Żyjemy w bardzo
szczególnym czasie w historii Kościoła. Obserwując to wszystko co dzieje się w
świecie, nie sposób nie zauważyć wypełniania się proroctw biblijnych. Biblia
jest nieomylnym Słowem Bożym. Bóg poprzez apostoła Pawła powiedział nam, że w
ostatecznych dniach nastaną trudne czasy (2Tm 3,1).
Użyte w oryginale słowo "chalepo" informuje nas, że będą to groźne
("niebezpieczne" KJV) czasy. W kolejnych wersetach apostoł Paweł mówi
nam, że ludzie w czasach ostatecznych będą "pozbawieni uczuć, diabelscy, nieopanowani,
okrutni" (2Tm 3,3 przekład interlinearny). Pisząc te słowa mamy w sercu
ostatnie doniesienia z Iraku, gdzie nasi bracia i siostry są prześladowani w
bestialski sposób.
Widzimy
jak wszystko zmierza w kierunku utworzenia Jednej Światowej Religii, jak
działania przywódców ewangelicznych dążą do ustanowienia Królestwa Bożego ludzkim
wysiłkiem. Jak wartości wolności, pokoju i miłości
wypierają prawdę ewangelii Jezusa Chrystusa z Kościoła. Nie możemy stać
obojętnie wobec tego wszystkiego. Apostoł Piotr pisał, że pojawią się pewni
ludzie, którzy potajemnie będą wprowadzać herezje zatracenia. Dalej apostoł
ostrzega, że wielu podąży ich drogą, a będzie to zgubna droga (2P 2,1-2). Pan
Jezus Chrystus wielokrotnie ostrzegał przed zwiedzeniem. Wiele osób, które dziś
są w Kościele chciałoby, abyśmy zlekceważyli ostrzeżenia naszego Pana i Jego
apostołów. Idąc tą drogą jesteśmy bliscy odejścia od Prawdy. Celem szatana jest
zwiedzenie ludzkości. Jak wielokrotnie pisaliśmy na tym blogu, szatan
wykorzystuje imię Jezusa, aby oszukać ludzi i zaprowadzić ich do piekła. Podobnie i dziś wiele osób w Kościele zostało skażonych i
odstąpiło od prawdy, która jest w Chrystusie, wierząc w innego Jezusa,
przyjmując innego ducha i inną ewangelię (2 Kor 11, 3-4).
Niniejszy materiał skupia
się na modlitwie kontemplacyjnej. Będziemy chcieli ukazać jak niebezpieczne
jest to zjawisko i w jak ogromnej sprzeczności jest wobec Słowa Bożego.
Modlitwa jest dziś najbardziej zaniedbanym elementem życia wielu chrześcijan
oraz całych wspólnot. Zarówno w naszej indywidualnej społeczności z Bogiem jak
i w życiu naszych społeczności zborowych zatraciliśmy właściwe priorytety.
Skupiamy się na budowaniu właściwych programów, atrakcji, wyjazdów, eventów,
obozów, koncertów itp. Nie wszystkie z tych rzeczy są złe. Nie każda z nich
zbudowana jest na humanistycznym myśleniu czy też korporacyjnych zasadach
budowania instytucji. Ale odnosimy wrażenie, że w tym wszystkim Kościół
zapomniał o modlitwie. Inaczej było z uczniami Pana Jezusa, którzy gdy tylko
zobaczyli, że ich Mistrz zakończył modlitwę prosili Go, aby nauczył ich jak się
modlić (Łk 11,1). Nie prosili Go, aby nauczył ich głosić kazania, uzdrawiać,
panować nad pogodą, czynić znaki i cuda. Prosili o naukę modlitwy. Podobnie
ogromną wartość modlitwa do Boga, miała w życiu wielu starotestamentowych mężów
Bożych. I dziś modlitwa jest tym co wzbudza strach w królestwie diabła, pozwala
nam dokonywać wielkich rzeczy dla Boga, a przede wszystkim daje cudowną
społeczność, której dzięki krwi Pana Jezusa Chrystusa możemy doświadczać. Nic
więc dziwnego, że diabeł będzie chciał podrobić i wprowadzić wiele kłamstwa w
temat modlitwy. Wierzymy, że dziś szatan działa bezpośrednio poprzez modlitwę
kontemplacyjną i właśnie dlatego będzie ona tematem naszych rozważań.
RUCH FORMACJI
DUCHOWEJ
Modlitwa
i czytanie Słowa Bożego są uznawane przez większość denominacji
chrześcijańskich, za kluczowe elementy duchowego wzrostu. Jest
to fakt niepodważalny i nie spotkacie się ze społecznością czy też liderami
kościoła, którzy podważą fundamentalne znaczenie modlitwy i czytania Słowa
Bożego. Jednakże w przypadku nauczań wielu ludzi związanych z
Ruchem Formacji Duchowej, te praktyki duchowego dojrzewania chrześcijanina
często odbiegają od nauki biblijnej.
Formacja
Duchowa w szerokim rozumieniu tego terminu oznacza proces kształtowania i
rozwoju duchowego. W tym ujęciu jest to zbiór pewnych
praktyk oraz elementów cechujących daną religię. W aspekcie chrześcijaństwa
będzie to proces prowadzony przez Ducha Świętego, który przy pomocy różnych
metod umożliwia nam wzrost w naszym życiu chrześcijańskim. I tutaj zaczyna się
problem gdyż obok biblijnych praktyk jak: modlitwa, czytanie Słowa Bożego,
usługiwanie, okazywanie braterskiej miłości, post itp. zaczynają pojawiać się
praktyki, które tak naprawdę nie mają swojego źródła w Biblii. Formacja Duchowa
będzie więc pewnym ruchem, który stworzył platformę poprzez, którą mieszanina
różnych praktyk i doświadczeń duchowych, wchodzi do Kościoła. Liderzy Ruchu
Formacji Duchowej podkreślają znaczenie wielu subiektywnych doświadczeń
duchowych mających swoje źródło w mistycyzmie. Tak naprawdę wiele praktyk
zostało zaczerpniętych z katolicyzmu, New Age czy też religii Wschodu, a
później zostały przekształcone w biblijną terminologię i udostępnione niczego
nieświadomym chrześcijanom, jako praktyki umożliwiające ich duchowy wzrost.
Niestety, subiektywne doświadczanie duchowości, która jest daleka od biblijnej
prawdy, może mieć katastrofalne skutki w życiu człowieka wierzącego. Duchowy
wzrost jest oczywistą konsekwencją trwania w Chrystusie i działania Ducha
Świętego w naszym życiu. Jednakże wszystko musi
odbywać się zgodnie ze Słowem Bożym.
