Na początku naszych rozważań staraliśmy się przedstawić ogólną charakterystykę życia i dorobku naukowego Freuda i Junga. Jak przekonamy się teraz, ich nauki miały fundamentalny wpływ na życie społeczeństwa, a teraz również zbierają swoje niszczycielskie żniwo w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Wewnętrzne uzdrawianie jest zakorzenione zarówno w pseudonaukowych teoriach Freuda jak i okultystycznych wierzeniach Junga.
Jak
już wykazaliśmy to Zygmunt Freud sformułował koncepcje mówiące o potrzebie
cofania ludzi do ukrytych wewnętrznie obszarów świadomości, w celu uzdrowienia
ich pozornie niewyjaśnionych działań mających wpływ na ich obecne życie.
Podobnie zresztą Carl Jung przekonał społeczeństwo, że w ludzkiej podświadomości
istnieje wiele „archetypów” nieświadomości zbiorowej, które również mają wpływ
na nasze życie, a z których nie zdajemy sobie sprawy.
Wewnętrzne
uzdrowienie sprowadza się tak naprawdę do jednej kwestii: zakłada, że w
przeszłości (dzieciństwie, a nawet w łonie naszych matek) doświadczyliśmy
urazów i zranień, które są głęboko przez nas tłumione i przechowywane w naszej
podświadomości. Pomimo iż jesteśmy ich nieświadomi, mają
one realny wpływ na każde negatywne zachowanie w naszym życiu. W przypadku
tradycyjnie pojmowanej psychoterapii, wykorzystuje się narzędzia kliniczne,
które mają umożliwić uzdrowienie traum z przeszłości wpływających na nasze
życie. Freudowska psychoanaliza zakłada cofanie pacjentów do przeszłości w celu
identyfikacji ukrytych zranień i przeżytych traum. W wewnętrznym uzdrawianiu zamiast tradycyjnych narzędzi
wykorzystuje się idee Jezusa, który poprzez regresing (powrót do wydarzenia z
przeszłości) ma nas doprowadzić do uzdrowienia.
Osoby,
które są zaangażowane w służbę wewnętrznego uzdrawiania próbują ukryć fakt, że
część ich nauk pochodzi od świeckich teorii Freuda i Junga. Wierzymy,
że część z nich nawet nie ma świadomości prawdziwych korzeni stosowanych
przez siebie praktyk. Z drugiej strony wiele osób posługujących w służbie wewnętrznego
uzdrawiania często posiada wykształcenie akademickie oparte na teoriach Freuda
i Junga. Zdecydowana większość spuścizny naukowej Freuda i Junga byłaby bardzo
trudna do wyjaśnienia i uzasadnienia chrześcijanom, dlatego te same nauki są
sprzedawane w bardziej przyjaznych terminach jak chociażby spopularyzowane
przez spadkobierczynię nauk Agnes Sanford, Ruth Carter Stapleton, pojęcie
„wewnętrznego dziecka”. Wszystkie służby
wewnętrznego uzdrawiania oparte są na fałszywym założeniu, że wspomnienia z przeszłości
muszą zostać zidentyfikowane oraz przemoderowane w odpowiedni sposób w celu
odnalezienia uzdrowienia wewnętrznego.
THEOPHOSTIC
Theophostic
jest to służba założona w latach 90 przez dra Eda Smitha, pomagająca
ludziom poranionym emocjonalnie znaleźć i zidentyfikować źródło ich
prawdziwego, wewnętrznego bólu, a przez to doprowadzić do odzyskania trwałego
pokoju. Jako, że Ed Smith jest bardzo ważną
postacią w ruchu wewnętrznego uzdrawiania postanowiliśmy poświęcić trochę
miejsca jego służbie. Służący od ponad 35 lat w Kościele, Bob DeWaay,
stwierdził, że przez te wszystkie lata spotkał się z wieloma różnymi naukami.
Jednak zdecydowanie rzadko spotyka się z tak niebiblijnymi i zawiłymi
nauczaniami jak w przypadku Theophostic, która dla niego jest próbą uwolnienia
od emocjonalnego bólu za pomocą mistycznych doświadczeń. Ed Smith będzie
również ważną postacią w omawianej przez nas służbie Sozo, dlatego też
zagadnienie Theophostic jest dość kluczowe dla zrozumienia tematyki
wewnętrznego uzdrawiania.
Dr
Smith twierdzi, że poprzez służbę Theophostic ludzie mogą być uwalniani od
emocjonalnego bólu, poprzez uwolnienie się od grzechów, które rzekomo
spowodowane są ich kłamliwym myśleniem. Efekty tej służby
nie są wynikiem racjonalnej analizy swojego życia, ale zbudowane na
odnalezionych w przeszłości doświadczeniach i zranieniach emocjonalnych.
Zwolennicy Theophostic będą starali się udowodnić skuteczność swoje służby
poprzez argumenty, które są charakterystyczne dla wielu osób zajmujących się
wewnętrznym uzdrawianiem. Część z nich to
uniwersalne poglądy, które w różnych służbach przybierają inną postać lub są
inaczej definiowane, sens pozostaje jednak ten sam:
a) Wspomnienia
traumatycznych wydarzeń, a w szczególności tych powstałych w dzieciństwie są
tłumione,
b)
Trudne dla nas wspomnienia są zapisywane i przechowywane w tej części mózgu do
której jest trudno dotrzeć dorosłemu człowiekowi,
c)
Wyparcie wspomnień z dzieciństwa może powodować poważne problemy emocjonalne
ludzi dorosłych,
d)
Stłumione wspomnienia można odzyskać poprzez terapię lub poradnictwo,
e) Z
każdym traumatycznym wspomnieniem wiąże się kłamstwo zaszczepione przez szatana,
które powoduje wiele problemów w dorosłym życiu danego człowieka,
f)
Szatan nieustannie wykorzystuje to stare kłamstwo, aby kusić dorosłych ludzi do
podejmowania grzesznych zachowań,
g)
Podczas sesji Theophostic zachęca się osoby, aby odtworzyły swoją przeszłość i
zaprosiły Jezusa, który pomoże im pozbyć się kłamstwa zaszczepionego przez
diabła,
h)
Theophostic przyjmuje możliwość, że istota demoniczna może podszywać się za
Jezusa Chrystusa, który pojawia się podczas posługi, dlatego osoba ją
prowadząca musi sprawdzić tożsamość tej istoty,
i)
Kiedy nasza przeszłość zostanie naprawiona, szatan nie będzie mógł nas kusić do
grzechu tak jak to robił wcześniej. Zostajemy uzdrowieni.
Jan
Fletcher założyciel christianlyingspirits.com powiedział, że: „Theophostic jest
jedną z najbardziej niebezpiecznych ze wszystkich metod wewnętrznego
uzdrawiania, jakie wiedziałem do tej pory. Mówię to, bo ta służba jest
zamaskowana biblijną terminologią, a jej mistyczne metody mogą niewątpliwie
oszukać nawet dojrzałych chrześcijan”.
