Rzymskokatolicki mistyk,
Thomas Merton, przyrównał kiedyś mistyczną duchowość kontemplacyjną do
potężnych doświadczeń generowanych przez zmieniające świadomość narkotyki. Może
zastanawiacie się dlaczego opinia zmarłego mistyka katolickiego dotycząca jego
niezrozumiałych praktyk, powinna mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie. Dziś
kościoły ewangeliczne dosłownie zalewane są mistycyzmem pod nazwą „Formacji
Duchowej”.
Poprzez ten termin należy rozumieć promowanie środków i sposobów, poprzez które
chrześcijanie mogą zbliżać się do Boga.
Przywódcy chrześcijańscy, liderzy,
pastorzy promujący mistycyzm chrześcijański, zdają sobie sprawę, że słowo
„mistycyzm” ma często negatywne konotacje związane z religiami Wschodu. Dlatego
starają się rozdzielić „zły mistycyzm" od „dobrego mistycyzmu". Obrońcy mistycyzmu dokonują rozróżnienia pomiędzy
mistycyzmem „złym” mającym swoje źródło w okultyzmie, a „dobrym” mistycyzmem,
który jest chrześcijańskim doświadczeniem, niezbędnym dla prawidłowego rozwoju
duchowego.
Problemem
jest to, że Biblia nie zawiera żadnego rozróżnienia pomiędzy “dobrym” a “złym”
mistycyzmem. Mistycyzm jest formą okultyzmu. W
rzeczywistości Formacja Duchowa uczy tych samych technik opróżniania umysłu,
które są wykorzystywane we wschodnich medytacjach (mantrach). Chcę żebyście to
dobrze zrozumieli: techniki propagowane przez Formację Duchową mające na celu
„wyciszenie umysłu” są identyczne jak klasyczne praktyki okultystyczne
wykorzystywane w hinduizmie, buddyzmie, wicca a także w innych religiach
pogańskich. W praktyce wygląda to mniej więcej tak: należy znaleźć spokojne
miejsce, gdzie będziemy mogli usiąść lub położyć się. Następnie należy głęboko
oddychać i koncentrować się na czymś w celu kompletnego wyciszenia (obiekt
skupienia może być dowolny: pojedyncze słowo, świeca, muzyka itp.). Po około 20
minutach praktykowania tej bardzo prostej techniki, osoba medytująca przechodzi
w stan odmiennej świadomości. W tym stanie nasz umysł jest pozbawiony
krytycznej oceny przyjmowanych informacji. Według zwolenników mistycyzmu, Bóg
usuwa wszelkie ograniczające nas bariery i właśnie wtedy jesteśmy gotowi do
przeżywania Bożej obecności. Mistycy
wszystkich tradycji religijnych na całym świecie mówią, że te ekstatyczne
doświadczenia łączą ich z duchową energią, a następnie pozostawiają
wypoczętych, pobudzonych i spokojnych.
Jak
ta pogańska praktyka jest urzeczywistniana dziś w kościołach chrześcijańskich?
Wygląda to mniej więcej tak: zamiast powtarzania buddyjskiej mantry lub
wzywania imienia fałszywego boga, chrześcijanin praktykujący dyscypliny
Formacji Duchowej wykorzystuje coś podobnego do „modlitwy
Jezusowej”: „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”, albo
może również powtarzać krótki fragment Pisma Świętego, „Bądź spokojny i wiedz,
że jestem Bogiem”, lub też może po prostu powtarzać stale imię Jezusa.
Jednakże
wykorzystywane słowa czy też wyrażenia w żaden magiczny sposób nie przekształcą
okultystycznych praktyk w chrześcijańskie zasady życia duchowego, a intencje
osób zaangażowanych w te praktyki nie uchronią ich przed niebezpiecznymi
konsekwencjami. Tak używane słowa czy też zwroty nie mają
żadnego znaczenia. Chrześcijańscy mistycy różnie definiują to co nazywamy
odmiennym stanem świadomości. Posługują się
takimi nazwami jak: cisza, praktykowanie Bożej obecności, obłok niewiedzy, Boża
obecność itp.
Bóg,
który objawił nam się poprzez Biblię w bardzo dokładny sposób przekazał swoją
wolę dotyczącą zbliżania się do Jego obecności i nie zawiera ona w sobie zasad
i technik wprowadzających człowieka w stan odmiennej świadomości. Prawdziwi
nowo narodzeni chrześcijanie zbliżają się do Boga dzięki krwi Jezusa Chrystusa
(Hbr 10) oraz środki łaski, o których naucza nas Pismo. Większość religii poza
chrześcijaństwem posiada swoją własną wersję mistycyzmu oraz praktyki, które
mają umożliwić ich wyznawcom zbliżenie się do Boga. Musimy zadać sobie pytanie,
czy jakakolwiek tradycja religijna, wykluczająca Chrystusa może rzeczywiście
doprowadzić nas do Boga?
