Film „Niebo istnieje naprawdę” zrobił fenomenalne wrażenie na całym świecie. W dniu premiery zajął drugie miejsce w boxoffice. To spowodowało, że ludzie zaczęli interesować się książką, będącą podstawą scenariusza, a którą dziś sprzedano już w ponad 8 milionowym nakładzie. Na rynku amerykańskim książka ta osiągnęła zdumiewające wyniki stając się bestsellerem New York Times’a.
W
opisie książki czytamy: „Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że
opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice
robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał
o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w
zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o
zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich
rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do
tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie
umiał czytać.”
NIEBIAŃSKA TURYSTYKA
Żyjemy
w bardzo specyficznych czasach, w których mają miejsce niezwykłe wydarzenia. Pierwszy
raz od ponad pół wieku papież Kościoła Katolickiego skierował swoje
pozdrowienie i deklaracje jedności w kierunku protestantów. Inną specyfiką
naszych czasów jest to, że najpopularniejszą książką ewangeliczną w ostatnich
latach jest opowieść czteroletniego chłopca, który wrócił z nieba. Colton Burpo, dziś prawie 13 - letni młody chłopiec,
twierdził że w dzieciństwie odwiedził niebo, gdzie dostał prawdziwe skrzydła, siedział
na kolanach Jezusa, widział Maryję oraz spotkał Ducha Świętego, który jest
koloru niebieskiego.
Książki
tego rodzaju są ostatnio gorącym towarem na rynku wydawniczym. Tragedią
jest, że ewangelicznie wierzący chrześcijanie traktują to jako objawienie
rzekomych prawd biblijnych. Blogger Tim
Challies nazwał ten gatunek „Niebiańską turystyką” – pogaństwem w przebraniu
chrześcijańskim.
Na co
możemy zwrócić uwagę czytając książkę czy też oglądając film "Niebo
istnieje naprawdę"? Główny bohater, trzy -
letni wówczas Colton Burpo zgodnie z dokumentacją medyczną szpitala nie umarł.
Jeżeli nie umarł to jak w takim razie poszedł do nieba? Czy jego wizyta w
niebie była prawdziwą podróżą, wizją snem czy może inną projekcją? Dusza opuszcza
ciało ludzkie w chwili śmierci, skoro Colton nie umarł to jakim sposobem dostał
się do nieba?
Zapoznając
się z historią Coltona musimy mieć świadomość tego, że w momencie swojej
"wizyty" w niebie był on zaledwie trzyletnim dzieckiem. Sami
musimy rozsądzić czy jego opisy są prawdziwe w świetle Słowa Bożego, czy
też opisują rzeczy których w Biblii nie sposób znaleźć. Według jego
relacji w niebie wszyscy mają skrzydła chociaż w Biblii znajdujemy opis, że
tylko Cherubini i Serafini jako aniołowie je posiadają. Nie znajdziemy
biblijnych podstaw sugerujących nam, że po zmartwychwstaniu ludzie będą mieli
skrzydła. Inne szczegóły jak koń Pana Jezusa w kolorze tęczy, określenie koloru
Ducha Świętego itp. są tak naprawdę bez znaczenia w kontekście całego problemu
jaki stanowi ta publikacja.
UNIWERSALIZM
Dla
mnie największym problemem jest fakt, że film "Niebo istnieje
naprawdę" promuje uniwersalistyczną drogę zbawienia. Silnie oddziaływuje na
ludzkie emocje, dając odbiorcom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Nie
znajduję w nim jasnego przekazu ewangelii: ludzie, którzy nigdy nie narodzili
się na nowo nie będą zbawieni; nie pójdą do nieba, ale do piekła. Rozmawiając z
ludźmi, którzy byli zafascynowani tym filmem stwierdziłem, że w nikim nie
zbudził on przekonania, że Jezus Chrystus jest naszą jedyną nadzieją na życie
wieczne, a droga do zbawienia wiedzie poprzez pokutę i nawrócenie się (Dz
3,19). Zamiast tego zauważyłem, że Chrystus został uznany jako pewien model
postępowania, wyrażający się w harmonii i miłości. To jest Jezus w wydaniu New
Age a nie biblijny Bóg. W Biblii znajdziemy wiele fragmentów, które mówią
wyraźnie, że nie wszyscy ludzie pójdą do Nieba. I wcale nie oznacza to, że Bóg
nie jest miłością, jak twierdzą niektórzy.