Służba
ta działa zgodnie z założeniem, będącym de facto jej podstawą, że jako ludzie
jesteśmy emocjonalnie zranieni i nasze serca oraz umysły potrzebują uzdrowienia
Jezusa. Rany, których doznaliśmy pochodzą z
bolesnych i trudnych doświadczeń z przeszłości – nawet nie tyle z samych tych
doświadczeń, ale z kłamstw, które są z nimi związane i które trzymają nasze
życie w kajdanach. Grzech, który ma miejsce w naszym dorosłym życiu jest
bezpośrednio wynikiem tych kłamstw, które są gdzieś głęboko w nas zakorzenione.
Uzdrowienie polega na tym, że Jezus Chrystus rozwiązuje konkretne kłamstwa z
naszej przeszłości, w rezultacie czego jesteśmy wolni od grzechu. Brzmi to
bardzo biblijnie prawda? Jednak praktyka tej i innych służb wyraźnie wskazuje,
że nie postrzegają one Biblii jako wystarczającej do rozwiązania wszystkich
problemów człowieka.
Martin
Bobgan stwierdził, że: „Wewnętrzne uzdrowienie i techniki lecznicze jak TPM
oszukują wielu chrześcijan. Wiara w to, że jesteśmy
tacy jacy jesteśmy z powodu przeszłości, która musi być uzdrowiona poprzez jej
ponowne przeżycie i wprowadzenie do niej Jezusa jest kłamstwem. Kiedy te
przekonania są mieszane z chrześcijaństwem mogą stać się częścią systemu
wierzeń danej osoby, a kiedy to się stanie to ludzie będą trzymać się
fałszywych idei i błędnego zrozumienia wiary chrześcijańskiej. TPM jest jedną z najbardziej wpływowych i niebezpiecznych
kombinacji psychoterapii i wewnętrznego uzdrawiania”.
Jak
wspomnieliśmy wcześniej, Theophostic zawiera w sobie co najmniej kilka
elementów, które budzą nasze zaniepokojenie. Z
praktycznego punktu widzenia uważamy, że sprawdzanie tożsamości istoty, która
pojawia się w wyniku prowadzonej posługi jest co najmniej zastanawiające. Już
samo dopuszczenie możliwości demonicznej manifestacji powinno stanowić
wystarczający powód do zaniechania wszelkich prób kontaktu ze światem duchowym
w wydaniu służby Theophostic. Innym problemem na gruncie teologicznym
będzie fakt, że Smith opracował nową teologię zwaną „teologią opartą na
kłamstwie”, która jest w oczywistej sprzeczności wobec „teologii opartej na
grzechu, która jako źródło największego problemu człowieka traktuje grzech”, a
nie kłamstwo. Kłamstwo może wyrządzić krzywdę wierzącej osobie, ale nie jest i
nie może być główną przyczyną grzechu w życiu człowieka. Smith stwierdził, że
„teologia oparta na grzechu” zawiera w sobie błędne przekonanie i poważny błąd.
Ponadto powiedział, że ona po prostu nie działa. To jest o tyle ciekawe, że w
książce „Beyond Tolerable Recovery” stwierdził, że: „Bóg nie wydaje się wymagać
wyznania grzechu od niewierzącego”. A więc jak człowiek, który nigdy nie
upamietał się z grzechu i nie pokutował, może mieć pokój Chrystusowy, co
więcej pokój zapewniony poprzez obecność samego Chrystusa? Spotkaliśmy się
z przypadkiem kiedy to posługa wewnętrznego uzdrawiania była adresowana zarówno
w kierunku wierzących jak i nie wierzących. Pamiętajmy
jednak, że każdy Jezus który oferuje Boży pokój i prawdziwe biblijne
uzdrowienie bez pokuty oraz upamiętania jest fałszywym Jezusem.
T.A
McMahon podsumowuje służbę Theophostic w następujący sposób:
1)
Jest sprzeczna z Pismem Świętym,
2)
Jest Freudowska (wyszukuje deterministyczne traumy z przeszłości, które są
głęboko schowane w podświadomości),
3)
Obejmuje techniki okultystyczne,
4)
Działa nawet dla niewierzących dając im „pokój Boży” bez upamiętania.
Idąc
dalej za McMahon pozostaje nam tylko powtórzyć: „To szokujące, że tak wielu
chrześcijan kupiło to wszystko”.
KONCEPCJA „WEWNĘTRZNEGO
DZIECKA”
Agnes
Sanford opierając się na naukach i teoriach Junga stwierdziła, że wewnętrzne
dziecko, które jest wewnątrz każdego człowieka jest niewinne, święte i boskie. Dopiero
poprzez wpływ rodziców, środowiska, w którym się wychowuje i dojrzewa, staje
się grzesznikiem. Świecka psychologia twierdzi, że jako dzieci przychodzimy na
świat czyści. Ilu z was spotkało się ze stwierdzeniem, że człowiek jest z
natury dobry? Tylko ludzie nie znający Słowa Bożego, mogą w to uwierzyć. Jednym
z popularnych promotorów teorii „wewnętrznego dziecka” jest John Bradshaw. Jego
książki reklamowane są jako pomoc prowadząca do uzdrowień zranień z
przeszłości, budowania poczucia własnej wartości i bezwarunkowej miłości do
siebie samego. Krótko mówiąc, chociaż może i ładnie to wszystko brzmi, ale jest
to czysty humanizm sprzeciwiający się Biblii. Jego książki są wykorzystywane w
pracy między innymi z Anonimowymi Alkoholikami, gdyż autor uświadamia ludziom
jak bardzo krzywdy z okresu dzieciństwa mogą wpływać na nasze dorastanie. Inny
polski psycholog porównał koncepcje „wewnętrznego dziecka” do nauk jogi i
buddyzmu wskazując, że ta teoria może być pojmowana jako droga wiodąca ku
duchowemu przebudzeniu i realizacji pierwotnego potencjału człowieka, który
jest m.in. dobry i piękny. Jako
chrześcijanie możemy już na samym wstępie poddać wątpliwość całą koncepcję
„wewnętrznego dziecka”.
Co
więcej, jak pisze Bob Dewaay, większość chrześcijan nie zdaje sobie sprawy, że
ta koncepcja wyklucza biblijną doktrynę o grzechu pierworodnym. W
praktyce wygląda to tak, że „wewnętrzne dziecko” jest mechanizmem
racjonalizującym grzech. W przypadku tej teorii, wewnętrzne
uzdrawianie przybiera formę magicznej podróży do przeszłości, gdzie w
obecności Jezusa mamy możliwość uzdrowienia tego „wewnętrznego dziecka”. Ta
koncepcja zakłada, że nieskazitelnie czysty człowiek jest ukryty gdzieś głęboko
w nas. Musimy go tylko odzyskać, a nasze życie ulegnie całkowitej metamorfozie.
Biblia jednak naucza coś zupełnie odmiennego; człowiek zawsze był grzesznikiem.
Francis MacNutt wyjaśnia, że "Jezus jako Pan
czasu może zrobić to, czego my nie możemy [...] prosimy Jezusa, by udał się
wraz z nami do przeszłości [...] właśnie to wewnętrzne dziecko z przeszłości
jest uzdrawiane".
