XXI wiek możemy śmiało określić wiekiem odrodzenia okultyzmu. Wielkie przebudzenie okultystyczne naszych czasów jest konsekwencją zbliżającego się powrotu naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ruch Nowej Ery (New Age) jest w głównej mierze odpowiedzialny za renesans świata magii i czarów. Ludzie odchodząc od ortodoksyjnego chrześcijaństwa, ponownie skierowali swój wzrok w kierunku szamanizmu. Szamani, którym w naszym nowoczesnym świecie Zachodu poprzez literaturę i kinematografię, nadaliśmy najróżniejszą nazwę są strażnikami wiedzy i pradawnych technik.
Antropologów nieustannie fascynuje
fakt, że szamańskie praktyki są do siebie zaskakująco podobne w każdym miejscu
na świecie. Nawet u ludów
kompletnie różniących się od siebie i takich, które dzieliło dziesiątki tysięcy
lat i ogromne odległości geograficzne.
W
każdej kulturze istniały osoby, które były oddane zagłębianiu się i
poszukiwaniu rzeczy ukrytych. Czarownicy, wiedźmy,
magowie, guru, kapłani, czarnoksiężnicy to tylko nieliczne nazwy, które w naszej
kulturze zostały sprowadzone do postaci z kreskówek lub bohaterów filmów grozy.
W rzeczywistości te osoby od zawsze były poświęcone okultyzmowi. Współczesna
nauka wszystkie te osoby definiuje, jako „szamanów” co w języku syberyjskiego
ludu tunguskiego oznacza: czarownik, znachor. A więc magowie i czarnoksiężnicy
to nie są postacie z infantylnych opowieści dla dzieci, ale osoby, które
odgrywały znaczącą rolę w funkcjonowaniu wielu kultur w historii świata. Dziś w
XXI wieku nic się nie zmieniło.
Obecne przebudzenie
okultystyczne jest bezpośrednio połączone z powrotem do szamanizmu, który
towarzyszy nam od zarania ludzkości. Dlaczego to takie ważne w kontekście
omawianego tematu? Ano dlatego, że jak się przekonamy osoby zaangażowane w
wewnętrzne uzdrawianie czy uzdrawiania wspomnień, wykorzystują podobne
techniki, które od wieków znane są wszystkim ludziom zajmującym się
okultystyczną działalnością. Czy tak jak kiedyś ludzie szukali uzdrowienia u
szamanów, dziś szukają go w różnego rodzaju służbach uzdrowieńczych?
Technika
o której chcemy mówić określana jest mianem wizualizacji. Inna
nazwa to kreatywne obrazowanie, kierowanie marzeniami, wyobraźnia sterowana,
myślowe obrazowanie, medytacja po ścieżce, sterowanie obrazowe. Jest ona
tradycyjnym narzędziem wykorzystywanym przez czarownice, szamanów i
spirytystów, którzy od zawsze twierdzili, że myśli mogą się materializować i
istnieć w sferze fizycznej. Oparte jest to na wierze, że cały świat jest iluzją
stworzoną przez nasz umysł. Identyczną koncepcję znajdziemy również w
hinduizmie, dla którego rzeczywistość to maya (iluzja). W społeczeństwach pogańskich szamani, pełniący funkcję
religijną, od zawsze uważali wizualizację za najpotężniejszą i
najskuteczniejszą metodę kontaktowania się ze światem duchowym w celu zdobycia
mocy, uzdrowienia, wiedzy itp.
Do
niedawna wizualizacja była domeną ludzi parających się czarną magią,
spirytystów i różnego rodzaju okultystów, którzy pragnęli posiąść wiedzę, moc i
władzę. Dziś wizualizacja w zaktualizowanej formie
jest praktykowana przez lekarzy, sportowców, nauczycieli, wykładowców
akademickich, różnego rodzaju trenerów oraz specjalistów od motywacji, a także
psychologów i psychoterapeutów. Świat
powszechnie wykorzystuje tę szamańską praktykę w celu spełnienia swoich pragnień.
