„Pierwszą najważniejszą rzeczą jest dla mnie pokazanie imienia Jezus, a drugą pokazanie Go jako Boga radości – Ojca, który cieszy się, że Jego dzieci żyją w wolności, że wychodzą, że są razem, że koncentrują się na tym, co ich łączy, a nie na tym, co ich dzieli. Myślę, że wszystkie te założenia udało się dzisiaj zrealizować” – powiedział Artur Pawłowski tuż po zakończeniu Marszu dla Jezusa.
Jako ewangelicznie
wierzący chrześcijanie wierzymy, że Kościół Katolicki nie jest kościołem
biblijnym. Oznacza to dla nas, że nie opiera się on tylko i wyłącznie na
nieomylnym Słowie Bożym, a konsekwencją tego jest propagowanie fałszywej
ekonomii zbawienia. Pozbawiając się Bożej Prawdy, Kościół Katolicki od setek
lat okłamuje wierzących skazując ich na wieczne potępienie. Pan Pawłowski
wspominał o imieniu Jezusa, ale dzieci Boże powinny pamiętać, że w czasach
ostatecznych zwiedzenie nastąpi właśnie w imieniu naszego Pana i Zbawiciela (Mt
24:5).
Dlatego warto poświęcić
czas i skrupulatnie przestudiować ze Słowem Bożym czy Jezus Eucharystyczny
głoszony w Kościele Katolickim jest Jezusem biblijnym. Odpowiedź na to pytanie
może mieć wpływ na całą naszą wieczność, a więc warto rozważyć to zagadnienie
bo „cóż ma wspólnego światłość z ciemnością?” (2 Kor 6:14)
Obecny na Marszu bp
Ryś powiedział czym dla Kościoła Katolickiego jest ruch ekumeniczny: „To
chrześcijanie są podzieleni, nie Kościół”. W myśl dogmatów katolickich, nie ma
zbawienia poza Kościołem Katolickim. Część z uznanych doktorów Kościoła
Katolickiego będzie nawet twierdzić, że nie ma zbawienia poza Maryją. W myśl
polityki ekumenicznej Watykanu, Kościół Rzymski jako spadkobierca spuścizny
apostolskiej nie jest i nigdy nie był podzielony. To „bracia odłączeni” muszą
po prostu powrócić do matki wszystkich kościołów. Za rok Marsz dla Jezusa ma
się odbyć podobno w czasie Światowych Dni Młodzieży. Ciekawe czy wtedy
ewangelicznie wierzący chrześcijanie złożą pokłon papieżowi?
Przeglądając ogólnie
dostępne oficjalne dokumenty Kościoła Katolickiego, zapoznając się z
Katechizmem KK, patrząc na potężne świadectwo historii prawdziwego Kościoła
Pana Jezusa obok którego nie możemy przejść obojętnie ignorując świadectwo krwi
męczenników, zastanawiam się nad całą tą inicjatywą.
Przypomina mi się w tym
momencie historia ruchu anabaptystycznego, który od samego początku odcinał się
od grzesznych wynaturzeń przeszłości. Ciekaw jestem jak ci niestrudzeni
męczennicy oceniliby wspólne inicjatywy z Kościołem Katolickim, czynione
rzekomo w imię Jezusa. Anabaptyści nie chcieli reformować
Kościoła Katolickiego. W XVI wiecznej Reformacji dostrzegali wiele
błędów.
Jakakolwiek zmiana w
istniejących ówcześnie strukturach kościoła była niemożliwa: „Nasi poprzednicy
odpadli od prawdziwego Boga i od jedynie prawdziwego , powszechnego, boskiego
Słowa, od boskiej nauki, od miłości i chrześcijańskiego życia i żyli bez Bożego
prawa i ewangelii, według ludzkich niechrześcijańskich zwyczajów i ceremonii” -
pisali anabaptyści.
Dla tych obrońców prawdy,
najważniejszą cechą prawdziwego Kościoła była świętość. Rozumieli przez to
czystość życia i nauki. Kościół w ich rozumieniu może być zbudowany tylko
na jednym fundamencie – Jezusie Chrystusie, a bez zwiastowania prawdziwego
Słowa Bożego nie może być Kościoła. Prawda Bożego Słowa pokaże nam, że ekumenia
pod patronatem Watykanu jest nie tylko niemożliwa, ale również stanowi
tragiczną mieszaninę.
Na koniec krótkie
świadectwo historii, którego nie możemy zlekceważyć czy też traktować jako relikt
przemijającej epoki. William R. Estep opisuje działania wojsk katolickich: „Już
wcześnie było powiedziane, że rok 1621 rozpoczął się wielkim uciskiem... Nie
mogę opisać jak strasznie diabelskich czynów dokonano na wielu dobrych,
świętych i uczciwych siostrach... ba, nawet na dzieciach zarówno chłopcach jak
i dziewczętach. Na kobietach z małymi dziećmi i matkach na łożu śmierci, jak i
na pannach, atakowanych w odrażający sposób. Mężczyźni byli przypalani gorącym
żelazem i rozpalonymi do czerwoności rondelkami; ich stopy trzymano w ogniu aż
odpalały się z nich palce; nacinano rany, które zasypywano prochem, a następnie
go podpalano... w czasie nieludzkich tortur wyrywano oczy; mężczyzn wieszano za
szyję jak złodziei... Takie praktyki były publicznie dokonywane przez
cesarskich żołnierzy, którzy uważali się za najlepszych chrześcijan... można
byłoby przyjąć, że sam diabeł bardziej obawiałby się siły, mocy, chwały i
majestatu Bożego niż ci bezwstydni ludzie. Niech Bóg dopomoże im uświadomić
sobie przed kim i czyim sprawiedliwym sądem wszyscy staniemy”.
Bez demonizacji Kościoła
Katolickiego, niech każdy z nas rozsądzi sam czy w zgodzie z własnym sumieniem
i Bożą Prawdą może świadomie ignorować świadectwo męczenników, którzy bardziej
umiłowali Prawdę aniżeli własne życie.