REGRES, REGRESING I
HIPNOZA – (regresja hipnotyczna)
Jest
to technika polegająca na wprowadzeniu człowieka w stan hipnozy i cofnięciu
pamięci do czasu zaistnienia zdarzenia w celu zatarcia śladu pamięciowego. Nie
będziemy rozważać nowożytnej historii powstania hipnozy, gdyż dla nas jest ona
po prostu odmiennym stanem świadomości, mającym swoje korzenie w okultyzmie i
mogącym prowadzić do nawiązania kontaktu z demoniczną duchowością. Hipnoza jest
dla współczesnej nauki czymś czego nie może wyjaśnić na podstawie rzetelnych,
merytorycznych i empirycznych doświadczeń naukowych. Hipnoza była znana od
stuleci ludziom zajmującym się okultyzmem. Od kapłanów starożytnego Egiptu do
magów, czarnoksiężników, szamanów i psychoterapeutów. Co ciekawe, badacze
odkryli, że osoby wprowadzone w głęboki stan hipnozy przeżywają doświadczenia
podobne do opisów wschodnich mistyków w tym „poczucie nieskończonej
potencjalności, oddzielenie umysłu od ciała a także osiągnięcie poczucia
jedności ze wszechświatem”. Nie powinno nas to dziwić skoro hipnoza ma
okultystyczne korzenie. Lekarz William Kroger zauważył,
że „Od wieków metody medytacji buddyjskie, tybetańskie, zen i jogi wykorzystują
system wprowadzający w odmienny stan świadomości, który jest bardzo podobny do
hipnozy”.
"Przez
połączenie słowa "hipnoza" ze słowem "terapia" praktyka
okultystyczna nie staje się naukową. Hipnotyczna terapia
nie jest w niczym lepsza od hipnozy uprawianej przez szarlatanów. Nagość można
zamalować białą farbą, budząc większe poważanie, ale istota się przez to nie
zmienia. Hipnoza nie przestaje być hipnozą, nawet jeśli nazwiemy ją hipnozą
leczniczą, hipnotyczną terapią, autosugestią czy określimy w jakikolwiek inny
sposób. Hipnoza stosowana przez lekarza jest tak samo naukowa jak
różdżka w rękach inżyniera budownictwa" napisali M.D. Bobgan.
A
więc regresja będzie techniką stosowaną w psychoterapii, umożliwiającą
cofnięcie pacjenta w okres dzieciństwa i leczenie zranionych emocji. Podobnie
sprawa ma się z regresingiem, który również odbywa się w zmienionym stanie
świadomości – w tym przypadku hipnozę zastępuje medytacja i umożliwia dotarcie
do podświadomości człowieka. Regresing ma uwolnić człowieka od negatywnych
wzorców, myśli, wyobrażeń czy też reakcji, które utrudniają i ograniczają nasze
życie. Na jednej ze stron internetowych poświęconych regresingowi możemy
przeczytać, że każdy negatywny wzorzec może zostać rozpoznany i usunięty z
podświadomości. Ciekawa propozycja czyż nie? Zważywszy na to, że chociażby w wewnętrznym uzdrawianiu promuje się
myślenie jakoby za obecne grzechy człowieka winę ponosiła nieznana dla niego
podświadomość.
Terapeuci
wykorzystując terapię regresywną cofają swoich pacjentów do najwcześniejszych
wspomnień z ich życia. Co niektórzy oferują nawet powrót do
poprzednich wcieleń oferując możliwość ucieczki przed odpowiedzialnością
moralną za swoje życie. Dave Hunt stwierdził, że podobne terapie nie są
bardziej naukowe niż czytanie z fusów, a łączą ze sobą dwie spośród
największych mistyfikacji jakie udało się kiedykolwiek sprzedać ludzkości:
psychoterapię i ewolucję. Idea ewolucji stanowi rdzeń hinduizmu. Wiele tysięcy
lat przed Darwinem członkowie społeczeństw pierwotnych byli przekonani o
pokrewieństwie ludzi i zwierząt (wiele przewodników duchowych, czy duchów
opiekuńczych szamanów przybiera często postać zwierząt). Ta esencja okultyzmu
nie jest niczym nowym. Dziś przybrała tylko pseudonaukowy żargon. Powinniśmy
mieć również nieustanne przekonanie o bardzo poważnych zagrożeniach jakie może
nieść za sobą uczestnictwo w terapiach, sesjach, poradnictwie, regresji. Wywołują one głęboki stan transu, podczas którego osoba
staje się bezbronna i bardzo podatna na wpływy nie tylko drugiego człowieka ale
i demonów, które mogą zasiewać dowolne bajki w ludzkim umyśle.
Wśród
techniki uzyskiwania odmiennych stanów świadomości można wyróżnić m.in.:
-
medytacja/skupianie się,
-
wizualizacja (włączając kontrolowane wyobrażenia i projekcje astralne)
-
joga
-
medytacja transcendentalna (TM)
-
modlitwa kontemplacyjna
-
dynamika umysłu
-
parapsychologia (w tym telepatia, postrzeganie pozazmysłowe i inne zjawiska
parapsychiczne)
-
hipnoza
-
terapia regresyjna
-
substancje narkotyczne oddziałujące na umysł
-
metoda zwiększania możliwości umysłu biofeedback
-
rzeczywistość wirtualna
-
kontrola umysłu metodą Silvy
-
wschodnie sztuki walki (techniki koncentracji)
Wbrew
powszechnemu przekonaniu i temu co często starają nam się wmówić mass media,
hipnoza nie jest żadną dziedziną nauki ani też niewinną rozrywką. Jest
to bardzo poważne zjawisko duchowe, którego chrześcijanie powinni, jak
wszystkich innych technik odmiennych stanów świadomości, za wszelką cenę
unikać.
Podsumowując
zagadnienie hipnozy T.A. MacMahon stwierdza, że:
a) to
nie jest naukowa praktyka,
b)
nie jest bardziej skuteczna aniżeli placebo,
c)
pomimo swoich roszczeń do prawdy jest ona kłamstwem,
d)
często jest fizycznie i umysłowo niebezpieczna,
e)
nie może być odseparowana od swoich okultystycznych korzeni.
Mając
na uwadze biblijną perspektywę hipnozy i jej podobnych technik, ten bliski współpracownik
Dave Hunta pisze, że:
a) są
one szczególnie potępione w Starym Testamencie,
b)
nigdy nie były praktykowane jako metoda do uzyskania fizycznego lub duchowego
uzdrowienia,
c)
wykorzystują podstęp, aby przekazać swoją wolę innej osobie,
d) są
technikami stricte okultystycznymi,
e)
mogą otworzyć daną osobę na nauki demonów oraz presję demoniczną, a w przypadku
ludzi nieodrodzonych na nowo mogą prowadzić do demonicznego opętania.
REBIRTHING –
(odrodzenie)
Jest
to metoda oddechowa polegająca na świadomym, pogłębionym i rytmicznym
oddychaniu w celu wyzbycia się tłumionych emocji oraz wejście w kontakt z
podświadomością. Humanistyczna nauka twierdzi, że rebirthing
jest metodą samorozwoju, kształtowania siebie i przejmowania steru własnego
życia. Ta technika jest praktykowana w celu rozszerzenia
świadomości i oczyszczenia jej z nieprawdy oraz uzdrowienia przeszłości, a
także zrozumienia siebie.