MODLITWA
Zacznijmy
zatem od Donalda Whitney’a, starszego wykładowcy Biblijnej Duchowości na
Południowym Seminarium Duchownym, który powiedział: „Kościół nowotestamentowy na gruncie modlitwy i
studiowania Biblii postawił dwie kolejne „budowle” – Wieczerzę Pańską oraz
spotkania w małych (domowych) grupkach. John Wesley
wyszczególnił pięć uczynków pobożności (Works of piety) dodając do nich post.
Średniowieczni mistycy pisali o dziewięciu duchowych praktykach skupionych
wokół trzech doświadczeń: oczyszczenia z grzechów, oświecenia ducha i
jedności/komunii z Bogiem. Następnie, coroczny Zjazd w Keswick (the Keswick
Convention, w Anglii, w hrabstwie Cumbria) wypracował podejście do praktycznej
świętości, które obejmowało pięć różnych religijnych praktyk. Dziś, w książce
„Celebration of Discipline” Richard Foster wymienia dwanaście praktyk – z
których każda jest istotna dla współczesnego chrześcijanina. Jednakże nie zważając na to, które z tych wielu
różnorodnych religijnych praktyk będziemy stosować, okażą się one puste i
bezskuteczne bez tych dwóch, niejako fundamentów z Emmaus – modlitwy i czytania
Biblii”.
Whitney
bardzo wyraźnie podkreślił istotę modlitwy i czytania Słowa Bożego we
wszystkich praktykach i dyscyplinach życia duchowego. Zapoznając
się z twórczością autorów identyfikowanych z Ruchem Formacji Duchowej, mamy
wrażenie, że ogromny nacisk kładą oni szczególnie na modlitwę. Miejsce modlitwy
w życiu każdego dziecka Bożego jest bezsporne. Modlimy się nie dlatego ażeby
zdobyć jakąś tajemną wiedzę, która jest zarezerwowana tylko dla nielicznych.
Modlimy się dlatego, że Bóg powiedział abyśmy to robili. Modlitwa jest
niezasłużonym przywilejem chrześcijanina. To jest wielka łaska, że możemy się
modlić do Boga. Dzięki Krzyżowi Chrystusa otrzymaliśmy Ducha usynowienia przez
którego możemy wołać: Abba Ojcze! (Rz 8,15). Nie dla wszystkich ludzi Bóg jest
Ojcem. Nie wszyscy, którzy dziś wołają "Ojcze nasz" mają prawo do
tego. Każda nasza modlitwa oparta jest na łasce Boga. Chrystus jest naszym
Arcykapłanem. Wstawia się za nami przed tronem Boga Ojca, a Duch Święty
nieustannie wspiera nas w naszych modlitwach (Rz 8,26). To jest rzeczywistość
modlitwy w życiu dziecka Bożego. Modlitwa była integralną częścią nie tylko
życia, ale i służby pierwszego Kościoła. Sami apostołowie będąc świadkami
potężnego życia modlitwy Pana Jezusa Chrystusa, mieli świadomość jej ważności
(zob. Dz 6,1-4). Modlitwa towarzyszyła nieustannie również apostołowi Pawłowi,
gdy wstawiał się za Kościołem (zob Ef 1,16; 1Tes 1,2; 2Tm 1,3 itd). Czytając
Biblię czy też historię Kościoła, można stwierdzić, że pierwszy Kościół był z
pewnością Kościołem modlącym się.
Biblia
nie daje nam informacji ile czasu powinniśmy spędzać na modlitwie, nie mówi nic
na temat pozycji, którą należy przyjmować, nie wspomina nic o oddechu czy też o
skupieniu naszych myśli na określonym elemencie otaczającej nas rzeczywistości.
Nauka
biblijna wyraźnie wskazuje nam ogólną potrzebę modlitwy osobistej oraz
grupowej. Informuje nas, że nie jest rzeczą możliwą, aby być chrześcijaninem i
nie posiadać społeczności z Bogiem w modlitwie. Mamy modlić się, aby oddawać
Bogu chwałę, przedstawiać Mu swoje prośby i wyznawać grzechy. To wszystko
dzieje się poprzez modlitwę. To co my będziemy nazywać "biblijną
modlitwą" wygląda następująco: dziecko Boże przychodzi do Boga Ojca w
wierze, poprzez pośrednictwo i służbę Jezusa Chrystusa, w mocy Ducha Świętego,
by przekazać Bogu swoje uwielbienie, dziękczynienie, błagania, prośby i
wyznawanie grzechów. Liderzy Formacji Duchowej czy też zwolennicy praktyk
mistycznych w kościołach ewangelicznych, nigdy w rozmowie z wami nie
zakwestionują tego wzoru modlitwy. Jednakże
to jak ich "modlitwa" wygląda w praktyce, przeważnie różni się od
biblijnego wzorca.
Jako
dzieci Boże musimy dojść do takiego momentu w swoim życiu, w którym zrozumiemy,
że bez Jezusa Chrystusa nic nie możemy uczynić (J 15,5). Musimy
zostawić naszą samowystarczalność i jako bezradne dzieci zwrócić się do Boga z
wiarą, że On będzie działał przez nas. Ma to zastosowanie do całego życia
chrześcijanina jak i życia Kościoła. W momencie gdy Kościół odchodzi od
polegania na Bogu, wtedy zaczynają się problemy. Podobnie jest w życiu
modlitewnym, w którym jesteśmy całkowicie uzależnieni od Boga. I właśnie wtedy, kiedy jak dzieci przyjdziemy do Boga
jako do naszego Ojca, możemy zrozumieć, że biblijna modlitwa to nasza rozmowa z
Bogiem.
Do
tego momentu skupiliśmy się na tym czym jest Ruch Formacji Duchowej a także
przedstawiliśmy podstawowe informacji o biblijnej modlitwie. To
wprowadzenie miało na celu zbudowanie fundamentu dla dalszych rozważań, a
przede wszystkim umożliwić nam znalezienie odpowiedzi na pytania: Czym jest
modlitwa kontemplacyjna? Jak jest ona praktykowana? Jaki jest jej cel? Jakie
pochodzenie? A przede wszystkim, dlaczego podkreślanie niebezpieczeństwa jakie
niesie ze sobą Ruch Formacji Duchowej, jest tak istotną kwestią dla Kościoła
Pana Jezusa Chrystusa.
CZYM JEST MODLITWA
KONTEMPLACYJNA?
Pojawienie
się początków modlitwy kontemplacyjnej możemy odnaleźć już u Jana Kasjana,
żyjącego w IV wieku mnicha, teologa, ascety. To
właśnie on stworzył podstawy, z których czerpał m.in. Ignacy Loyola. Sam Kasjan
był pod ogromnym wpływem Ojców Pustyni, od których nabrał przekonania, że
anachoretyzm (forma religijności polegająca na udaniu się w odosobnienie, aby
spędzić ascetyczne życie w samotności poświęcając je modlitwie, kontemplacji i
umartwianiu) jest najwyższą formą życia chrześcijańskiego.