Ludzie
od zawsze szukali kontaktu z tym co nieznane i otoczone aurą tajemniczości. To
co zostało zabronione przez Boga na kartach Biblii, stało się fascynacją ludzi
dodatkowo podsycaną przez szatana. Badając źródła pochodzenia tej techniki nie
mamy żadnych wątpliwości, że stanowi ona jedną z bram, poprzez którą istoty
duchowe komunikują się z człowiekiem. Wiele osób, które dziś w naiwny i
bezmyślny sposób posługuje się tą techniką, nie ma żadnego zrozumienia, że
staje się nieświadomymi pionkami w grze mającej na celu zwiedzenie ludzkości. To duchowe oszustwo od kilkudziesięciu lat ma miejsce
również w Kościele.
Okultyści zwykle
stosują trzy techniki mające służyć ich celom: myślenie twórcze, mantrę i
wizualizację. Pierwsza technika została wprowadzona do
Kościoła jako „myślenie pozytywne”, druga to „pozytywne wyznawanie”, a trzecia
stanowi najszybszy i najprostszy sposób wejścia w świat okultyzmu. Wizualizacja
nie będąca niczym innym jak formą magii, została dostosowana do potrzeb
współczesnego człowieka, które jak się okazuje, od tysięcy lat pozostają
niezmienne. Jej nierozłączny związek z okultyzmem sprawia, że chrześcijanie
powinni za wszelką cenę wystrzegać się tej metody stanowiącej most do
nawiązania kontaktu z realnym światem demonicznym.
Podobnie
jak nie można oddzielić jogi od hinduizmu, tak samo nie można schrystianizować
wizualizacji. Osoby praktykujące wizualizację (nie oceniając ich motywów ani
szczerości intencji) przyczyniają się do promocji okultyzmu, a tym samym do
realizacji planów szatana.
Zainteresowanie
wizualizacją możemy zasadniczo zawęzić do trzech obszarów:
1. Dążenie
do uzyskania mocy,
2. Dążenie
do zdobycia wewnętrznej wiedzy i duchowego oświecenia,
3. Dążenie
do uzyskania zdrowia fizycznego i psychicznego.
Współcześni
badacze przyznają, że szamani wykorzystywali wizualizację, jako narzędzie
rozwoju i odrodzenia. Stworzony na podobieństwo Boga
człowiek, jest istotą duchową mającą duchowe potrzeby, które tylko społeczność
z Bogiem może w pełni zaspokoić, wypełniając tym samym pustkę, którą w naszym
życiu spowodował grzech. Szamani (podobnie jak dziś osoby duchowne, a także
coraz częściej psycholodzy i psychoterapeuci) pomagali ludziom w rozwiązywaniu
ich problemów natury duchowej. Wyżej wymienione obszary, które motywują ludzi
do poszukiwania pomocy przy użyciu technik wizualizacji, stanowią tak naprawdę
odwieczne pragnienia cielesnego człowieka. Pragnienia te są dobrze znane
szatanowi, który od wieków wykorzystywał i pobudzał grzeszne
pragnienia ludzkich serc. Dlatego też wizualizacja umożliwia nawiązanie
kontaktu z czymś, co szamani nazywają „duchami” (każdy szaman ma swojego ducha
opiekuńczego), a używając bardziej współczesnego języka – „przewodnikami
duchowymi”. Mając świadomość, że od samego
początku wizualizacja jest okultystyczną praktyką ludzi zajmujących się magią i
czarnoksięstwem, możemy stwierdzić, że owe byty duchowe, które komunikują się z
człowiekiem, nie są niczym innym jak istotami demonicznymi na usługach
królestwa ciemności.
Czy
przeciętny chrześcijanin ma świadomość, że wizualizując „Jezusa” wykorzystuje
technikę, która według wierzeń szamanów otwiera w naszym umyśle magiczne
przejście w świat czarnoksięstwa i magii? Czy
chrześcijanin czytający Biblię będzie naprawdę tak naiwny, że przyjmie za
prawdę, że istota, która mu się objawia za każdym razem kiedy tego zapragnie,
to biblijny Jezus, Bóg objawiony w ciele? A może raczej zaangażowanie we
wszystkie praktyki zawierające w sobie elementy wizualizacji, ukazują nam
tragiczny stan współczesnego chrześcijaństwa, którego cechą charakterystyczną
jest biblijny analfabetyzm?