Chcemy
przyjrzeć się tej technice „odrodzenia” gdyż bardzo często jest ona integralną
częścią wewnętrznego uzdrawiania stosowaną nie tylko w świecie, ale i w
Kościele. Oczywiście, że będzie ona miała inną nazwę, odcinającą ją od jej
hinduistycznych korzeni i będzie przebrana w formę działania Ducha Świętego.
Działania
związane z rebirthingiem prowadzą człowieka do uświadomienia własnych lęków
oraz blokad powstałych w dzieciństwie w wyniku trudnych doświadczeń i przeżyć. Jest
to przypomnienie sobie, a także powtórne narodzenie w celu pozbycia się traumy
związanej z przyjściem na świat. Poprzez ten proces możemy odnaleźć głęboko
ukryte wzorce funkcjonowania, które są podstawą naszych obecnych zachowań.
Traumatyczne wydarzenia z przeszłości mogą być nie tylko ponownie przeżyte, ale
i oczyszczone z bólu i strachu tak, aby w teraźniejszości nie miały żadnej siły
sprawczej na nasze codzienne życie. Na
podstawie koncepcji freudowsko-jungowskich te wydarzenia mogą mieć charakter
manifestacji nieświadomości, które są powodem problemów w obecnym życiu (jeśli
rebirthing jest praktykowany w kręgach New Age może się odnosić również do
wydarzeń z poprzednich wcieleń).
Psychologia będzie
twierdzić, że naszym życiem rządzą określone mechanizmy. I tak przykładowo,
jeśli w dzieciństwie ktoś nie otrzymał wystarczającej miłości ze strony rodziców,
bądź też nadano mu określoną „etykietkę” (np. nieudacznika, brzyduli itp.) to
ten negatywny wzorzec z dzieciństwa będzie przyczyną jego porażek w życiu
dorosłym. Analogicznie ten sam schemat możemy zastosować w kontekście
chrześcijaństwa i notorycznie pojawiającego się grzechu, który jak się okazuje
podczas procesu terapeutycznego, jest efektem doświadczeń z przeszłości. Na
polskiej stronie rebirthingu znajdziemy takie stwierdzenie: „Praktyka
Rebirthingu polega na poznaniu zawartości komputera, jakim jest nasz umysł i
przeprogramowaniu go w taki sposób, by służył naszemu życiowemu powodzeniu i
mądrości”. Jednym z narzędzi takiego przeprogramowania wykorzystywanego w
rebirthingu jest afirmacja, która stanowi technikę sugestii pozwalającą na
wyparciu nieprawdziwych przekonań, które ograniczają nasze życie, a tworzeniu
myśli pozytywnych.
Omawiana
przez nas wcześniej szamanistyczna technika wizualizacji jest plastyczną formą
afirmacji. Pomimo nadaniu rebirthingowi naukowego
charakteru w swojej istocie pozostaje on pogańskim rytuałem odrodzenia.
Rebirthing jako działanie z cyklu: „Uzdrawianie własnej przeszłości jako klucz
do lepszej przyszłości” może być tym czego pragnie cielesny człowiek. Te
praktyki są znane od tysięcy lat w hinduizmie. Po raz kolejny dochodzimy do
przekonania, że tak naprawdę wiele elementów współczesnej psychologii i
psychoterapii to klasyczne techniki okultystyczne prosto z pogańskich wiosek
gdzie w tumanach dymu były nierozłączną częścią praktyk szamanistycznych. Dziś to wszystko nie tylko zostało ucywilizowane, ale
również schrystianizowane i wprowadzone do Kościoła.
Jako
podsumowanie chcemy zaprezentować świadectwo Dauga Glovera, jednego z byłych
praktyków rebirthingu. Niech jego słowa będą traktowane przez nas jako
ostrzeżenie przed wszelkim zaangażowaniem w podobne praktyki:
„Rebirthing
to potężna technika okultystyczna nazywana przez niektórych "jogą dla
Zachodu". Jest ona w rzeczywistości blisko
spokrewniona z kriya jogą Paramahansy Joganandy, a jedną z najbardziej
poczytnych książek wśród praktyków rebirthingu jest "Autobiografia
jogina" Joganandy. Rebirthing, po trosze jak Jungowska analiza głębi,
umożliwia pozorne odsłanianie warstw świadomości, jakby ściągało się łupiny
cebuli. W końcu dochodzimy do rdzenia naszej istoty i osiągamy pożądany stan
Samorealizacji jako boga. Trzeba wciąż to powtarzać. Z czasem spostrzegłem, że
brzmi tu jakiś fałsz, że daję się wciągać coraz głębiej w chaos i kontrolować
przez inne istoty. Po pięciu latach od opuszczenia ruchu wciąż walczę, by
odzyskać zdolność jasnego myślenia i pozbyć się lęku. Wiem o innych, którzy jak
ja przez lata są zupełnie wypaleni i mają zaćmiony umysł, nawet jeśli już
zaprzestali rebirthingu. Przyglądając się od dłuższego czasu środowiskom New
Age doszedłem do przekonania, że te techniki (rebirthingu, joga, TM,
wizualizacja wewnętrznych przewodników etc.) mają właściwą sobie moc. Przynoszą
skutki, ponieważ są zaplanowane specjalnie po to, ABY SIŁĄ WYWAŻAĆ DRZWI I
KRUSZYĆ BARIERY, KTÓRE BÓG UMIEŚCIŁ W LUDZKIM DUCHU, ABY ZAPOBIEC OPANOWANIU GO
PRZEZ ISTOTY DEMONICZNE, KTÓRE - JAK ZDOŁAŁEM SIĘ ZORIENTOWAĆ - SĄ REALNE I
ŻYWIĄ ZAMIARY NISZCZENIA".
Jeżeli
przyjmiemy, że podstawą wewnętrznego uzdrawiania jest teoria o negatywnych
wydarzeniach z przeszłości, które determinują nasze obecne zachowania to
doprowadzi nas to do prostego wniosku, który jest lansowany przez większość psychoterapeutów:
nie jesteś odpowiedzialny za swoje obecne grzechy i problemy. Winę
tak naprawdę ponoszą inni, którzy zgrzeszyli wobec ciebie w przeszłości. A więc
teraz chcąc rozwiązać problem grzechu w swoim życiu, musisz posłużyć się
techniką wizualizacji i odtworzyć wydarzenia z przeszłości w celu zaproszenia
do danego zranienia Jezusa (jeśli osoba, której udzielana jest posługa jest
katolikiem, może to być Maryja). Przeżycie danej sytuacji w obecności Jezusa ma
docelowo sprawić, aby osoba pokrzywdzona mogła rozprawić się z tym bolesnym
wydarzeniem. Przykładowo, jeśli ojciec zaniedbywał cię w przeszłości to
wewnętrzni uzdrowiciele będą zachęcać cię do wizualizacji Jezusa, który będzie
wypełniał pustkę w twoim dzieciństwie, albo też niwelował wszystkie traumatyczne
przeżycia, których autorem był twój ojciec. Dzieję się tak dlatego, że podczas
procesu uzdrowienia (działa to dokładnie tak samo jak w psychoterapii) buduje
się w człowieku przekonanie, że za obecne jego grzechy winę ponosi – jak w tym
przypadku – ojciec, który nienależycie wypełniał swoje obowiązki wobec nas.