Larry
Crabb (psycholog, pisarz, nauczyciel biblijny, w Polsce ukazała się jego
książka pt. "Jeśli chcesz zmiany zacznij od
swojego wnętrza") w książce "The PAPA Prayer", przedstawia
modlitwę w następujący sposób: „[Biblijne] modlenie się do Boga jest
niczym pisanie e-maila do nigdy nie spotkanego krewnego, mieszkającego w
miejscu, w którym nigdy nie byłeś. W przesyłce zwrotnej (ubarwiając powyższą
analogię) krewny ten nigdy nie wysyła zdjęcia przedstawiającego siebie, swój
dom lub działkę, a treść jego listu, zaadresowanego po prostu „Kochani krewni”,
jest zawsze bardzo ogólna, niczym listy otrzymywane co roku na Święta. Jego
e-maile nigdy nie przychodzą wyłącznie do ciebie, a tym samym nigdy nie jesteś
ich jedynym adresatem. On nigdy nie dzwoni. I Ty też nie możesz do niego
zadzwonić. Po prostu nie ma telefonu.”
Crabb
przeciwstawia tej bezosobowej modlitwie (jaką według niego znajdujemy w Biblii)
jej kontemplacyjną formę, którą nazywa „modlitwą PAPA”, czyniąc przy tym
obietnicę wszystkim, którzy będą ją stosować: „Obiecuję wam, że Papa będzie do
was mówił. On [Papa – przyp. tłum.] kocha dobrą
rozmowę.” Kto nie byłby zainteresowany taką propozycją?
Czym
właściwie jest modlitwa kontemplacyjna? Richard Foster w
pierwszym wydaniu (1978r.) książki "Dyscypliny życia duchowego"
("Celebration of Discipline") napisał: „Chrześcijańska medytacja
jest próbą oczyszczenia umysłu, zrobienia w nim miejsca w tym celu, by go
ponownie wypełnić”. Powstaje pytanie czym mamy wypełnić swój umysł? W religiach
Wschodu medytacja ma oczyścić nasz umysł, aby zjednoczyć nas ze wszechświatem.
W przypadku chrześcijańskiego mistycyzmu jednostka oczyszcza swój umysł, aby
doświadczyć spotkania z Bogiem. Na potwierdzenie tego Foster
pisze: „Modlić się to znaczy opaść z umysłu do serca i takim stanąć przed
obliczem Boga, zawsze obecnego, wszystko widzącego, mieszkającego w tobie i
wszystko widzącego w tobie". Możemy się tylko domyślać co Foster ma na
myśli. Rozważając tematykę mistycyzmu kontemplacyjnego
spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Ostatecznym
celem każdego mistyka, niezależnie od religii czy też wyznania, jest
zjednoczenie się z Bogiem (albo bogami, wszechświatem, mocą, siłą itp), które
staje się możliwe poprzez modlitwę kontemplacyjną. Te
doświadczenia duchowe są przeżywane głęboko w duszach wierzących. Teresa
z Ávili wypowiedziała takie oto słowa: „Jako że nie mogłam odzwierciedlić tego,
co pojmuję rozumem, poradziłam sobie z tym przez stworzenie obrazu Chrystusa we
mnie". Jej również przypisuje się to
zdanie: „Żyj w samotności a spotkasz Go w sobie”.
Dzięki
modlitwie kontemplacyjnej człowiek powinien oczyścić swój umysł, a następnie
wypełnić go biblijną treścią (słowa, wersety, wizualizacja biblijnych wydarzeń
itp), aby w ciszy swojej duszy spotkać się z Bogiem. Dobitniej
określił to Foster, który zalecił nam, abyśmy: „Żyli w nieustannej,
wewnętrznej i pełnej zasłuchania ciszy, aby Bóg mógł być źródłem naszych słów i
działań". Dla wielu cielesnych chrześcijan szukających wrażeń oraz
doświadczeń duchowych, brzmi to niezwykle atrakcyjnie. A kwestia biblijnego uzasadnienia przestaje mieć
priorytetowe znaczenie.
Modlitwa
kontemplacyjna tak naprawdę wyklucza potrzebę nowego narodzenia. Wychodzi
z założenia, że "człowiek jest dobry". Zwolennicy modlitwy
kontemplacyjnej twierdzą, że człowiek posiada w sobie boskie centrum i że
wszyscy (a nie tylko chrześcijanie i to tylko i wyłącznie przez Chrystusa) mogą
odnaleźć Boga w ten sposób.
CELE
Podstawowym celem modlitwy kontemplacyjnej jest doświadczenie Boga w
niewytłumaczalny sposób. Ruth Haley Barton, dobrze
znana w kręgach Formacji Duchowej, a niegdyś zatrudniona w Willow Creek
Community Church stwierdza, że modlitwa kontemplacyjna jest wyższym poziomem
intymności, który przenosi nas z obszaru komunikacji, z nieodłącznymi dla niego
słowami i koncepcjami, do obszaru zjednoczenia, w którym nie ma żadnych słów. A
jeśli nawet się pojawiają to zostają zredukowane do najprostszych, wewnętrznych
emocji. Barton jednocześnie nadaje modlitwie kontemplacyjnej pewien wymiar
erotyczno - romantycznej relacji, która ma rzekomo łączyć wierzącego z
Bogiem. Pisze: „Jest
wiele określeń pretendujących do właściwego oddania tej dynamiki – cicha
modlitwa, modlitwa skupiona na tym, co wewnętrzne, modlitwa kontemplacyjna,
modlitwa wewnętrzna, modlitwa serca. Mimo że każde z tych określeń zawiera
pewien niuans, subtelną różnicę, to jednak wszystkie próbują wyrazić to samo:
posunięcie w obszarze, w którym nie ma już słów, w kierunku intymności, która
nie wymaga żadnych słów. To ten rodzaj intymności, który doświadczają
kochankowie, gdy oddają się sobie nawzajem”.
Ten
intymny wymiar społeczności z Bogiem odchodzi od biblijnego wzorca relacji
dziecka ze swoim Ojcem. Biblijna modlitwa cechuje
się ogromną prostotą. Poprzez trwanie w Chrystusie, dziecko Boże przychodzi do
Boga Ojca z sercem pełnym wiary i ze szczerością cechującą tak bliską relację.
Zwolennicy i promotorzy modlitwy kontemplacyjnej odchodzą od tego wzoru i
kierują się w stronę mistycznych przeżyć, których cechą charakterystyczną jest
niwelowanie umysłu. To co jest najważniejsze to doświadczenie Boga w sposób
niewyobrażalny dla naszego umysłu. Przeżycie doświadczenia wykraczającego poza
to o czym mówi Biblia. Doświadczyć obecności Boga w rzeczywistości duchowej -
to jest cel modlitwy kontemplacyjnej niezależnie od wyznawanej religii.