Odpowiedź
na to pytanie jest oczywista. Nie, żadne praktyki i
zwyczaje negujące osobę oraz dzieło Chrystusa nie doprowadzą nas do prawdziwego
Boga. W naszych zborach często nie mamy głębokiego nauczania doktrynalnego, ale
w przypadku zagadnienia mistycyzmu nie potrzebujemy dogłębnej znajomości
doktryny chrześcijańskiej. Powinnyśmy jednak znać podstawę: Jezus Chrystus jest
Drogą, Prawdą i Życiem i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż przez Niego.
Świadectwa wielu mistyków przekazują nam informację, że doświadczali oni
„czegoś” więcej. Jest to nic innego jak fałszywe doświadczenie, mające pozorny
związek z Duchem Świętym. Jest ono jednakże bardzo rzeczywiste i wydaje się
niezwykle duchowe. Tak naprawdę to czego
oni doświadczają jest duchowe, tylko że nie ma to nic wspólnego z Bogiem.
Christina
Pack, jako była mistyczka, stwierdziła że najsłabszym punktem współczesnego
chrześcijaństwa jest jego naiwność dotycząca duchowego zwiedzenia. Naiwność
skupiona na przekonaniu, że jako chrześcijanie nie możemy być zwiedzeni. Skoro
jesteśmy chrześcijanami i jako jedyni mamy prawo doświadczać prawdziwej,
duchowej społeczności z Bogiem, automatycznie zakładamy, że wszystkie mistyczne
doświadczenia są picem na wodę. Niestety to nie jest prawda. To czego
doświadczają mistycy wszystkich religii jest realne oraz duchowe. Z pewnością nie
praktykowaliby tego przez całe wieki gdyby nie doświadczali kontaktu z … czymś.
Bóg w swojej miłości, dobroci i miłosierdziu łaskawie zostawił nam wiele
ostrzeżeń, które umożliwiają nam ochronę przed duchowym oszustwem. Zostaliśmy ostrzeżeni, że szatan może przyjmować postać
anioła światłości (2 Kor 11,14).
Powiedziano
nam również, abyśmy wszystko badali (1J 4,1), dlatego że nikt z nas nie jest
poza zagrożeniem zwiedzenia.
Jak więc mamy “wszystko
badać”? Co ma być naszym wyznacznikiem? Czy ma to być nasze serce albo emocje?
We współczesnej kulturze mamy tendencję do „sprawdzania” rzeczy za pomocą
naszych uczuć i emocji („Nie mam w tym pokoju” itp.) Nie możemy polegać jednak
na naszym podstępnym i zepsutym sercu (Jer 17,9). Biblia jest naszym standardem
oraz normą poprzez, którą mamy wszystko sprawdzać. Pismo określa wszystko co
jest akceptowalne przez Boga.
Przyjrzyjmy
się jednemu z najpotężniejszych ostrzeżeń biblijnych skierowanych przeciwko
włączaniu pogańskich praktyk w uwielbienie Boga. Formacja
Duchowa dokonując mieszania chrześcijańskiej terminologii z okultystycznym
mistycyzmem, jest podobna do Izraelitów, którzy jak czytamy w Księdze Wyjścia,
uczynili sobie złotego cielca. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego,
że ten incydent nie był po prostu jakąś formą pogaństwa. Nie, ta historia
pokazuje nam w jaki sposób Boży lud połączył ze sobą to czego nauczył ich Bóg z
pogańskimi praktykami, które obserwowali w Egipcie przez wszystkie lata
niewoli. Izrael wiedział o ofiarach składanych Bogu na ołtarzu. Wiedział
również o pogańskich praktykach oddających cześć zwierzętom w Egipcie. Kiedy
Mojżesz opóźniał swój powrót do obozu ze szczytu góry, na której rozmawiał z
Bogiem, lud postanowił stworzyć swój własny wizerunek Boga, którego będzie mógł
uwielbiać w namacalny sposób. Ustanowili więc ołtarz, przyprawili go odrobiną
egipskiego smaku w formie kultu krowy i nazwali to świętem Pana.
„Zobaczywszy
to, zbudował Aaron ołtarz przed nim i kazał obwołać: Jutro będzie święto Pana”.