Chrześcijaństwo
jest bardzo ekskluzywne jeśli chodzi o zbawienie. Wierzymy,
że tylko Jezus jest drogą, prawdą i życiem (J 14,6). Z tego powodu już teraz
jesteśmy oskarżani o brak tolerancji. Nazywają nas purytańskimi legalistami
tylko dlatego, że głosimy, iż człowiek nie jest z natury dobry a do zbawienia
potrzebujemy ofiary Jezusa Chrystusa, abyśmy mogli otrzymać dar łaski Bożej.
Niestety nie widziałem tego w produkcji "Niebo istnieje naprawdę".
Nie widziałem tam ewangelii. Wydaje się, że cały film był poświęcony Bogu, że
wspominano tam o Jezusie i ktoś nawet raz zacytował Pismo Święte. Ale w moim
odczuciu z tym filmem mogli się utożsamić nie tylko protestanci, ale również i
katolicy czy też wyznawcy innych religii nie negujących istnienia Jezusa.
Produkcja
T.D. Jakes'a przedstawiła nam rozcieńczoną ewangelię, która jak to mówił David
Wilkerson, nie jest ewangelią w ogóle. Pan Jezus
powiedział: "Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka bowiem jest brama i
przestronna droga, która prowadzi na zatracenie, a wielu jest takich, którzy
przez nią wchodzą. Ciasna bowiem jest brama i wąska droga, która prowadzi do
życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują" (Mat 7,13-14). Jakże inne
przekonanie może w nas zbudować ten film.
John
McArthur powiedział, że biblijnie wierzący chrześcijanie muszą stwierdzić, że
tego typu historie są po prostu nieprawdziwe. Są
one albo wytworem ludzkiej wyobraźni (sny, halucynacje, fantazje) celowych
kłamstw albo też są produktem demonicznego oszustwa. Izajasz, Ezechiel
oraz apostołowie Paweł i Jan zostali obdarzeni wizją Nieba. Micheasz i Szczepan mieli wgląd tylko w niewielką część
tego co jest w niebiosach (2 Krn 18,18, Dz 7,55).
Pamiętajmy
o apostole Pawle, który został porwany do trzeciego nieba (2 Kor 12,2-4) a
wszystko opisał w trzech wierszach. Jak mówi Justin
Peters: „Skoro Paweł nie mógł nam powiedzieć co widział w Niebie to wątpię aby
ktoś inny mógł to zrobić”. On, apostoł wybrany osobiście przez Chrystusa, autor
wielu listów nowotestamentowych, nie mógł nam powiedzieć co widział i słyszał,
a wszyscy inni mają do tego pełne prawo? Nawet Paweł ze swoją pokorą otrzymał
cierń żeby się ponad miarę nie wynosił (2 Kor 12,7). A inni idą do nieba, piszą
książki, sprzedają filmy, robią mega pieniądze … widzicie różnice?
A BIBLIA?
Zarówno
Izajasz, Ezechiel jak i Jan dają nam stosunkowo nieliczne szczegóły dotyczące
nieba, ale doskonale one ze sobą korelują (zobacz Iz 6,1-4, Ez 1 i 10, Obj
4,6). Te obrazy nie zgadzają się z wersją relacjonowaną przez
Burpo. Autorzy biblijni byli powaleni w obliczu Bożej chwały, przez majestat i
świętość Boga. Jest to w całkowitej
opozycji wobec relacji dominujących wśród światowych bestsellerów.
My protestanci
(kim w ogóle są dziś protestanci, czy ten termin coś w ogóle jeszcze oznacza?)
świadomie zrezygnowaliśmy z zasady Sola Scriptura i wystarczalności Pisma
Świętego. Zwracamy się w kierunku niebiblijnych
objawień, które są dalekie od nauczania Słowa Bożego. Pragniemy mistycznych
przeżyć.
Jak
na ironię, amerykańska pisarka Lyyn Vincent, która napisała w imieniu Coltona
Burpo książkę „Niebo istnieje naprawdę” powiedziała, że początkowo nie chciała
zawierać opisu ludzi ze skrzydłami, których Colton widział w niebie. Stwierdziła,
że jeśli tak napisze to ortodoksyjni chrześcijanie będą uważać, że ta książka
jest oszustwem. Jednak napisała zgodnie z przekazem chłopca, a ortodoksyjni
chrześcijanie jednak nie uznali tej książki za oszustwo. Co za tragedia.