Drugim celem modlitwy kontemplacyjnej jest rzeczywiste usłyszenie głosu
Boga. Richard Foster, współczesny autorytet dla wszystkich mistyków,
poświęcił całą książkę na przekazanie tego punktu widzenia. Tak oto zaczyna się
jego książka „Sactuary of the Soul”: „Jezus Chrystus żyje i jest tutaj, by
osobiście nauczać swoich ludzi. Nie jest trudno usłyszeć Jego głos; Nie jest
trudno zrozumieć Jego słownictwo. Ale nauczyć się słyszeć i dobrze słuchać – to
już nie lada zadanie”. Larry Crabb mówi nam, że w modlitwie bardziej chodzi
o to, by usłyszeć Boga niż by to On usłyszał nas. To my jesteśmy publicznością.
To właśnie ten koncept słyszenia bezpośrednio głosu Boga, głęboko w zakamarkach
naszych dusz, a tym samym nawiązania o wiele bardziej intymnej relacji z Nim,
wyjaśnia co tak naprawdę przyciąga ludzi do modlitwy kontemplacyjnej. I mimo
tego przyciągania, musimy postawić pytanie: Gdzie w Piśmie Świętym jest
nauczany ten rodzaj modlitwy? I gdzie, pytamy, w Piśmie jest mowa o tym,
że w modlitwie chodzi bardziej o to, by to Bóg mówił do nas, aniżeli my do
Niego?
DUCHOWY PRZEWODNIK
Musimy
zadać sobie sprawę z faktu, iż liderzy Ruchu Formacji Duchowej stwierdzają, że
aby zagłębić się w sztukę słuchania Boga, potrzebujemy pomocy duchowego
przewodnika. Z ich nauczań wyraźnie wynika, że pozostawieni
sami sobie nigdy nie będziemy w stanie zgłębić sztuki słuchania Boga, a w
konsekwencji będziemy mieli braki w duchowym rozwoju. To wyjaśnia dlaczego
liderzy Formacji Duchowej tak często odnoszą się w swoich pracach do
katolickich mistrzów duchowych. Foster w swojej książce "Dyscypliny życia
duchowego" stwierdza, że brak pomocy duchowego przewodnika jest ogromną
tragedią. Jako przykład wskazuje życie Ojców Pustyni czy też średniowiecznych
cystersów - katolicki zakon monastyczny, od którego powstał zakon trapistów.
Książka Fostera jest mieszaniną prawdy i błędu. Z jednej strony przyznaje on,
że "sama Biblia jest duchowym przewodnikiem, ponieważ gdy ją czytamy w
modlitwie, jesteśmy coraz bardziej kształtowani na obraz Chrystusa", a z
drugiej strony cytuje Tomasza Mertona, który stwierdził, że duchowe
przewodnictwo jest czymś w rodzaju "duchowego ojca, który zrodził
doskonałe życie w duszy swojego ucznia po pierwsze przez swoje nauczanie, ale
także przez swoje modlitwy, swoją świętość i swój przykład. On był rodzajem
sakramentu obecności Pana w społeczności Kościoła".
Praktyki
kontemplacyjne nie mają swojego źródła w nauce biblijnej, ale u starożytnych
Ojców Pustyni i katolickich mistyków. Dlatego też Ruch Formacji Duchowej tak
głęboko korzysta z ich dorobku duchowego.
TECHNIKI
Mówiąc
o technikach, postawmy pytanie, jak zaczyna się praktykowanie modlitwy
kontemplacyjnej? Kiedy przyjrzymy się praktykom modlitwy
kontemplacyjnej w wydaniu ewangelicznych liderów przekonamy się, że techniki
używane i promowane przez chrześcijańskich mistyków są właściwie identyczne jak
te, które są typowe dla religii Wschodu – buddyzmu, hinduizmu i żydowskiej
kabały – a dzięki mediom są i nam znajome poprzez medytację transcendentalną i
jogę. Gary Thomas przedstawia nam powszechnie stosowane wskazówki jak zacząć
praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej, mając na celu spotkanie Boga w pewien
mistyczny sposób: „Wybierz jakieś słowo (np. Jezus albo Ojciec), które
będzie skupiało twoją uwagę podczas modlitwy kontemplacyjnej. Powtarzaj to
słowo w myślach w określonym czasie (dajmy na to, przez dwadzieścia minut), do
momentu aż poczujesz, że twoje serce zaczyna samoistnie powtarzać to słowo, tak
naturalnie i mimowolnie jak oddychanie. Ale
modlitwa wewnętrzna jest aktem kontemplacji, aktem podczas którego właściwie
nic nie robisz; jedynie odpoczywasz w Bożej obecności”.
Tak
więc powtarzanie słów lub krótkich wyrażeń, mantra, jest kluczem do tego
doświadczenia. Potwierdza to Barton, lecz najpierw wprawia
się w odpowiedni nastrój: „Usiądź w wygodnej pozycji, która pozwoli ci pozostać
czujnym. Oddychaj głęboko, żeby pozbyć się wszelkich napięć i stać się
świadomym Bożej obecności, która jest nawet bliżej ciebie niż twój oddech.
Pozwól sobie na kosztowanie z tej Bożej obecności w ciszy przez parę chwil”.
Mark Yaconelli, w książce "Downtime", napisanej w celu pomocy
młodzieży w rozwijaniu kontemplacyjnego życia, mówi:
„Czasami zapraszam studentów do modlitwy prosząc ich by skupili się na tak
zwyczajnej i prostej czynności, jaką jest oddychanie… Zamknij oczy i skup się
po prostu na oddychaniu… Wyobrażając sobie przy tym, że z każdym wdechem
wdychasz Bożą miłość, a wraz z każdym wydechem pozbawiasz się wszelkich
rozkojarzeń, napięć, stresów i oporu przed Bogiem.”
Gdy
już osiągniesz odpowiedni stan umysłu, jesteś gotowy na mantrę. Barton
pisze: „Wybierz swoje ulubione imię lub wizerunek Boga, takie, jakim się teraz
do Niego zwracasz, np. Bóg, Jezus, Ojciec, Stwórca, Duch, Oddech Życia, Pan,
Pasterz…”. Inny duchowy przewodnik, o. Thomas Keating stwierdza, że tym słowem
może być również: miłość, pokój, radość, miłosierdzie, wiara, ufność itp. To
duchowe słowo ma być symbolem naszej zgody na obecność Boga i Jego działania w
naszym wnętrzu. Sami widzicie, że tak naprawdę nie ma znaczenia jakiego słowa
użyjecie. Efekt końcowy będzie taki sam tym bardziej, że zwolennicy modlitwy
kontemplacyjnej oznajmiają, że po wybraniu słowa nie możemy go zmienić podczas
modlitwy gdyż to oznaczałoby ponowne podjęcie myślenia. Jak więc widzimy racjonalne myślenie nie jest mile
widziane podczas praktykowania duchowości kontemplacyjnej.
