Magazyn Christianity Today w wydaniu z lutego 2008 roku poświęcił stronę tytułową ewangelicznym chrześcijanom, którzy spoglądają w stronę starożytnego Kościoła Katolickiego w poszukiwaniu wierzeń i praktyk religijnych.
Najbardziej wstrząsająca w
tym artykule była wiadomość, że zarówno jego autor jak i redaktor naczelny
Christianity Today twierdzą zgodnie, że podróż w kierunku Rzymu jest czymś
naprawdę dobrym. Redaktor Mark Gallil stwierdził, że: „Podczas gdy starożytny
Kościół zachwycił na jakiś czas ewangeliczną wyobraźnię, dziś staje się on
akceptowalnym elementem ewangelicznego krajobrazu. I to na dobre”. Autor tego
artykułu Chris Amstrong, który jest gorącym zwolennikiem powrotu do
starożytnego Kościoła (Kościoła Katolickiego – przypomnienie tłumacza)
twierdzi, że: „Ruch ten prowadzony jest przez Dallasa Willard’a, Richarda
Fostera, a także praktykujących mnichów i zakonnice, zatem kierowany przez
nauczycieli, którzy udzielają mądrych porad wszystkim podróżującym na tej
drodze”. Jego zdaniem, pokazuje nam to bardzo wyraźnie, że: „To Chrystus jest
tym, który prowadzi ten proces”.
Najwyraźniej współcześni
chrześcijanie ewangeliczni zapomnieli, że Sola Scriptura (Tylko Pismo) była
oficjalną i fundamentalną zasadą reformacji. Nauki i praktyki, które nie mogły
być uzasadnione poprzez ich weryfikację z Pismem Świętym były odrzucane.
Aprobowanie podróży z powrotem do praktyk i zwyczajów Kościoła
Rzymskokatolickiego jest odrzuceniem reformacyjnej zasady Sola Scriptura i
jednoczesnym normatywnym upoważnieniem dla wierzeń i praktyk Kościoła
Rzymskokatolickiego.
W tym artykule zbadam jak
współczesny ewangelikalizm sprzeniewierzył się zasadzie Sola Scriptura i tym
samym wybrukował gładką drogę powrotu do Rzymu.
Nowa Reformacja
skompromitowała Sola Scriptura
Dziś istnieją co najmniej
trzy duże ruchy w obrębie protestantyzmu, które twierdzą, że są częścią Nowej
Reformacji. Jeśli przyjrzymy się im dokładniej, znajdziemy dowody na to, że
zasada Sola Scriptura została odrzucona i nie jest już podstawą ich działań.
Może nie formalnie, ale na pewno w praktyce. Nowa Reformacja wymaga odrzucenia
starej reformacji. A to z kolei żąda wyparcia się fundamentalnej podstawy
reformacji (zasady Sola Scriptura – przypomnienie tłumacza). To jest miejsce, w
którym rozpoczniemy nasze rozważania.
Robert Schuller i Rick
Warren
W 1982 roku Robert
Schuller opublikował wezwanie do Nowej Reformacji wraz z wydaniem swojej
książki Self Esteem: The New Reformation. Schuller wydał płomienne
wezwanie: „Bez nowej reformacji teologicznej, kościół chrześcijański jako
autentyczne ciało Chrystusa może nie przetrwać”. Najwyraźniej był on świadomy,
że proklamowana przez niego reformacja jest czymś całkowicie różnym od
pierwotnej, gdzie reformacja XVI wieku zwróciła naszą uwagę w kierunku Pisma
Świętego, jako jedynego i nieomylnego źródła zasad wiary oraz praktyk
chrześcijańskich. Natomiast Nowa Reformacja skupiona jest wokół świętego
prawa każdego człowieka, prawa do poczucia własnej wartości! Faktem jest, że
Kościół nigdy nie osiągnie celu dopóki nie usatysfakcjonuje i nie zaspokoi
ludzkiego pragnienia poczucia własnej wartości. Problem w tym, że Schuller
oparł swoje nauczanie o poczuciu własnej wartości na psychologicznych teoriach,
bez zapewnienia biblijnej obrony swoich idei. Tak więc jego reformacja
jest de facto zaprzeczeniem reformacyjnej zasady Sola Scriptura.