DEMONICZNE
OSZUSTWO
Żyjemy
w kulturze skupionej na wrażeniach wizualnych. Zadowalamy
się płytkim emocjonalizmem, który odwołując się do podstawowych potrzeb człowieka,
stara się wypełnić powstałą w wyniku grzechu odwieczną pustkę. Czym więc jest
fenomen "Niebo istnieje naprawdę"? Albo chłopak i jego rodzice kłamią
i na swoim sprytnym oszustwie dorobili się niemałego z pewnością majątku, albo
to dziecko naprawdę doświadczyło czegoś niezwykłego. W ostatnim czasie miałem w
dłoniach broszurkę przedstawiającą tzw. Objawienia Fatimskie. Od maja do
października 1917 roku troje dzieci z Fatimy miało być świadkami objawień Matki
Bożej. Były to wydarzenia, które do dnia dzisiejszego mają ogromny wpływ na
Kościół Katolicki. Na podstawie jedynego, pewnego kryterium - Biblii - możemy
rozsądzić, że była to demoniczna manifestacja, której autorem był szatan.
Franciszek, Hiacynta i Łucja stali się świadkami objawienia demona, przybierającego
postać anioła światłości (2 Kor 11,4). Nie naszą rolą jest zadawać pytania
dlaczego Bóg dopuścił, aby małe dzieci stały się narzędziem w rekach diabła.
Jeśli tamto oszustwo spowodowało tak wielkie zamieszanie i odejście od prawdy,
dlaczego w przypadku historii Coltona nie może być podobnie?
Tim
Chalies sugeruje, że moglibyśmy logicznie spojrzeć na opowieść Coltona i
znaleźć dziury w jego relacji. Ale czy naprawdę musimy to
robić? Czy jako ewangelicznie wierzącym chrześcijanom nie powinna nam
wystarczyć biblijna perspektywa, która jednoznacznie mówi, że człowiek umiera,
a później zmartwychwstaje. Nie ma niczego pośrodku. Prześledźmy na spokojnie historię Łazarza z Ewangelii
Łukasza 18 i przekonajmy się, że z chwilą śmierci kończy się nasza ziemska
egzystencja.
WIARA
"Wiara
jest podstawą tego czego się spodziewamy i dowodem tego, czego nie widzimy"
(Hbr 11,1). Patrząc przez pryzmat całej Biblii możemy
stwierdzić, że Bóg zawsze doszukuje się u człowieka wiary, bo jak mówi Słowo:
"Bez wiary nie można podobać się Bogu" (Hbr 11,6). Prawdziwa wiara
jest darem od Boga. To zaufanie i przeświadczenie wynikające z Jego
łaski. Idea Boga, który wzywa do Nieba
wybrane przez siebie osoby, a później odsyła je z powrotem aby te mogły dzielić
się swoim doświadczeniem w celu wzmocnienia naszej wiary jest dokładnym
przeciwieństwem tego czego Bóg pragnie dla nas, bo przecież: "Przez wiarę
kroczymy, a nie przez widzenie" (2 Kor 5,7).
Biblia
daje nam gwarancję, że przedstawione opisy nieba są prawdziwe. Całe
Słowo Boże jest nieomylne. Kanon został zamknięty i niemożliwe jest żadne
dodatkowe objawienie, które dotyczy całego Kościoła i wszystkich wierzących.
Pamiętajmy o słowach Pana Jezusa: "[...] błogosławieni, którzy nie
widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Nasza wiara zbudowana jest na tym co
Bóg mówi w swoim Słowie, a nie na historiach i przeżyciach innych ludzi.
"Bez
Chrystusa niebo byłoby dla mnie piekłem" Thomas Goodwin
CIEKAWOSTKA
Za
produkcję filmu odpowiedzialny był T.D. Jakes, jeden z najpopularniejszych
i najbogatszych kaznodziejów w Stanach Zjednoczonych. Jako
przedstawiciel tzw. "ewangelii sukcesu" posiada swój program
telewizyjny w stacji TBN, napisał ponad 30 książek i stał się tak popularnym
człowiekiem, że prestiżowym magazyn Time umieścił jego zdjęcie na stronie
głównej formułując przy tym retoryczne pytanie: "Czy to następca Billego
Grahama?". Prywatnie jego przyjaciółmi są prezydenci USA oraz inni
"potężni tego świata" ludzie w tym Ophra, która jak wykażemy jest
jedną z ikon New Age. Sam pastor Jakes oskarżany jest o promowanie modalizmu
czyli nie-trynitarnej herezji głoszącej, że Ojciec, Syn i Duch Święty są po
prostu odmiennymi przejawami Boga, a nie osobnymi osobami w
Bóstwie. Jednym z fundamentów naszej wiary jest koncepcja trójjedynego
Boga, każde inne stwierdzenie jest dla nas zwykłą herezją, a ludzie którzy nie
uznają Trójcy, tak naprawdę nie znają Boga w ogóle.