Bylibyście zdziwieni jak często w gabinetach psychoterapeutycznych powodem
dysfunkcjonalnego zachowania mężczyzn okazuje się niewłaściwa relacja z
ojcem.
Poprzez
te psychoanalityczne techniki mające więcej wspólnego z okultyzmem aniżeli z
biblijnym chrześcijaństwem, wewnętrzni uzdrowiciele (podobnie jak
psychoterapeuci) mają realną możliwość zmiany wspomnień swoich pacjentów. Poprzez
proces uzdrawiania (terapii) mogą zastępować złe wspomnienia, dobrymi, a nawet
dowolnie modyfikować pamięć swoich klientów. Zastanówmy się czy cofanie ludzi w
przeszłość i penetracja ich nieświadomości lub podświadomości w celu
poszukiwania odpowiedzi na ich zachowania jest działaniem Ducha Świętego. Czy
na kartach Biblii znajdziemy takie praktyki, zalecania albo wskazówki?
Musimy
pamiętać, że ludzki umysł wprowadzony w odmienny stan świadomości, jak w
przypadku seansu hipnotycznego, jest bardzo podatny na sugestię. Bardzo
często „odkrywana” przeszłość pacjenta jest produktem sugestii i nie ma nic
wspólnego z rzeczywistością. Czy tak przedstawione wewnętrzne uzdrawianie nie
jest przypadkiem zwykłą próbą manipulowania rzeczywistością, która jest domeną
okultyzmu? Czy Bóg potrzebuje naszej twórczej wizualizacji w celu rozwiązywania
problemów, otrzymania przebaczenia i uzdrowienia? A może uzdrowienie wewnętrzne
będzie zwyczajną psychoanalizą wykorzystującą moc sugestii w rozwiązywaniu
problemów, które sama tworzy?
PRZYKŁAD
Z PRAKTYKI SŁUZBY RUTH CARTER STAPLETON
Pani
Carter Stapleton daje nam ciekawy przykład praktycznego zastosowania nauk
wewnętrznego uzdrawiania połączonych z wszechobecną wizualizacją. Całą
swoją wiedzę przejęła od Agnes Sanford i to jej zawdzięcza „efektywność” swojej
służby. Pani Stapleton przedstawiała przypadek dziewczyny, która w swoim
dorosłym życiu weszła na drogę przestępstwa i wpadła w narkomanię z powodu
„wstrętu do samej siebie”. Według niej powodem tych dysfunkcyjnych zachowań
oraz negatywnego myślenia było to, że dziewczyna była nieślubnym dzieckiem.
Ruth Carter Stapleton postanowiła przeprowadzić tę kobietę przez sterowaną
medytację i doprowadzić do jej uzdrowienia z powstałych w przeszłości zranień,
które miały tak ogromny wpływ na jej obecne życie. W trakcie posługi,
zwizualizowała Jezusa obecnego podczas aktu nierządu, który spowodował jej
poczęcia. Ten Jezus uświęcił i oczyścił ten akt seksualny i uczynił go aktem
Bożym namaszczonym przez Ojca Niebieskiego. To jest właśnie to, co Rita Bennet
nazwała „powtórnym przeżywaniem wydarzenia wraz z Jezusem”. Aczkolwiek jak już
wspominaliśmy wcześniej, to wcale nie musi być osoba Jezusa bo jak mówi Francis
MacNutt: „Jeśli komuś w jakiś sposób zabrakło matczynej miłości, proszę Jezusa
(jeśli ta osoba jest katolikiem) aby posłał swoją matkę Marię by
czyniła wszystko co czynią matki, by okazać dzieciom miłość i troskliwość".
Oni naprawdę wierzą, że przeszłość jest faktycznie odtwarzana i że mają realną
możliwość zmiany historii. Orrel Steinkamp, który od wielu lat bada temat
zwiedzenia w Kościele pisze: "Wewnętrzne uzdrawianie praktykowane przez
chrześcijan cofa osobę do jej przeszłości poprzez różnego rodzaju mistyczne, a
czasem nawet szamańskie metody. Następnie wprowadza ją w stan zmienionej
świadomości, aby mogła przeżyć spotkanie z "rzeczywistym, prawdziwym
Jezusem". Dzięki tej metodzie
przeszłość staje się mistycznie rzeczywista. Postać Jezusa nie tylko uzdrowi
naszą przeszłość, ale zmieni również fakty historii w celu wywołania pożądanego
leczenia".
PRZEKLEŃSTWA POKOLENIOWE
Na
podstawie wyrwanych z kontekstów fragmentów Biblii buduje się dziś fałszywe
przekonanie jakoby chrześcijanie mogli być ofiarami przekleństw pokoleniowych.
Również w służbach wewnętrznego uzdrawiania bardzo poważnie traktuje się
kwestię przekleństw pokoleniowych, które to właśnie mogą odpowiadać za nasze
problemu z pożądliwością seksualną czy też skłonnością do alkoholu. Kiedy Bóg
wyrwał mnie z tego świata, a ja w pokorze i uniżeniu przyszedłem jako grzesznik
pod krzyż Chrystusa, jedną z najważniejszych (i pierwszych!) rzeczy, które
zrozumiałem na podstawie Biblii to fakt, że stałem się nowym stworzeniem (2 Kor
5,17). Gdybym dziś nie poznawał nauk, które są obecne w Kościele, ale opierał
się na samej Biblii nigdy nie doszedłbym do przekonania, że jako dziecko Boże
mogę być pod przekleństwem pokoleniowym. Nigdy. Biblia mówiąc o przekleństwach
pokoleniowych wskazuje, że przykładowo dzieci alkoholików bardzo często cierpią
z powodu konsekwencji grzesznych zachowań swoich rodziców. Równie często idą w
ich ślady naśladując wzorzec, który znali od swojego dzieciństwa. Nawet
ostatnio mieliśmy okazję poznać młodą kobietę, która opowiedziawszy nam
historię swojego życia, skłoniła nas do refleksji, czy aby w jej życiu nie
ma jawnego przekleństwa. Świat od momentu grzechu znajduje się pod Bożym
przekleństwem. Grzeszne wybory upadłych ludzi generują konsekwencje, które
bardzo często wpływają na los następnych pokoleń. Nasze życie byłoby kompletnie
bez nadziei gdyby nie Jezus Chrystus. Nowonarodzenie zmienia kompletnie
wszystko. Nawet jeśli twoja matka w dalszym ciągu zajmuje się czarnoksięstwem,
to ty, jeśli tylko należysz do Chrystusa, nie masz żadnego udziału w jej
grzechach, a każda obca duchowość z którą jest ona powiązana, nie ma do ciebie
przystępu, jeśli tylko trwasz w Chrystusie.