Schuller skrytykował też
XVI – wieczną reformację za błędną doktrynę o grzechu: „Reformacyjnej teologii
nie udało się wyjaśnić, że rdzeniem grzechu jest brak poczucia własnej wartości
człowieka”. Jednocześnie Schuller wydaje się pomijać wiele wersetów biblijnych,
które jasno i wyraźnie określają czym jest grzech. “Każdy kto popełnia grzech,
i zakon przestępuje, a grzech jest przestępstwem zakonu“ (1 J 3,4 BW). Nie
trudno zauważyć, że podstawę reformacji Schullera stanowi porzucenie zasady
Sola Scriptura.
W pewnym sensie Nowa
Reformacja Schullera oparta na poczuciu własnej wartości jest przez niego
głoszona od 26 lat, więc niektórzy mogliby stwierdzić, że nigdy nie będzie ona
miała miejsca skoro przez tak długi okres czasu nie zdominowała nauki w
Kościele.
Oczywiście, idea poczucia
własnej wartości była inspiracją i źródłem nauczań wielu chrześcijan
ewangelicznych, ale nigdy nie stała się jedną z najważniejszych koncepcji
Kościoła. Jednak to właśnie reformacja Schullera rozszerzyła idee poczucia
własnej wartości.
W 2005 roku Schuller
stwierdził, że tak znamienite osoby jak Bill Hybels, John Maxwell, Bishop
Charles Blake, Rick Warren, Walt Kallestad i Kirbyjon Caldwell, były
wychowankami jego instytutu. Bill Hybels wyraża uznanie i uważa Roberta
Schullera jako kluczową osobę mającą wpływ na jego pomysły. Chociaż Rick Warren
kwestionuje wpływ Schullera na swoją teologię, to jednak zaadoptował koncepcje
Schullera na stworzenie kościoła świadomego potrzeb ludzkich i przez to
przyciągającego ich do siebie.
Ale to co nas interesuje
najbardziej to fakt, że Warren proponuje kolejną reformację: „W rzeczywistości
stworzyliśmy coś o nazwie clinic-in-a-box, business-in-a-box, church-in-a-box,
używając zwykłych ludzi, wolontariuszy. Kiedy Jezus rozesłał swoich uczniów, to
będzie mój ostatni punkt, a więc kiedy Jezus posłał swoich uczniów, aby głosili
ewangelię powiedział do nich: Znajdźcie człowieka pokoju. Kiedy go znajdziecie
zacznijcie z nim pracować, a jeśli odpowie na wasze wezwanie, rozpocznijcie
pracę wraz z nim. Jeśli zaś nie odpowie, wyjdźcie stamtąd, strząśnijcie pył z
waszych butów i idźcie do kolejnej wioski.
Kim jest ten człowiek
pokoju, którego Jezus kazał odnaleźć uczniom w każdej odwiedzanej wiosce? Czy
to może być kobieta? Czy mają to być ludzie najbardziej szanowani i wpływowi w
danej społeczności? Oni nie muszą być chrześcijanami. W rzeczywistości człowiek
ten może być muzułmaninem, byleby szczerym, otwartym oraz wpływowym. Jesteś
gotowy, aby wspólnie z nim walczyć z pięcioma gigantami (duchowa ciemność, brak
liderów w służbie, ubóstwo, choroby, i ignorancja). I tym sposobem jesteś
gotowy na przyjście drugiej reformacji”.
W rzeczywistości
rozwiązanie zaproponowane przez Ricka Warrena, aby wszyscy ludzie niezależnie
od religii, podjęli wspólne działania w celu przezwyciężenia pięciu
najważniejszych problemów tego świata, nie ma żadnego biblijnego uzasadnienia.
Gdyby Sola Scriptura stanowiła formalną zasadę teologii Ricka Warrena, wtedy
mógłby on zapewnić mocną biblijną analizę przy wykorzystaniu egzegezy, jako
podstawy swojej reformacji w autorytecie Słowa Bożego. Ale jego nauczanie, a
także publiczne wypowiedzi nie charakteryzują się mocną biblijną egzegezą.
Jak już udokumentowałem w
mojej książce będącej odpowiedzią na Ruch Świadomy Celu, reformacja Ricka
Warrena idzie na kompromis z zasadą Sola Scriptura w wielu istotnych aspektach.