Wykorzystywanie
technik wizualizacji jest najprostszą drogą do sytuacji, w której nawiążemy
kontakt ze swoim własnym przewodnikiem duchowym, a tylko przez naiwność i
nieznajomość Słowa Bożego przyjmiemy, że jest to Jezus Chrystus. Ludzie
są bardzo naiwnymi stworzeniami i wszelką manifestację mocy, której nie
rozumiemy i która wywołuje w nas zdumienie, traktujemy jako Boże działanie.
Podobnie wewnętrzni doradcy i istoty duchowe komunikujące się z człowiekiem
(nie tylko za pomocą wizualizacji ale i też chociażby medium) mogą przybierać
dowolną formę i postać. Każda taka istota to demon w przebraniu, a nawiązując z
nim kontakt, świadomie zapraszamy go do naszego życia. Czy chrześcijanie
pragną, niczym omawiany wcześniej Carl Jung, mieć swojego własnego Filemona?
W
spuściźnie naukowej Junga wizualizacja „uważana jest za najpotężniejsze
narzędzie bezpośredniego kontaktu z nieświadomością i osiągania większej wiedzy
wewnętrznej”. Nie dajmy się oszukać, bo za tym
pseudonaukowym żargonem stoi prymitywna wiara i nawiązywanie kontaktu ze
światem duchowym. Nie oszukujmy się, nawiązując kontakt z niezależnym bytem
duchowym jesteśmy w samym centrum okultyzmu. To nie jest niewinna zabawa, próba kontaktu z Bogiem, czy też jakakolwiek
forma świadczenia pomocy drugiemu człowiekowi.
Hv.
Guenther, ekspert w dziedzinie wizualizacji ostrzega przed potencjalnymi
niebezpieczeństwami: „Ćwiczenia wizualizacji bez właściwego zrozumienia są
bardzo destrukcyjne, a tantryczne pisma obfitują w ostrzeżenia dotyczące
wykorzystywania wizualizacji". Przypominają mi się słowa
Richarda Fostera, który zalecał, aby przed medytacją pomodlić się o Bożą
ochronę, albo też jednego z liderów służby wewnętrznego uzdrawiania w USA,
który szkolił swoich usługujących jak rozpoznać czy istota, która się pojawia
jest biblijnym Jezusem czy też demonem. Wybaczcie mi tę małą dygresję, ale
patrząc czasem na nasze dzisiejsze chrześcijaństwo jestem zaskoczony z jaką
łatwością udaje się diabłu zwieść ludzi.
W
Kościele Katolickim wizualizacja była praktykowana w kręgach mistycznych, a
zagłębiając ten temat natrafiłem na ciekawą wypowiedź jednego z ojców jezuitów,
który stwierdził, że: „Jeśli ktoś widzi w tym zagrożenie duchowe [w wizualizacji],
to musi być wyjątkowo przeczulony. Musiałby zrezygnować z
wielu chrześcijańskich form modlitwy”. Mówiąc „chrześcijańskich” ksiądz miał
zapewne na myśli katolickich i paradoksalnie jest to prawda, bo wiele form
modlitw katolickich nie jest biblijnych.
Wizualizacja
jest również bardzo ważną praktyką w religiach Wschodu dlatego, że w hinduizmie
i buddyzmie wierzy się, że ostatnia myśl lub obraz jaki człowiek ma przed
śmiercią może wpłynąć na jego reinkarnację po śmierci – jest to jeden z wielu
powodów uzasadniających ćwiczenia wizualizacji. Niebiblijne
pochodzenie tej praktyki zdecydowanie sugeruje nam również zalecenie jednej z
ogólnie dostępnych stron poświęconych okultyzmowi: „Zanim zaczniesz praktykować
różne formy magii czy techniki ezoteryczne, warto nauczyć się kilku
podstawowych umiejętności. Jedną z takich podstaw jest umiejętność
wizualizacji”.
Cztery typy wizualizacji |
|
Typ |
Przykłady |
1. Akademicki |
Trening autogenny Metody
Junga Świecka lub
transpersonalna psychoterapia |
2. Świecki |
Nowe terapie Wiek
Praktyki nauki umysł Świat biznesu motywacyjny
/ Seminaria i programy samorozwoju |
3. Okultyzm |
Rytuał magiczny
Szamanizm Uzdrawianie Spirytyzm Hinduizm Praktyka buddyjska (np.