Co dalej? Richard Foster,
sugerując kilkanaście sposobów mówi: „Najlepiej jest mi to osiągnąć, gdy siedzę
wyprostowany na krześle, oparty prosto i ze stopami położonymi płasko na
podłodze… Ręce położone na kolanach, z wewnętrzną stroną dłoni ku górze – w
geście przyjmowania. Czasami dobrze jest zamknąć oczy, by nic nas nie
rozpraszało i skupić całą swoją uwagę na Chrystusie. Innym razem, pomocne zdaje się wyobrażanie sobie i
rozważanie obrazu Pana albo w tym samym celu patrzenie na jakieś ładne drzewa
lub rośliny za oknem".
Brennan
Manning, w książce „The Signature of Jesus”, daje te oto wskazówki: “Pierwszym
krokiem w wierze jest przestać myśleć o Bogu w modlitwie… Duchowość
kontemplacyjna ma w zwyczaju podkreślać potrzebę zmiany w świadomości… Musimy
zacząć patrzeć na rzeczywistość w inny sposób… Wybierz jakieś pojedyncze,
święte słowo… Powtarzaj to święte słowo powoli, często i
“do wewnątrz”. Wstąp do wielkiej ciszy Boga. I samemu, w tej ciszy, wszystkie inne dźwięki ucichną, a głos Boga stanie
się słyszalny”.
Najwyraźniej
powtarzanie tej mantry wywołuje to, co określiliśmy jako „opróżnienie umysłu”,
albo pozwala, by umysł i serce się odłączyły. Z
umysłem w swoistym neutralnym położeniu i sercem otwartym na wszelakie
doświadczane dźwięki i wizje, w towarzystwie rozbudzonej wyobraźni, osoba
wstępuje w mistyczny stan. To ten stan jest tak ceniony przez mistycyzm, a
możliwy dzięki modlitwie kontemplacyjnej. Mając
to wszystko na myśli, Foster zachęca nas tymi słowy: „Może wydawać się to
dziwne dla współczesnego człowieka, ale powinniśmy bez żadnego zawstydzenia
zapisać się jako uczniowie do szkoły modlitwy kontemplacyjnej”.
W
książce “Sanctuary of the Soul”, Foster oferuje trzy kroki modlitwy
kontemplacyjnej: wspomnienie, zobaczenie i słuchanie. Każdy
z nich definiuje:
-
wspomnienie – pozbycie się wszystkich rozproszeń, nawet tych dobrych, do
momentu, aż staniemy się w pełni obecni tam, gdzie jesteśmy. Można
to osiągnąć poprzez skupienie się na imieniu, pojedynczym słowie lub pewnej
frazie.
-
zobaczenie Pana – „wewnętrzne równomierne wpatrywanie się serca na Boga, boskie
Centrum… Dusza, wprowadzona do Świętego Miejsca, zostaje unieruchomiona przez
to, co widzi” Podczas wykonywania tego kroku, wielu doświadczyło ogromnego
gorąca w swoich sercach, inni mówili językami"
-
modlitwa słuchania – dopiero w tym momencie Bóg mówi do nas a my cieszymy się z
Jego pełnej obecności”
Ostatecznym
celem wszystkich tych technik jest doprowadzenie do jedności z Bogiem albo,
używając słów Fostera, zapożyczonych z Chmury Niewiedzy (anonimowe dzieło
mistyczne z XIV), „kontemplacyjne życie”. Foster
wyjaśnia: „Na życie kontemplacyjne, najwyższy poziom, składa się wyłącznie
uczenie się życia w obecności Boga. Pojawia się tu pewna ciemność, ale nie jest
to ciemność wynikająca z nieobecności, lecz raczej wynikająca z niepełnej
wiedzy. Jesteśmy prowadzeni w tą „chmurę” przez miłość i utrzymywani w nich
przez wpatrywanie się w samego Boga. Pozbawiamy się każdego innego źródła
stymulacji – zmysłowej, intelektualnej, refleksyjnej – by skupić się jedynie na
Bogu. Na tym poziomie, wychodzimy nawet poza nasze myślenie o Bogu, po to, by przebywać
w Jego obecności bez żadnych myśli lub rozkojarzeń. Oczywiste jest, że nikt w
tym życiu nie jest w stanie utrzymać się na tym poziomie koncentracji przez
dłuższy czas… Bo naszym powołaniem nie jest omijanie zdarzających się okazji,
lecz rozeznanie własnych ograniczeń".
Uważamy,
że powyższy cytat podsumowuje zarówno metody jak i cele kontemplacji. Poprzez
różnorodne pozabiblijne techniki, osoba taka przedostaje się do przestrzeni
pozbawionej myśli i emocji, starając się doświadczyć Bożej obecności w jakiś
niewyjaśniony sposób. Cechą charakterystyczną takiego podejścia będzie
całkowity brak umiejętności myślenia krytycznego, a także bezmyślnego
przyjmowania przeżytych doświadczeń. Osoba praktykująca modlitwę kontemplacyjną
w ten sposób z łatwością może stać się marionetką w rękach złych duchów, a sama
będąc przekonana o doświadczaniu niezwykłej społeczności z Bogiem. To jest
wielkie oszustwo duchowości kontemplacyjnej. Sam Foster stwierdził, że człowiek praktykujący modlitwę kontemplacyjną
powinien modlić się do Boga o ochronę, gdyż jest to niebezpieczna praktyka (R.
Foster, Modlitwa 1992, str 155-157).
Za
czasów Izajasza ludzie zamiast do Boga zwracali się do czarowników by uzyskać
ukryte informacje. Izajasz mówi do nich tymi
słowami: „A gdy wam będą mówić: Radźcie się wywoływaczy duchów i
czarowników, którzy szepcą i mruczą, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić
swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych? A co dotyczy zakonu
i objawienia: Jeżeli tak nie powiedzą, to nie zabłyśnie dla nich jutrzenka”
(Iz. 8, 19-20). Nie chcemy oskarżać osób praktykujących modlitwę kontemplacyjną
o to, że są czarownikami (czy też szamanami), jednakże zajmując się praktykami
kontemplacyjnymi poszukują oni doświadczeń oraz wiedzy niesankcjonowanej przez Pismo.