Obejmują one wykorzystywanie luźnych parafraz, które idą tak daleko, że często
zmieniają znaczenie poszczególnych fragmentów, integrują z niebiblijną ludzką
mądrością, zawierają poważną, błędną interpretacje Pisma Świętego, a także
niebiblijną filozofię służby. Na swojej stronie internetowej Rick Warren
zamieścił ortodoksyjne oświadczenie deklarujące autorytet Pisma Świętego. W
rzeczywistości większość ewangelicznych chrześcijan, poza tymi, którzy
przechodzą do Kościoła Katolickiego, nie odrzuca jawnie Pisma Świętego. Ale jak
to wygląda w praktyce?
Są powody aby twierdzić,
że reformacja Warrena jest zmodyfikowaną kontynuacją tego co rozpoczął Robert
Schuller. Warren dokonał ustaleń jednego celu, który stał się filarem jego nauk
oraz praktyk. Znalezienie celu może i nie jest tym samym co odnalezienie
poczucia własnej wartości, ale idea jest co najmniej zbliżona. Ponadto, obie
koncepcje czerpią swoją siłę poza nauczaniem Pisma Świętego.
C. Peter Wagner
Kolejną propozycję
reformacji Kościoła stworzył C. Peter Wagner, twórca Nowej Reformacji
Apostolskiej. Jak już dowiodłem w ostatnim wydaniu CIC ARTICLE, Wagner widzi
obecność współczesnych apostołów, którzy przemawiają w autorytecie Boga, jako
klucz umożliwiający wypełnienie misji Kościoła na świecie. Jego poglądy
spotykają się z aprobatą apostołów Kościoła Rzymskokatolickiego. Wagner i
tysiące jego apostołów oraz proroków, mają tak bardzo mało szacunku dla zasady
Sola Scriptura jak żaden inny odłam chrześcijaństwa (poza Kościołem Katolickim)
abstrahując od Kwakrów. Jego reformacja również jest odrzuceniem zasad XVI –
wiecznej reformacji. Ich pisma oraz przesłania ukazują nam niewielkie, albo też
żadne zainteresowanie systematyczną egzegezą biblijną. Gdyby mieli przyjąć i
zastosować zasadę Sola Scriptura jako oficjalną regułę, a następnie używać jej
do osądzania swoich własnych nauczań oraz praktyk, ich ruch natychmiast
dobiegłby końca.
Nowopowstający Kościół
Trzecią, jeśli liczymy, że
Schullera zastąpił Rick Warren, proponowaną reformacją jest Nowopowstający
Kościół. W tym przypadku zasada Sola Scriptura umiera na tysiące sposobów. Jak
widzieliśmy w poprzednim numerze CIC, Rob Bell zaprzecza temu używając
dokładnie tych samych argumentów jak katolicy. Nowopowstający Kościół i jego
postmodernistyczna teologia jest godna uwagi za stworzenie niekatolickiej
wersji chrześcijaństwa, która otwarcie atakuje ten model wykorzystywania
Biblii, który charakteryzuje tych, którzy trzymają się Sola Scriptura jako
formalnej zasady swojej teologii.
Zwolennicy
Nowopowstającego Kościoła odrzucają teologię systematyczną, a tym samym czynią
zasadę Sola Scriptura niemożliwą do zastosowania. Przykładowo, obrona doktryny
Trójcy Świętej wymaga systematycznego i zorganizowanego wykorzystania Pisma
Świętego. Czytałem wiele książek powstałych w ramach
nowopowstającego/postmodernistycznego kościoła, ponieważ właśnie pracuję nad
najnowszą książką i każda z nich atakuje teologię systematyczną w określony dla
siebie sposób.
Nowopowstająca reformacja
opiera się zanegowaniu słuszności fundamentalizmu. Dawno przeminęły czasy kiedy
chrześcijanie dyskutowali nad zaletami apologetyki w oparciu o potrzebę
utworzenia jednej teologii. Rozpoczynano biorąc jeden z dowodów na
autorytatywność Pisma Świętego, a następnie wykorzystywano Biblię jako podstawę
danej teologii, lub zakładając z góry, że Biblia jest bezbłędnym i nieomylnym
fundamentem. Ale dziś oba podejścia są wyszydzane w ich rzekomej naiwności.
Myślenie, że możemy zrozumieć Biblię w nierelatywistyczny sposób jest uważane
za powrót do przeszłości, a dziś żyje się współczesnością.
