprzeczalnie
dzieją się na naszych oczach.
W drugim Liście do
Koryntian, Paweł ostrzegał wierzących przed ich podatnością i skłonnością do
fałszywych nauk głoszonych w imię Jezusa. Zakłada on, że jeśli ktoś przyszedłby
do nich z „inną ewangelią” z „innym Jezusem” i w „innym duchu” z łatwością by
go znosili. (2 Kor 11:3-4)
Wcześniej, w tym samym
liście Paweł pośrednio zachęcał Koryntian aby nie ignorowali planów i intryg
przeciwnika jeśli nie chcą, by przejęły one nad nimi przewagę (2 Kor 2:11).
Paweł powiedział Efezjanom, że to wstyd nawet mówić o rzeczach dziejących się w
ciemności, które mają być jednak wystawiane na światło (Ef 5:12-13).
Powiedział im również, że
przez całe trzy lata nie przestawał ich ostrzegać dniem i nocą przed „wilkami
drapieżnymi", które „powstaną" w kościele i będą „mówić rzeczy
przewrotne” aby odwieść ludzi od wiary i przeciągnąć ich do obozu wroga (Dz
20:29-31). Miejmy się na baczności mając i dziś na uwadze te same ostrzeżenia.
Jest czymś bardzo
niepokojącym kiedy widzimy wielu chrześcijańskich przywódców, którzy używają
tych samych słów i wyrażeń powszechnie wykorzystywanych przez propagatorów
„innej ewangelii”. „Nowe objawienia” opisujące jak „poruszenie Boże” ma na celu
zabranie wierzących na spotkanie z ich przeznaczeniem, przenoszące ich na „nowy
poziom duchowy” w „nowym wymiarze”, brzmią bardziej jak „nowa ewangelia” niż
tradycyjna Ewangelia Jezusa Chrystusa.
Czy przywódcy
chrześcijańscy prowadzą Kościół do krzyża czy do „Planetarnej
Pięćdziesiątnicy”? Dlaczego w kościołach nie ma prawie żadnego wezwania do
duchowego rozróżniania (za wyjątkiem ostrzeżeń aby wierzący nie zaczęli
powątpiewać w swoich wyznaczonych chrześcijańskich przywódców)?
Dlaczego duchowe
doświadczenia mają pierwszeństwo przed duchowym rozróżnianiem? Dlaczego jest
tak mało ostrzeżeń wobec ruchu „nowej ewangelii”, szkalującej osobę Jezusa
Chrystusa i zagrażającej życiu Jego naśladowców? Dlaczego „nowe
objawienia” w wielu służbach zaczynają zastępować spisane przez Boga Słowo?
Dlaczego chrześcijanie
nieustannie przygotowują się na przyjęcie błogosławieństwa a nie na nadchodzące
prześladowanie? Co się dzieje w tym świecie?!
Czy Kościół oczekujący
przebudzenia i powrotu prawdziwego Chrystusa, może zostać zwiedziony przez
tego, który przyjdzie w Jego imieniu starając się Go zastąpić? Czy Kościół
będzie zaskoczony błędem uwierzenia i przyjęcia fałszywego Chrystusa
„Planetarnej Pięćdziesiątnicy” będącego następstwem „wielkiego poruszenia
Bożego” pomimo wyraźnych ostrzeżeń przed zwiedzeniem?
Czy jesteśmy na prostej
drodze do wielkiego złudzenia opisanego w Biblii? Czy istnieje jakikolwiek
powód, aby nie rozważyć takiej możliwości? Prorok Daniel wspomina o Bogu
„warowni” w odniesieniu do Antychrysta: „Zamiast tego będzie czcił boga
warowni; złotem, srebrem, drogimi kamieniami i kosztownościami będzie czcił
boga, którego nie znali jego ojcowie” (Dn 11:38)
„Bóg” „nowej ewangelii”
pyta jednego z liderów ruchu New Age, Donalda Walsch’a: „Co jeśli nie jestem
jak „człowiek” ale raczej jak Siła?”. „Chrystus” z Kursu Cudów stwierdził, że w
każdym człowieku istnieje „przemożna Siła”. Marianne Williamson wyjaśnia, że ta
„uniwersalna siła” ma dość mocy aby „uczynić wszystko właściwie” i może być
„aktywowana” w każdej osobie.
„Chrystus nowej ewangelii”
powiedział Barbarze Marx Hubbard, że w dzień „Planetarnej Pięćdziesiątnicy”
„planetarny uśmiech” będzie widoczny na twarzy całej ludzkości; będzie to
„niekontrolowana radość”, którą opisał on jako „radość siły”, która będzie
falować w ciele całej ludzkości. Benjamin Creme opisuje to wydarzenie jako
„pięćdziesiątnica dla wszystkich”. „Chrystus” z Kursu Cudów mówi o tym jak
skończy się ten świat w „pokoju” i „uśmiechu”.
Czy ktoś zastanawiał się
czy ta sama „Moc” może być fałszywą imitacją Ducha Świętego w Kościele i
stwarzać „przebudzenia” oraz „poruszenia Boże”, które w rzeczywistości nie są w
ogóle żadnym Bożym działaniem? Czy „Bóg mocy” zaczął proces przygotowywania
kościoła na „Planetarną Pięćdziesiątnicę”?
Czy nie powinniśmy z
większą starannością podejść do słów wzywających nas do badania duchów? Czy
położyliśmy naszą wiarę i zaufanie w chrześcijańskich „przywódcach” zamiast w
Bogu? Czy zastanawiamy się nad zagadnieniami związanymi z czasami ostatecznymi?
Czy wszyscy zgadzamy się z tym, że prześladowanie nie jest tym co powinno nas
niepokoić? Czy modlimy się do Boga abyśmy nie zostali zwiedzeni i oszukani?
W mojej książce, „The
Light That Was Dark” napisałem, że wielu którzy uważali, że trwali w „wierze”
szybko stanie się częścią zwiedzenia, jeśli już nią nie są. Czy byliśmy już
świadkami wielkiego odstępstwa przepowiedzianego w Biblii? Czy „tajemnica
nieprawości”, o której czytamy w Piśmie już działa z całą mocą znaków i
fałszywych cudów? Czy ludzie nazywający siebie chrześcijanami porzucają swoją
wiarę w Biblię i biblijnego Chrystusa?
Czy dołączą oni do
ekumenicznego ruchu, który na ołtarzu miłości i jedności złoży ofiarę z Bożej
prawdy i być może połączy się z resztą ruchu New Age?
Jezus ostrzegał, że taka
wiara nie prowadzi do życia, ale do ostatecznego zniszczenia: „Wchodźcie przez
ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na
zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest
brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją
znajdują” (Mt 7:13-14)
Czy jest możliwe, że
powodem dla którego kościół jest nieświadomy ruchu „nowej ewangelii” jest fakt,
że jest kierowany przez tego samego ducha prowadzącego ludzi na szerokiej
drodze? Czy to dzieje się właśnie teraz tuż przed naszymi oczami?
Warren B. Smith
Źródło: http://www.lighthousetrailsresearch.com/blog/?p=18640