korzystanie z mandali) |
4. Chrześcijaństwo |
Chrześcijańska
psychoterapia, uzdrowienie wewnętrzne wizualizacja Jezusa Wizualizacja z Pisma
Świętego |
W
przypadku praktykowana wizualizacji przez chrześcijan, bardzo często używają
oni argumentu, że wyobraźnia jest darem Bożym dla człowieka. I
to jest prawda, ale wizualizacja to coś znacznie więcej aniżeli samo
wykorzystywanie ludzkiej wyobraźni. Nierozłączną częścią wizualizacji jest siła
woli, gdyż musimy naprawdę pożądać tego co wizualizujemy. A to z kolei oznacza,
że chcemy uzyskać konkretne i zamierzone cele (jak chociażby w medycynie gdzie
wizualizację wykorzystuje się w manipulacji energią życiową chi i prany).
Zresztą
zastosowanie tej techniki w medycynie ma szerokie zastosowanie bo jak
twierdzi Mike Samuels, ekspert w dziedzinie okultyzmu: "Egipscy
wyznawcy Hermesa, którzy wierzyli, że umysł jest wszystkim, uważali że choroba
to de facto myśl, którą należy uleczyć poprzez wizualizowanie doskonałego
zdrowia”.
Adelaide
Bry, słynna rzeczniczka wizualizacji, powiedziała, że: "Chodzi tu
o świadome użycie mocy umysłu w celu tworzenia własnej rzeczywistości.
Można posłużyć się wizualizacją, by osiągnąć wszystko, co się chce".
Wielu
ewangelicznych chrześcijan będzie starało się przekonać was o ogromnym
znaczeniu wizualizacji w życiu człowieka wierzącego. Podobnie
jak w przypadku całej służby wewnętrznego uzdrawiania, tak i wizualizacja jest
czymś obcym nauce Pisma Świętego. Nie
znajdziecie podobnych koncepcji ani praktyk na kartach Biblii.
Jeśli
wizualizacja stanowi również pomost pomiędzy światem rzeczywistym a światem
duchowym to jest to kolejny powód, dla którego chrześcijanie powinny wystrzegać
się tego rodzaju praktyk, które nie mają nic wspólnego z wykorzystywaniem
wrodzonej nam wyobraźni.
Wracając
do tematu wewnętrznego uzdrawiania każdy, kto zna Biblię wie, że technika
wizualizacji nie ma nic wspólnego z prawdziwym Jezusem Chrystusem. Bóg
nie jest marionetką, którą możemy dowolnie manipulować. Bóg nie działa według
tajemnych praw duchowych. Powszechnie wykorzystywana wizualizacja w służbach
uzdrowieńczych, nie może być oddzielona od swoich okultystycznych korzeni.
Pomimo ludzkich starań, zmiany terminologii, przedefiniowania podstawowych
pojęć, użycia biblijnych wyrażeń i całej tej chrześcijańsko-pobożnościowej
otoczki, pozostaje ona techniką okultystyczną.
Stąd
moje retoryczne pytania sformułowane w pierwszej części. Czy
dziś w Kościele mamy czarnoksiężników? Wizualizacja nie jest praktyką biblijną,
a wywoływany podczas procesów uzdrowieńczych „Jezus” na pewno nie jest
biblijnym Jezusem. A więc kto pojawia się w odpowiedzi na wezwanie
usługujących? Każdy prawdziwy chrześcijanin ma świadomość istnienia realnego
świata duchowego, rzeczywistości, która jest zakryta przed naszymi fizycznymi oczami.
Wokół nas nieustannie toczy się duchowa wojna, w którą jako dzieci Boże
jesteśmy zaangażowani. Pamiętajmy, że zwizualizowany podczas sesji
doradczych/posług uzdrowieńczych/modlitw „Jezus”, jest czymś o wiele więcej
aniżeli wytworem naszej wyobraźni. Ten „Jezus” ma swoją własną osobowość oraz
cele i motywacje, którymi nie możemy manipulować i na które nie mamy żadnego
wpływu. Analizując wszystkie przedstawione informacje, bez cienia
wątpliwości możemy stwierdzić, że dziś w Kościele wielu chrześcijan bardziej
lub mniej świadomie, jest zaangażowanych w okultystyczne praktyki, nawiązując
tym samym kontakt z rzeczywistością demoniczną, który jest zakazany w Biblii.