Mantrą Nowopowstającego
Kościoła dotyczącą Biblii są stwierdzenia: nie wiem, nie możemy wiedzieć,
nie wiemy. Ponadto w ich myśleniu oznaką arogancji jest roszczenie
(uzurpowanie) sobie prawa do wiedzy. Dla postmodernistycznego teologa zasada
Sola Scriptura jest martwa i pogrzebana jako skamieniały relikt dawnych czasów.
Protestancki, jeśli ten
termin w ogóle coś jeszcze dziś oznacza, świat charakteryzuje przekształcanie w
kierunku całkowitego odrzucenia lub skompromitowania zasady Sola Scriptura jako
podstawowego elementu swojej teologii. Nic więc dziwnego, że w ewangelicznym
świecie podniosło się niewiele głosów sprzeciwu wobec propozycji powrotu do
Rzymu w celu odnalezienia wierzeń oraz praktyk wysuniętej na łamach
Christianity Today. W momencie odrzucenia zasady Sola Scriptura, pozostanie
niewiele powodów wykluczających powrót do Rzymu. Jeśli religijne tradycje mają
zostać uznane za normatywne to dlaczego nie przyjmiemy tych z najdłuższą
historią?
Dallas Willard prowadzi
nas z powrotem do Rzymu
Na okładce CT możemy
przeczytać napis: Zaginione Tajemnice Starożytnego Kościoła oraz zobaczyć
zdjęcie osoby z łopatą w trakcie odkopywania katolickiej ikony. O jakie
tajemnice chodzi? Oprócz ikon, wymienia się również lecto
devina (forma katolickiej praktyki duchowej – przypomnienie tłumacza) oraz
monastycyzm. Dallas Willard, który jest wymieniany jako wiarygodny przewodnik,
od dawna kieruje chrześcijan w kierunku monastycznych praktyk, których, jak sam
przyznaje, nie znajdziemy w Biblii. Willard utorował drogę do odrzucenia w
praktyce zasady Sola Scriptura, jako że kościoły, które trzymały się tej zasady
poniosły klęskę.
Pisze: “Wszystkie
zadowalające i doktrynalnie zdrowe systemy edukacji chrześcijańskiej, wzrostu
kościoła i duchowego odnowienia w końcu nastąpiły, ale ich rezultat był
niezadowalający”. Czyja to wina? Według Willarda, porażką jest to, że głoszona
ewangelia, jak również nauczanie i przykłady dane tym wiernym niezbyt wiernie
opisują naturę ludzkiej wcielonej osobowości. Cóż to oznacza? To oznacza, że
doznaliśmy niepowodzenia ponieważ nasza ewangelia nie miała zbyt wiele
wspólnego z naszą cielesnością.
Lekarstwem na tę porażkę
ma być według Willarda odnalezienie w historii kościoła udowodnionych praktyk.
Ale czy te praktyki wynikają z nauczania Biblii? Willard przyznaje, że są one
oparte na wezwaniu do ćwiczeń w pobożności zawartego w 1 Liście do Tymoteusza
4,7. Oto jego interpretacja: „Lub (możliwe, że to wyrażenie zostało użyte
nieprecyzyjnie) to przedstawia dokładny przebieg jego [Pawła] działania, które
rozumiał w określony sposób i wzywał swoich czytelników do podążania za nim i
dzielenia się jego przesłaniem. Dla niego samego i czytelników jego listu, to
co przedstawiał było tak oczywiste, iż nie widział on potrzeby, aby napisać
osobną pracę dotyczącą dyscypliny życia duchowego, która by wyjaśniała
dokładnie to co on miał na myśli”.
Ale co to czyni z zasadą
Sola Scriptura? Neguje i zaprzecza jej. W teologii Willarda, Duch Święty, który
natchnął autorów poszczególnych ksiąg Biblii, zapomniał zainspirować ich, aby
napisali o dyscyplinach duchowego życia tak niezbędnych dla życia każdego
chrześcijanina. W takim razie potrzebujemy, duchowych praktyk, które nigdy nie
zostały wspomniane w Biblii do uzyskania pobożności.