Thomas
Merton pisał: „Życie kontemplacji… jest życiem Ducha Świętego w najgłębszych
zakamarkach naszych dusz. Obowiązek wynikający z
kontemplacji sprowadza się do tego, by odrzucić w swoim życiu to, co niegodziwe
i trywialne i robić wszystko, co w swojej mocy, by dostosować się do … ukrytych
podszeptów Ducha Bożego”. Pomimo, że te słowa brzmią bardzo duchowo to jednak
musimy uświadomić sobie, że w momencie gdy chrześcijanie zaczynają szukać
"ukrytych podszeptów" bardzo często zaczynają odchodzić od zdrowej
nauki Pisma Świętego w kierunku przeżyć i doświadczeń.
PRZYKŁADY
Wielu
ewangelicznych wierzących zwraca się w kierunku Formacji Duchowej i praktyk
bezpośrednio związanych ze sferą mistycyzmu. Dla
przykładu: Leighton Ford, były ewangelik związany z Billy Grahamem, jest
obecnie twardym zwolennikiem Formacji Duchowej. Swoje praktykowanie modlitwy
kontemplacyjnej opisuje w ten sposób: „Mam w zwyczaju siadać rano na ulubionym
krześle w moim gabinecie, z filiżanką kawy, z grającą w tle muzyką klasyczną,
nie próbując modlić się słowami, lecz raczej czekając i nasłuchując aż Duch
Święty wyniesie na powierzchnie słowo od Boga. Po tym mogę jedynie powiedzieć –
dziękuję”.
Tricia
McCary Rhodes, korzystając z dorobku Ojców i Matek Pustyni z IV w., zgłębia sztukę
„modlitwy oddechu”, która polega na tym, że wybiera się jakąś prostą i płynącą
z głębi serca frazę, którą dedykuje się Panu w jednym oddechu… A jak już tylko
podejmiemy decyzję co do odpowiedniej frazy, staje się ona naszym zjednoczeniem
z Chrystusem przez pewien czas. Niektórzy powtarzają taką
modlitwę wiele razy podczas wdychania i wydychania powietrza, wyciszając swoje
serce przed Panem. Pisze tak: „W tym konkretnym ćwiczeniu poświęcamy kilka
minut na to, by zwolnić swój oddech, równocześnie duchowo wdychając obecność
Boga i wydychając wszelki hałas i zgiełk obecny w nas. Wdychamy pokój, który
niesie Chrystus a wydychamy napięcie dnia codziennego. Wdychamy oczyszczenie z grzechu a wydychamy winę i
potępienie”.
Rhodes
tak wspomina swoje pierwsze doświadczenie modlitwy oddechu: „Prawie od razu…
usłyszałam słowa – daj mi swoje serce - wiedziałam, że to było to, czego
najbardziej potrzebowałam i pragnęłam – odnowienie tęsknoty za ukochanym mojej
duszy”.
Najbardziej popularne
formy modlitwy kontemplacyjnej korzystają z „Modlitwy Jezusowej”. Mike King,
pastor w Jacob’s Well Church in Kansas City, w swojej książce
„Presence-centered Youth Ministry", pisze: „W wiekach po
zmartwychwstaniu Jezusa, jego wyznawcy poszukiwali sposobów na głębsze obcowanie
z Bogiem. Jedną z form modlitwy była modlitwa oddechowa… Najstarsza odmiana tej
modlitwy nazwana została Modlitwą Jezusową: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży,
zmiłuj się nade mną grzesznikiem…”. Pierwszą część – Panie Jezu Chryste, Synu
Boży wypowiadaj wraz z wdechem, drugą część – zmiłuj się nade mną grzesznikiem
– wydychając powietrze.”
Nieco
bardziej obszerny przykład wyszedł spod pióra Ruth Barton, która przewodniczyła
na rekolekcjach dotyczących przywództwa: „Ostatnio nasza wspólnota
przywódców udała się na medytację w celu usłyszenia Bożych wskazówek… Tego
samego dnia jeden człowiek, który słyszał o naszej decyzji (dotyczącej pewnej
rzeczy) miał przeświadczenie, że Bóg mu powiedział – „Możesz im w tym pomóc!”. Dowiedziawszy
się ile kosztuje wynajem przestrzeni biurowej, odczuli instynktownie Bożą
namowę do przeznaczenia potrzebnych funduszy na wynajęcie tej przestrzeni przez
rok… [W odpowiedzi, Barton] doświadczyła Boga mówiącego bardzo wyraźnie: „Ty
nie wiesz, co przyszłość tobie przyniesie, ale Ja to wiem, i wiem też co będzie
ci potrzebne w przyszłości. I dlatego ci to daję”. [Następnie usłyszała Boga
pytającego] – Co się robi z darami? – Otrzymuje się je – odpowiedziałam. Usłyszałam Boga mówiącego: „Przestań lgnąć i zaborczo
łapać, a jedynie otrzymaj to, co ci daję i na tym buduj swoje duszpasterstwo”.
Profesor
Bruce Demarest zwraca uwagę swoich czytelników na dwóch post-reformacyjnych
mistyków, w celu zilustrowania bogactwa życia kontemplacyjnego. Pierwszym
z nich jest kontrreformacyjna zakonnica Teresa z Ávili, której „klasyczna”
książka „Interior Castle” (Zamek Wewnętrzny) jest właściwie niezrozumiałym
opisem mistycznej fantazji, którą to tak uwielbiają uczniowie
Formacji Duchowej. W odpowiedzi na
stwierdzenia Demaresta, pastor Gary Giley pisze: "Ja po przeczytaniu tej
książki szczerze wątpię w to, by jej czytelnicy mieli jakiekolwiek pojęcie, o
czym ona mówi, gdy opisuje rzekome wizje od Pana, wyszczególniając w nich
siedem, jeden po drugim pokoi doświadczeń z Bogiem".
Drugim bohaterem Demaresta
jest Tomasz Merton. Jest on obok Richarda Fostera człowiekiem, który wywarł
największy wpływ na Ruch Formacji Duchowej. Niestety koniec jego życia pokazuje
dokąd prowadzi duchowość kontemplacyjna. Merton stwierdził, że nie widzi żadnej
różnicy pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem. Biorąc pod uwagę, że większość liderów Formacji Duchowej (z samym Richardem
Fosterem na czele) bogato czerpie ze spuścizny jaką pozostawił Merton, pomimo
faktu, że znają koniec jego życia, powinna wzbudzić naszą wątpliwość co do
zasadności tych praktyk.