Propagatorzy
i zwolennicy wykorzystywania wizualizacji w Kościele nie chcą przyznać, że
stanowi ona rdzeń wierzeń religijnych o rodowodzie demonicznym, jednoznacznie
wrogich chrześcijaństwu. Nie wiem jak was, ale mnie
nie przekonuje argument, na który często się powołują twierdząc, że
szamanistyczna wizualizacja jest tylko fałszywą kopią Bożej prawdy, której oni
nauczają. Przypomina mi to stwierdzenie Billa Johnsona z kościoła Bethel, który
w odniesieniu do narzędzi i metod New Age również stwierdził, że to ruch Nowej
Ery przejął je od biblijnego chrześcijaństwa, a nie odwrotnie. Ta tragiczna
mieszanina doprowadziła wielu ludzi do duchowej katastrofy.
Szamani,
kapłani, magicy, czarownicy, czarnoksiężnicy, wiedźmy i cała pozostała
śmietanka pozostająca na usługach sił nieczystych, katoliccy mistycy a później
inspirowany naukami demonów Carl Jung, wszyscy oni stanowili ogniwo łączące
pogaństwo z Kościołem Pana Jezusa Chrystusa.
A
więc wizualizacja, niezależnie od tego czy praktykowana przez chrześcijan czy
niechrześcijan, jest techniką okultystyczną oferującą człowiekowi zastępcze
źródło mocy. Jako biblijnie wierzący chrześcijanie
musimy mieć świadomość, że z ludzkością komunikują się niezależne istoty mające
własne cele i zamiary, o których Biblia mówi bardzo jednoznacznie. Podając
fałszywe informacje o swojej tożsamości, przekazują one kłamliwe informacje
podważając całą naukę Pisma Świętego.
Kończąc
rozważania dotyczące wizualizacji, wskażemy na opinię Alana Morrisona, który w
swojej książce „The Serpent and the Cross” wskazuje wyraźnie, że wizualizacja
jest jedną z najstarszych i najbardziej powszechnych praktyk okultystycznych,
otwierających umysł na nowe doświadczenia i wprowadzając w zakazane obszary
świadomości. Wskazuje on na trzy cele wizualizacji: 1 -
może wprowadzać w odmienne stany świadomości, 2 - może być wykorzystywana, jako
środek do tak zwanego wewnętrznego uzdrawiania lub też uzdrawiania wspomnień i
3 może stanowić instrument do manipulacji i tworzenia świadomości. Wizualizacja tylko pozornie wydaje się nieszkodliwa, ale
będąc jedna z kluczowych koncepcji okultystycznych jest bramą do demonicznej
infiltracji ludzkiej świadomości.
Wielu
biblijnie wierzących chrześcijan, stojących twardo po stronie Prawdy powie, że
wizualizacja to bluźnierstwo wobec Boga. Czy człowiek mający
w sobie prawdziwą bojaźń Bożą, będzie próbował manipulować Synem Bożym? Czy
naprawdę myślimy, że Chrystus będzie dodatkiem do naszych służb albo też, że to
my będziemy Jego współpracownikami bez których On sam nic nie może uczynić?
Dziś możemy słyszeć o wielu świadectwach gdzie Jezus Chrystus ukazuje się m.in.
muzułmanom. Sam Chrystus idzie tam gdzie Kościół zawiódł, potwierdzając tylko
słowa, że On sam jest dobrym pasterzem. Ale jakże różne są te manifestacje od
rzekomych objawień podczas posług uzdrowieńczych. One prowadzą ludzi do prawdy
ewangelii a nie do grzebania w przeszłości, dla której chrześcijanin umiera
rodząc się do nowego życia. A skoro już jesteśmy przy temacie Bliskiego
Wschodu: wyobrażacie sobie posługę wewnętrznego uzdrawiania na ulicach Mosulu? Jeśli nie, to pamiętajmy o słowach, które już wcześniej
pisaliśmy na blogu: jeśli dane przesłanie nie może być głoszone z pełną
wiarygodnością w irackim Mosulu, to nie powinno być głoszone również i w
naszych zborach.
Na
koniec wydaje nam się trafnym zamieszczenie ciekawego stwierdzenia Johna Owena.
Ten
wielki reformator XVII wieku powiedział, że „Jeśli posiadasz
wyimaginowanego Chrystusa i jesteś z niego zadowolony, to w takim samym
wymiarze musisz być zadowolony ze swojego urojonego zbawienia”.