Dziś
w Kościele panuje moda, aby odpowiedzialność za nasze grzechy przerzucać na
naszych przodków. „Ja jestem w porządku a to, że zdradziłem żonę tak naprawdę
jest konsekwencją tego, że mój dziadek ze strony ojca miał z tym nieustanny
problem”. Zrzucanie własnej odpowiedzialności na innych nie jest, nigdy nie
było i nie będzie biblijne. Cała teologia przekleństw pokoleniowych jest w
zasadzie zbudowana na dwóch fragmentach ze Starego Testamentu: 2 M 20,5
i 5 M 7,9-10. Jeśli dokonacie starannej egzegezy Pisma Świętego,
przekonacie się, że te fragmenty wcale nie mówią o tym, że chrześcijanin może
być przeklęty z powodu grzechów swoich przodków. Patrząc na kontekst fragmentu
z 2 M 20,5 wyraźnie widzimy, że Bóg mówi tutaj o duchowym cudzołóstwie (w Nowym
Przymierzu dla Boga w dalszym ciągu obrzydliwością jest przyjaźń ze światem,
którą Jakub określa cudzołóstwem Jk 4,4). Ci którzy buntowali się przeciwko
Bogu są pod przekleństwem przymierza, jednakże każdy kto w pokorze zwraca się
ku Bogu staje się osobą błogosławioną przez Niego, bez względu na to co czynili
jego przodkowie. Jeśli będziesz naśladował bałwochwalstwo twoich rodziców,
dziadków itd zostaniesz sprawiedliwie ukarany. Nie dlatego, że Bóg działa
deterministycznie, ale osądzi cię sprawiedliwym wyrokiem za twoje własne
przewinienia.
Współczesny
badacz Starego Testamentu Walter Kaiser powiedział, że dzieci które
powtarzają grzechy sowich przodków, dają wyraźny dowód tego, że same nienawidzą
Boga. Nie ma tutaj żadnego mistycznego prawa, ale proste stwierdzenie wyrażone
w 5 M 24, 16: "Nie poniosą śmierci ojcowie za synów ani synowie nie
poniosą śmierci za ojców; każdy za swój grzech poniesie śmierć". Jeśli
ktoś ma dalej wątpliwości to zachęcamy do uważnego przeczytania 18 rozdziału
Księgi Ezechiela. Przyglądając się 5 M 5, 9-10 możemy zauważyć, że
ograniczenie Bożego wyroku w kontekście ogromu Jego miłosierdzia! Patrząc
również na ostrzeżenie we wspomnianym fragmencie z 2 M widzimy wyraźnie, że Bóg
zawsze daje człowiekowi możliwość wyboru: ci którzy Go miłują i przestrzegają
Jego przykazań będą zawsze błogosławieni. Nikt z nas nie jest niewolniczo
związany z przeszłością naszych ojców. Pan Bóg jest Bogiem łaskawym i
miłosiernym. Wielu ludzi ma niewłaściwy obraz Boga, rozróżniając pomiędzy
Bogiem Starego Testamentu a Bogiem Nowego Przymierza. Bóg się nie zmienia i
zawsze był, jest i będzie taki sam. Ukazany ogromny kontrast pomiędzy
przekleństwem a błogosławieństwem znalazł swój największy wyraz w zbawczym
dziele Pana Jezusa dokonanym na krzyżu Golgoty.
Jako
potomkowie Adama odziedziczyliśmy grzeszną naturą, której ostateczną
konsekwencją jest wieczne oddzielenie od Boga. Biblia mówi, że wszyscy
zgrzeszyliśmy i na każdym z nas ciąży sprawiedliwy wyrok Boży. Czeka nas gniew
i jest to bez żadnego związku z tym co czynili nasi rodzice. Nawet jeśli byli
oni przyjaciółmi Boga, to i tak nie ma to żadnego znaczenia, gdyż każdy
człowiek musi sam ukorzyć się przed Bogiem. Historia Izraela i cytowane
fragmenty Starego Przymierza pokazują nam co tak naprawdę jest w Bożym sercu,
które nie chce śmierci grzesznika, ale jego upamiętania. "Człowiek, który
grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary
za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność
spadnie na bezbożnego." (Ez 18,20)
Podobnie
te wersety nie uczą, że demony mają prawo do naszego życia z powodu przekleństw
pokoleniowych. Wielką tragedią jest kiedy poważni chrześcijanie, których służba
była oparta na literalnej wykładni Słowa Bożego, nagle zaczynają budować nowe
nauki na pojedynczych wersetach, kompletnie wyciągniętych z kontekstu całej
nauki Pisma Świętego.
Miejmy
świadomość, że demony mogą z zewnątrz nękać prawdziwego wierzącego. Jesteśmy
uczestnikami duchowego konfliktu i taka sytuacja może stać się naszą
realnością. Ale najważniejsze jest to żebyśmy pamiętali, że to wszystko może
się dziać tylko za przyzwoleniem Boga i po to aby wypełnić Jego suwerenne
zamiary. Nigdy jednak nie mogą zamieszkiwać w prawdziwym wierzącym. F.S. Leahy
pisze: "Chrześcijanin nie może być opętany przez demona. Zakładanie takiej
możliwości stoi w sprzeczności ze wszystkim co Nowy Testament ma do powiedzenia
na temat natury nowego narodzenia i pozycji dziecka Bożego. To jest niemożliwe
- mówi Marcin Luter, ponieważ Jezus i diabeł nigdy nie mogą mieszkać pod jednym
dachem. Jeden musi poddać się drugiemu - diabeł Chrystusowi".
Wielu
współczesnych nauczycieli głosi, że ufność w dokończone na krzyżu dzieło
Chrystusa nie wystarczy, aby rozwiązać problem przekleństw pokoleniowych.
Potrzebne jest coś więcej. I tutaj znowu możemy zauważyć analogię do całej
służby wewnętrznego uzdrawiania. Jezus Chrystus i biblijna odpowiedź na
zranienia z przeszłości, urazy, traumy a także przekleństwa pokoleniowe nie
wystarczy. Ile fałszywych religii, kościołów, sekt podważa osobę albo dzieło
Jezusa Chrystusa? Jest to centrum każdej herezji: bezpośredni atak na Syna
Bożego. Podobnie było w kościele w Galacji, gdzie pojawili się ludzi prowadzący
wierzących do innej ewangelii mówiącej o tym, że do dzieła Chrystusa trzeba coś
dołożyć.
Apostoł
Paweł z całą stanowczością przeciwstawia się wszelkiej nauce, która atakuje
prawdziwą ewangelię. Jego żarliwość i determinacja w obronie Prawdy jest tak
wielka, że powiedział: „Lecz choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba głosił wam
ewangelię [inną] od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty” (Gal
1,8). Są to bardzo mocne i stanowcze słowa, ale jednocześnie ukazują one dwie
ważne prawdy: jest tylko jedna ewangelia, która jest naszym ratunkiem oraz to,
że już wtedy pojawiały się (i będą się pojawiać) inne ewangelie prowadzące
ludzi do innego Jezusa. Jest to bardzo ważne w obliczu tak ogromnego
zwiedzenia, które już dziś ma miejsce w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Służby
wewnętrznego uzdrawiania, zajmujące się problemem przekleństw pokoleniowych
będą (często przy wykorzystywaniu różnego rodzaju ankiet i kwestionariuszy)
analizować przeszłość swoich klientów w celu umożliwienia im
uwolnienia się od ciążących nad nimi przekleństw pokoleniowych.