2M
32,5
Czy Bóg widząc to wszystko
był zadowolony? Niezupełnie. Zobaczmy co mówi Biblia:
„Wtedy
rzekł Pan do Mojżesza: Zejdź na dół, gdyż sprzeniewierzył się lud twój, który
wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Rychło zeszli z drogi,
jaką im nakazałem. Zrobili sobie cielca ulanego, oddali mu pokłon, złożyli mu
ofiarę i mówili: To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi
egipskiej. Rzekł jeszcze Pan do Mojżesza: Patrzę na lud ten i widzę, że jest to
lud twardego karku. Teraz zostaw mnie, żeby zapłonął mój gniew na nich. Wytracę
ich, a ciebie uczynię wielkim ludem”. 2 M 32,7-10
Bóg
nie był z tego zadowolony i tylko wstawiennictwo Mojżesza uratowało naród
Izraelski przed całkowitym zniszczeniem przez Boży gniew. Mamy
tutaj wyraźne ostrzeżenie przed mieszaniem biblijnych praktyk uwielbienia Boga
z pogańskimi rytuałami. Bóg w Księdze
Powtórzonego Prawa wyraźnie ostrzega nas przed duchowym synkretyzmem:
„Gdy
Pan, Bóg twój, wytępi przed tobą narody, do których idziesz, aby nimi
zawładnąć, i opanujesz je, i osiedlisz się w ich ziemi, To strzeż się, abyś nie
wpadł w sidła za nimi po ich wytępieniu sprzed oblicza twego i abyś nie pytał o
ich bogów, mówiąc: Podobnie jak te narody służyły swoim bogom, tak i ja
uczynię. Nie uczynisz tak Panu, Bogu twemu, gdyż
czyniły one dla swoich bogów to wszystko, co jest obrzydliwością dla Pana i
czego Pan nienawidzi, paląc dla nich w ogniu nawet swoich synów i swoje córki”.
5 M 12, 29-31.
Bóg
wyraźnie pokazał nam w jaki sposób mamy Go uwielbiać i zbliżać się do Niego i
nie ma to nic wspólnego z mieszanką chrześcijaństwa i pogańskich praktyk. Ale
dokładnie tym jest Formacja Duchowa: mieszaniną chrześcijańskiej terminologii z
okultystycznym mistycyzmem, a nazywają to chrześcijaństwem. Zdaję sobie sprawę,
że jest to bardzo popularne w dzisiejszej synkretycznej kulturze, która łączy
ze sobą wiele rzeczy. Z pewnością żyjemy w kulturze opartej na doświadczeniach,
przeżyciach, zawsze szukającej rzeczy nowych, świeżych i ekscytujących. Często
jesteśmy jak religijny szwedzki stół, trochę tego, trochę tamtego. Ale mamy
również wyraźne przesłanie z Biblii o tym w jaki sposób należy oddawać chwałę
Bogu i jak możemy zbliżać się do Niego. Mamy
być oddzieleni od tego świata – nie zsynkretyzowani z nim – tak aby Boża prawda
świeciła jak latarnia w ciemności.
Jeśli
znasz kogoś, kto został wciągnięty w zwodnicze praktyki chrześcijańskiego
mistycyzmu, takie jak Dyscypliny Duchowe czy modlitwa kontemplacyjna, proszę
ostrzeż go. Te rzeczy wyglądają na godne zaufania
praktyki duchowe, ale w rzeczywistości są okultystyczne i prowadzą do
niebezpiecznego duchowego królestwa. Musimy pilnie strzec swoich serc oraz
umysłów bo przecież tutaj chodzi o chwałę Chrystusa. Kiedy stajemy się jak
poganie w świecie, to jak Bóg może być objawiony, uwielbiony i wywyższony? Bóg
musi być wywyższony, a szyderstwem jest łączenie pogańskich praktyk z
prawdziwym uwielbieniem. Bóg nie da z siebie
robić głupca i będzie dyscyplinował tych, których On kocha:
„A
gdy Mojżesz zbliżył się do obozu, ujrzał cielca i tańce. Wtedy
Mojżesz zapłonął gniewem i wyrzucił tablice z rąk swoich i potłukł je pod górą.
Potem wziął cielca, którego sobie zrobili, spalił go w
ogniu, starł na proch, wsypał do wody i dał ją wypić synom izraelskim” 2 M
32,19-20.
Jeśli
sam czyniłeś jak Izrael, wzywam cię do pokuty, abyś nie musiał pić tej wody
uczynionej z cielca lub czegoś równie okropnego będącego tego odpowiednikiem w
nowoczesnym świecie. Nasza naiwność dotycząca pogaństwa nie
uchroni nas przed wejściem na teren okultyzmu. To jest obszar szatana i musimy
stamtąd niezwłocznie uciekać. Wspomniana wcześniej Christina Pack, jako była
mistyczka, potwierdziła, że te „ekstatyczne doświadczenia” duchowe mogą zacząć
się bardzo niewinnie, ale kontynuowane mogą doprowadzić nas do bardzo mrocznego
miejsca. Biblia mówi, że praktykujący okultyzm zaczynają od poszukiwania
wiedzy, ale kończą w miejscu niepokoju, ciemności, bólu i cierpienia.
„A
gdy spojrzy na ziemię - oto trwoga i pomroka, straszna ciemność i
nieprzenikniony mrok” Iz 8,22
Moje
serce jest złamane z powodu tych, którzy zostali wciągnięci w te niebiblijne
praktyki przez liderów kościoła, ale nigdy nie jest za późno by paść u stóp
Krzyża. Pan jest potężny, aby przebaczyć i
przywrócić.