O. THOMAS KEATING I
ENERGIA KUNDALINI
Ojciec
Thomas Keating jest jednym z założycieli Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej
(Contemplative Outreach LTD). Jest również przewodnikiem
duchowym tego ruchu, który stanowił ogromny wkład w proces przywrócenia
chrześcijaństwu jego kontemplacyjnego wymiaru. Thomas Keating był
przewodniczącym organizacji Świątynia Zrozumienia (Temple of Understanding)
oraz organizacji Monastyczny Dialog Międzyreligijny (Monastic Interrelogious
Dialog). Jedna z guru New Age, Jean Houston stwierdziła, że
celem Świątyni Zrozumienia jest utworzenie jednej, światowej religii, poprzez
promocję i akceptację jak i poprzez uchwycenie wszystkich religii, wierzeń i
rytuałów w jedno. Pokój Medytacji Świątyni Zrozumienia jest znany jako
"Sala oświecenia" ("Hall of Illumination) gdzie
"Illuminaci, Mistrzowie Wiedzy oraz Nasi Przywódcy będą ćwiczyć nowy
humanistyczny kult, aby stworzyć nowy typ mistycyzmu". To czyste
neo-pogaństwo, a udział miał w tym jeden z przewodników i mentorów Ruchu Odnowy
Kontemplacyjnej. Dokąd to wszystko prowadzi? Czy to wyraźnie nie pokazuje nam,
że mistycyzm jest elementem jednoczącym wszystkie religie światowe?
Kundalini
jest to energia, moc duchowa. Oparta jest na
okultystycznym systemie czakr, gdzie uniwersalna energia przepływa przez całe
ciało człowieka. Kundalini jest to określenie hinduskiej mocy lub siły
mistycznej, która leży u podstaw hinduskiej duchowości. W hinduizmie kundalini
nazywana jest mocą węża. Do niektórych z objawów należą m.in:
- uczucie gorąca lub zimna
przeszywające kręgosłup,
- bóle w różnych miejscach
na całym ciele,
- szybki puls,
- zaburzenia oddychania i
pracy serca,
- czułość na dźwięk, światło
i zapach,
- mistyczno/religijne
doświadczenia,
- ataki niepokoju lub
lęku, dezorientacja,
- głęboka depresja,
- zaburzenia koncentracji
i pamięci.
Co
ciekawe praktyka modlitwy kontemplacyjnej może powodować część z owych objawów
jak w przypadku kundalini, które jak czytamy mogą być "konsekwencją rozwiązywania się w nas
emocjonalnych węzłów, które istnieją w naszym ciele". Thomas Keating napisał
wstęp do książki Philipa St. Romaina, "Energia Kundalini a duchowość
chrześcijańska" (Kundalini Energy and Christian Spirituality), gdzie
stwierdził, że kundalini jest tym samym co chrześcijańska kontemplacja. Powiedział,
że ponieważ energia kundalini jest dziś obecna w życiu wielu ludzi
poświęconych modlitwie kontemplacyjnej, ta książka będzie ważnym wkładem do
odnowienia tradycji kontemplacyjnej w chrześcijaństwie. Stwierdził również, że będzie ona pocieszeniem dla ludzi,
którzy doświadczyli objawów fizycznych wynikających z przebudzenia kundalini w
trakcie swoich podróży duchowych.
Keating
uzasadnia również konieczność istnienia "duchowych kierowników"
(Spiritual Directors International SDI - interduchowa wspólnota ludzi oddana
kierownictwu duchowemu całego świata) ponieważ jest to konieczne z uwagi na
potężny i niebezpieczny charakter kundalini. Czy
świadomość obecności kundalini w modlitwie kontemplacyjnej nie powinna
przekonać nawet najbardziej sceptycznych chrześcijan?
BEDE GRIFFITHS, CZARNA MADDONA I RELIGIE WSCHODU
Warto
zwrócić również uwagę na Alana Richarda "Bede" Griffiths'a znanego
również jako Swami Dayananda. Był on benedyktyńskim
mnichem pochodzenie brytyjskiego, żyjącym w południowych Indiach. Był autorem
książek poświęconych dialogu między chrześcijaństwem a hinduizmem. Kim
Nataraja, która kieruje Szkołą Medytacji Chrześcijańskiej, jest również
założycielem towarzystwa Bede Griffiths Sangha. Po przyjęciu święceń
kapłańskich przeniósł się do Indii gdzie stał się hinduskim mnichem. Wędrując
po Indiach w pomarańczowej szacie, przyjął imię Swami Dayananda. Regularnie
uprawiał jogę i nie jadał mięsa. Przyjmując
koncepcję hinduskiego powiązania i jedności wszystkiego z Bogiem stał się
ofiarą demonicznej duchowości stojącej za religiami Wschodu.
Warto
tutaj wspomnieć Swami z uwagi na fakt, że kontemplacja była podstawowym
elementem jego życia. Sam stwierdził, że kontemplacja
powinna być celem każdego człowieka. W procesie kontemplacji skupiał się na
transcendencji Boga, ale także doświadczał bolesnych skutków samopoznania
swojego własnego ja. Jego biografia wspomina
również, że nierozłącznym elementem w jego życiu towarzyszącym praktykom
kontemplacyjnym była również Eucharystia.
Pod
koniec swojego życia stwierdził, że miłość jest podstawową zasadą całego
wszechświata. Widział Boga w ziemi, w drzewach, w górach.
Doprowadziło go to do przekonania, że nie ma absolutnego dobra lub zła w tym
świecie.
Ciekawe
są również jego myśli dotyczące zjednoczenia chrześcijaństwa. Jego
zdaniem chrześcijaństwo musi przezwyciężyć ograniczenia zachodniego
umysłu i otworzyć się na bogactwo religijnego doświadczenia Wschodu. Twierdził,
że zasadą przyszłej jedności jest zaakceptowanie różnorodności nie tylko w
duchowości, ale także doktrynie i dogmatyce. Jest to możliwe poprzez odrzucenie
racjonalistycznej ideologii Zachodu i otwarcie się na intuicyjność prawdy
zawartej nie tylko w Biblii, ale i w kulturach i religiach Wschodu. Swami
Dayananda stwierdził, że: "Chrześcijanie nie mają monopolu na prawdę.
Wszyscy jesteśmy pielgrzymami w poszukiwaniu Prawdy. Musimy zauważyć, że Prawda
zawsze pozostanie poza zasięgiem naszego pojmowania". To nie jest
chrześcijaństwo.
Bede
przyjął również herezje uniwersalizmu twierdząc, że Chrystus umarł za
wszystkich ludzi aby doprowadzić ich do społeczności z Bogiem i nie ważne czy
jesteś ateistą, agnostykiem czy też wyznawcą jakiejkolwiek religii. Pod
koniec swojego życia zaczął wierzyć w realność "bogini matki".