Według tych nauk
przekleństwa pokoleniowe można złamać w wyniku „odcięcia” się od przeszłości
np. poprzez powtarzanie konkretnych słów, wyrzeczeń, rozkazów itd. W praktyce
będzie to bardziej przypominać rzucanie czarów aniżeli modlitwę. Wielkim
smutkiem jest obserwowanie ludzi, którzy kilka lub kilkanaście lat chodzą z
Chrystusem, a kiedy ich życie przybierze nagły, niespodziewany obrót, zaczynają
przyczyn swych niepowodzeń doszukiwać się w grzechach swoich
przodków. Przypomnijmy: Bóg karze niesprawiedliwość na trzecim i czwartym
pokoleniu bo każde pokolenie wybiera grzech przeciwko Bogu, a nie dlatego że
jego przodkowie to czynili!
Popularny
pisarz, Neil Anderson uczy, że demony mają twierdze w naszym życiu i będą w nim
obecne dopóki nie zdobędziemy wiedzy na ich temat i nie rozkażemy im odejść. Te
twierdze są podobno pozostałością grzechu naszych przodków. Jednocześnie autor
ten (podobnie jak i wiele osób prowadzących służbę wewnętrznego uzdrawiania)
twierdzi, że krzyż jest podstawą zwycięstwa w życiu chrześcijanina. Skoro
rzeczywiście tak jest to pozostaje pytanie: dlaczego Bóg nie uwolnił nas od
tych twierdz demonicznych w momencie kiedy oddaliśmy swoje życie Chrystusowi?
Bob Dewaay słusznie stwierdza, że jest to kolejny przykład herezji: dzieło Chrystusa
plus jakieś religijne praktyki w celu zwycięstwa nad wrogiem.
Opierając
się na naukach Andersona czy też bardzo popularnego w naszym kraju
Derka Prince, zamiast na nieomylnym Słowie Bożym, możemy dojść do duchowej
schizofrenii. Przecież jeśli Chrystus nie usunął przekleństwa pokoleniowego z
mojego życia, a ja jako nowe stworzenie dalej jestem związany jakimś
przekleństwem to nigdy nie będę miał pewności uwolnienia od niego. Skąd mam
wiedzieć czy moja matka nie parała się wróżbiarstwem, a babka nie była wiejską
znachorką trudniącą się zaklinaniem studni, rzucaniem klątw i przygotowywaniem
miłosnych eliksirów? W myśl nauki wielu nauczycieli głoszących pokoleniowe
przekleństwa w moim życiu, mogą one działać pomimo braku mojej wiedzy na ich
temat. Nawet jeśli zrobię dogłębną analizę nigdy nie będę miał całkowitej
pewności czy wyrzekłem się wszystkiego. A wszelkie „odcinanie” się od
ewentualnych grzechów i sytuacji, które mogły mieć miejsce (ale nie musiały)
wydaje mi się abstrakcją w świetle nauki Nowego Testamentu.
Co
więcej, żaden chrześcijanin, chodzący według Ducha, a nie według ciała (Rz 8,1)
nie powinien szukać wygodnych wymówek dla swojego grzechu w życiu swoich
przodków. Dziś w Kościele są mężczyźni, którzy za swoje grzechy nieczystości
gotowi są obarczać wszystkich tylko nie siebie samych! Biblijnym rozwiązaniem
nie jest grzebanie w przeszłości, ale pokuta i przyjście pod krzyż. Będziemy to
nieustannie powtarzać, bo czasem obserwując to co dzieje się w Kościele, mamy
wrażenie, że jesteśmy świadkami obłędu na masową skalę.
Każda
nauka, która głosi, że ten który położył całą swoją ufność i nadzieję w
Chrystusie, może być przeklęty, powinna być z całą stanowczością przez nas
odrzucona. Jako nowe stworzenie narodziliśmy się do nowego życia. Utożsamiliśmy
się z Chrystusem w Jego śmierci poprzez chrzest i narodziliśmy się do nowego
życia. Jeśli kiedykolwiek ciążyło nad tobą jakiekolwiek przekleństwo
pokoleniowe to wiedz, że Chrystus oferując ci dar nowego życia, zagwarantował,
że będzie ono całkowicie nowe. Bez domieszek przeszłości, bez kłamstw, bez
żadnego diabelskiego prawa własności.
John
MacArthur jednoznacznie stwierdza:
a)
nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego, który by odziedziczył
demony po przodkach,
b)
nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego który zostałby
zawładnięty przez demony z powodu swych wcześniejszych praktyk okultystycznych,
c)
nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego w którego ciele
zamieszkiwały demony,
d)
Nowy Testament nigdzie nie poleca Kościołowi by uwalniał od demonów człowieka
wierzącego w Chrystusa nad którym złe duchy objęły by panowanie w wyniku
zaangażowania przodków, osobistego zaangażowania czy z jakiegokolwiek innego
powodu,
e)
nigdzie Biblia nie mówi by prawdziwie wierzący kiedykolwiek potrzebował takiego
wyzwolenia lub go szukał,
f) w
Biblii nie ma wyraźnego przykładu żeby demon kiedykolwiek zamieszkiwał
prawdziwego wierzącego lub wtargnął do niego,
g)
Wierzący nigdzie nie są ostrzegani przed możliwością zamieszkiwania w nich
demonów,
h)
nie widzimy nikogo kto by gromił, związywał czy wyrzucał demony z prawdziwego
wierzącego.
Na
koniec prezentujemy komentarz Berta Clendenenna, który naszym zdaniem w sposób
właściwy mówi o przekleństwach pokoleniowych:
„Ludzie
ci będą chcieli słuchać pochlebstw. Słuchać tego jacy są wspaniali i wielcy.
Oni będą szukać kogoś kto znajdzie wymówkę na to kim się stali. To jest powód,
dla którego pojawia się ta okropna doktryna zwana przekleństwem pokoleniowym.
Jeśli ta doktryna jest prawdziwa wtedy narodzenie na nowo nie ma żadnej
wartości. Jednak wielkie nazwiska na zielonoświątkowej scenie ją głoszą.
Posługują się oni starotestamentowym fragmentem z 2 M 20:5, który mówi, że Bóg
każe winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia, chcą w ten sposób
zaznaczyć, że w jakiś sposób są przeklęci, ale to wszystko staje się
przeszłością z chwilą gdy rodzimy się na nowo. Osoba, która rodzi się na nowo
jest stworzona w sprawiedliwości i świętości Prawdy. Bóg jest Ojcem tego
nowego stworzenia , to nie ma znaczenia czy moja matka była czarownicą a mój
ojciec szamanem. Nic we mnie z nich nie pozostaje kiedy staje się Nowym
Stworzeniem. Chrystus był pierworodnym Nowego Stworzenia, nowej rasy. Biblia
mówi, że Duch Święty zacienił Marię i umieścił nasienie Chrystusa w jej łonie.
Maria pochodziła z wielopokoleniowego rodu, na który składały się przeróżne
osoby, łącznie z prostytutkami. Ale Duch Święty uczynił rozdzielenie miedzy
dzieciątkiem Jezus a Marią. W tym dziecku nie było nic z Marii. Tak samo jak
nie ma nic we mnie jako w Nowym Stworzeniu z mojego ojca i z mojej matki. Nie
ma żadnego przekleństwa. Jako chrześcijanin nie możesz być opętany demonicznie,
jeśli mógłbyś, to również Chrystus mógłby, aby to się stało musiałbyś zupełnie
się stoczyć i opuścić Boga. Każde nauczanie które nie czyni z ciebie świętszej
osoby niż jesteś, jest doktryną diabelską”.