Po ustaleniu niedostateczności
Pisma Świętego, Willard zwrócił się w kierunku ludzkiego potencjału poprzez
pukanie do drzwi duchowych praktyk. Niesamowity jest zasięg naszych
możliwości w wykorzystywaniu mocy pochodzącej spoza nas samych, dlatego musimy
rozważyć kim tak naprawdę jest ludzka istota. Granica naszej mocy, aby
przekraczać siebie wykorzystując własny potencjał nie znajduje się w nas,
uwzględniając oczywiście fakt, że duchowość jest obszarem, który nie został
jeszcze w całości odkryty.
A więc najwyraźniej nasza
duchowość może być odkrywana na wiele różnych sposobów, które nie zostały
ujawnione przez Boga w Biblii.
Skoro więc Biblia jest
niewystarczająca w odniesieniu do duchowych praktyk, które są nam niezbędne do
uświęcenia, to gdzie w takim razie je znajdziemy? Oto rozwiązanie zaproponowane
przez Willarda: Zachowanie szeregu działań i praktyk, które przez wieki
okazały się skuteczne, pomoże nam ustrzec się przed błędem. To oczywiście
prowadzi nas z powrotem do Rzymu. Katoliccy mistycy przez wieki stosowali praktyki
duchowe bez względu na brak ich biblijnego uzasadnienia.
Jeśli ewangeliczni
chrześcijanie przyłączą się do nich i odrzucą zasadę Sola Scriptura nie będą
musieli ponownie wyważać otwartych drzwi do mistrzów mistycznego
ascetyzmu.
Willard podziwia mnichów i
sugeruje, że samotność jest jedną z najważniejszych dziedzin dyscypliny życia
duchowego. Mówi: „Samotność jest priorytetem. Moim zdaniem jest to najbardziej
istotny element w klasztornej ascezie. Właściwe wzrastanie w łasce jest prawie
niemożliwe bez oddzielenia od ludzi, którzy tworzą ten upadły świat”.
Jeśli wzrastanie w łasce
jest niemożliwe bez fizycznego oddzielenia się od świata i ludzi, to dlaczego
Biblia nic o tym nie mówi? W rozumieniu Willarda, Sola Scriptura jest fałszywą
koncepcją. Wynika z tego, że Bóg nie objawił nam najważniejszej drogi do
wzrastania w łasce. Willard powiedział, że samotność jest najważniejsza,
przyznając jednocześnie, że jest to niebezpieczne: „Samotność podobnie jak inne
dyscypliny duchowe niesie ze sobą ryzyko. W samotności konfrontujemy nasze
własne dusze z ciemnymi siłami i konfliktami, które omijają nas kiedy jesteśmy
wśród innych ludzi. Tak więc, cytując Louisa Bouyer’a, samotność jest
straszliwą próbą, która służy nam do złamania i rozerwania powłoki naszego powierzchownego
bezpieczeństwa. To otwiera przed nami nieznaną otchłań, którą wszyscy
nosimy w sobie… i ujawnia fakt, że ta otchłań nas prześladuje”.
To niebezpieczeństwo
zostało nam objawione przez Ojców Pustyni, a niektórzy z nich znaleźli się w
swojej samotności pod demonicznymi mękami. Czy zamiast naśladować ludzi,
których praktyki są niebezpieczne i nieokreślone w Biblii, nie lepiej poruszać
się na bezpiecznym gruncie prawdy objawionej w Piśmie Świętym?
Duchowość dla
nienawróconych
Faktem jest, że różnorodne
starożytne praktyki rzymskokatolickie były i nadal nie są uznawane wyłącznie za
chrześcijańskie. Techniki medytacji, które sprawiają, że ludzie czują się
bliżej Boga, działają w życiu ludzi, którzy nigdy nie poznali Boga. Thomas
Merton (polecany przez Dallasa Willarda) udał się na Wschód w celu odnalezienia
źródła praktyk duchowych. Praktyki duchowe działają tak samo dobrze, a może i
lepiej, w życiu ludzi, którzy nie znają Chrystusa. Wiele starożytnych praktyk
katolickich zostało wynalezionych w czasach, gdy wielu niepiśmiennych pogan
zostało wprowadzonych do Kościoła, często przy użyciu siły. Ci poganie nie byli
tego rodzaju ludźmi, którzy codziennie badaliby Pisma w celu odnalezienia Boga.
Ale dlaczego piśmienni
amerykańscy chrześcijanie odchodzą od Sola Scriptura w czasie gdy badanie Pisma
nigdy nie było prostsze? (zwłaszcza przy użyciu technologii komputerowej).