Wielokrotnie w swoich rozważaniach odnosił się do Czarnej Madonny, która
symbolizowała dla niego "czarną moc ukrytą w łonie matki". Bede pisał
również, że czuł nieodpartą konieczność "oddania się tej matce,
przytłoczony przez miłość". Podobne doświadczenia miała popularna
amerykańska pisarka Sue Monk Kidd, która podczas jednej ze swoich podróży
kontemplacyjnych, zakochała się w kulcie "bogini" po czym zapałała
szczególną sympatią w kierunku Czarnej Madonny. Powracający do Kościoła
Katolickiego Ulf Ekman również w jednym z wywiadów potwierdzał "odkrycie
na nowo roli Maryi". Roger Oakland zdecydowanie stwierdza, że ta
"Maria" będzie istotnym czynnikiem w procesie zaprowadzenia jedności
pomiędzy wyznawcami wszystkich religii na rzecz pokoju. Czy to przypadkiem nie
jest konsekwencją faktu, że idea "Królowej Niebios" została
zaczerpnięta z babilońskiego pogaństwa?
Na
początku artykułu wspomnieliśmy Kim Nataraja, kierowniczkę Szkoły Medytacji
Chrześcijańskiej. Jest ona również autorką książki
"Tańcząc z własnym cieniem". Jak sama przyznaje jej podróż zaczęła
się od chrześcijaństwa, a później wiodła przez mądrość Wschodu: hinduizm,
buddyzm, taoizm i zen, aż w końcu wróciła do chrześcijaństwa. Poprzez
połączenie Modlitwy Pańskiej, hinduskiej medytacji i kontroli oddechu doszła do
tzw. chrześcijańskiej mantry. Jej książka jest klasyczną pozycją New Age i nie
ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dlatego
też i cała jej służba jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co znajdziemy w
Słowie Bożym.
DUCHOWOŚĆ
KONTEMPLACYJNA A PROGRAM NOWEJ EWANGELIZACJI
Możemy
zauważyć integralny związek duchowości kontemplacyjnej z projektem nowej
ewangelizacji. Ray
Yungen stwierdził, że zawsze był zdezorientowany co do rzeczywistego
charakteru duchowości kontemplacyjnej w Kościele Katolickim. Jednakże kiedy przeczytał, że kontemplacyjne praktyki
mistyczne nie tylko posiadają aprobatę hierarchów watykańskich, ale również
stanowią źródło ekspansji Kościoła Katolickiego, jego wszelkie wątpliwości
zostały rozwiane.
Roger
Oakland twierdził, że Program Nowej Ewangelizacji będzie używać adoracji
eucharystycznej, aby rozbudzić eucharystyczny podziw, a coraz więcej osób
będzie przyciąganych do eucharystycznego Chrystusa przez osobiste
doświadczenia. Chrześcijaństwo oparte na doświadczeniach
nie znajdujących oparcia w Biblii stanowi jeden z najbardziej skutecznych
sposobów sprowadzenia ludzi na manowce. Jeśli
Nowa Ewangelizacja odsyła ludzi do eucharystycznego Chrystusa związanego z
głębokimi doświadczeniami i przeżyciami w tym: uzdrowieniami, zjawiskami
nadprzyrodzonymi, znakami oraz cudami, to ma potencjał, aby przynieść
olbrzymich rozmiarów urojenie.
Zastanawiacie w jaki
sposób to wszystko ma się wydarzyć? Poprzez stopniowe wprowadzanie mistycyzmu
katolickiego do kościołów ewangelicznych. Nieuchronną konsekwencją
zaangażowania w duchowość kontemplacyjną jest zwrócenie swojego wzroku w
kierunku Watykanu. W historii Kościoła wielu biblijnie wierzących chrześcijan
było torturowanych i zabijanych z powodu faktu, iż nie chcieli uznać i przyjąć
eucharystycznego Chrystusa Kościoła Katolickiego. Ci z nas, którzy uważają, że te
wydarzenia to tylko relikt przeszłości oszukują samych siebie. Celem Kościoła Katolickiego jest ustanowienie panowania
eucharystycznego Chrystusa, a narzędziem do osiągnięcia tego celu jest
duchowość kontemplacyjna.
Antonio Canizares,
katolicki prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
powiedział wprost, że: „Nie będzie nowej ewangelizacji bez Adoracji”. Adoracji
czyli oddawania czci Bogu obecnemu w Najświętszym Sakramencie wystawionym w
monstrancji.
ZAKOŃCZENIE
Formacja
Duchowa dąży do wciągnięcia ewangelicznych chrześcijan w starożytne praktyki
kontemplacyjne. Możemy dojść do przekonania, że mistycy są
gotowi zaryzykować wejście w odmienne stany świadomości w celu doświadczenia
obecności Boga. To nie jest praktyka biblijna. W momencie kiedy mistycyzm
zajmie centralne miejsce w naszym życiu, Biblia automatycznie stanie się tylko
dodatkiem uzupełniającym. Nie będzie stanowiła wyznacznika wszelkiej prawdy.
Nie możemy pozostać obojętni na fakt, że liderzy Formacji Duchowej budują swoje
praktyki oraz nauki na religiach Wschodu. Nie lekceważmy faktu, że heretycy
pokroju Tomasza Mertona, którzy wyparli się ewangelii Jezusa Chrystusa, są
autorytetami dla liderów Formacji Duchowej. Nie zaprzedajmy się katolickiemu
mistycyzmowi gdyż jest to jednoznaczne z porzuceniem Słowa Bożego.
"Nie
możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów, nie możecie być uczestnikami
stołu Pańskiego i stołu demonów" (1 Kor 10,21). Musimy
zdać sobie sprawę z faktu, że Pan Jezus nigdy nie nauczał swoich uczniów technik
osiągnięcia jedności z Bogiem. Zamiast tego wskazywał jednoznacznie na to co my
nazywamy dziś ekskluzywnością chrześcijaństwa. Pan Jezus mówił o sobie, że jest
jedyną Drogą do Boga (J 14,6). Nie ma innej drogi ani innej możliwości, aby
mieć społeczność z prawdziwym i jedynym Bogiem. Ta droga widzie przez krzyż
Golgoty. Przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Cała nauka Pana Jezusa jak i Jego
apostołów wyraźnie wskazuje nam na bezradność ludzkich wysiłków w poszukiwaniu
Boga własnymi sposobami. Ruch Formacji Duchowej opiera się na fałszywych
przesłankach, poprzez co dochodzi do fałszywych wniosków. Niestety, wnioski te mogą mieć tragiczny koniec dla wielu
ludzi.
Mistyka
kontemplacyjna nie jest niczym innym jak szatańskim planem zwiedzenia ludzi
poprzez zaoferowanie im mistycznych doświadczeń Bożej obecności. Jest
to oszustwo, dzięki któremu nieodrodzeni ludzie będą podążać prostą drogą do
piekła, pomimo przeświadczenia o nieustannym, prawdziwym kontakcie z żywym
Bogiem.