KRZYŻ
Biblijni
chrześcijanie wierzą, że centrum naszej wiary stanowi krzyż Chrystusa. Wierzą,
że krzyż nie jest tylko elementem zamierzchłej przeszłości ale co
najważniejsze, częścią każdego kolejnego dnia naszej chrześcijańskiej pielgrzymki.
Tak naprawdę żyjemy w cieniu krzyża. Jest on naszym błogosławieństwem,
ratunkiem i pociechą. Patrząc na krzyż zachowujemy właściwą perspektywę naszej
społeczności z Bogiem. Czy służby wewnętrznego uzdrawiania mają właściwy pogląd
na dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu? Nie pytam o to czy w ich służbie jest
obecny krzyż, ale czy traktują go tak samo jak to robił apostoł Paweł?
Zastanówmy się: w służbach wewnętrznego uzdrawiania wiele mówi się o miłości
Chrystusa względem nas, ale musimy pamiętać, że prawdziwej zmianie życia (gdyż
Biblii obce jest stwierdzenie "wewnętrzne uzdrawianie") towarzyszy
biblijna pokuta. Pokuta a nie odnalezienie deterministycznych wymówek
naszego aktualnego stanu. Zrzucenie odpowiedzialności na kogoś innego nie
przyprowadzi nas pod krzyż Chrystusa. Nie przyjdziemy pod niego jako nędzni
grzesznicy jeśli będziemy szukać powodu naszego grzechu w uczynkach innych
ludzi. Grzech w uzdrowieniach wewnętrznych często przedstawiany jest jako
produkt, który jest reakcją na urazy z przeszłości. Na urazy, których byliśmy
ofiarami i na które nie mieliśmy żadnego wpływu.
Przyjmując
fałszywe przekonanie, że jeśli uraz zostanie właściwie zidentyfikowany i
usunięty to uzdrowienie stanie się realnością w naszym życiu, biblijny model
zbawienia oparty na krzyżu Chrystusa staje się zbyteczny. Biblia nie jest
deterministyczna, nie możemy przerzucać żadnej części odpowiedzialności za nasz
stan na naszych przodków, nieświadomość czy też zranienia z przeszłości.
Czyniąc to wypieramy się grzechu a tym samym odrzucamy biblijny pogląd na
naturę i stan człowieka. Wypierając się swojego grzechu pozbawiamy się przede
wszystkim skutków jakie niesie ze sobą jego szczerze wyznanie i porzucenie.
Pamiętajmy też o słowach apostoła Jana, który powiedział, że: "Jeśli
mówimy, że nie mamy grzechu, sami siebie zwodzimy i nie ma w nas prawdy"
(1 J 1,8). Jezus Chrystus na krzyżu Golgoty raz na zawsze rozprawił się z
naszymi grzechami. Wewnętrzne uzdrowienie natomiast staje się niekończącą
wędrówką do nieznanej nam przeszłości w celu poszukiwania odpowiedzi na
aktualne problemy, które bardzo często psychologia traktuje jako problemy a
Biblia nazywa grzechem. Rozwiązaniem problemu grzechu od zawsze była krwawa
ofiara. Biblia wyraźnie mówi, że bez przelania krwi nie ma przebaczenia
grzechów (Hbr 9,22). Jezus Chrystus zapłacił już za nasze grzechy i wykupił nas
zgodnie z wolą Boga Ojca. Jedynym biblijnym lekarstwem na grzech w naszym życiu
jest krzyż. Nie potrzebujemy pomocy wyszkolonych specjalistów, a tym bardziej
nie musimy brać udziału w okultystycznych spektaklach.
PODSUMOWANIE
Biblia
jako Słowo Boże jest niesamowitą księgą. Jest to Słowo samego Boga, które Ten w
swojej łaskawości i miłości zdecydował się nam zostawić. Nie bez przyczyny
przez wielu ludzi Biblia zawsze była nazywana instrukcją naszego nowego życia.
Jako chrześcijanie powinnyśmy być ludźmi, którzy każdego dnia będą dziękować
Bogu za to, że zostawił nam swoje cenne Słowo. Bóg chce dać nam całkowicie nowe
życie. Nie jest zainteresowany uzdrowieniem naszej przeszłości i naprawą
naszego życia. Stary człowiek musi umrzeć. Nawet w takich naukach jak
wewnętrzne uzdrawianie, uzdrawianie wspomnień, odnowa fundamentów itd. jest
niewielka ilość prawdy i właśnie przez to stanowią one tak śmiertelną
mieszaninę. Większość zwiedzeń charakteryzuje wymieszanie prawdy Bożej z
kłamstwem. Niestety nawet niewielka ilość kłamstwa może doprowadzić do skażenia
całej prawdy a w efekcie do duchowej śmierci człowieka.
Słowo
Boże codziennie przekonuje nas, że to dzisiejsze wybory a nie urazy i zranienia
z przeszłości, określają nasz obecny stan i nasze działania. Tym
samym świadcząc o naszej odpowiedzialności wobec Boga. Naszym zdaniem służby
wewnętrznego uzdrawiania opierają się na domniemaniach, że ludzie potrzebują
czegoś więcej aniżeli miłości i Bożego przebaczenia, które umożliwią im
kochanie i wybaczenie wszystkim tym, którzy zranili nas w przeszłości. Podobnie
to miłość, którą Jezus Chrystus okazał nam, zachęca nas do tego, abyśmy
przestali już żyć dla siebie, a żyli dla tego, który oddał za nas swoje
życie.
Chrześcijańska
pielgrzymka to najważniejsza przygoda w życiu każdego dziecka Bożego. Nie
ma tutaj czasu na bezproduktywne grzebanie w przeszłości, z którą już dawno
rozprawił się Chrystus. Mając Słowo Boże, będąc świątynią Ducha Świętego i
żyjąc w nieustannej Bożej obecności, nie potrzebujemy angażować się w praktyki,
które są głęboko zakorzenione w okultyzmie. Wielokrotnie już powtarzaliśmy tę
kwestię w niniejszym opracowaniu, ale teraz zrobimy to ponownie: wizualizacja,
która tak często jest integralną częścią służb wewnętrznego uzdrawiania jest
ułudą będącą produktem demonicznej działalności. Uczestnictwo w podobnych
praktykach może doprowadzić cię do zniszczenia a nie do żadnego uzdrowienia.
Biblia wielokrotnie ostrzega przed zaangażowaniem w jakiekolwiek formy
okultyzmu. Od „niewinnych” horoskopów, aż po każdą formę magii. Potraktujcie te
słowa jako przestrogę: każde otwarcie na okultyzm może doprowadzić z łatwością
do bardzo poważnych problemów emocjonalnych i duchowych, znacznie
poważniejszych aniżeli zranienia z dzieciństwa. Nie oddawajmy świadomie
własnego życia diabłu. Bóg ma dla nas rzeczy najlepsze.