Tutaj posłużę się moją
uzasadnioną opinią. Uważam, że brak głoszonej Ewangelii sprawił, że kościoły
wypełniły się ludźmi nieodrodzonymi. Nieodrodzeni ludzie nie są jak:
„Nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka,
abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu”( 1 P 2,2 BW). Ci którzy nigdy nie
otrzymali zbawczej łaski, nie mogą wzrastać poprzez środki, którymi posługuje
się łaska.
Ci, którzy są nienawróceni
nie zbliżają się do Boga poprzez krew Chrystusa. Ale poprzez mistycyzm możemy
poczuć się blisko Boga, będąc w rzeczywistości bardzo daleko od Niego.
Ponadto, ludzie
nienawróceni nie są uświęceni gdyż sprawiedliwość Chrystusa nie jest im
przypisana, a to jest rzecz najważniejsza.
Dlatego też ci ludzie
zmuszeni są poszukiwać zmian będących wytworem człowieka gdyż nie pozostaje im
nic innego. Ci, którzy odczuwają pustkę z powodu „pragmatycznych obietnic
ruchu wzrostu kościoła” jak je nazywa Christian Times, muszą poszukać czegoś
bardziej fundamentalnego niż starożytne ascetyczne praktyki katolickie. Oni
potrzebują pokuty i wiary w ewangelię.
Ci którzy narodzili się na
nowo z Ducha, przekonają się o prawdziwości tych słów: „Boska jego moc
obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez
poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę” (2 P 1,3
BW).
Podsumowanie
Być może najlepszym
antidotum na odrzucenie Sola Scriptura i powrót do Rzymu, byłoby wnikliwe i
ostrożne studium Listu do Hebrajczyków. Opisuje ona analogicznie taką samą
sytuację w której dziś znajdują się ewangeliczni chrześcijanie. Chrześcijanie
wywodzący się z narodu żydowskiego rozważali powrót do Zakonu i Starego
Przymierza. Ich powody można dostrzec w upomnieniach oraz ostrzeżeniach
zawartych w Liście do Hebrajczyków. Kluczowym problemem dla nich była
namacalność systemu opartego na świątyni w przeciwieństwie do niewidzialności
wiary chrześcijańskiej. Prawie wszystko co oferowało im chrześcijaństwo było
niewidoczne dla ludzkiego oka: Arcykapłan w niebie, przybytek w niebie, krew
przelana raz i to na zawsze, a także tron łaski. Pod koniec autor Listu do
Hebrajczyków przypomina wierzącym Żydom, że mogą podejść do czegoś znacznie
lepszego niż góra Synaj: „ ” (Heb 12, 22-24 BW).
Wszystkie te rzeczy są
niewidoczne. Ale życie wiarą nie opiera się na rzeczach widzialnych: „A wiara
jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie
widzimy” (Heb 11,1 BW).
Kościół Rzymskokatolicki
podobnie jak system religijny narodu Izraelskiego, również opiera się na
rzeczach widzialnych. W tym względzie nie można go porównywać z wiarą opartą na
ewangelii. Dlaczego masz wierzyć w raz na zawsze przelaną krew Chrystusa, która
jest dla ciebie niewidoczna, kiedy możesz mieć prawdziwą krew (zwierząt w
systemie ofiarniczym Izraela, lub Eucharystycznego Jezusa w katolicyzmie)?
Dlaczego masz wierzyć w
pisma apostołów i biblijnych proroków, którzy dziś są w Niebie, skoro możesz
mieć realnego i żywego apostoła i jego nauczanie, który dalej może przemawiać w
imieniu Boga? Podobieństwa do sytuacji opisanej w Liście do Hebrajczyków są
uderzające.
Dlaczego mamy mieć tylko
Biblię i inne aspekty łaski, kiedy Kościół Rzymskokatolicki ma wszystko łącznie
z ikonami, katedrami, święconą wodą i wiele innych namacalnych atrybutów i
doświadczeń religijnych?
Namawiam moich
ewangelicznie wierzących kolegów, aby poważnie rozważyli konsekwencję
odrzucenia Sola Scriptura, jako podstawy naszej teologii. Jeśli moja analogia
dotycząca Listu do Hebrajczyków jest poprawna to odrzucenie jej (Sola Scriptura
–przypomnienie tłumacza) jest równoznaczne z apostazją.
Bob DeWaay